Co ja kumam

Obrazek użytkownika wyrus
Blog
Major, że tak powiem, wniósł swój wkład w inicjatywę, do której, zdaniem Wojciecha Sadurskiego, moralnego prawa nie ma Nicpoń. Major swój tekst zaczął kapitalnie (pomijając to nieszczęsne Święto Zmarłych):
W Święto Zmarłych, odkąd pamiętam, groby bliskich odwiedzałem na cmentarzu w podłowickiej wsi.  Cmentarz, jak to cmentarz, ani za duży, ani za mały, ale fakt, z roku na rok się rozrasta.  I z roku na rok 1 listopada przybywa samochodów. W tym roku tłok był tak duży, że ledwo się dało przejechać, ludzie parkowali gdzie popadło, jeździli pod prąd, ustawiali się w poprzek, zawracali na osiem razy, ale mimo to, nikt nikomu nawet nie wgniótł maski. Ludzie wyjeżdżali, powoli, naokoło, ale wyjeżdżali. I wiecie co? Nikt tym wyjeżdżaniem nie sterował. Nie było policjantów, nie było drogowskazów, nie było żadnych norm ani straży miejskiej. Kilka dróg, każdy jechał powoli i każdy wyjechał. Dla mnie ta samodzielna próba wyjścia z impasu, ten naturalnie rozładowany korek, to jest właśnie punkt wyjścia.  

A więc wolny rynek, tak wolny rynek jest moim punktem wyjścia.

Super. Co dalej napisał Major i jaka pod tekstem jest gaduła, to każdy może sobie przeczytać. I ja w dyskusji wziąłem udział nalewając się z tego, że ci, którzy boją się monopoli, po obronę przed monopolami udają się do największego monopolisty w historii świata, czyli państwa. W końcu Major zadał mi pełno pytań w związku z tymi monopolami i wolnym rynkiem, a każde pytanie zaczął od słów: czy ty kumasz?

Opowiedziałem, że napiszę, co ja kumam i że to u siebie powieszę. No to wieszam.

Co ja kumam

Podobnie jak Major, wychodzę od wolnego rynku. Uważam bowiem, że wolny rynek jest kapitalnym wynalazkiem. I, jak przystało na admiratora wolnego rynku oraz człowieka oddającego cześć czemuś takiemu, jak wolność człowieka, stwierdzam, że do tego, aby ludzie mogli żyć w najlepszy możliwy dla siebie sposób wystarczy, że każdy będzie żyć po swojemu o ile nie wpadnie na pomysł krzywdzenia bliźnich. I to jest mój pomysł na najlepszy możliwy system. Amen.

***

Już miałem to powiesić, ale pomyślałem sobie, że warto byłoby dodać jakiś pomysł na temat tego, w jaki to niby sposób mogliby się zorganizować wolni ludzie i wykombinowałem, że przy zachowaniu wolnego rynku i w ogóle największego możliwego w tej sytuacji obszaru wolności, ludzie powinni zorganizować się w państwo. Jedynym celem i zadaniem państwa byłoby zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy należą do państwa. Państwo zaprojektowałoby swoją flagę, ułożyło jakiś skoczny hymn, ustanowiło minimalny rząd, powołało do życia wojsko i policję i przyznało sobie prawo do pobierania podatków. Ale tylko w celu utrzymania minimalnego rządu, wojska i policji. No i na uszycie flagi. Jakby ludzie chcieli, żeby państwo miało swoją reprezentację w nogę, to musieliby zrobić ściepę.

Chyba jednak, tak sobie teraz myślę, państwo, aby dobrze funkcjonować, powinno oprócz wojska i policji oraz minimalnej liczby rządzących ustanowić jakąś znikomą, a sprawną administrację. Na którą pobierałoby podatki. Istnienie administracji powoduje, że wiadomo gdzie załatwiać sprawy administracyjne. I tyle tego państwa powinno być - takie właśnie państwo wystarczy, takie państwo-nocny stróż.

I jeszcze jedno. Żeby żołnierze i policjanci byli sprawni oraz dzielni, a także odważni, muszą być zdrowi. W związku z tym, że nie wiadomo, któremu to młodemu chwatowi przyjdzie do głowy zostać żołnierzem albo gliniarzem, państwo powinno  zatroszczyć się o zdrowie dzieci i młodzieży, a jak już o zdrowie dzieci i młodzieży to także o zdrowie ludzi w średnim wieku, i w starszym wieku i w każdym wieku - żeby nie było dyskryminacji. Państwo powinno trochę podnieść ludziom podatki i za tę dodatkową kasę zbudować służbę zdrowia i ustanowić ministerstwo od zdrowia, bo lepiej, jak taką ważną sprawą jak zdrowie kieruje się centralnie, bo kto tam wie, co jeszcze mogłoby przyjść do głowy poszczególnym lekarzom, którzy funkcjonowaliby na wolnym rynku zamiast pracować w służbie zdrowia. A zatem - służba zdrowia.

I system emerytalny. Państwowy. Państwo kazałoby płacić ludziom składki ale na starość nikt nie zdychałby z nędzy pod płotem. I zatrudniłoby państwo mnóstwo fajnych babek do roboty w tym systemie emerytalnym. Te babki świetnie umiałyby liczyć emerytury, a już doskonale wyznawałyby się na kwotach bazowych i rozmaitych współczynnikach - kwoty bazowe i rozmaite współczynniki to kapitalne narzędzia, wielce przydatne w naliczaniu emerytur.

A, jeszcze jedno. Żeby ludzie w państwie nie byli głupi (bo głupi człowiek to przecież żołnierzem nie może być dobrym, a niektórzy radykałowie utrzymują, że policjantem też nie), państwo stworzyłoby edukację, na którą pobierałoby podatki. Powstałoby ministerstwo od edukacji, różni uczeni urzędnicy a także eksperci wymyślaliby, czego dzieci należy nauczać, a nauczyciele dostawaliby pensje od państwa, bo jak pensje dostaje ktoś od państwa to pracuje (w tym wypadku - uczy) tak, jak państwo chce, żeby pracował. Oczywiście nauczyciele mogliby sobie założyć ZNP.

Właściwie to nie byłoby źle, gdyby tak państwo zapewniło trochę rozrywki ciężko pracującym ludziom. Za pieniądze uzyskane z podatków państwo produkowałoby trochę filmów, utrzymywałoby telewizję, dotowało spektakle teatralne i operowe.....

Tu wyciąłem siedemdziesiąt trzy strony tekstu. Bo wiadomo, jak to idzie dalej. W każdym razie na koniec jeszcze raz chcę stwierdzić to, co powiedziałem na początku: dla mnie, podobnie jak dla Majora, punktem wyjścia jest wolny rynek i uważam, że wolny rynek (oczywiście, jak pisze Major, rynek nie absolutny tylko ograniczony w sposób taki, jak to pokazałem) jest jedyną propozycją dla wolnego społeczeństwa.

Brak głosów

Komentarze

a w tym państwie JKM będzię królem, a Major hetmanem

Vote up!
0
Vote down!
0
#8946