Przecierka. Tekścik obiecany r306.

Obrazek użytkownika wyrus
Blog

Bo to się wszystko jakoś tak przeciera ciągle. I dociera. I nigdy nie jest takie samo jak było, a do tego wiadomo, że za chwilę będzie jeszcze inne.

Bryan Magee napisał tak:

Prawie wszyscy wierzymy bez wahania od wczesnego dzieciństwa, na przykład, że dwa i dwa to cztery, ale dedukcyjny dowód tego twierdzenia przekracza możliwości większości z nas; przeprowadzenie go wymaga zaawansowanej znajomości logiki matematycznej.

Pojechałem z całym tym Waldkiem, którego mam za komucha. Nie wiadomo do końca, za kogo ma mnie Waldek, ale na pewno za jakiegoś pojeba. To wygląda tak, że ja pytam Waldka: - Która jest godzina, komuchu? - A Waldek odpowiada: - Siedem po szesnastej, pojebie. - To jest ważne – Waldek nigdy po południu nie powie, że to czwarta, tylko że szesnasta. On ma zegarek z takim cyferblatem, który pokazuje 24 godziny. Spróbujcie wers 44. rozdziału 23. Ewangelii Łukaszowej przeczytać tak: Było już około godziny osiemnastej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dwudziestej pierwszej.

Jak jechaliśmy Waldka autem, to Waldek, komuch przecież, wszystko robił normalnie. Radyjko zapuścił, razem ze mną darł się śpiewając niektóre piosełki, nagminnie przekraczał dozwoloną prędkość, a jak poszliśmy do lasu to zwyczajnie odlał się jak chłop, zapalił fajkę, a peta rzucił na ściółkę leśną, czy jak tam się nazywa podłoga lasu. W innych jednak sytuacjach odzywała się w Waldku cała jego komuchowatość. Oto szliśmy sobie ulicą w mieście, którego nie znaliśmy, a tu żebrząca staruszka klęczała przed wypasionym EMPiK-iem (jeszcze jej strażacy miejscy nie zdążyli przegonić) i pociskała różaniec. Na widok staruszki Waldek powiedział: - Ty, weź jej daj dychę, bo ja mam fest wrażliwość społeczną na takie rzeczy.

No więc z Waldkiem to raz jest tak, a raz inaczej. Ze mną też raz jest tak, a raz inaczej. Bo czy ja, podczas mojej podróży z Waldkiem oraz podczas mojego z Waldkiem przebywania w mieście nam nieznanym, nie korzystałem z dobrodziejstw państwowych? Jasne, że korzystałem. Po państwowej drodze jechałem, w państwowym lesie się odlałem. A państwowego policjanta zapytałem, gdzie tu się kupuje szlugi od Ruskich i policjant nam powiedział. A znowu Waldek też sobie tych ruskich fajek kupił po parę zyli taniej na ramce niż w kiosku.

I tak to już jest. Bo to się wszystko jakoś tak przeciera ciągle. I dociera. I nigdy nie jest takie samo jak było, a do tego wiadomo, że za chwilę będzie jeszcze inne.

Brak głosów