Kogo atakują Polacy, gdy Rosjanie bronią swoich kontrolerów?

Obrazek użytkownika dzida
Kraj

To że Rosjanie będą bronić i bronią swoich kontrolerów wszystkim wydaje się być na porządku dziennym. Tak każe PR, a co więcej poza PR-em dotrze do zachodniej opinii publicznej? A cóż w tym samym czasie robią polscy piloci i polscy politycy rządowi wraz polskimi ekspertami oraz polskimi mediami? Ano walą ... w polskich pilotów, na zmianę z waleniem w polskich polityków, którzy bronią polskich pilotów.

Mam z tym problem tego typu, że dopóki trwa dochodzenie ci sami polscy politycy, polscy piloci, polscy eksperci i polskie media mówią, że z ocenami trzeba się wstrzymać, aż do zakończenia pracy polskiej komisji.

Ci polscy politycy, polscy piloci, polscy eksperci i polskie media mówią, że niewiadomych jest jeszcze wiele (bo Rosjanie zabetonowali całkiem sporo dowodów), ale na tym samym oddechu dodają, że mniej więcej wiadomo co się stało.

Kłopot polega na tym, że to "mniej więcej" zmieniło się radykalnie. Najpierw winni byli samobójczy piloci na spółkę z szaleńczymi pasażerami. Dzisiaj okazuję się, że ani piloci nie byli specjalnie samobójczy, ani pasażerowie nadmiernie szalenii. Za to ci na ziemi nie byli ani tacy nieskazitelni i niewinni ani tak profesjonalni jak mieli być.

A cóż by powiedzieli polscy politycy, polscy piloci, polscy eksperci i polskie media, gdyby - dajmy na to - wyszło na jaw, że w Tupolewie coś się zepsuło, a MAK starannie starał się to ukryć?

Dzisiaj media doniosły, że Ukraina kwestionuję ustalenia MAK-u z wypadku rosyjskiego Tu-154 (przypadek), który wg MAK został w październiku 2001 r. strącony ukraińską rakietą plot.

Rosyjscy eksperci wyliczyli, że tupolewa strąciła rakieta S-200W wystrzelona z Krymu, która o godzinie 11.45 eksplodowała 15 m nad samolotem.

Raport MAK od dwóch lat analizuje Kijowski Instytut Ekspertyz Sądowych i wczoraj gazeta "Kommersant Ukraina" ujawniła rezultaty tych badań. Zdaniem Ukraińców wyliczenia Rosjan są błędne. Z ukraińskich wynika bowiem, że gdyby nawet rakietę wystrzelono przypadkowo w kierunku tupolewa, i tak nie doleciałaby do niego w ciągu czterech minut - taki czas podali Rosjanie. Eksplozja nastąpiłaby w odległości ok. 780 m od samolotu, a jego zniszczenie byłoby niemożliwe.

Ponadto, argumentują eksperci Instytutu, ukraińska stacja radiolokacyjna, która według MAK miała pomyłkowo namierzyć Tu-154 jako cel, została wyłączona o 11.42 więc nie mogła zlokalizować rosyjskiego samolotu.

Linie S7 Airlines domagają się od Ukrainy 6,5 mln dol. odszkodowania za zniszczoną maszynę.Ukraińska armia i ministerstwo obrony od początku odrzucały oskarżenia o zestrzelenie tupolewa, ale ówczesny prezydent Leonid Kuczma przyznał, że jego kraj jest odpowiedzialny za tragedię. Kijów wypłacił rodzinom ofiar (zginęło 51 obywateli Izraela i 27 Rosjan) odszkodowania o łącznej wartości 15,6 mln dol.

Tak się dzisiaj robi politykę Panowie i Panie.

***

Tomasza Nałęcza oburza to, że Polacy (ma chyba na myśli PIS) nie chcą bić się nadmiernie we własne piersi, bo niezbyt wierzą już nie tyle w szczerość intencji Rosji, ale też w wiarygodność dowodów, które tamci przedstawili.

Tomasza Nałęcza nie oburza to, że Rosjanie nie chcą bić się wogóle we własne piersi, choć dowodów, że nie są czyści w sprawie jest całkiem sporo.

Tomasz Nałęcz jest Doradcą Prezydenta RP. Coż może wygrać dla Polski ten Prezydent z takim Doradcą?

***

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8973921,Ukraina_nie_stracila_rosyjskiego_Tu_154_.html

Brak głosów