W trosce o morale wojska (2)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Dowództwo Wojska Polskiemu starało się uodpornić żołnierzy na propagandę bolszewicką. 

W różnych publikacjach przeznaczonych dla żołnierzy podkreślano niemiecki udział w zdobyciu władzy przez bolszewików w Rosji. „Wszyscy zapewne słyszeli – napisano w „Żołnierzy Polskim” – o tym, jak to w swoim czasie Niemcy przewieźli do Rosji w zaplombowanych wagonach Lenina i Trockiego, zdezorganizowali Rosję i ułatwili im zwycięstwo. Robili to nie niemieccy komuniści, ale dawne rządy Wilhelma. Obecnie niemieckie pismo socjalistyczne Vorwarts ogłasza nowy ciekawy dokument. W dokumencie tym, zaufany słynnego gen. Ludendorfa, pułkownik Nicolai stwierdza, że przy ostatecznej klęsce armii rosyjskiej „wybitnie współdziałała niemiecka propaganda”. Zdominowany przez Niemców bolszewicki korpus oficerski miał rzekomo wykonywać rozkazy wysyłane z Berlina. Przypominano więc polskim żołnierzom: „Przekonaliście się, że czerwone wojsko moskiewskie prowadzone jest przez niemieckich oficerów sztabowych Wilhelma II, a musztrowane przez niemieckich podoficerów”. I sugerowano, aby zastanowić się „komu zależy na rozwoju bolszewizmu? Kto chce pogrążyć świat w otchłań piekielną? Może tego chcieć tylko jeden naród pokonany – Niemcy”.
 
Jednocześnie wskazywano na ścisły związek systemu bolszewickiego z caratem, czego najlepszym dowodem miała być Czeka – kontynuatorka Ochrany, która była „opoką, fundamentem gmachu moskiewskiej niewoli i międzynarodowego wyzysku kapitalistycznego w Polsce”. Wykorzystując fakt licznego udziału byłych oficerów rosyjskich, z gen. Brusiłowem na czele, w korpusie oficerskim Armii Czerwonej, podkreślano, iż „coraz wyraźniej zaczyna wyglądać spoza czerwonych sztandarów bolszewickich oblicze „Wsierorosyjskoj Imperia”, coraz wyraźniej cała ta szopka bolszewicka przyjmuje kształt starego carosławja. Tylko patrzeć jak słynny Mikołaj Mikołajewicz, Wielki książę Romanow, generalissimus w 1914 roku, „nawrócili się” i pójdzie na służbę Trockiego”.
Sugerowano przy tym, że „byli generałowie carscy dowodzą i niby to organizują i ćwiczą armię pod dozorem bolszewickich komisarzy, ale każdy dobrze to pojmuje, że ci ludzie robią to jedynie dla chleba, a duszy żywiąc wstręt dla tej roboty, pragnąc najszybciej zmiany”.
 
Innym dowodem na podobieństwo obu Rosji miał być fakt, iż „bolszewizm, podobnie jak carat, jest terrorem niewielkiej grupy nas społeczeństwem”. W Rosji bolszewickiej tę oligarchiczną grupę miało stanowić kilkaset osób, wśród których 90% stanowili Żydzi. Powołując się na paryską gazetę „Libre Poarole” podawano, iż wśród 11 członków Rady Komisarzy Ludowych, 8 miało być Żydami.
 
Jakkolwiek powyższe informacje pełne były sprzeczności, to utożsamianie Rosji bolszewickiej z carską służyło konkretnym skojarzeniom, które ukształtowały się w świadomości zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa w czasie zaborów oraz walki z Rosją o niepodległość. 
 
Skompromitowaniu bolszewików miały również służyć ujawnione informacje o finansowaniu przez nich zagranicznej prasy. „Za zagrabione pieniądze – napisano w „Żołnierzu Polskim” – bolszewicy, tak jak carowie przed wojną, opłacają zagranicznych dziennikarzy, pisma, aby ci zohydzali Polskę”. Na usługach bolszewickich miał być np. „Daily Herald”, którego właściciele przyznali się do otrzymania za pośrednictwem III Międzynarodówki 75 000 funtów w złocie. Konsekwencją tej sprawy miało być usunięcie Kamieniewa z Londynu, który „nie okazał się w Anglii dość przezorności, ażeby zatuszować skandal z braniem pieniędzy przez „Daily Herald”. Inspirowanie prasy należy do stałego repertuaru metod stosowanych przez służby specjalne. Sugerowanie natomiast, że pewne osoby lub instytucje wpływają na treść artykułów służyło do skompromitowania bolszewików oraz podważenia wiarygodności części zagranicznej prasy.
 
Bardzo cenne dla neutralizacji bolszewickiej propagandy były relacje osób, które porzuciły szeregi Armii Czerwonej. Mikołaj Strogonow, były komisarz 58 dywizji sowieckiej ostrzegał na łamach „Wiarusa”: „Pragnę zakomunikować całemu narodowi polskiemu i Europie: nie wierzcie Rosji sowieckiej, jej obietnicom i zaklęciom. Komuna i bolszewizm to są listki figowe, za którymi pozostają w ukryciu: terror, przemoc, grabież, zupełne zniszczenie Rosji i stworzenie dobrobytu dla komisarzy bolszewickich. Na poufnym zjeździe komisarzy Trocki oświadczył: „My, bolszewicy powinniśmy wzniecić pożar w całej Europie, tak iżby w Anglii i Francji i we Włoszech świeciła czerwona pochodnia federacyjnej republiki sowieckiej. Pamiętać winniśmy, że istnienie naszego ustroju bolszewickiego jest zależne od wojny”. Bracia robotnicy ! Wierzcie mi, że robotnik w Rosji zszedł do roli nędzarza obdartego i głodnego. Pod batem dozorców – komisarzy musi pracować 16-18 godzin na dobę. Rosji nie ma, ją rozgrabili doszczętnie. Z dawnej mocy nic nie pozostało. Dziś jęczy ona obdarta i nędzna pod butem komisarzy. Ja ślę bolszewikom przekleństwo do dziesiątego pokolenia”.
 
Na potwierdzenie tych słów Strogonowa, przypomniano, iż sam wódz bolszewików na posiedzeniu Sowietu Sierpuchowskiego otwarcie przyznał, iż „wolność jest tylko wymysłem burżuazji przeznaczonej dla zamaskowania niewoli ekonomicznej. Trzeba raz w Rosji zwalczyć tę myśl, że szczęście polega na wolności osobistej. Rosja potrzebuje rządu silnego złożonego z kilku osób o mocnym poczuciu klasowym, zdających sobie sprawę z wypadków. Wszelki czyn niezadowolenia, traktowany być powinien jako biała reakcja i karany bez litości”.
 
Zwracając się do żołnierzy, wywodzących się ze środowisk robotniczych „Żołnierz  Polski” podkreślał, iż w Rosji bolszewickiej zakazano działalności związków zawodowych, a jakikolwiek strajk robotników kończy się masakrą protestujących. Skrajnie niskie płace oraz brak podstawowych artykułów żywnościowych sprawiały, iż robotnicy umierali z głodu lub padali ofiarą szalejących epidemii.
Z kolei chłopskich żołnierzy informowano, że bolszewicy „chcą najeść się do syta. Chcą zebrać to żniwo, które się wszędzie tak pięknie zapowiada, że i najstarsi ludzie lepszych urodzajów nie pamiętają. Bandy wygłodniałych obdartusów idą na nas! Idą one rabować nie tylko dla siebie, ale i dla całego kraju swego, którzy bolszewicy doprowadzili do głodu i nędzy”.
 
W momencie największych sukcesów bolszewickich latem 1920 roku publikacje przeznaczone dla polskich żołnierzy podkreślały zwierzęce okrucieństwo azjatyckich hord bolszewickich. „Przewinienie tego rodzaju, jak zabójstwo, gwałt, grabież, fałszerstwo itp. – napisano w jednej z gazet – nie są uważane za wykluczające z szeregów armii czerwonej. (…) Nigdy i nigdzie wojna nie obfitowała w tak bezprzykładnie jaskrawe dowody zezwierzęcenia i dzikości wschodnich wojowników. Czasy Chmielnickiego, Pawluka i Nalewajki, rzeź humańska – bledną wobec tych okropności, jakich widownią stał się front polski. (…) Historia się powtarza. Europa przeżywa po raz drugi klęskę najścia Hunów”.
 
Bardzo dobrze ilustruje ten motyw pocztówka „Dary bolszewickie dla Polski”. Przedstawione na niej obrzydliwe postacie, które siedzą na końskim zaprzęgu powożonym przez komisarza o semickich rysach, mają symbolizować zagrożenia, które niesie z sobą bolszewizm, czyli: choroby, śmierć i zniszczenie. Do wozu została przyczepiona flaga z napisem: śmierć Lachom!. Krótki tekst na rewersie kartki opisuje rysunek: „Pod żydowskim przewodem ochwaconą szkapą, wiezie dary dla Polski i skrwawioną łapą, rozdaje bolszewicki komisarz ludowy: śmierć, niewolę, głód, tyfus – swój porządek nowy”.
 
Duże znaczenie przykładano do akcji ochotniczego wstępowania do wojska polskiego, podkreślając konieczność solidarności całego społeczeństwa z żołnierzami walczącymi na froncie. Oddział II oceniał, iż „propaganda patriotyczna oraz napływ ideowych sił AO (Armia Ochotnicza – Godziemba) podnosi ducha, budzi nadzieje i pragnienie zwycięstwa. Surowe kary Sądów Polowych, utworzenie kordonów zaporowych dla szpiegów i dezerterów, perlustracja transportów i ścisła kontrola osób cywilnych na tyłach Armii wraz z polepszeniem stanu umundurowania i zaopatrzenia żołnierzy, skutecznie pomagają odzyskać karność, utraconą podczas odwrotu i dyscyplinę wojskową. Ustają grabieże, dezercje i masowe łazikowanie. (…) Żołnierz zaczyna czuć, że broni swojego kraju przed zalewem sił mu wrogich i obcych”.
 
Prasa wojskowa pełna była opisów gwałtów i morderstw dokonywanych przez bolszewików w zajmowanych polskich miastach. Przedstawiane skutki pobytu komunistów na terenach, które czasowo zajęli, nie tylko wzbudzały odrazę, ale również mobilizowały żołnierzy do odwetu na najeźdźcach.
 
Po sukcesie polskiej kontrofensywy, pisma wojskowe przystąpiły do odbudowy, nadwątlonego w czasie odwrotu, morale polskiego żołnierza. Żołnierze byli przekonywani, że ofensywa bolszewików „załamała się doszczętnie, a dywizje rosyjskie, które ją podjęły, cofają się w popłochu na wschód lub ulegają zupełnemu rozbiciu”. Sukces ten był możliwy dzięki zaufaniu do dowództwa, które zrealizowało przygotowany zawczasu znakomity plan ofensywy. Ten triumf „dał żołnierzowi wiarę we własne siły i utrwalił zaufanie do wyższego Dowództwa Wojskowego i Naczelnika Państwa”.
 
W myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa WP należało „celem wyrobienia dokładnego poglądu na okupacyjne rządy bolszewickie w Polsce i wykorzystanie ich jako argumentu politycznego położyć nacisk na zebranie odnośnych materiałów dokumentalnych”, ze szczególnym uwzględnieniem „zeznań osób pokrzywdzonych lub poszkodowanych przez bolszewików”.
 
Pomimo początkowych trudności udało się zbudować dość sprawnie działający aparat, którego aktywność znacznie osłabiła wpływ wrogiej agitacji na żołnierzy Wojska Polskiego, zmobilizowała ich do ofiarnej walki, która zakończyła się sukcesem.
 
Wybrana literatura:
 
O niepodległość i granice. Raporty i komunikaty naczelnych władz wojskowych o sytuacji wewnętrznej Polski 1919-1920, pod red. M. Jabłonowskiego, P. Staweckiego, T. Wawrzyńskiego
A. Misiuk – Służby specjalne II Rzeczypospolitej
H. Lisiak – Propaganda obronna w Polsce w rozstrzygającym okresie wojny polsko-sowieckiej 1920 r.
H. Lisiak – Problem współpracy między krajem a frontem w okresie wojny polsko-bolszewickiej (marzec 1919 r. – lipiec 1920 r.)
A. Pepłoński – Kontrwywiad II Rzeczypospolitej
Brak głosów