Czy media gwarantują sukces polityczny

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Wielu ludziom wydaje się, że zwiększona ilość „naszych” tytułów na rynku mediów to wstęp do wielkiej politycznej kampanii, która zakończy się sukcesem w czasie najbliższych wyborów. Ten sposób rozumienia mediów jest moim zdaniem wprost aberracją i zdradza poważne umysłowe deficyty. Pamiętamy bowiem, że im bliżej wyborów, obojętnie czy parlamentarnych, prezydenckich czy samorządowych tym mocniej „nasi” dbać zaczynają o obiektywność przekazu. Ważą racje, zastanawiają się po czyjej stronie one leżą, dumają nad plusami i minusami dotychczasowych rządów, które może nie były takie złe. I myślą także o tym ile to błędów może popełnić Jarosław Kaczyński kiedy już uda mu się tę władzę zdobyć. Tak się jednak składa, że Kaczyński nie wygrywa i można wszystko zacząć od nowa czyli po wyborach znów zamienić się w bezkompromisowego publicystę prawicy, których chłoszcze swoich oponentów jakimś tam biczem czy czymś.
Media od dawna nie mają nic wspólnego z rzeczywistością polityczną, w sensie takim, że mogą ją kształtować. A być może, że nie miały takiej funkcji nigdy. Wektory ustawione są w drugą stronę i to polityka kształtuje media, czyniąc z nich zasłonę dymną, parawan dla poczynań istotnych i ważnych, które mają pozostać ukryte. Taka jest dziś realna funkcja mediów. Nie ważne „naszych czy „ichnich”.
Napisał dziś w swojej notce w salonie24 Andrzej Budzyk, że podoba mu się tygodnik Lisickiego, którego nazwy nie wymienię, bo mi wstyd. Jak by nie było najważniejsze jest to, że Budzykowi podoba się ten tygodnik, bo jest tam dużo o kulturze. Pisze zaś owe kawałki redaktor Masłoń, który zwalczać będzie jak zrozumiałem Agatę Passent i Cieślika oraz ich program o książkach w TVN. No i jeszcze kogoś, ale nie pamiętam kogo. I Andrzej Budzyk uważa, że to jest właśnie fajne i to jest taki pluralizm.
Gdzie my proszę Państwa jesteśmy i za kogo nas uważają? Oto dwójka niedojrzałych zamulaczy ma program w telewizji i to jest wróg, a jeden starszy pan, będzie z nimi polemizował w swoim tygodniku i to jest patriota kulturalny. Przecież, patrząc na ten układ z punktu widzenia praktycznego, widać że to nie ma sensu. Przypuszczam, że Agata Passent i Cieślik w ogóle nie orientują się kim jest Masłoń, tak więc jego pisanie ma sens o tyle, że rozbudza jedynie emocje tych, którzy parę razy w TVN widzieli tamtych dwoje i poczuli jakiś niesmak. Czyli przeznaczone jest owo pisanie Masłonia dla widzów TVN, tyle że takich, których Passent i Cieślik denerwują. Dobrze rozumiem? No więc idźmy dalej. Jeśli cały segment „naszych” pism jest tak sformatowany, że ma jedynie być antytezą w dodatku bardzo koślawą dla tego wymyślonego świata wielkich stacji, to jego kolejną funkcją musi być stymulacja oglądalności tamtych stacji i stymulacja dokonywanej przez nie sprzedaży czasu antenowego. A jeśli tak jest to w jakich relacjach pozostają księgowi jednego i drugiego segmentu? To ważne pytanie, ale nie spodziewam się uzyskać na nie odpowiedzi. Jest więc nowy tygodnik, w którym niepokorni dziennikarze, co nie dali się skreślić, powiedzą nam dlaczego TVN jest szkodliwy i co w nim jest najgorszego. Bingo.
Mamy więc kwestie dwie: media a polityka oraz media a biznes. Obydwie omówiłem w sposób skrótowy i chyba dosyć jasny. Pora na podsumowanie.
Jeśli nie stworzymy czegoś absolutnie nowego, oryginalnego i na tyle agresywnego, że Passent i Cieślik będą musieli poinformować o tym świat w swoim programie szczękając przy tym zębami, to w ogóle nie ma o czym gadać. I póki co rzeczywiście nie ma. „Nasze” media Kochani to nie jest żaden sztandar wysoko wzniesiony. To jest oliwa wylana na fale. Widzicie to, ale jest wam z tym po prostu wygodnie, bo każdy lubi sobie pooglądać TVN, a potem poczytać, że dziennikarze z tej stacji to durnie. I na tym poziomie emocji to już pozostanie na zawsze. No chyba, że zdarzy się jakiś cud, ale ten może się okazać jednocześnie katastrofą. Nie wiem zatem co lepsze, siedzenie i gapienie się w telewizor z tygodnikiem Lisickiego w ręku czy zawalenie się całej tej fasady i demaskacja tego co za nią. To ostatnie może nas zabić na miejscu. Musicie więc sami wybrać.

Ponieważ każdy prawdziwy sukces jest ważny, nawet sukces najmniejszy, chciałbym Was prosić, tych oczywiście, którzy jeszcze tego nie zrobili o oddanie głosu w konkursie na blog roku. Nie na mnie oczywiście, ale na żonę naszego kolegi Kamiuszka, która prowadzi bardzo poważny i specjalistyczny blog zatytułowany smakołyki alergika. Chodzi o to, że ich dziecko cierpi na kilka poważnych alergii i Patrycja z konieczności musiała zacząć komponować dietę dla tego małego. I taki był początek bloga. Dziś to prawie instytucja, która pomaga wielu mamom małych alergików. Zwycięstwo w konkursie bardzo by jej pomogło, bo moglibyśmy wtedy wydać serię książek zawierającą te niezwykłe przepisy. Nie jest łatwo, bo choć cały czas, dzięki Waszym głosom blog Patrycji utrzymuje się na pierwszym miejscu, to przed nami jeszcze 5 dni głosowania, a jak się domyślacie, wszyscy w tym Onecie są przeciwko nam. Trzeba się więc postarać. Dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali do tej pory.

Głosujemy sms-em. Trzeba wysłać SMS o treści D00149 pod numer 7122
 
(to 00 w kodzie to słownie: zero zero)

Oto link do bloga: www.smakolykialergika.pl

Zapraszam również na stronę www.coryllus.pl gdzie mamy promocję książek Toyaha, oraz mojej nowej książki pod tytułem „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu”.

Brak głosów