Berlin w gorzkiej wyborczej pigułce

Obrazek użytkownika nasza szkapa
Świat

Krajobraz powyborczy w Berlinie, również i poza nim jest bardzo przykry. Określeń pewnie będzie jeszcze więcej, ale to juz nie wpłynie na wynik. Jak w pigułce, mamy tutaj przykład zdarzeń manipulacji, rozpoczętych na długo przed głosowaniem. Chodzi przede wszystkim o wybór komisji i mężów zaufania, wg. zapisów Kodeksu wyborczego i uchwały PKW. Każda partia miała prawo zgłosić po jednym kandydacie na członka komisji i męża zaufania. Środowiska Polaków wspierających KW PiS zgłosiło takich kandydatów, wcześniej wybranych na spotkaniach dwóch klubów Gazety Polskiej: Berlin i Berlin Brandenburg. Odpowiednie pisma otrzymała Ambasada RP w Berlinie i KW PiS. Niestety, zaświadczenia w części połowicznej otrzymali kandydaci klubu GP Berlin (wsparcie dla K. Karskiego), a klub Berlin-Brandenburg nie otrzymał żadnego (wspierającego A. Kwiatkowskiego). W międzyczasie pojawili się tzw. wolni strzelcy: pp. K. Walotka i K. Dasiewicz. Do niedawna członkowie klubu GP Berlin. Pierwszy kandydat jest związany z Polską Misją Katolicką w Berlinie. Wielokrotnie brał udział w pracach komisji wyborczych w Berlinie. Drugi, były p-cy klubu GP Berlin, związany z Radą Parafialną Kościoła na Lilienthalstr. Jak doszło do udzielenia zaświadczeń obu panom, nie udało się jeszcze wyjaśnić. Ktoś z pewnością został celowo wprowadzony w błąd. Jednak nie wprowadzony w błąd konsul zarządzający wybory w komisji, wprowadził swoich kandydatów na członków komsji, ustalając ich przewodniczącymi i zastępcami. Ktoś zręcznie policzył, co też inni potwierdzają, że p-cy komisji wyborczej T. Śniadecki, przedowniczy komisjom od 1985 roku! Ciekawy jest to życiorys. Łatwo go odnaleźć w necie. Wróćmy do liczenia głosów. Otóż wg. kolportowanych informacji, a nawet opisów w mailach, przez osoby pełniące funkcje nadane im przez wyborców, zauważają i zgłaszają komisjom uwagi natury zasadniczej. Z jednej korespondencji, podpisanej przez męża zaufania z ramienia PiS wynika, że prawidłowo zkreślone karty na kandydata PiS z poz. 40 p. Adama Kwiatkowskiego były i leżały na stole. Na jego interwencje usłyszał że to tylko błąd i zostanie skorygowany. Nie został. Członkowie komisji którzy mu to obiecali byli pracownikami ambasady. Co się działo w komisji wyborczej w dniu 10.10.11 pomiędzy godz. 14.00 a 18.00 nie wiadomo. Opisującego te wydarzenia w tym czasie już nie było. Nie przewidział takiego obrotu sprawy. Uwierzył że będzie wszystko OK. Tak więc gorzką pigułkę przyszło nam połknąć. Na pocieszenie: Adam Kwiatkowski z wysokim poparciem zdobył mandat do Sejmu. K. Karskiemu niestety nie wystarczyło tych 18 głosów z Berlina. Tylko 18?

Brak głosów

Komentarze

Należy wspomniec o propagandzie, w jakiej uczestniczyła
ambasada w Berlinie na temat J.Kaczyńskiego.Kłamstwa
tow.Prawdy do niemieckich mediów, dobiły kaczora.
http://www.youtube.com/user/janolsza?feature=mhee

Vote up!
0
Vote down!
0

JAN OLSZEWSKI

#192286

Z moich wiadomosci, z Klubu GP Berlin, to Klub ten popieral PiS w obecnych wyborach a nie jakies konkretne nazwiska. Ale dobrze ze przynajmniej Klub GP Berlin zorganizowal ciekawe spotkanie z K. Karskim. Gratuluje A. Kwiatkowskiemu zdobycia mandatu poselskiego, ale "berlinskie" glosy, tylko 3, niewiele mu w tym pomogly.

p.s.
A kto wystawil tych dwoch panow (p.Walotko i p.Dasiewicz) do komisji to jest naprawde bardzo ciekawe. Moze ktos w PiS-e o tym wie i podzieli sie z nami ta wiedza.

Vote up!
0
Vote down!
0

kowalski

#192340