Co to jest Trzeci Świat & How We Can Make it Happen in Our Lifetime cz.4

Obrazek użytkownika Joanna Mieszko-Wiórkiewicz
Świat

Jeffrey Sachs, 54-letni dziś profesor ekonomii z Harwardu, człek wielu funkcji , m.in. „specjalny doradca” Kofi Annana, doradca w krajach Trzeciego Świata i autor „planu Balcerowicza” w Polsce znany z horrendalnych honorariów , jakich żądał za swoje bezcenne rady opublikował kilka lat temu dzieło pod tytułem „ Koniec biedy - The End of Poverty. How We Can Make it Happen in Our Lifetime".

Nie za miliony, lecz za jedyne 15 euro i na zaledwie niecałych 300 stronach dzieli się Sachs swoimi doświadczeniami z Polski, Indii, Chin, Afryki i Boliwii. Z wielkim zaangażowaniem przekonuje czytelników, że biedne kraje nie dlatego są biedne, że ludzie są tam leniwi, tylko że kraje te mają pecha co do klimatu, stanu użytków rolnych, bogactw naturalnych trudnych do wydobycia, odległości do światowych centrów handlowych (sic!) oraz korupcji administracji (sic!). Poza tym to nie przypadek, że dziesiątkuje ich AIDS i malaria, bo nie mają pieniędzy na leki. Ale poza tym nie są głupsi od innych mieszkańców planety i muszą się ciężko napracować, żeby zarobić swojego dolara na dzień.

Wzruszające te opowieści pozwalają wątpić w znajomość historii ekonomii profesora kreowanego przez dziennik New York Times na papieża światowej ekonomii. Nie wydaje się on bowiem rozumieć nawet tego, co dzieje się na jego oczach – mianowicie nie tylko dlaczego leki są tak drogie, ale dlaczego wszelkie próby produkcji własnych leków przeciwko AIDS czy malarii przez kraje Trzeciego, ale i Drugiego Świata tępione są z całą bezwzględnością.

Mało tego, podpis na międzynarodowym porozumieniu TRIPS (dotyczącym międzynarodowego uznania patentów), oznacza, że biedne kraje- jak np. Kenia muszą płacić nawet za antybiotyki ratujące życie taką samą cenę, jak np. Norwedzy. Lecz jeśli w Norwegii nakłady na zdrowie wynoszą ponad 2300 $ rocznie na głowę mieszkańca, w Kenii jest to 17 $. Z powodu związania się umową TRIPS Kenijczykom nie wolno sprowadzić znacznie tańszych antybiotyków np.z Indii.

Jeffrey D. Sachs, który zanim przyjechał w 1989 r. do Polski. swoją fortunę powiększał doradztwem w Boliwii (wskutek czego nieomal wybuchła tam dwa lata później wojna domowa) pisze o wyeksploatowanych złożach. Nie pisze jednak, kto i dlaczego złoża te wyeksploatował.

Boliwia – dziś najbiedniejszy kraj Ameryki Południowej, trzy razy większy od Polski z niespełna 9 milionami mieszkańców , spadkobierca kultury Inków był do niedawna jednym z najbogatszych na kontynencie południowoamerykańskim w surowce.

Złoża złota, srebra, cynku i litium zostały splądrowane nieomal doszczętnie, głównie, jak lubią to eufemistycznie w takich wypadkach określać amerykańskie publikacje – przez północną hemisferę. Wywołany w latach 80-tych drastycznymi spłatami długów przez IMF (ponad 70% dochodu narodowego szło dotąd na spłatę długów) i ucieczką kapitału kryzys spowodował protesty mieszkańców skupionych w związkach zawodowych. Gdy w r. 2000 w prowincji Cochabamba sprywatyzowano wodociągi (kupiła je za bezcen amerykańska firma), ceny wody wzrosły natychmiast o 300 procent. W sytuacji, gdy dochód brutto na rodzinę wynosi tam ok. 50 dolarów, był to prawdziwy szok.
Nic więc dziwnego, że popchnęło to mieszkańców do dramatycznych kroków: były strajki głodowe, strajki powszechne, blokady dróg. Nazwano to „wojną o wodę”. Wreszcie związkom zawodowym udało się doprowadzić do odebrania przez państwo złóż wody.

Wodociągami państwowymi zaczęły zarządzać w całej Boliwii komitety obywatelskie. Wzór przyszedł w dławionej przez długi Argentyny, gdzie komitety obywatelskie i komitety fabryczne brały interesy w swoje ręce, by bronić się przed śmiercią głodową.
W ostatnich latach trwał konflikt Boliwijczyków z rządem o upaństwowienie ostatniego bogactwa naturalnego Boliwii – złóż gazu ziemnego i ropy naftowej. Pomimo powszechnego nacisku opinii publicznej strajki nic nie dały. Siła związków zawodowych okazała się ograniczona. Boliwijczycy utworzyli własne polityczne ramię ramię – Movimento al Socialismo (MAS). Rząd nie dotrzymał danych narodowi zobowiązań, ponieważ prezydent Carlos Mesa, przyzwoity i lubiany, nie był w stanie przeforsować tego przedsięwzięcia z Amerykanami. Doszła do tego narzucona przez IMF-Międzynarodowy Fundusz Walutowy (znowu Jeffrey D. Sachs) drastyczna podwyżka podatków. Na społeczne protesty armia odpowiedziała ogniem. Padli zabici. Nic dziwnego, że radykalne skrzydło MAS postanowiło się zbroić.Komitety obywatelskie, które w grudniu 2004 w wyniku wyborów municypalnych przejęły władzę w połowie kraju zmobilizowały Boliwijczyków do marszu do La Paz, siedziby rządu. W przededniu wybuchu wojny domowej prezydent złożył właśnie urząd. Umorzenie gigantycznych długów Boliwii przez IMF i Bank Światowy nie przypadkiem przyszło w ostatniej dosłownie chwili.

Zwycięstwo Indianina Sylvio Moralesa w wyborach prezydenckich mimo zastosowania gigantycznej machiny propagandowej przez profesjonalne amerykańską firmę pijarowską na rzecz kontrkandydata było druzgoczące.

Dlatego, kiedy słyszę o pożyczkach, które oferuje w obecnej chwili Międzynarodowy Fundusz Walutowy Polsce i pozostałym krajom – nowym członkom Unii Europejskiej , dostaję gęsiej skóry. Ten sam Fundusz doprowadził do skrajnej zapaści Argentynę-kraj mlekiem i miodem płynący, o którym mówi się, że wystarczy tam splunąć na ziemię, aby natychmiast coś wyrosło. Ale to jest temat na grubą książkę.

Czy Bank Inwestycji Europejskich, w którym znowu zapożyczył Polskę Donald Tusk daje pożyczki na lepszych warunkach, niż IMF?

*

Terminem counterinsurgency – określa się dzisiaj oficjalnie zwalczanie powstań, rebelii, wszelkich grup partyzanckich, szerzej i bardziej eufemistycznie - terroru.Nieoficjalnie i przede wszystkim – oporu przeciwko neokolonializmowi. Naturalnie – głównie w Trzecim świecie, bo głodny i zły. Wojnę z terroryzmem prowadzą Stany Zjednoczone z udziałem wojsk krajów sprzymierzonych w NATO, w tym Polski w Trzecim Swiecie. Kontrola własnych obywateli jest od zawsze zadaniem władzy, kontrolowanej z kolei przez określone sektory i której interesy władza owa bierze serio. (Władzę ma ten, kto trzyma łapę na surowcach)

Noam Chomsky w książce „Nowe świata porządki” mówi: „ Pod względem wewnątrzpaństwowej demokracji i wolności dwa mocarstwa : ZSRR i USA różniły się od siebie zasadniczo, lecz oba traktowały kontrolę na społeczeństwem przez struktury władzy jako najważniejsze zadanie.Podczas gdy w ZSRR zadanie to przypadło zaraz po rewolucji październikowej specjalnie stworzonej sieci służb militarno-policyjnych, które szybko zlikwidowały w zarodku wszelkie formy demokracji tzw. Rad, w USA zadanie to przejął sektor złożony z elementów przemysłu, gospodarki i handlu tworząc niesłychanie skoncentrowany, wzajemnie się przenikający i świadomy swych zadań oraz statusu zespół organizacji, które z rozwojem globalizacji z czasem rozszerzyły swoje cele daleko poza granice państwa. Konfrontacja supermocarstw podczas zimnej wojny ułatwiała usprawiedliwianie wszelkich kryminalnych działań oraz umacnianie się prywatno-gospodarczej oraz państwowej władzy w granicach własnego państwa.

Apologeci władzy po obu stronach tłumaczyli wszelkie akcje stwierdzeniem, że im co prawda bardzo przykro, ale czynią to w interesie bezpieczeństwa państwa , które jest zagrożone przez bezwzględnego wroga.
Fakt, że mechanizmy kontroli władzy różniły się zasadniczo, ale nie sposób nie dostrzec podobieństw. Podczas gdy ZSRR wysłało wojsko i czołgi do Berlina, Budapesztu, Pragi i pustoszyło Afganistan, USA zaprowadzały demokrację w Ameryce Łacińskiej, Korei, Wietnamie, Chile czy Nikaragui – w celu zabezpieczenia swoich rynków inwestycyjnych. Opakowanie jest ważniejsze od zawartości – dlatego sprzedaje się te wstydliwe rozdziały amerykańskiej historii w idealistycznym sztafażu jako niesienie demokracji prymitywnym dzikusom.
Interesujące było obserwować, jak wraz z zanikaniem zagrożenia ze strony ZSRR w latach 80-tych na siłę szukano nowego wroga: czy miałby to być międzynarodowy terroryzm, czy latynoamerykański handel narkotykami, czy islamski fundamentalizm albo niestabilność jako taka lub generalnie „zepsucie” krajów Trzeciego Świata.”

Dziś Zimna Wojna wylądowała w archiwach. Jednak wzorce pozostały. Są do wzięcia.

Brak głosów

Komentarze

oszołom z Ciemnogrodu
Szanowna Pani, z cytowaniem Chomsky'ego to jednak Pani przegięła. Niestety osłabia to znacznie wymowę Pani wywodów, jeśli stawiane tezy mają być wiarygodne należy je uzasadniać poprzez poważne źródła. Bo to tak jakby się podpierać Sierakowskim czy Środą opisując sytuację w Polsce. Marksizm-leninizm to ideologia ostatecznie skompromitowana, która słusznie znalazła się na śmietniku więć nie nalezy ludziom zawracać głowy lewackimi ideologami.

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#15085

Z tym marksizmem-leninizmem, ze na smietniku to raczej ostroznie, bo w dalszym ciagu ta lewacka ideplogia zawraca nam glowe i wbrew pozorom urzadza nam zycie choc wbrew naszej woli
vikki

Vote up!
0
Vote down!
0

vikki

#15105

O ile mnie pamięć nie myli, Noam Chomsky jest nadal bardzo poważnym i szeroko znanym autorytetem w całym świecie anglojęzycznym. Masa anglistów tu w Polsce kształciła się na jego publikacjach lingwistycznych, na jego teorii gramatyki generatywnej, po raz pierwszy łączącej językoznawstwo i socjologię, uznawanej za szczytowe osiągnięcie. Wtedy taka była. Z czasem, jak zawsze, przyszło coś nowszego i doskonalszego.

Poza-językowe zainteresowanie Chomskiego polityką dało w wyniku kolejną masę publikacji krytykujących poczynania rządu USA, które są znane i cenione za oceanem. Tam jest on bardzo poważnym źródłem. Czy fakt, że ich autor jest emigrantem, rosyjskim Żydem z pochodzenia, zmienia treść i sens tego co pisze?

Vote up!
0
Vote down!
0
#15157

Taaak. W tej chwili niekoniecznie nawet przejmują się szukaniem przykrywki typu Wróg nie śpi - ORMO czuwa, hahaha. Coś tam powiedzą, w co nikt nie uwierzy, a oni i tak zrobią co chcą. Bo kto im przeszkodzi? Jak???

Super tekst, po raz czwarty. Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#15156