Św. Szczepan - Patron Nieba Otwartego

Obrazek użytkownika raven59
Idee

«Panie, nie poczytaj im tego grzechu»

 

Dziś w Kościele Katolickim obchodzimy wspomnienie Św. Szczepana – Pierwszego Męczennika:

„Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.
Gdy usłyszeli to, co mówił zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga».
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu».
Po tych słowach skonał.” – Dz. 6,8-10; 7, 54-60.

 

 

Kamieniowali Szczepana, który modlił się za nieprzyjaciół swoich wołając:«Panie, nie poczytaj im tego grzechu».

Jakże trudno modlić się za nieprzyjaciół swoich i wybaczać im ich grzechy, jakże trudno…

Czy Św. Szczepan jest Patronem Nieba Otwartego?

«Panie, nie poczytaj im tego grzechu»

Jak trudno…

 

 

 

Zapoznajcie się proszę z ubiegłorocznym kazaniem Ojca Aleksandra Jacyniaka (SJ) wygłoszonego, podczas ubiegłorocznych obchodów wspomnienia Św. Szczepana, w Parafii pod wezwaniem Św. Szczepana Pierwszego Męczennika w Warszawie:

 

 

Uroczystość św. Szczepana – 26. XII.

Kazanie podczas Mszy św. odpustowej w Parafii św. Szczepana w Warszawie

(w kazaniu wykorzystano fragmenty tekstu ks. Witolda Dorsza pt.:

„Chrystofobia. Nietolerancja i dyskryminacja chrześcijan w Europie”)

 

Drodzy współbracia w kapłaństwie i życiu zakonnym,

Drodzy Bracia i Siostry, uczestnicy tej odpustowej liturgii,

sens naszego dzisiejszego spotkania wokół ołtarza w tej świątyni wyznacza nam rzeczywistość życiowej misji, a zwłaszcza męczeństwa Waszego niebieskiego patrona i równocześnie patrona dzisiejszego dnia, św. Szczepana. Świadomi jesteśmy, że nie możemy przejść obojętnie wobec tamtego męczeństwa sprzed 2000 lat. Świadomi także dlatego, że tragizm męczeństwa stale wpisuje się w podążanie Kościoła na tym świecie. Nie jest od niego niestety wolny także i dzisiejszy czas. W dzisiejszej Ewangelii Jezus przestrzega bardzo jednoznacznie: „Będą was wydawać sądom i (...) będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu (...). Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia” (Mt 10, 17-22). Jak ta rzeczywistość przedstawia się dziś? Spójrzmy na nią najpierw w skali ogólnoświatowej, a następnie europejskiej, by na jej tle dostrzec także nasz polski horyzont.

Zacznijmy od wymiaru ogólnoświatowego. Według niezależnych raportów, chrześcijaństwo jest obecnie najbardziej prześladowaną religią na świecie. Prześladowania pojedynczych wyznawców Chrystusa lub nawet całych wspólnot chrześcijańskich mają miejsce współcześnie w aż 75 państwach na świecie, chociaż prawo poszczególnych krajów i międzynarodowe dokumenty gwarantują wolność sumienia i wyznania. Formy prześladowań za wiarę są różnorodne: od pozbawienia życia, poprzez brutalne formy przemocy fizycznej aż po, często bardzo subtelne, postaci dyskryminacji. Każdego roku na świecie mordowanych jest co najmniej od 150 do 170 tysięcy chrześcijan, 200 milionów jest prześladowanych, a 350 milionów poddawanych różnym formom dyskryminacji. Jeszcze nie tak dawno mordowano każdej doby statystycznie 438 chrześcijan. Ostatnie statystyki mówią, iż każdej doby mordowanych jest 465 chrześcijan tylko dlatego, że są wyznawcami Chrystusa.

Przejdźmy teraz do wymiaru europejskiego. Kiedy podczas swojej pielgrzymki do Francji, na zakończenie procesji ze świecami w Lourdes w sierpniu 1983 r. bł. Jan Paweł II mówił o nowych formach prześladowania za wiarę, które uzupełniły znane od początku istnienia Kościoła formy prześladowania chrześcijan, mało kto ze słuchaczy przypuszczał, że myśląc o Europie, odnoszą się one nie tylko do krajów „za żelazną kurtyną”, pozostających jeszcze wówczas pod panowaniem komunistycznej utopii, ale i do rzeczywistości, która bardzo szybko miała stać się znana nie tylko z relacji mieszkańcom Unii Europejskiej. Jan Paweł II mówił wówczas: „Dziś - oprócz więzienia, obozów koncentracyjnych, przymusowej pracy i wygnania z kraju - używane są mniej widoczne, ale przez to bardziej wyrafinowane kary. Nie jest to już śmierć fizyczna, ale pewnego rodzaju cywilna śmierć, nie odosobnienie w więzieniu lub obozie, ale ciągłe ograniczanie wolności osobistej i dyskryminacja społeczna”.

Wydarzenia 1989 r. zapoczątkowały demontaż reżimu komunistycznego i odzyskanie wolności przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej, z których większość dołączyła potem do Unii Europejskiej. Paradoksalnie, przyjęcie do Unii Europejskiej krajów, które przez ponad pół wieku doświadczyły komunistycznego zniewolenia i związanego z nim prześladowania religii, nie oznaczało przywrócenia i utwierdzenia wolności religijnej w Europie. W tym samym bowiem czasie ujawnił się i nasilił polityczny i kulturowy kryzys Europy związany z niezgodą na uznanie jej chrześcijańskich korzeni przez elity Unii Europejskiej oraz w ogóle z ich stosunkiem do chrześcijaństwa.

W preambule Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej wymieniono wartości, na których się ona opiera. Czytamy w niej o czerpaniu inspiracji z dziedzictwa kulturowego, religijnego i humanistycznego Europy. Zabrakło w niej jednak odniesienia do Boga oraz do chrześcijaństwa. Zanegowano szczególną rolę chrześcijaństwa w historii i projekcie kulturowym Europy. Pomimo ponawianych apeli Jana Pawła II i innych ludzi Kościoła oraz przedstawicieli innych wyznań chrześcijańskich, a także petycji, pod którą zebrano ponad milion podpisów, preambuła dokumentu pozostała w zasadzie niezmieniona w stosunku do projektu wyjściowego. Joseph Weiler, znany profesor prawa międzynarodowego i jeden z największych znawców instytucji europejskich, w następujący sposób komentował te fakty: „W preambule (...) nie tylko nie ma miejsca dla Boga, ale wyczuwa się nawet pewien opór, by uznać jakąkolwiek niezależność wrażliwości religijnej”.

Brak odniesienia do Boga i wyeliminowanie chrześcijaństwa z Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej, próby usuwania krzyży z przestrzeni publicznej, represjonowanie postaw „niepoprawnych politycznie”, związanych nierozerwalnie z wiarą chrześcijańską, takich jak sprzeciw wobec aborcji albo uznanie w prawie związków homoseksualistów jako równorzędnych z małżeństwem i rodziną, czy też zakaz używania w miejscach publicznych symboli religijnych to tylko niektóre z wielu przykładów postaw lansowanych dziś. Do tego dodać należy także publiczne ośmieszanie i piętnowanie wartości uznawanych przez chrześcijan, profanacje symboli religijnych w sztuce czy w reklamie, znieważanie, czy też nieprawdziwe tendencyjne przedstawianie chrześcijaństwa, zwłaszcza Kościoła katolickiego w niektórych mediach.

Wszystkie te fakty potwierdzają istnienie w Europie narastającego uprzedzenia, niechęci czy nawet nienawiści do chrześcijaństwa w powiązaniu ze stopniową marginalizacją społeczną chrześcijan do tego stopnia, że niektórzy piszą i mówią o „modzie na antykatolicyzm”. Rosa Alberoni, profesor socjologii z Mediolanu, w książce o znamiennym tytule „Wygnać Chrystusa”, pisze wprost o ideologiczno-religijnej wojnie świadomie rozpętanej przeciwko Chrystusowi w łonie cywilizacji uważanej dotychczas za chrześcijańską. W tym kontekście w 2003 r. pojawił się termin „chrystianofobia”, rozumiany najpierw jako „fenomen polegający na usunięciu chrześcijaństwa z tekstów konstytucyjnych Unii Europejskiej”. Bardzo szybko termin ten zaczęto stosować w szerszym znaczeniu na określenie nieuzasadnionego, niewytłumaczalnego, irracjonalnego strachu i wrogości w stosunku do chrześcijaństwa oraz jego dyskryminacji.

Bez wątpienia zjawisko chrystianofobii jest ściśle związane z dominującym dziś w Europie nurtem laicyzmu i usiłowaniem narzucenia jej „dyktatury relatywizmu”, określonej przez przyszłego papieża Benedykta XVI jako choroba atakująca społeczeństwo i kulturę europejską. Współczesna ideologia moralnego liberalizmu i relatywizmu, która podobnie jak wcześniej systemy totalitarne, dąży dziś do odcięcia człowieka od jego historii, kultury, świata wartości i zastąpienia religii nową religią laicką z jej dogmatami „politycznej poprawności”, za swojego głównego wroga uznaje chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki. Dzieje się tak dlatego, bo stanowi on najpotężniejszą siłę stającą w obronie życia ludzkiego od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci, rodziny i godności osoby ludzkiej, sprzeciwiając się w ten sposób wszelkim próbom manipulacji człowiekiem i głosząc, że nie wszystko, co jest możliwe, jest dopuszczalne.

To, co uległo zmianie w Europie po upadku komunizmu, to nie zmiana nastawienia do religii ani powody wrogości do niej, ale sposób walki z nią przez rezygnację z terroru i zastąpienie go bardziej subtelnymi formami przy pozornym poszanowaniu wolności i tolerancji. Autor „Eseju o człowieku późnej nowoczesności” napisał: „Można próbować usunąć religię, zabijając księży lub burząc kościoły, ale taka próba jest na ogół skazana na porażkę, bo żarliwość religijna rośnie wraz z prześladowaniami. Natomiast skuteczność będzie większa, kiedy spróbujemy usunąć religię, ośmieszając ją i sprowadzając do rangi zachowania odpowiedniego dla australopiteka, utożsamiając Kościoły z sektami. Tak przedstawia się każde zachowanie i każdą instytucję, których chce się pozbyć. Historia uczy, że o ile terror jest skuteczny na krótką metę, o tyle taktyka ośmieszania pozwala osiągnąć te same cele, ale na głębszym poziomie (...). To prawda, że również totalitaryzmy wykorzystywały sarkazm. Ale sam terror, chociaż czynił życie bolesnym lub nie do zniesienia, umacniał ofiary w poczuciu ich praw. Tymczasem ostentacyjna tolerancja, za którą kryje się kpina, tłumi opór w sposób bardziej niezawodny niż jakikolwiek przymus”.

Jaką postawę powinniśmy zająć jako chrześcijanie wobec zróżnicowanych form współczesnych prześladowań? Jest oczywiste, że Kościół w żadnym wypadku nie może zrezygnować ze swojej misji głoszenia Królestwa Bożego i wierny jej, musi być gotowy nawet na prześladowanie. Potrzebna jest jednak nowa forma heroizmu, związana z odwagą myślenia i działania. Doświadczając rosnącej dyskryminacji i nietolerancji nie można poddać się lękowi przed rzeczywistością, ale odważnie starać się zrozumieć świat, w którym żyjemy. Program sformułowany dla Kościoła w Polsce po upadku komunizmu nie stracił nic ze swej aktualności i ma wartość dla całej Europy. Zawiera się on w trzech pojęciach: ewangelizacja, personalizm, społeczna solidarność. Kardynał Ratzinger wyraził to w następujący sposób: „Kościół musi być gotowy na cierpienie, musi przygotowywać miejsce dla boskości nie poprzez moc, lecz przez ducha, nie przez siłę instytucjonalną, lecz przez świadectwo, przez miłość, życie i cierpienie, i w ten sposób pomagać społeczeństwu odnaleźć jego moralną tożsamość”.

Nie oznacza to ze strony chrześcijan rezygnacji z obrony przed dyskryminacją. Przywoływany już kardynał Ratzinger, zapytany o możliwość antychrześcijańskiej dyktatury opinii publicznej, która akceptuje jedynie ugrzecznione chrześcijaństwo i dyskredytuje reprezentantów autentycznej wiary jako fundamentalistów, jako ciemnogród odpowiedział: „Myślę, że może tu dojść do sytuacji, w której będzie się musiał zrodzić sprzeciw – sprzeciw wobec dyktatury pozornej tolerancji, która wyłącza impuls wiary w ten sposób, że uznaje ją za nietolerancyjną. W rzeczywistości wychodzi tu na jaw cała przewrotna nietolerancja pozornie ‘tolerancyjnych’. Wiara nie szuka konfliktu, wiara szuka przestrzeni wolności i wzajemnego poszanowania. Ale nie może pozwolić, by ją ujmować za pomocą (...) etykiet, dostosowanych do nowoczesnego świata. Wiara (...) musi się liczyć także z możliwością całkowicie nowego rodzaju konfliktów”. Taki sprzeciw ma w Europie już miejsce. Kardynał Ch. Schönborn napisał: „Jezus powiedział uczniom, żeby nadstawiali drugi policzek. Ale zapytał także tego, który był wobec niego niesprawiedliwy: ‘Dlaczego mnie uderzyłeś?’ Pełnia chrześcijaństwa w tym zakresie nie polega na tym, byśmy stale nadstawiali drugi policzek. Pełnia chrześcijaństwa polega na przyjęciu postawy Chrystusowej, który uderzony w jeden policzek nie nadstawił drugiego, ale powiedział: „Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, jeśli dobrze, dlaczego mnie bijesz!”. Chrześcijanie w Europie zaczynają pytać swoich pozornie tolerancyjnych przeciwników: dlaczego atakujesz Kościół, czyli nas? Czy robimy coś złego broniąc rodziny, prawa do życia?. Czy robimy coś złego broniąc krzyża? Czy robimy coś złego stając w obronie najgłębszych wartości patriotycznych naszej Ojczyzny, złączonej w ciągu całej swej historii właśnie z chrześcijaństwem?

Czy jest więc jakaś nadzieja? Św. Szczepan, którego dziś wspominamy, pozornie przegrał. Został okrutnie ukamienowany. Jednak m. in. z jego męczeńskiej krwi przez wieki rodziły się i rodzą kolejne pokolenia wyznawców Chrystusa.  Nie tylko jednak na tym polega jego chlubna rola. Swoją postawą daje on nam bardzo konkretną sugestię, jak wytrwać w wierności Chrystusowi aż do końca i pomimo wszystko: „pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą” (Dz 7, 54). Spojrzenie sięgąjące aż po wieczność, wykraczające poza horyzont tej naszej wielkiej i jednocześnie jakże małej ziemi, pozwoliło mu znieść katusze, gdyż był wpatrzony w swego Zbawcę i On sam, Bóg Trójjedyny dawał mu moc do przetrwania katuszy męczeństwa. Nasza świadomość tego, że na tej ziemi jesteśmy jedynie pielgrzymami, że życie tu jest tylko wstępem do pełni życia, że życie prawdziwe rozpocznie się dla nas po przekroczeniu granicy śmierci, może być dla nas istotnym impulsem do wytrwania w wierności Bogu pośród nie zawsze łatwego czasu naszego, także wtedy, gdy będziemy wezwani do jednoznacznego świadectwa naszej przynależności do Chrystusa i naszej całkowitej wierności Jemu. Amen.

ks. Aleksander Jacyniak SJ

Brak głosów

Komentarze

Trudno jest "miłować nieprzyjaciół swoich" ale to nie znaczy, że jest to niemożliwe - czy nasz Stwórca (czyli: Ktoś, Kto nas stworzył!) wymagałby od nas czegoś, czego nie bylibyśmy w stanie zrobić?...
To kazanie to obowiązkowa lektura dla tych, którzy się zastanawiają nad sensem męczeństwa św. Szczepana i nad tym jak postępować w sytuacji kiedy nas się bije, opluwa, itp.

Vote up!
0
Vote down!
0
#316948

Dokładnie tak - dlatego zdecydowałem się z innym tym kazaniem.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo

#316970