Jest problem, o którym Eli Barbur nie pomyślał

Obrazek użytkownika jlv2
Świat

Otóż we wszystkich dotychczasowych akcjach Izraela miał on z reguły dość spore poparcie międzynarodowe. Głównie z tego powodu, że Żydzi mieli Holocaust, więc interpretowano różne rzeczy na ich korzyść. Wszak mają prawo do własnego państwa. 

Ale zdarzyło się po drodze kilka nieprzyjemnych dla Izraela rzeczy.

1. Sam premier Izraela potwierdził publicznie, że przed głosowaniem w ONZ zadzwonił do prezydenta Busha i doprowadził do tego, że nagle USA zmieniło zdanie i wstrzymało się od głosu, co spowodowało upadek rezolucji wzywającej Izrael do zaprzestania ataków na obiekty cywilne, zwłaszcza ONZ. Oczywiście zostało to szybko zdementowane, ale mleczko już się rozlało. Jako rzekł pewien książę rosyjski, pełniący funkcję na dworze carskim Ministra Spraw Zagranicznych, "wierzę tylko w zdementowane wiadomości". Wyszło na to, że jeden telefon z Tel Aviwu zmienił politykę USA. A coiraz więcej Amerykanów uważa, że USA to po prostu terytorium zamorskie Izraela. Wtopa. Nawet, jak premier Izraela to zrobił, to się nie powinien tym chwalić. Na co specjalnie dużego mózgu nie trzeba, by to zrozumieć. 

2. Kilka krajów już oficjalnie zerwało stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Na szczęście dlla tego państwa stosunkowo mało ważne. Ale tama zaczyna przeciekać od strumyczka.

3. Polit-poprawność, że bycie antysemitą to be, zaczyna pękać. Jeszcze jakoś to usiłują monitorować rządy (wygłupy nieodpowiedzialnych ekstremistów i temu podobne). Ale tu działa zasada znana od wieków. Przegięcie pały w jedną stronę spowoduje reakcję w drugą. Kiedyś antysemitą był ktoś, kto nie lubiał Żydów. Dziś antysemitą jest ten, kogo Żydzi nie lubią. Zaczynają być tego skutki. A im dłużej się to tłumi, tym większa reakcja w końcu nastąpi.

4. Skpńczyła się, albo już się kończy technika uzasadniania wszelkich poczynań Izraela tym, że Holocaust. Ludzie już tego mają dość. Nie tylko my mieliśmy rabinów Weissów. Inne nacje też. Ta wojna przyśpieszyła ten proces. Nowy prezydent USA. Obama, jest wyraźnie proizraelski nawet kosztem życiowych interesów USA. To już widać, a zobaczymy, co będzie dalej.

Wniosek:

Sojusznik może używać poparcia innego sojusznika. Ale nie może nadużywać. A już teraz w USA za pęknięcie bański spekulacyjnej obciąża się Żydów. Jak dowodzi biologia, to jeść trzeba małą łyżeczką. A wychodzi na to, że i chochla dla niektórych za mała. Cieńko to widzę, ale dopiero za kilka lat.

Brak głosów