Jak przeżyłem 9.11. Tak było.

Obrazek użytkownika Nathanel
Blog

W pamięci każdego człowieka znajduja się takie wydarznia , których w żaden sposób nie da się ich z niej wymazać.

W mojej pamięci mimo już dość dlugiego żywota , choć do metuzalemów jeszcze się nie zaliczam, jest takich zdarzeń sporo. Większość z nich to wspomnienia związane ze śmiercią, choć też szczegółowo pamiętam wieczór narodzin mego brata ,mimo że mialem wtedy niespelna trzy lata.

Zanim przejdę do opisu 9.11.2001 tak jak go pamiętam opowiem  coś czego świadkiem jako bodajże 15-to lub 16-to letni chłopak.

Był piękny wakacyjny dzień ,kóry spędzilem na nadbużańskiej plaży. Nie chciało się wracać do domu ale zbliżal się wieczór. Pozostało już tylko dwa autobusy w rozkładzie jazdy.Widząc ile jeszcze osób zamierza do końca kąpać się w ciepłej wodzie i stygnącym słońcu postanowiłem nie ryzykować jazdy ostatnim autobusem. Wyruszyłem więc na przystanek. A tam juz kłębił się tłum chętnych do jazdy nerwowo usilujący ustawić się jak najlepiej, jak najbliżej miejsca zatrzymania "arki zbawienia" . Kiedy wreszcie autobus się pojawił majestatycznie tocząc się do miejsca postoju ludzie jak zwykle chcąc przechytrzyć innych rzucili się do drzwi, usiłując chwycić za klamkę. Jedni wybrali drzwi przednie , drudzy tylne. Nawet mialem ochotę zmierzyć się tych "zapasach", ale coś mnie powstrzymało. Nagle wianuszek ludzki u przednich drzwi odpadł od klamki i runął na ziemię. Autobus jeszcze się toczył. W środku siedzieli ludzie . Rozległ sie straszny krzyk , potem glośne chrpnięcie jakby trzask skorupki zgiecionego jajka gotowanego na twardo, na moment zapadla cisza ,ludzie mdleli i wewnątrz pojazdu i na zewnetrz. Autobus przejechał przez głowę mlodej 18-to letniej dziewczyny. Najpierw z wielkim płaczem do ciała rzuciły się cyganki jako że ponoć to byla jedna z nich ale po chwili okazało się że nie , wiec odeszły i znikły. Dziewczynę rozpoznano i zaczeto rozglądać się za cygankami bo zniknąl z jej ciala zegarek i biżuteria.Okradziono ja w takim momencie.

Ja już nie jechałem do domu autobusem. Poszedłem do domu pieszo, ponad 12 kilometrów. Nie mogłem tego wszystkiego zrozmiec wtedy, nie rozumiem do dziś. Jka to wszystko mogło się zdarzyć.

A Wy ? Czy  Wy potraficie to zrozumieć i wytłumaczyć?

11 września był dzień jak codzień. Pożegnałem się z córką jadącą do pracy i sam po chwili wsiadłem do samochodu. Miałem coś do załatwienia w jednym z sąsiednich miast i pomyślalem,ze będzie najlepiej jeśli zrobię to na początku dnia. Jeszcze nie dojechałem do celu gdy zadzwoniła komórka. Dzwoniła moja córka. W jej głosie było coś przejmujacego. Tato , słyszałeś co się stało. No skąd ? nie włączam radia bo slucham polskich przebojów lub wiadomości Polskiego Radia 910 z Nowego Jorku. Tato, tato samolot uderzył w Twin Tower. Podobno porwano samoloty i trwa coś strasznego. Rozmowa nagle się urwała . Postanowiłem przerwać podróż i wrócić do domu. Żona jeszcze nic nie wiedziała,była w pracy. Włączyłem telewizor. Bliźniaki płoneły. Gwałtownie zmieniałem kanały szukając najnowszych informacji,. Były wszędzie, w tym wiele sprzecznych . Nie  było wiadomo ile samolotów porwano  (mówiło się o ośmiu), gdzie jest reszta, dokąd zmierzają. Horror.

Gdy zaczęły sie walić wieżowce wróciła z pracy roztrzęsiona córka.Po czasowej konsternacji polecono wszystkim wrócić do domów. Widzieliśmy co się dzieje, nie wiedzieliśmy co i dlaczego. Słyszeliśmy o tysiącach ofiar. Wcześniej widzieliśmy ludzi rozpaczliwie skaczących z okien. Modlilismy się aby jak najwięcej osób uratowalo swoje życie. Normalnie bywało tam ponad 10 tys osób. czy są wśród nich Polacy.

Jedeen z naszych kolegów miał tego dnia zlecenie do wykonania w jednej z wież. Ktoś się spóźnil więc musieli na niego zaczekać . Nie zdążyli dojechać do Hollad Tunnel przed " trafikiem" i stali w korku. Widzieli z daleka co się stało. Gdyby wyjechali o czasie byliby właśnie w wewnatrz. Czy można o nich mówić szczęściarze.

Inny nasz znajomy gdy usłyszał o "wypadku" na Twin Tower wskoczył w samochód i po paru mninutach był już w Liberty Park na drugim brzegu rzeki skąd widok na dolny Manhahttan jest jak na dłoni. Jeźdźiliśmy tam zawsze z gośćmi z kraju bo stamtąd najlepiej można było ocenić skalę i piękno architektury. Potem jechało się do środka oraz w chmury na 110 piętro, oglądać latające w dole helikoptery. Wrażenie było inne niż z Empire State nie tylko dlatego że niższy. Przy dobrej pogodzie było widać na ok 100km. Było.

Tak więc był on jednym z pierwszych. Policja już zaczynała zabezpieczać trasy ewakuacyjne.Kiedy się spotkaliśmy był śmiertelnie blady, płakał. Na własne oczy widział spadajace w przepaść ludzkie istoty . trudno zgadnąc co motywowało ich aby podjąć taki krok. Widocznie szukali tej ostatniej mikroskopijnej szansy na ratowanie życia ( czy można zrozumieć samobójcę lub wierzyć w "samobójstwo"?). Nie potrafił spokojnie zasnąć wiele nocy. Przypomnial mi sie opisany wyżej mój przypadek z autobusem.

Zdjęcia ( unikatowe)jakie wykonał wówczas zdecydowal sie wywołać dopiero po paru latach. Ludzie którzy robili odbitki przeżyli to jeszcze raz . Zdecydował że te ujęcia nigdy nie będą na sprzedaż.

Resztę opisów znacie z mediów.

Przez kilka kolejnych dni jeżdżac po okolicy wielookrotnie widziałem "dymiący" Manhattan. Sam przez kilka lat nie zdecydowalem się tam pojechać. Nie byłem gotowy widziec " Ground Zero" . Teren który schodziłem wielokrotnie ze wszystkimi przyjeżdżającymi z kraju, ale nie tylko.Lubialem tam bywać, spacerując zwiedzając zakamarki. Zdecydowalem się zrobić to dopiero kilka lat temu. Wcześniej widziałem fragmenty ruin wystawione w Liberty Science Center. Nie mam pojęcia jak tak potężne stalowe konstrukcje grubości kilku szyn kolejowych mogły się stopić w tak krótkim czasie. Częściowo oswojony pojechałem. To miejsce już nigdy nie będzie takie jak było. Zupelnie inny klimat patrzy się na coś innego. Pamiętam " Palmiarnię" znaną z jednego z filmów z Eddy Murphy'm przed atakiem i widzą ją teraz . Jest ta sama , wygląda tak samo , ale ta sama nie jest i nie będzie.

 

Poszedlem do pobliskiego kościólka do którego przynoszono ofiary.W tym kościele  modlil sie George Washington. Spędzilem tam trochę czasu na modlitwie oraz rozmyślaniach. Rozmyślaniach o meandrach tego świata. Dziękowalem Bogu za to że nie dano było mi być tam w tym czasie.

 

 

 

 

 

 

Maly kościół, który znaczył i pomógl wtedy tak wiele.

 

        Father Mychal Judge, zginął niosąc pomoc.
 

Prosze mi wierzyć. Nie powinno się rozmawiać o tamtych wydarzenia w kategoriach sensacji. Dopytywać czy było to "inside job" czy nie, tak jak nie należy wyłącznie w tych katergoriach mowić o "smoleńsku"

Dzisiaj pomódlmy się za ofiary obu tych katastrof. Boże miej w opiece dusze poległych.

10.IV. my mieliśmy nasze 9.11

 

PS To jest Krzyż pamięci ofiar 9.11. ktory został poświęcony i ma stanąc w muzeum na Ground Zero. Ateiści zażądali jego usunięcia ponieważ wśród poległych podobno bylo 500 ateistów......

          

 9.11 to data wybrana nieprzypadkowo.To numer telefonu na który dzwoni sie w razie niebezpieczeństwa. Powiadasz wszystkich : pogotowie ,straz i policję jednym telefonem.Tej daty nie można zapomnieć.

 

 

Brak głosów

Komentarze

Siedzialem w moim biorze w Stoczni Szczecinskiej SA i czekalem na fairant,nagle w radio przerwali program i podali,ze mala awinetka uderzyla w jeden z blizniakow.Po racy poszedlem do kumpla,robil remont i pomagal mu drugi kumpel.Na wejscie nawet o tym nie wspomnialem,dopiero jak ojciec kumpla wlaczyl tv przypomnialem sobie o tym co mowil w radio.Nikt mi nie wierzyl do czasu jak zobaczylismy drugi samolot walac w nieplonaca wierze.Niech spoczywaja w pokoju.

Vote up!
0
Vote down!
0
#182651

Z całym szacunkiem dla traumatycznych przeżyć wielu Nowojorczyków i ich rodzin, jak i rodzin poległych na nieludzkiej smoleńskiej ziemii powinno się zadawać pytania - przykładowe 2 z nich poniżej:

- skoro żaden 757 nie uderzył w Pentagon co chyba oczywiste, to co się stało z 57-ma uczestnikami tego rejsu?

- skoro tak przygotowano lot Prezydenta i pozostałych 95 osób do Smoleńska, że był bezbronny, wystawiony na atak zamachowców (wszystko jedno jakim sposobem, skoro nikt ich nie chronił!) to jakie wnioski na przyszłość wyciągnięto z tej tragedii?? rozważania o stanach emocjonalnych pilotów w miejsce rzetelnej analizy genezy i przebiegu katastrofy, awans generalski indywiduum mieniącego się szefem BOR zamiast natychmiastowej dymisji - czyż to nie hucpa??

Pytań nasuwa się dziesiątki, ale nie czas i miejsce w tym komentarzu na szczegóły. Jak dla mnie, to z tragedii trzeba choć jakieś wnioski wyciągać!!

pozdrawiam

"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#182668

Sa dni pracy i dzień modlitwy. Jutro można i należ do wszystkich pytań wrócić.

Nathanel

WYŁĄCZ TVN, WŁĄCZ ROZUM.

Vote up!
0
Vote down!
0
#182680

Usłyszałem, że coś się dzieje w sklepie spożywczym, przy czym w pierwszej chwili pomyślałem, że dwaj młodzi ludzie, którzy na ten temat rozmawiają mówią o jakiejś grze komputerowej - autentyk, tak wtedy pomyślałem.
Ale wróciłem do domu i włączyłem tv i dotarło do mnie co się stało. Teraz nie mam tv, ale bym po prostu włączył kompa i wszedł do sieci - na to samo wychodzi.

Potem, gdy już trochę ochłonąłem to pomyślałem jeszcze jedno: "dobrze, że są te globalne agencje informacyjne, przynajmniej nikt nie będzie niedoinformowany i nie poczyni żadnych nerwowych ruchów nad tymi walizeczkami z kodami startowymi do rakiet balistycznych".

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#182673