Zwalanie na samorządy jako metoda

Obrazek użytkownika RP
Kraj

    Sejm uchwalił ostatnio ustawę o wspieraniu rodziny i opiece zastępczej. Na jej podstawie pracę podejmie 50 tys. asystentów rodzinnych i kilka tysięcy koordynatorów (jeden na 20 rodzin zastępczych lub rodzinnych domów dziecka). Ustawa stała się przedmiotem krytyki samorządów, które podnosiły, że powstaje nowa struktura administracyjna, na którą trzeba będzie wydać ok. 2-3 miliardy złotych. Pikanterii sprawie dodaje fakt, rząd nie wskazał źródeł finansowania nowych zadań, choć zobowiązuje go do tego Konstytucja RP. Prezes Związku Gmin Wiejskich Mariusz Poznański na łamach dziennika „Rzeczpospolita” z 11 maja zaważył: „Cały czas borykamy się z brakiem wyliczenia skutków finansowych dla samorządów w projektach ustaw prezentowanych przez ministerstwa. Jeśli projekty je zawierają, to najczęściej są one nieoszacowane i wówczas nasza opinia jest negatywna. Niestety, nikt się tym nie przejmuje. Sejm przyjmuje i analizuje projekty, bez naszej opinii, choć w jego regulaminie znajduje się zapis, iż projekt powinien zawierać opinię strony samorządowej. Czujemy, że nasza praca w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przestała się liczyć”.


W najlepsze kwitnie „radosna twórczość” koalicji rządzącej PO-PSL. Produkowane są ustawy i wydawane rozporządzenia (np. ustawa żłobkowa, rozporządzenie o pomocy pedagogiczno - psychologicznej w placówkach oświatowych), które zmuszają samorządy do znacznych wydatków z własnych budżetów. Rząd się chwali nowymi rozwiązaniami, ale pieniędzy na wykonanie związanych z nimi zadań nie przekazuje. Mówiąc odrobinę przaśnie - zwala kolejne obowiązki na samorządy. Jest to polityka prymitywna, szkodliwa i demoralizująca.

                                               Roman Kowalczyk

Brak głosów