Początki MO

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Milicja Obywatelska została powołana dekretem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 7 października 1944 roku.

Pierwszy dekret PKWN o ustanowieniu MO został przyjęty już 27 lipca 1944 roku, a następnie zatwierdzony 15 sierpnia 1944 roku przez komunistyczną Krajowa Rada Narodowa. Pomimo umieszczenia go w nr 2 Dziennika Ustaw RP, został jednak wycofany, gdyż uznano, iż podporządkowanie milicji radom narodowym byłoby niebezpieczne, wobec faktu, iż „w skład rad niejednokrotnie weszli ludzie nieodpowiedni, najczęściej nie w wyniku wyborów czy rekomendacji partii obozu demokratycznego, ale na zasadzie układów z okresu międzywojennego lub wpływów, jakie na różnych terenach miały siły reakcyjne”. Niezależnie od braku podstawy prawnej pierwsze oddziały MO zaczęli tworzyć partyzanci z Armii Ludowej oraz oficerowie I Armii Wojska Polskiego.
Nazwa – „milicja obywatelska” – miała z jednej strony wskazywać na „ludowy” charakter nowej służby, a drugiej  podkreślać ogólnonarodowy zakres zadań milicji.
15 sierpnia 1944 roku w Lublinie utworzono Komendę Główną MO, której szefem został gen. Franciszek Jóźwiak, b. szef Sztabu Głównego AL. Komendant Główny MO został jednocześnie zastępcą kierownika resortu bezpieczeństwa publicznego, Stanisława Radkiewicza. Zgodnie z ww. dekretem organizacja MO dostosowana została do podziału administracyjnego państwa, a Komendanta Głównego MO mianował i zwalniał PKWN, na wniosek kierownika resortu bezpieczeństwa publicznego.
Na mocy wspomnianego dekretu PKWN z 7 października 1944 roku powołano MO, jako „prawno-publiczną formację Służby Bezpieczeństwa Publicznego”, do której zadań miało należeć: ochrona bezpieczeństwa, spokoju i bezpieczeństwa publicznego, dochodzenie i ściganie przestępstw oraz wykonywanie zleceń władz administracyjnych, sądów i prokuratury w zakresie przewidzianym prawem. W ten sposób MO stała się – do końca istnienia PRL - częścią aparatu represji. Do 1954 roku milicja stanowiła część Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a od grudnia 1954 roku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
W końcu grudnia 1944 roku w milicji służyło ponad 13 tysięcy funkcjonariuszy, w zdecydowanej większości nie posiadających żadnego formalnego wykształcenia, częstokroć całkowitych analfabetów, gotowych jednak bronić władz ludowych. Nawet resortowi historycy zauważali, iż „obok kadr zahartowanych, dojrzałych politycznie i życiowo, do szeregów milicji wstępowali ludzie młodzi, bez żadnego doświadczenia, często nie zdający sobie sprawy z odpowiedzialności i trudów tej służby. (…) Wielu z nich nie radziło sobie w twardej służbie, nie potrafiło udźwignąć odpowiedzialności, jaka wynikała ze stawianych przed nimi zadań”.
W wyniku ofensywy sowieckiej zapoczątkowanej w połowie stycznia 1945 roku, wyparto Niemców za Odrę, a na „terenach wyzwolonych” natychmiast rozpoczęto tworzenie posterunków MO. Do 5 lipca 1945 roku utworzono 14 jednostek wojewódzkich, zgodnie z tymczasowym podziałem administracyjnym kraju. W miastach portowych powołano także milicję morską, która miała chronić granicę morską do czasu przejęcia ochrony granic przez Wojska Ochrony Pogranicza, co nastąpiło w końcu 1945 roku. Wraz z ożywieniem ruchu drogowego utworzono również służby ruchu drogowego. Jednocześnie zaczęto tworzyć komisariaty i posterunki kolejowe.
W związku z szerzeniem się przestępczości osieroconych nieletnich, jesienią 1946 roku zorganizowano sekcje do walki z nierządem i przestępczością nieletnich, a w 1948 roku utworzono milicyjne izby dziecka.
Dnia 21 lutego 1946 roku Rada Ministrów podjęła uchwałę polecającą MBP zorganizowanie przy MO oddziałów Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Inicjatywę tę uzasadniono koniecznością wzmożenia walki z bandytyzmem, rabunkami i innego rodzaju przestępstwami.   Do zadań ORMO miało należeć m.in. udzielanie pomocy organom milicji oraz przygotowanie rezerw do uzupełnienia jej szeregów.
Jak napisał czołowy apologeta peerelowskiego aparatu represji, Tadeusz Walichnowski: „szybki rozwój jego szeregów (ORMO – Godziemba) dowodził, że ludzie pracy zrozumieli historyczną doniosłość okresu, w którym każdy świadomy obywatel powinien być budowniczym i zarazem obrońcą tego, co buduje. Już w pierwszomajowych pochodach w roku 1946 po ulicach kilkudziesięciu miast maszerowały pierwsze uzbrojone oddziały ORMO”.
Wobec tego, iż w połowie 1946 roku zaledwie 49,8% milicjantów było członkami PPR, wprowadzono komórki partyjne na każdym szczeblu struktury organizacyjnej MO, których celem było „podnoszenie poziomu moralno-politycznego milicjantów”, a przede wszystkim ich wychowanie w „duchu praworządności i wierności ludowej ojczyźnie”. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 1947 roku upartyjnienie osiągnęło ponad 78% , a w 1948 roku ponad 90%.
Od początku istnienia milicji olbrzymią wagę przywiązywano do wychowania ideowo-politycznego funkcjonariuszy. Już w listopadzie 1944 roku powołano w Lublinie Szkołę Oficerów Polityczno-Wychowawczych MO. Na początku 1945 roku we wszystkich jednostkach MO utworzono stanowiska zastępców komendantów ds. polityczno-wychowawczych. W myśl ówczesnych instrukcji aparat polityczno-wychowawczy miał wychowywać funkcjonariuszy w duchu „szczerego demokratyzmu i ofiarnej służby Państwu i Narodowi (…), w karności, dyscyplinie i poczuciu odpowiedzialności za swoje postępki”.
W 1949 roku doszło do likwidacji Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych, a jej kompetencje przejęła Szkoła Oficerska MO w Słupsku, a następnie Szkołę Oficerską MO w Szczytnie.
Od początku swego istnienia podstawowym zadaniem milicjantów była walka z „podziemiem” oraz zwalczanie „zbrojnych bojówek obozu reakcyjnego”. Milicjanci aktywnie uczestniczyli w „zabezpieczeniu” referendum 1946 roku. Ogółem w tej akcji wzięło udział ponad 40 tysięcy milicjantów oraz 30 tysięcy ormowców.
Podobna liczba funkcjonariuszy MO i ORMO została skierowano do zadań „ochronno-propagandowych” w czasie wyborów do Sejmu w styczniu 1947 roku. Jednocześnie na wniosek KG MO w poszczególnych jednostkach milicji podejmowano rezolucje o zbiorowym i jawnym głosowaniu funkcjonariuszy na komunistyczną listę wyborczą.
Milicjanci wzięli także udział w1947 roku w operacji „Wisła”, której celem było rozbicie nacjonalistycznej partyzantki ukraińskiej na południowo-wschodnich krańcach Polski.
W czasie tych operacji oficjalnie zginęło ponad 4000 milicjantów, najwięcej na terenie województwa lubelskiego (780 osób), białostockiego (470 osób), rzeszowskiego (440 osób) i warszawskiego (380 osób). W rzeczywistości straty te wyniosły niespełna 2000 funkcjonariuszy, reszta zmarła w wyniku nieostrożnego obchodzenia się bronią, w czasie wypadków, lub popełniła samobójstwo.
W tej sytuacji podstawowe zadanie każdej policji - zabezpieczenie bezpieczeństwa obywatelom i ich mieniu, nie było priorytetem milicji. Jednym z jego przejawów był fakt, iż w latach 1947-1954 liczba dzielnicowych pozostała niezmienna mimo znacznego wzrostu liczby mieszkańców miast oraz znacznego wzrostu liczby przestępstw natury kryminalnej.
 Natomiast milicjanci aktywnie uczestniczyli w zwalczaniu spekulacji, a wewnętrzne rozkazy nakazywały rozbudowywać sieć agenturalno-informacyjną „wśród spekulantów, handlarzy na bazarach, właścicieli stoisk na bazarach, wśród byłych rzeźników, wśród agentów skupu skór surowych, nielegalnych garbarzy (…)”.
Funkcjonariusze milicji zostali też wykorzystani w operacji zwalczania stonki ziemniaczanej, którą, „anglo-amerykańscy – wedle KG MO – dywersanci przenieśli na nasze tereny w celu zniszczeni a pól ziemniaczanych i wywołania tym samym trudności aprowizacyjnych”. W ramach tej walki milicjanci mieli m.in. przeciwdziałać „nawoływaniom księży do wstrzymywania się od poszukiwań stonki w niedzielę”.
W początkowym okresie przejęto do służby w milicji kilkuset byłych policjantów, którzy pracowali w działach kryminalistyki wymagających specjalnych kwalifikacji zawodowych (np. laboratorium, daktyloskopia, itp.). Po zdobyciu przez komunistów pełni władzy zostali oni zwolnieni, i tak w 1947 roku b. policjantów pracowało niespełna 100. Nie liczyły się kompetencje, wykształcenie, ale wierność „ludowej ojczyźnie”. W rezultacie jeszcze w 1954 roku ponad 65% szeregowych oraz 20% kierownictwa milicji nie posiadało ukończonej szkoły podstawowej.
Pierwsze jednolite umundurowanie w kolorze stalowym milicja otrzymała dopiero w czerwcu 1948 roku, wcześniej zdecydowana większość milicjantów ubranych było po cywilnemu lub w mundury wojskowe. Jedyną wspólną dla wszystkich funkcjonariuszy odznaką była biało-czerwona opaska z inicjałami „MO”, noszona lewym rękawie. Początkowo milicjanci nie otrzymywali uposażenie, a pierwsze stałe wynagrodzenie wprowadzono w kwietniu 1945 roku.
Wybrana literatura:
M. Majer – Milicja Obywatelska 1944-1957, geneza, organizacja, miejsce w aparacie władzy
A. Paczkowski – Pół wieku dziejów Polski
K. Kersten – Narodziny systemu władzy
T. Walichnowski – Ochrona bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego w Polsce 1944-1948
Z. Jakubowski – Milicja Obywatelska w latach 1944-1948
W. Gajewski, L. Szmidt – Rola Polskiej Partii Robotniczej w tworzeniu organów bezpieczeństwa i porządku publicznego
Brak głosów

Komentarze

Pamiętam jak jeden pisał kaligrafując
Dłuższy czas na pisanie zajmując
Były też fenomeny nauki pochłaniające
Dwie klasy w roku przerabiające
Ważne cechy to wierność idei
Niszczenia Prawdy dla ruskiej brei
Pełno było sługusów szepczących doniośle
Wielu wzorowało się na ośle
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#335226

W tym okresie byli to jednak analfabeci z "wykształceniem".

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#335244

Małe uzupełnienie, tak dla lepszego wczucia się w początki tych milicyjno-obywatelskich klimatów ;-):

Franciszek Józwiak w latach 1942-1956 był małżonkiem niejakiej Heleny Wolińskiej. Swoją drogą, ciekawy życiorys...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#335231

 Od 1939r. byl mężem Fridy Szpringer (ożenil sie w Kowlu). Fajga Danielak byla jego "towarzyszką życia". Piszą o niej teraz "prokurator wojskowy", co (chyba) zgadza się z preferencjami seksualnymi Jóźwiaka.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#335243

Proszę nie robić z niego bigamisty ;-). Związek z Heleną zawarł w Związku Radzieckim, a więc był to legalny, radziecki związek :-)))!

Nawiasem mówiąc, Wolińska (zostańmy dla ułatwienia przy tym nazwisku)była podobno związana z Brusem już przed wybuchem wojny oraz w trakcie pobytu w Związku Sowieckim.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#335247

Proszę nie robić z niego bigamisty ;-). Związek z Heleną zawarł w Związku Radzieckim, a więc był to legalny, radziecki związek :-)))!

Nawiasem mówiąc, Wolińska (zostańmy dla ułatwienia przy tym nazwisku)była podobno związana z Brusem już przed wybuchem wojny oraz w trakcie pobytu w Związku Sowieckim.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#335248

Czyli oni (Jożwiak i Zylberberg) jak muzułmanie: "rozwodzę sie z tobą" i zalatwione?

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#335271

Nie "się" ;-). Co partia złączyła, tylko partia rozłączyć może... ;-).

Proszę się przyjrzeć casusowi Stefana Olszowskiego ;-)!

Vote up!
0
Vote down!
0
#335274

Wolińska była typową przechodnią "żoną".

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#335249

Jaka tam "przechodnia" ;-)))?! Czternaście lat szczęśliwego pożycia z Frankiem :-)))! Powiedzmy raczej, że była to typowa "żona partyjna".

Vote up!
0
Vote down!
0
#335252

Niech Ci będzie:))

Oczywiście związek z Frankiem był bardzo postępowy - oboje zdradzali się na potęgę:))

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#335547

w pełni marksistowsko-dialektyczny :)
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#335549

Gwoli uzupełnienia warto dodać, że radkiewicz, szef bezpieki był pierwszym "ministrem" PKWN, który pojawił się na terenach Polski pojałtańskiej. To wiele mówiło o priorytetach "władzy ludowej".
Tych miast portowych Polska nie posiadała nazbyt wiele. Pamiętać bowiem należy, że Szczecin Sowieci przekazali Polsce dopiero w roku 1947, Świnoujście zaś do 1990 roku było miastem szczególnym, w 1/3 zamkniętym dla Polaków ze względu na sowiecką bazę morską.
Pozdrawiam
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#335238

Nigdy nie zapomnę "defilady" jednostek AC w Świnoujściu na początku lat 70. z okazji "polskiego święta" 22 lipca.
To był istny sowiecki kabaret.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#335254

"były oficer polityczny armii Berlinga i czołowy działacz partyjno-państwowy lat 50., jako bliski współpracownik Hilarego Minca współodpowiedzialny za dewastację gospodarki, a także za stalinizację nauki polskiej - należał bowiem co najmniej od lat 60. do ścisłego kręgu politycznych przyjaciół Kuronia i Modzelewskiego. Straciwszy po 1956 r. swoją pozycję, nabawił się on poglądów rewizjonistycznych, co doprowadziło do oficjalnego zerwania z partią po marcu 1968 r. Wkrótce po tym, wraz ze swą żoną, ponurej sławy prokuratorem Heleną Wolińską, odpowiedzialną m.in. za aresztowanie w 1950 r. bohatera AK gen. Emila Fieldorfa "Nila" (skazanego po brutalnym śledztwie na karę śmierci), wyjechał Brus bez większych problemów, z prawem wielokrotnego przekraczania granicy PRL, do Wielkiej Brytanii, rozpoczynając swą nową, wielką karierę na socjaldemokratycznych salonach zachodniej części Europy." [Wojciech Sawicki, Stasi a opozycja demokratyczna w Polsce 1976-1989]
Ułatwił to Brusom prof. Kołakowski załatwiając mu tam pracę -XXXX-
Wśród wysoce naiwnej Polonii oxfordzkiej Wolińska w latach 80-tych uchodziła za "solidarnościówę" z racji zapalania w oknie świeczki, także zapraszana na obiadki jako pierwsza dama PRL-u(!!!???) - moja druga połowa poznała to "z autopsji" będąc w Oxfordzie na pogrzebie swego wuja w 1982 roku i odmawiając swego udziału w takim obiedzie.
A pierwsza dama PRL-u (czyli była żona szefa MO Jóźwiaka)oraz Brus leżą teraz obok siebie pod macewami z napisami po hebrajsku na cmentarzu w Oxfordzie.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335420

Podobną rolę pełnił w Szwecji Stefan Michnik.
Mordercy gwiazdami - oto III RP.

Pozdrawiam
Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#335548