W obronie cywilizacji (2)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Od pierwszych dni wojny prasa narodowa nazywała jednostki Franco wojskami narodowymi, narodowcami lub powstańcami, w odróżnieniu od gazet socjalistycznych przedstawiających wojska frankistowskie jako buntowników, którzy wystąpili przeciw legalnemu rządowi.

                                                    
Publicyści narodowi przeciwstawiali chaosowi po stronie rządu ludowego, porządek i organizację na terenach objętych kontrolą rządu w Burgos. Na początku wojny republikanie posiadali zdecydowaną przewagę gospodarczą, w prowincjach, które opowiedziały się po stronie rządu w Madrycie znajdowały się główne ośrodki przemysłowe i surowcowe kraju, które mogły bardzo szybko stać się zapleczem gospodarczym lewicy. Jednak na terenach kontrolowanych przez anarchistów wycofano z obiegu pieniądze, które uznano za relikt starych czasów. W wyniku tej decyzji nastąpiła kompletna dezorganizacja gospodarki, którą władze w Madrycie starały się opanować dzięki porozumieniom międzypartyjnym, a czasem przy użyciu siły zbrojnej. Utrudnienia występowały na każdym kroku, począwszy od wstrzymywania przez zbuntowane komitety dostaw surowców i półproduktów do fabryk, a skończywszy na transporcie gotowych już artykułów.
 
Zupełnie inaczej wyglądało to na obszarach, opanowanych przez powstańców, gdzie szybko zaprowadzono porządek i ustanowiono sprawną administrację. Nic więc dziwnego, iż prasa narodowa opisując działalność władz frankistowskich, wskazywała, iż po zdobyciu kolejnych miast, powstańcy wymierzali karę wszystkim zbrodniarzom z bojówek lewicowych, a następnie ustanawiali dobrze zorganizowaną administrację, która w pierwszej kolejności starała się zadbać o dostawy wody i żywności, a później przystępowała do odbudowy fabryk i przywracania normalnego życia gospodarczego.
Na potwierdzenie tego, iż wojska powstańcze były siłą, która niosła wybawienie od znieprawienia i nędzy rewolucji, ukazywano radosne powitania zwycięskich oddziałów Franco przez ludność cywilną. Chaotyczne rządy lewicy, samowola bojówek oraz terror rewolucyjny zraziły zdecydowaną większość społeczeństwa hiszpańskiego, która zupełnie inaczej wyobrażała sobie „nową Hiszpanię” i z ulgą przyjmowała wkraczanie oddziałów frankistowskich. Terror rewolucyjny sprawiał, iż wystarczył byle pretekst aby stać się jego ofiarą. Nikt nie był pewny swego losu. Represje powstańców natomiast uderzały w konkretne osoby, a ci, którzy byli bierni podczas wojny lub pełnili podrzędne funkcje byli na ogół bezpieczni. Po pierwszym zachłyśnięciu się niczym nie ograniczoną wolnością, która szybko zamieniła się w anarchię, większość Hiszpanów zapragnęła powrotu silnej władzy, gwarantującej zaprowadzenie ładu, bezpieczeństwa i porządku.
 
W Polsce wciąż świeża była pamięć terroru rewolucyjnego zaprowadzonego przez wojska bolszewickie po ich wkroczeniu latem 1920 na ziemie polskie. To sprawiło, iż duża część Polaków sympatyzowała z powstańcami hiszpańskimi i podzielała opinie na ten temat formułowane na łamach prasy narodowej.
 
Armia narodowa – pisano w „Warszawskim Dzienniku Narodowym” – nie ma przed sobą ani wojsk madryckich, ani katalońskich, a jedynie armię sowiecką. Nie ma więc już wojny domowej w Hiszpanii, a jest walka armii hiszpańskiej z hordami azjatyckimi, które chcą narzucić Hiszpanii panowanie komunistów”.
 
Ksiądz Z. Kaczyński podkreślając różnice między żołnierzami obu stron, wskazywał, iż „świat zobaczył, czym wibruje psychika ludzka, nasycona doktryną Marxa, jak krwiożerczą staje się tłuszcza, kierowana jedynie materialnymi pobudkami – a z drugiej strony do jakiego poświęcenia i szlachetnego idealizmu zdolny jest człowiek posiadający żywą wiarę w Boga, przed którym za każdy swój czyn odpowiada”.
 
Przedstawiciele obozu narodowego w Polsce, którzy katolicyzm uznawali za jeden z podstawowych elementów cywilizacji europejskiej w pełni utożsamiali się z frankistami, dążącymi do obalenia rządu antychrześcijańskiej koalicji. Santa Maria de la Cabeza – sanktuarium maryjne, w którym schronili się przeciwnicy czerwonego reżimu oraz Alkazar – twierdza w Toledo, kolejnego osamotnionego punktu oporu, miejsca jednego z najważniejszych zwycięstw nad Maurami, stały się dla polskich narodowców symbolami walki z tym, co barbarzyńskie w przeszłości i w czasach współczesnych. Hiszpania ponownie stała się bastionem, który od wieków chronił Europę przed najeźdźcami z Afryki, tak jak czyniła to Polska opierając się agresji od strony Azji. W 1936 roku Hiszpanie bronili się przed wyznawcami złowrogiej ideologii „azjatyckiej „ Rosji.
 
Publicyści obozu narodowego uważali, iż po stronie frankistowskiej obudzone zostały najlepsze instynkty narodowe Hiszpanów i upatrywano w tym zapowiedź przyszłej świetności kraju. Odpowiedzią na okrucieństwa i demoralizację rewolucjonistów był heroizm i żarliwa religijność zwolenników rządu w Burgos. Wojna, zdaniem prasy narodowej, pokazała jak podłe uczucia w psychice był w stanie wyzwolić materializm marksistowski, ale też i jak wielką skłonność do poświęceń, szlachetność, wiarę w zwycięstwo dla dobra narodu dał hiszpańskim narodowcom katolicyzm. Żołnierzy Franco ukazywano jako męczenników sprawy narodowej, którzy szli do walki z hasłem „ najpierw wiara, później wszystko inne” na ustach. Religia katolicka ukształtowała Hiszpanię, a jej odrzucenie oznaczało pozbawienie jej mieszkańców części świadomości narodowej i odcięcie się od korzeni własnej tożsamości.
 
Przywiązanie do katolicyzmu połączyło różne ugrupowania, które wchodziły w skład sił frankistowskich. Powstańcy dość szybko zaczęli posługiwać się hasłem krucjaty przeciw bezbożnemu komunizmowi, mimo iż początkowo przedstawiali się jako siłę, której głównym celem było przywrócenie porządku w kraju. Powodem tej zmiany była chęć pozyskania przychylności jak największej części społeczeństwa hiszpańskiego, które mimo propagandy ateistycznej, pozostało wierne Kościołowi. Zbrodnie popełnione na duchownych dodatkowo zaktywizowały katolików hiszpańskich i skłoniły ich do opowiedzenia się po stronie Franco.
 
Według narodowych komentatorów Hiszpania powinna stać się wzorem państwa przyszłości – narodowego oraz katolickiego. Widziano w tym przykład godny naśladowania i możliwy do realizacji na gruncie polskim ze względu na podobieństwo obu państw i narodów. Tego typu model państwa porównywano z narodowosocjalistyczną Rzeszą, krytykując niemiecką doktrynę za brak odniesienia do religii oraz materialistyczne pojmowanie świata. Polscy narodowi publicyści uważali, iż sam nacjonalizm nie wystarczał do zwalczania komunizmu, który za cel postawił wywrócenie dotychczasowego porządku społecznego i politycznego. Wedle zwolenników obozu narodowego nie wystarczało przeciwstawić się skutkom ideologii komunistycznej, należało przed wszystkim wskazać drogę do przywrócenia ładu. Wielokrotnie podkreślano, iż by pokonać komunizm należało przeciwstawić mu program, który również zmobilizowałby masy. Podstawą „nacjonalizmu chrześcijańskiego” było uznanie katolicyzmu za źródło wszelkich wartości etycznych i ładu społecznego. W pismach narodowych kładziono nacisk na to, że chociaż w Hiszpanii armia była inicjatorem i główną siłą powstania, to jednak odwołanie się do katolicyzmu nadało walce konieczny duchowy rozmach. Ten wspólny światopogląd zmienił operacje wojskową w wielki zryw podobny do tego, który miał miejsce w Polsce latem 1920 roku podczas wojny polsko-bolszewickiej.     
 
Poparcie powstańców przez religijnych chłopów z Nawarry stało się istotnym argumentem w dyskusji z socjalistycznymi dziennikarzami, którzy twierdzili, że konflikt w Hiszpanii był walką ludu z „faszystowskimi” oddziałami Franco, będącymi jedynie narzędziem w rękach latyfundystów i przemysłowców. Publicyści narodowi podkreślali, iż w rzeczywistości wojna nie była starciem armii, lecz wystąpieniem narodu hiszpańskiego w obliczu obcej interwencji i próby demontażu państwa oraz narzucenia obcej kultury i sposobu życia. Hipokryzją było nazywanie hiszpańskiej wojny domowej walką ludu o lepszy byt i sprawiedliwość społeczną w sytuacji, gdy w Związku Sowieckim, który sławiono jako „ojczyznę proletariatu” , panował największy wyzysk, bezprawie i nędza.
 
Prasa narodowa z największą sympatią odnosiła się do tradycjonalistów hiszpańskich, skupionych w partii karlistowskiej, widząc w nim ruch bliski polskiej idei „nacjonalizmu chrześcijańskiego”. To właśnie karlizm dał stronie powstańczej program, a faszystowska Falanga jedynie przysporzyła, dzięki nowoczesnym metodom propagandy, frankistom rzesze zwolenników. Zdaniem Jędrzeja Giertycha Falanga była ugrupowaniem o zbyt płytkim programie, by w oparciu o nią możliwe było zbudowanie nowego, powojennego ładu. Mimo tych wad Falanga odegrała ważną rolę jako partia okresu przejściowego, jako pierwsza przeciwstawiając się czerwonemu terrorowi oraz pozyskując wsparcie Hiszpanów ze wszystkich warstw społecznych.
 
Publicystów narodowych najbardziej radziła fascynacja przywódców Falangi obcymi wzorcami – przede wszystkim włoskimi, ale tez i niemieckimi. W tej sytuacji uważano, iż to karlizm był rdzennym ruchem nacjonalistycznym w Hiszpanii. Przewidywano przejęcie w przyszłości przez Falangę ideologii tradycjonalistycznej oraz stopienie się obu organizacji w jeden ruch, w którym Falanga miała dać kadry, ale karlizm miał nadać nowej formacji „jakość”. Jak się później okazało te przewidywanie w dużej mierze okazały się trafne.    
 
Wybitny publicysta narodowy Stanisław Kozicki uważał, iż „nie jest to nieszczęście dla Hiszpanii, lecz pasmo cierpień i ofiar, w których oczyszcza się i mężnieje duch narodu”. Zgadzając się z tą opinią Jędrzej Giertych wręcz sugerował, iż „zupełnie szczerze życzyłbym – niezbyt długiej, bo kraj jest na to zbyt ubogi – oczyszczającej atmosferę, wojny domowej i w Polsce, gdyby nie to, że nasze położenie geograficzne między Niemcami a Rosją nie pozwala nam na wojnę domową nawet krótką”. Ta sugestia Giertycha spotkała się ze zdecydowaną krytyką publicysty dziennika „ABC” , związanego z Obozem Narodowo-Radykalnym, który określił „kult wojny domowej” jako „objaw graniczący z zupełnym zboczeniem”.
 
Niepokój publicystów narodowych wywoływało to, iż Niemcy dzięki wojnie w Hiszpanii wzmocnili swoją pozycję w Europie i stali się liderem państw narodowych, krajem, który zaczęto postrzegać jako główną siłę mogącą przeciwstawić się komunizmowi w Europie. Zdaniem narodowców Hitler zyskał tym samym poważny argument w wojnie ideologicznej, którą prowadził przeciw Związkowi Sowieckiemu, ale i Francji i Wielkiej Brytanii.
 
W opinii prasy narodowej największym zagrożeniem dla całej Europy, ale przede wszystkim Polski była polaryzacja postaw państw Starego Kontynentu i podział na dwa przeciwstawne obozy: komunistyczny z ZSRS na czele oraz narodowy, któremu przewodziłyby Niemcy. Polska w razie konfliktu obu bloków, których liderami byli sąsiedzi zza wschodniej i zachodniej granicy stałaby się polem bitwy. W tej sytuacji Warszawa stanęłaby przed tragicznym wyborem i jakikolwiek by on nie był oznaczałby podporządkowanie się interesom któregoś z potężnych sąsiadów. To właśnie dlatego jedynym wyjściem – zdaniem narodowców – było zatarcie granicy pomiędzy oboma blokami poprzez przeciągnięcie przez Londyn i Paryż Włoch Mussoliniego.
 
Coraz większy udział obcych wojsk po obu stronach hiszpańskiego frontu jednak sprawił, iż prasa coraz częściej określała wojnę domową w Hiszpanii jako rozgrywkę między imperializmem sowieckim a włosko-niemieckim, jako „manewry legii cudzoziemskich i płatne popisy najemników” lub – jak z właściwą sobie ironią napisał „Merkuryusz Ordynaryjny” – „coraz szybciej zbliżamy się do stadium, w którym wojna hiszpańsko-hiszpańska będzie się toczyć bez udziału Hiszpanów”.
 
 
            Ostateczne zwycięstwo gen. Franco zostało powitane przez prasę narodową z wielkim zadowoleniem. W marcu 1939 roku klęską zakończyła się próba ustanowienia w Hiszpanii totalitaryzmu w wydaniu sowieckim. Polscy publicyści narodowi przez cały okres wojny domowej w Hiszpanii wspierali Franco i jego sojuszników, uważając, iż wystąpili oni w obronie najwyższego prawa, czyli dobra narodu. Zagłada tysięcy księży i zakonników, brutalnie zamordowanych przez czerwone szwadrony śmierci, próba usunięcia wiary z życia Hiszpanów oraz ścisłą współpraca rządu ludowego z Moskwą stanowiły dla narodowców dowód nielegalności rządu w Madrycie.
 
Podstawowa literatura:
 
L. Andziak-Mularska – Franco
M. Chodakiewicz – Zagrabiona pamięć. Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939
J. Giertych – Hiszpania bohaterska
B. Gola – Dylematy krwi i sprawiedliwości. Hiszpańska wojna domowa w myśli politycznej i politologicznej
J. Kieniewicz – Hiszpania w polskim zwierciadle
W. Wasiutyński – Drugą stroną labiryntu. Fragmenty wspomnień          
R. Fajans – Hiszpania 1936
J. Przywieczerski –, ludzie , wojna domowa
S. Azner – Polska a wojna domowa w Hiszpania w ogniu
A. Zdanowski – Hiszpania – kraj Hiszpanii 1936-1939
 

 

Brak głosów