„Solidarność” to moja pierwsza wielka miłość. Rozmowa z Robertem Pieńkowskim*

Obrazek użytkownika RP
Kraj

Kandydujesz do Sejmu, ale na liście PiS jesteś dopiero na szesnastym miejscu? (okręg nr 3 - powiaty: górowski, milicki, oleśnicki, oławski, strzeliński, średzki, trzebnicki, wołowski, wrocławski oraz miasto na prawach powiatu: Wrocław)*

           Tak, ale trudno mi się mierzyć z liderami Prawa i Sprawiedliwości, którzy otrzymali miejsca w pierwszej dziesiątce. Moja pozycja na liście nie ma żadnego związku z moim społecznym zaangażowaniem. Mam jednak nadzieję, że dotychczasowa praca dla Solidarności zostanie choć trochę doceniona. Każdy, kto mnie zna potwierdzi, że to prawda. Powołam się na Danusię Utratę - przewodniczącą Międzyregionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania, czy legendarnego działacza Solidarności Marka Muszyńskiego, którego osobiście poznałem w okresie wspólnej działalności we Wrocławskim Społecznym Komitecie Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Nasz Przewodniczący – Kazimierz Kimso stwierdził: „Roberta Pieńkowskiego znam z bardzo aktywnej związkowej działalności. Jest on szczególnie wrażliwy na łamanie praw pracowniczych. Każdy potrzebujący zawsze może na niego liczyć. Jest całkowicie oddany sprawie Solidarności. Życzyłbym sobie bardzo, aby tacy ludzie zasiadali w Sejmie. Postawmy na ludzi uczciwych, sprawdzonych i pracowitych!

 

Czym chciałbyś zająć się w Sejmie?

          Przede wszystkim edukacją. Jako nauczyciel i członek Solidarności znam problemy tego środowiska. Uczniowie nie są winni temu, że przyszło im kształcić się w czasach, w których rząd traktuje oświatę jako sektor służący głównie do wyciskania kolejnych oszczędności. Zamierzam zabiegać o środki na organizację czasu wolnego dzieci i młodzieży w szkołach po lekcjach, w domach kultury i bibliotekach. Trudno organizować atrakcyjne zajęcia nie mając na ten cel żadnych funduszy! Będę też dążył do realizacji jednej z ciągle niespełnionych obietnic Donalda Tuska, iż „dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci”. Nie dajmy się nabrać na pijarowskie wrzutki o „podwyżkach” dla nauczycieli. Symboliczne podwyżki owszem były, ale systematycznie dokłada się też nauczycielom kolejne obowiązki. Wspomnę tylko o „karcianych” darmowych godzinach, czy o najnowszym kuriozum, które wchodzi od tego roku szkolnego, tj. specjalnych zespołach dla „uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi”. Jest to kolejny „genialny” pomysł minister Hall, polegający na zrzucaniu odpowiedzialności na nauczycieli, nie dając odpowiednich instrumentów i finansowania. Dodam jeszcze, że skandalicznie niskie pensje otrzymują pracownicy techniczni w szkołach. To też wymaga natychmiastowej zmiany! Ważnym priorytetem polskiej edukacji powinny być poza tym środki na reformę polskiego szkolnictwa zawodowego – od ponadgimnazjalnych szkół zawodowych po wyższe szkoły zawodowe.

Jestem poza tym przeciwnikiem posyłania 6-latków do szkół. Nie dość, że chce się odebrać im rok dzieciństwa, to co najważniejsze: szkoły nie są w stanie zapewnić porównywalnej opieki dla dzieci tak małych. Najlepsza w Europie pod względem osiągnięć edukacyjnych Finlandia konsekwentnie utrzymuje wiek 7 lat jako początek szkolnej edukacji. Dowodzi to tego, że nie ma bezpośredniego związku pomiędzy obniżaniem wieku szkolnego, a osiągnięciami edukacyjnymi. Mam takie wrażenie, że minister Hall wstając co rano zadaje sobie pytanie: „Co by tu jeszcze spieprzyć?”

          Dodam przy okazji, że jestem miłośnikiem książek. Zamierzam przeciwdziałać stopniowemu ograniczaniu uprawnień i roli bibliotek publicznych, np. poprzez łączenie ich z innymi instytucjami kultury. Jeszcze bardziej sprzeciwiam się ich likwidowaniu, szczególnie w małych miejscowościach.

 

Masz jakąś wizję polskiej oświaty?

Bardzo chciałbym dożyć dnia, w którym polska szkoła osiągnie stan, o którym reformatorzy będą mogli zakomunikować, że dotarli już do swojego reformatorskiego celu. Jedynym ministrem, który obiecywał zastopowanie reform i odbiurokratyzowanie polskiej szkoły, był prof. Ryszard Legutko. Niestety, zbyt krótko był ministrem, aby zrealizować swoje obietnice. Dobrze byłoby, gdyby miał jeszcze taką możliwość... Taka szansa rysuje się po najbliższych wyborach. Musiałby się jednak zmienić rząd. Gdyby się tak nie stało, to na pocieszenie wszystkim powiem: przeżyliśmy zabory i komunę. Przeżyjemy i reformy minister Hall. Najbezpieczniej dla wszystkich byłoby ją jednak z zajmowanego stanowiska odsunąć. I to jak najprędzej.

 

Domyślam się, że jako nauczyciel historii nie jesteś zadowolony z marginalizowania tego  przedmiotu w szkole?

 Niezadowolenie - to dość łagodnie powiedziane. Moim zdaniem państwo nie jest w ostatnich latach zainteresowane rzeczywistą wartościową edukacją historyczną. Może stać się to z czasem skrajnie niekorzystne dla polskiej świadomości, narodowej pamięci. Dlatego będę się starał o powstrzymanie „reformy”, która 1 września 2012 r. ma objąć licea ogólnokształcące. Jej skutkiem będzie to, co przewidział już Józef Piłsudski „»Historię swoją piszcie sami. Bo inaczej napiszą ją za was inni«”. Jesteśmy właśnie w trakcie procesu pisania historii przez innych i sączenia tej wersji polskiemu społeczeństwu. Przykładem jest jedna z największych mistyfikacji końca XX w., którą są okoliczności upadku komunizmu w środkowej i wschodniej Europie. Przedstawia się to wydarzenie coraz częściej jako efekt upadku muru berlińskiego. Ale przecież mur upadł dopiero w nocy z 9 na 10 listopada 1989. Nie potrzeba zbyt głębokiej znajomości dziejów, aby wiedzieć, że solidne kruszenie komunizmu zaczęło się wraz z triumfalnym zwycięstwem Solidarności w Sierpniu 1980! Z pewnością  będę też wspierał  Instytut Pamięci Narodowej. Jest on gwarancją, że autorytety będą autorytetami, a nie będą już nimi kapusie, esbecy, donosiciele. Chciałbym też walczyć o materialne wsparcie ludzi, którzy w latach 1944-1989 walczyli z komunizmem, a dziś żyją często w niedostatku i zapomnieniu.

 

Czy oprócz edukacji są sprawy jakimi chciałbyś się jeszcze zająć? Masz jeszcze jakieś inne priorytety?

 Z pewnością moim priorytetem będzie zabieganie o właściwą politykę prorodzinną. Problemu emerytur nie można rozpatrywać w oderwaniu od kwestii demograficznej. Jedno przecież wynika z drugiego. Dzieci należy traktować jak majątek narodowy, w który należy inwestować (dosłownie!), aby przyniosły z czasem zysk wielokrotny. Rodziny zapewniają więc przyszłość naszemu państwu. Jako związkowiec wiem i często słyszę, że są pracodawcy, którzy  przyjmując kobietę do pracy zadają  pytanie – czy planuje pani w najbliższym czasie mieć dziecko? Taka rozmowa jest bezprawna. Jesteśmy niestety krajem ogromnej liczby przypadków łamania praw pracowniczych. Z całą pewnością jest to m.in. efekt stopniowego, odgórnego marginalizowania roli związków zawodowych i ich dyskredytowania, czego przykładem są np. pozorne negocjacje rządu z Solidarnością Oświatową, czy liczne, bezprawne przykłady wypowiadania umów o pracę ludziom aktywnym w NSZZ Solidarność i innych związkach zawodowych. Jeśli nie ma silnych związków zawodowych to pracodawcy najczęściej przykładają znikomą wagę do warunków zatrudnienia, przestrzegania prawa i bezpieczeństwa pracy. Tam, gdzie nie ma związków zawodowych, tam pracownicy nie mogą również wynegocjować godziwych płac, czy lepszych warunków socjalnych. Będę zabiegał o takie rozwiązania ustawowe, które będą przeciwdziałały łamaniu praw pracowniczych oraz prawa do zrzeszania się w związki zawodowe.

          Dodam jeszcze na koniec, że Solidarność to moja pierwsza wielka miłość. Nie raz bywało, że nawet jak nie miałem czasu dla siebie, to dla Solidarności czas znaleźć potrafiłem. Jeśli ludzie Solidarności zechcą na mnie zagłosować i uzyskam znaczącą liczbę głosów to będzie to dowód na to, że warto o elektorat związkowy zabiegać i liczyć się z naszymi postulatami.

 
Rozmawiał Marcin Raczkowski

 

Życiorys:

Robert Pieńkowski

 

Lat 45, w okresie studiów zaangażowany był w działalność podziemia antykomunistycznego (posiada biogram w Encyklopedii Solidarności: www.encyklopedia-solidarnosci.pl). Od 1988 r. członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Obecnie jest dyplomowanym nauczycielem historii w XVII LO we Wrocławiu. Autor wielu publikacji naukowych, w tym książki „Straty numizmatyki polskiej w czasie II wojny światowej”. Jest aktywnym działaczem NSZZ Solidarność, sygnatariuszem Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego i członkiem Grupy Inicjatywnej tego Komitetu. Przewodniczy  Komitetowi PiS Wrocław - Psie Pole. Angażuje się w akcje Solidarnych 2010. Należy do Stowarzyszenia Wolnego Słowa. Zasiada w Radzie Fundacji 10milionow.pl. Jest blogerem – zajmuje się publicystyką społeczno-polityczną (www.niepoprawni.pl/blogs/rp, www.rp1.salon24.pl). Został odznaczony Złotą Odznaką Za Opiekę Nad Zabytkami i medalem »Zasłużony dla Wrocławia«. Jest redaktorem prowadzącym stronę internetową www.piswroclaw.pl Otrzymał rekomendację NSZZ Solidarność i Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Żona Janina, czwórka dzieci (Kazimierz, Stanisław, Bogumiła i Hanna).

 

Każdego, kto chciałby uzyskać więcej informacji, lub wesprzeć moją kampanię wyborczą, uprzejmie proszę o kontakt: robert.pienkowski@piswroclaw.pl tel. 532 659 620, lub zerknąć na stronę internetową www.wybierzpiswroclaw.pl/pienkowski

 

*Wywiad udzielony 19 IX 2011 r. dla gazety „Dolnośląska Solidarność" (czasopismo Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”), nr 9 (313), z 23 IX 2011 r., s. 11.

Brak głosów