"Czarna legenda" Powstania Warszawskiego (2)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

W kolejnych latach, ilekroć wracano do tematyki powstania, czy to przy okazji rocznicy wybuchu, czy tez z powodu wydania książki o powstaniu, bądź toczącego się akurat procesu politycznego, natychmiast atakowano AK i Bora-Komorowskiego za „antyludowy” i „antynarodowy” charakter ich działań w sierpniu 1944 roku. 

Po ostatecznym pokonaniu Mikołajczyka, w 1948 roku „Życie Warszawy” połączyło jego nazwisko z głównym „katem” Warszawy Komorowskim,  pisząc, iż „w miarę jak czas i rozwój obnaża nicość polityczną i moralną Mikołajczyków i hr. Borów-Komorowskich (…) coraz jaśniej dostrzegamy w powstaniu sierpniowym dwie różne sprawy. Dwie zupełnie odrębne sprawy, które grabarze Warszawy świadomie pogmatwali. (…) Sprawa pierwsza: zbrodnicza strategia ośrodka londyńskiego i jego delegatury krajowej. (…) Sprawa druga – sprawa ludu Warszawy i jego walki (…), sprawa nienawiści do okupanta i umiłowania wolności”.
 
W rok później komentarz redakcyjny był jeszcze bardziej napastliwy, podkreślono w nim, iż ci, którzy „wydali rozkaz „Burza” – wiedzieli doskonale na co skazują miasto. Bankruci i zdrajcy zagrali ‘va banque’ – wiedząc, że stawką jest los stolicy i życie jej milionowej ludności i całość jej bezcennych skarbów kulturalnych”. Oskarżenia były tym mocniejsze, że w zakończonym na początku lipca 1949 roku procesie Doboszyńskiego, postać Bora odgrywała rolę najczarniejszego charakteru. W innych artykułach na zasadzie kontrastu uznając bohaterstwo mieszkańców Warszawy oszczerczo sugerowano, iż „gdy ginęli powstańcy hrabia Komorowski i von dem Bach szukali rodzinnych koligacji”.
 
Wątek kapitulacji był każdorazowo propagandowo intensywnie wykorzystywany. Jednym z najlepszych przykładów może być tekst Kazimierza Brandysa z 1951 roku: „Piątego października hrabia Bór-Komorowski, wystraszony skutkami swojej zbrodni, spłoszony jak szczur dymem płonącego miasta i widokiem podstępnie przelanej krwi, której był hojnym szafarzem, rozwścieczony wreszcie niemiłą sytuacją, obnażającą zbyt jaskrawą zdradę londyńskiego dowództwa, które pod hasłem powstania przeciwko hitlerowskim okupantom usiłowało pchnąć młodzież warszawską przeciw wyzwoleńczym armiom ludowym, radzieckiej i polskiej, wystraszony, spłoszony i rozwścieczony tym wszystkim, pojechał hrabia Bór do Ożarowa. Tam w kwaterze dowódcy SS von dem Bacha, po przyjacielskiej pogawędce, w której obydwaj generałowie odnaleźli wspólnych przodków po kądzieli – podpisano akt kapitulacji”.
 
W tych dwóch zdaniach zawarte są podstawowe elementy składające się na obraz gen. Komorowskiego w komunistycznej propagandzie do 1956 roku. Czasami wzbogacano go o motyw współpracy z niemieckim wywiadem już przed powstaniem. Pisał o tym m.in. gen. Piotr Jaroszewicz w przedmowie do wspomnień Henryka Baczki „Osiem dni na lewym brzegu”: „Plan powstania został uzgodniony z wywiadem hitlerowskim. Pertraktowali konkretnie w tej sprawie przedstawiciele Komendy Głównej AK, korzystając z kontaktu, który z gestapo i wywiadem niemieckim stale utrzymywał Bór-Komorowski u jego otoczenie”.
 
Apogeum budowy czarnej legendy powstania warszawskiego oraz Armii Krajowej przypada na 1951 rok – rok procesu Tatara i jego współpracowników. Sam proces rozpoczął się, co nie było przypadkowe – 31 lipca 1951 roku, w przeddzień siódmej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Umieszczane w prasie relacje z sali sądowej często zawierały komentarze o kulisach decyzji o wybuchu powstania. Roman Werfel w specjalnej broszurze poświęconej procesowi podkreślił, iż rzekomą antynarodową i antyludową rolę Bora-Komorowskiego. „Najjaskrawszym przejawem tej polityki, – pisał komunistyczny propagandzista – a zarazem najbardziej jaskrawym przykładem, jak bardzo polityka ta była zbrodnicza, wroga interesom narodu, wroga interesem mas ludowych, oparta na kłamstwie i oszustwie, jest sprawa wywołania powstania warszawskiego. (…) Bór pchnął Warszawę na zgubę świadomie, (..) nie miał i nie mógł mieć żadnych złudzeń, co do tego, że powstanie, które proklamował, nie będzie i nie może być zwycięskie”.
 
W dalszej części swego wywodu Werfel wskazywał, iż „dla korzyści reakcji polskiej, dla korzyści najbardziej reakcyjnych odłamów imperialistów anglosaskich, dla korzyści hitleryzmu, proklamował Bór-Komorowski powstanie w chwili, w której jego klęska była nieunikniona”. Oszczerców dowódcy AK nie interesowała przy tym logika wywodu – skoro bowiem celem powstania było uniemożliwienie zdobycia władzy przez komunistów, to jego twórcom winno zależeć na zwycięstwie. Werfel natomiast dowodził, iż Borowi pragnął od początku jego klęski.
 
Po zakończeniu procesu Tatara do sprawy powstania właściwie już nie wracano.       W latach 1952-1953 w prasie nie pojawiły się nawet tradycyjne okolicznościowe relacje. Dopiero w dziesiątą rocznicę jego wybuchu w 1954 roku „Życie Warszawy” przypomniało swój tekst z 1949 roku o „Hr. Komorowskim i von dem Bachu szukających rodzinnych koligacji”. Jednocześnie w artykule Henryka Korotyńskiego zaakcentowano wspólną walkę „dołów” AK z bohaterskimi żołnierzami AL . Z kolei „Trybuna Ludu” zamieszczając wspomnienie Bohdan Czeszki, nie omieszkała zaznaczyć, iż dowódcy AK wrogo odnosili się do żołnierzy AL. Za przykład stawiano dowódcę żandarmerii powstańczej na Starówce – mjr Barrego”, którego formacja rzekomo miała rozbrajać nocami AL.-owców, „chciała ich rozstrzeliwać bądź próbowała podstępnie utopić w czasie ich przeprawy kanałami na Żoliborz”.
 
Również historyk Żydowskiego Instytutu Historycznego Bernard Mark w pracy „Powstanie w getcie warszawskim na tle ruchu oporu w Polsce. Geneza i przebieg”, wydanej w końcu 1953 roku oskarżył żołnierzy NSZ i AK o mordowanie Żydów w czasie powstania warszawskiego. Należy tylko wspomnieć, iż praca ta stanowiła podstawę znanego paszkwilu „Gazety Wyborczej” z 1994 roku „Polacy-Żydzi: czarne karty powstania”. O wiarygodności pracy Marka najlepiej świadczy fakt, iż autor przypisuje przeprowadzenie akcji pod Arsenałem gwardzistom wspieranym przez „dołowych członków ZWZ AK”. Mark insynuował także, iż na wiosnę 1943 roku AK ostrzegała Żydów, iż jeśli wywołają powstanie, „AK wystąpi przeciw Żydom”. Po rozpoczęciu powstania w getcie dowództwo AK zabroniło swym żołnierzom brania udziału w walkach, a z pomocą Żydom „pospieszyła tylko Gwardia Ludowa”.
 
Budowaniu czarnej legendy AK towarzyszyła próba stworzenia mitu o potężnej AL – jedynej sile walczącej z Niemcami. W tym celu celowo nagłaśniano działalność batalionu im. Czwartaków. Starano się stawiać jego dokonania na równi ze słynnymi batalionami „Zośka” i „Parasol”, choć w rzeczywistości jego liczebność szacuje się jedynie na 150 żołnierzy.
 
Istotną rolę w konstruowaniu tego obrazu odegrał film fabularny. O ile w pierwszym powojennym filmie „Zakazanych piosenkach” nie sfałszowano okupacyjnej rzeczywistości, to np. w filmie „Za wami pójdą inni” z 1948 roku pozytywni bohaterowie związani są z redakcją „Gwardzisty”. Z drugiej strony AK ukazana jest jako organizacja stojąca z bronią u nogi.
 
Przełomem w wykorzystaniu filmu dla propagandy komunistycznej był zjazd filmowy w Wiśle w listopadzie 1949 roku, w czasie którego ówczesny wiceminister kultury i sztuki, Włodzimierz Sokorski podkreślił, iż „każdy z was, który pracuje na tym czy innym odcinku pracy, musi mieć świadomość, że jest żołnierzem wielkiego frontu ideologicznego”.
 
W propagandowej próbie stworzenia „właściwego” obrazu powstania, komunistyczni twórcy sięgnęli po wszystkie metody – przeinaczanie faktów, tworzenie historii od nowa, mieszanie faktów autentycznych z fikcyjnymi, świadome manipulowanie wypowiedziami, ukazywanie wydarzeń w odpowiednio dobranym kontekście oraz przemilczanie zjawisk nie pasujących do tworzonego wizerunku.
 
Cdn.
 
 
 
 
 
 
 
Brak głosów

Komentarze

to było kwestionowanie bohaterstwa tych co walczyli w powstaniu
http://czerwonykiel.blogspot.com/2011/08/poparcie-dla-platformersow.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska. Kto chce, ten może, kto chce, ten zwycięża, byle chcenie nie było kaprysem lub bez mocy.

#174609

Problem Powstania Warszawskiego nakleży rozpatrywać wielotorowo - jako wydarzenie polityczne - (decydując się na rozpoczęcie walki władze AK musiały wiedzieć jak postępowali sowieci z partyzantką AKowską. Dobrym przykładem była sprawa 5 Brygady AK, która po udzielonej sowietom pomocy przy zdobywaniu Wilna została aresztowana. Skoro wiedzieli jacy są sowiecie to czemu liczyli na ich pomoc?)- jako wydarzenie strategiczne - (braki w uzborojeniu oraz bezczyność zgrupowania kampinowskiego). Bezapelacyjne było tylko bohaterstwo ludzi walczących w mieście.

Vote up!
0
Vote down!
0
#174631

Isniała więc alternatywa - polec w walce czy dac się wyaresztować przez Sowietów.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#174666

Oczywiście tak było, jednak chciałem skupić się na ukazaniu genezy tego stosunku PRL do PW.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#174665