Potrzeba lustracji i apel do PO

Obrazek użytkownika gw1990
Blog

Stefan Niesiołowski odwraca kota ogonem. Mój przykry wniosek wynika z tego, jak toczy się debata w programie "Kawa na ławę". To nie jest tylko rozmowa nt. wpadek posła PO, ale dotyczy szerzej pojętej lustracji. Stefan Niesiołowski znowu obraża, by za 5 min. przyłączyć się do kampanii nienawiści przeciwko Kaczyńskiemu.

To, co mnie uderzyło w rozmowie, to taka typowa dyskusja jak te parę lat temu. Niesiołowski nie mówi, że dokumenty, które znajdują się w książce, są podrabiane. Jego zdaniem, publikacja jest jego i "Ruchu" obroną. Śmiech na sali. Każdy może dotrzeć do akt SB na ten temat w Internecie. Fragmenty donosów z książki o "Ruchu" znajdują się też u mnie na blogu. I nie są one, bynajmniej, komfortowe dla Niesiołowskiego. Poseł na swoją obronę ma obrażanie Jarosława Kaczyńskiego i stwierdzenia, że jego zeznania nikogo nie obciążały. Ot, tak sobie złożył bo mu się nudziło, bo tak każdy robił, przecież - o co cała draka? Takie można mieć wrażenie z potoku jego słów.

A co powiedział nt. fragmentu jego książki "Wysoki brzeg" z 1989r., w którym nazwał się tchórzem (zaznaczył, że tylko tchórzostwo usprawiedliwia to, co zrobił)? "No zgoda, powiedziałem to i co z tego? Kaczyński to ble ble ble...". Proszę zauważyć analogię z zachowaniem Lecha Wałęsy. Czy nie są to tak naprawdę dwa bardzo podobne przypadki? Lider "S" każdego obrzuci pomyjami, zgnoi, bo " to zbrodnia, pomyśleć, że był agentem". Niesiołowski tak naprawdę nie potrafi się obronić. Redaktor Rymanowski powinien odnieść się do tego ciekawego fragmentu z jego książki, dać się wybronić, a nie dawać szansę na obrazę innych. Tym samym politycy (o, zgrozo - Wenderlich (!), Kłopotek) nie rozmawiają o treści donosów, sedna sprawy, ale swoim "lelumpolelum" zaciemniają obraz lustracji.

Chodzi o to, aby ludzie przed tv pomyśleli: " No tak, dajmy sobie spokój z rozliczeniem, było minęło, teraz same kłótnie". A jak się uda to i jeszcze: "Faktycznie - ten Kaczyński to cham. Jakoś nikt poza nim tej sprawy nie wyciągał. Tusk to przynajmniej się takimi głupotami nie zajmuje". Jest to zupełne zaciemnienie idei rozliczenia, sprawiedliwości, a przy tym próba eliminacji z życia publicznego każdego, kto chce raz na zawszę sprawę załatwić.

Na koniec mam też apel do Platformy Obywatelskiej. Tyle się mówi o "symbolu" Lecha Wałęsy, "symbolu" Stefana Niesiołowskiego. Prosiłbym partię rządzącą o nie wykorzystywanie tego "symbolu" do własnych, politycznych kalkulacji. Wałęsa jako polityk, nie jest PO do niczego potrzebny (naturalnie odnoszę się do wyniku wyborów w 2000r.). Jako symbol "Solidarności", który przywłaszcza sobie narodowy sukces - już bardziej. Wykorzystać jego osobę trzeba do uziemienia lustracji, zgnojenia Kaczyńskich i wygrania kolejnych wyborów - tym razem prezydenckich. Lech Wałęsa tego zwyczajnie nie widzi. A jest wykorzystywany od prawej do lewej strony. Dosłownie przez wszystkich.

Brak głosów