Układ zamknięty czyli wyznanie panujące w Polsce

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Wyznaniem panującym w Polsce jest wiara w standardy demokratyczne wypracowane w tak zwanych dojrzałych demokracjach. Przypadkiem zupełnie najważniejsza z tych demokracji czyli demokracja brytyjska była i jest nadal królestwem, a największa czyli USA rządzona jest przez oligarchie, których istnienie jest w istocie zaprzeczeniem tego co przeciętnemu człowiekowi z demokracją się kojarzy.
Żeby idiotyczna wiara w tę całą demokrację, wzorowaną ponoć na antycznej, ateńskiej się utrzymała, potrzebny jest przemysł filmowy i literacki oraz wykreowani, papierowi bohaterowie. I nie chodzi tutaj o to, by ludziom serwować jakieś budujące opowieści, z których znane było chrześcijaństwo, w czasach kiedy miało w świecie rzeczywiste wpływy. Chodzi o coś innego, o ukazywanie zagrożeń i niebezpieczeństw, na jakie narażony jest człowiek żyjący w prawdziwej, dojrzałej demokracji. Zagrożenia te jednak zawsze zostają w tych opowieściach przełamane dzięki tak zwanym mechanizmom demokratycznym, czy jak kto woli standardom, czy też procedurom, w które wierzą najbardziej ogłupiali z obserwatorów sceny politycznej. Chodzi więc o to, żeby postraszyć, ale równocześnie dać nadzieję. I to jest podstawowe dziś narzędzie dyscyplinowania społeczeństwa. W zasadzie powinniśmy się cieszyć, bo było gorzej i dyscyplinowano nas przecież także w inny sposób. No, ale skoro wszystko się zmieniło, skoro mamy demokrację to dlaczego do dziś nie wyjaśniono sprawy strzelania do ludzi na Wybrzeżu w roku 1970? No i oczywiście kilku innych spraw, które – gdyby uwierzyć w demokrację modelową – dawno powinny być wyjaśnione, opisane dwadzieścia razy i sfilmowane ze sześć. Dyskusja zaś na ich temat nie powinna milknąć. I ja tu nie chcę pisać o 10 kwietnia, bo dyskusja o tym wydarzeniu nie milknie. Tyle, że ono akurat zostało potraktowane tak, jak filmy o standardach demokratycznych. Każdy wie o co chodzi, a najgłębiej wiedza ta zapadła w głowy tych, którzy krzyczą: bujda, bujda, nic nie było, pilot się zagapił, a Błasik był pijany.
Dlatego właśnie ja, skromny bloger tak mało piszę o Smoleńsku, żeby nie uczestniczyć w kreacji, na którą nie mam wpływu.
Ponieważ dyskusja o Smoleńsku prowadzona w konwencji programu „Kawa czy herbata” zamienianą czasem na konwencję „Bear Grylls zjada robaki” mimo wszystko skupia uwagę ludzi i uruchamia w ich głowach jakieś procesy myślowe, należy zamienić ją na inną konwencję, taką, która wpisze się w zarysowany tu na początku schemat: trochę strachu, trochę nadziei.
I temu właśnie służą filmy takie jak „Układ zamknięty”. Ponieważ polska kinematografia podobnie jak polska produkcja książek, bo nie sposób nazwać tego literaturą, są od dawna przewidywalne i czytelne, nie ma najmniejszego sensu wydawać pieniędzy na bilet do kina, po to by obejrzeć ten film. Jego funkcja bowiem jest, że się tak wyrażę, „poza kinowa”. Pięknie opisał to wczoraj Toyah na www.toyah.pl . Oto okazuje się, że zapowiadany przez wszystkie „nasze” media film „Układ zamknięty” demaskujący patologie „naszej młodej demokracji” szalenie się podobał prezydentowi Komorowskiemu, który został zaproszony na premierę. Po projekcji pan prezydent powiedział, że wszyscy, którzy mają w Polsce władzę, powinni wziąć sobie do serca przesłanie tego filmu. I tu zagadka: kogo ma na myśli pan prezydent mówiąc o ludziach mających władzę? Zgaduję, że nie Jarosława Kaczyńskiego, który władzy nie ma. Może jakieś inne osoby, ale w takim razie warto byłoby, żeby je pan prezydent wymienił z nazwiska i imienia. Wiele by nam to ułatwiło, wielu pomogłoby funkcjonować w złożonym świecie demokratycznych procedur.
Niestety nie dowiedzieliśmy się kto tę władzę w Polsce posiada, prezydent zachował tę wiedzę dla siebie, tak więc pozostaje nam jedynie podziwianie kunsztu aktorskiego Janusza Gajosa. Ostatnio zdarzyło mi się oglądać fragment programu Kuby Wojewódzkiego z udziałem Gajosa właśnie i muszę powiedzieć, że to jest naprawdę wielki aktor. Z największym wysiłkiem powstrzymywał się przed wyjściem ze studia, uśmiechał się do faceta, który mógłby go zniszczyć ujawniając jego niełatwe decyzje z czasów komuny, grał świetnie i program pewnie się udał, choć ja go nie oglądałem do końca. W roli zimnego drania, który doznaje katharsis, bo za takiego przebrali Gajosa scenarzyści filmu „Układ zamknięty”, pan Janusz sprawdzi się zapewne równie znakomicie. Ja go jednak nie będę oglądał. I mam nadzieję, że to jest już dla wszystkich oczywiste.
Jeśli na premierze filmu pod tytułem „Układ zamknięty”, filmu zapowiadanego przez darmową gazetkę SKOK-u, przez „W sieci” oraz przez inne prawicowe tytuły pojawia się prezydent Komorowski, który nie chce zdradzić widzom kto ma w Polsce rzeczywistą władzę, jeśli reżyser tego filmu nazwiskiem Bugajski mówi, że obecność prezydenta na tym evencie świadczy o zwycięstwie demokracji, jeśli są tam obecni wszyscy znani nam z telewizji celebryci a także Marek Goliszewski, to znaczy, że układ naprawdę jest zamknięty. Na głucho. My zaś musimy budować alternatywne do „układowych” struktury i nie przejmować się niczym, albo szukać szczęścia za granicą. I jedno i drugie nie jest łatwe, ale nikt nam przecież nie obiecywał, że będzie łatwo. Póki co sprawy nie wyglądają jeszcze najgorzej. Oni mają swoje filmy promowane przez „naszych”, swoje sukcesy, polegające na zaproszeniu prezydenta na premierę i swoje budżety. I ja uważam, że to jest świetna sprawa, niech tak pozostanie. Trzeba tych ludzi pozostawić samym sobie, niech się bawią jak najlepiej. Ponieważ jednak warunkiem każdego sukcesu jest ekspansja, oni na tym nie poprzestaną. W końcu zorientują się, że bez widza, czytelnika, obserwatora, nawet przymuszonego do uczestnictwa, ich praca nie ma znaczenia. I wtedy zaczną domagać się od Komorowskiego, żeby im zorganizował publiczność prawdziwą. Jeśli zaś nie potrafi, niech poprosi tych, którzy mają władzę w Polsce, tych o których wspominał na premierze filmu. I wtedy kłopoty zaczną się naprawdę.
Teraz jeszcze uważają nas za niegroźnych durniów z przerośniętym ego i niezdrowymi ambicjami. Ja to słyszę wręcz codziennie. I jest to muzyka dla mojej duszy i miód dla mojego serca. Taki na przykład Wszołek jest przekonany, że to Leski jest dobrym autorem. I ja ze wszystkich sił chciałbym Wszołka w tym przekonaniu utwierdzić, bo niczego nie obawiam się tak jak chwili kiedy tacy jak on, młodzi dobrze zapowiadający się dziennikarze, zaczną czytać moje książki z uwagą. Wtedy może być niewesoło.
Zanim do tego dojdzie, mam nadzieję, będziemy już mieli za sobą kilka zagranicznych imprez targowych z nowymi książkami w obcych językach oraz scenariusz filmowy w fazie realizacji. Nie w Polsce rzecz jasna, bo procedury demokratyczne są tutaj tak sprawne, że zrobienie filmu takiego o jakim myślę mogłoby się okazać tu niemożliwe. Są jednak jeszcze inne miejsca na świecie, takie w których rządzą stare, świadome swoich celów i świadome przeszłości oligarchie. One nie będą czuły się zagrożone tym, że jakiś facet z dalekiego kraju coś sobie nakręci i będzie próbował to sprzedać. Może...No chyba, że zaczną budować tę swoją demokrację od samego początku.
Tak się składa, że III tom Baśni jak niedźwiedź, który właśnie ukończyłem traktuje także o demokracji i jej procedurach i – mam nadzieję – widać w nim dokładnie czym różni się prawdziwa demokracja, czyli demokracja szlachecka, od demokracji na której wzorują się państwa istniejące dzisiaj, a która narodziła się w wielkich, średniowiecznych miastach otoczonych grubymi murami. Chciałbym więc wszystkich serdecznie zaprosić na stronę www.coryllus.pl gdzie można zakupić nasze książki: Toyaha i moje. Być może niedługo będzie tam można kupić także książkę naszego kolegi Kamiuszka. Pracuje on właśnie nad biografią Mikołaja Kopernika.

Brak głosów

Komentarze

W pełni się zgadzam z Autorem,że układ jest zamknięty na głucho i dlatego można o nim nawet filmy kręcić i tak to nic nie zmieni.

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#349300

  Kazdy zamkniety uklad musi go miec. Filmy Michaela Moore'a pelnia taka sama role w USA. Chcialo by sie powiedziec: "Jestem przeciw, a nawet za." Ludzie obejrza, oburza sie i uciesza, ze ida zmiany... az do nastepnego filmu. Dobry sposob na zrobienie kasy.

Mimo wszystko, uwazam, ze watro takie filmy ogladac (krytycznym okiem), bo mozna sie wiele z nich dowiedzic.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#349325

Ten Michael Moore - możesz polecić jakiś konkretny tytuł?
Z ciekawości chętnie obejrzę. ;)

Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#349327

 Najslynniejsze to:

"Bowling for Columbine", "Farenheit 9/11",

"Sicko" i " Capitalism: A Love Story".

Wyglada no to, ze jedna z jego misji jest odebranie Amerykanom broni, co maja zagwarantowane w konstytucji. Prawda pomieszana z klamstwami, caly Moore, zyjacy w posiadlosci za $2 mln., oceniany na $50 mln., z troska pochylajacy sie nad protestantami okupujacymi Wall Street.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#349342

Dzięki, ale nie chodziło mi o najsłynniejsze, ale o taki, który Ty najchętniej polecisz.

Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#349343