Wybryk

Obrazek użytkownika Muldi
Kraj

Swego czasu gensek Breżniew dekretem Rady Najwyższej zlikwidował w Związku Radzieckim psychopatię. Raz na zawsze, czyli do roku 1990, w którym ta przypadłość powróciła tylnymi drzwiami. Na coś podobnego zanosi się u nas.
Publiczność usłyszała, że oto polski premier wpadł na rewelacyjny pomysł, jako pierwszy w świecie, i zlikwiduje pedofilię. Mamy nowego Wielkiego Wynalazcę! Zrobi kolejny cud.

Zgłoszona przez premiera Tuska chęć chemicznego kastrowania ludzi jest tyleż głupia, co niemoralna. Premier nie zapytał lekarza, a wystarczyło wpaść na chwilę do najbliższej poradni. Całą rzecz wymyślił przy goleniu i uwierzył w swój genialny umysł. Za nim poszli dziennikarze, ale ci byli już znacznie ostrożniejsi. Pewnie zdawali sobie sprawę, że może tu cuchnąć utrwaloną ignoracją. Zaczęli zapraszać do studiów telewizyjnych ekspertów. Kompromitacja.
Miejmy nadzieję, że media będą ten wybryk jakoś łagodzić i zmuszą premiera do zaniechania. Miejmy nadzieję - bo może być naprawdę źle.

W barbarzyńskich czasach (i w barbarzyńskich krajach, ale jeszcze nigdy w Polsce) złodziejom obcinano ręce. Ręce jednak tracili tylko biedacy, którzy ośmielili się ukraść kromkę chleba. Złodzieje zawodowi wcale, bo są zaradniejsi. W demokracji takie sposobiki są guzik warte. Ale pan premier próbuje, a nuż się uda?

Wydawać by się mogło, że dobrze się stanie, iż teraz pedofile przestaną być groźni. To by było coś. Tymczasem nic bardziej mylnego. Pod wpływem czarów pana premiera nie przestaną. Czynności seksualne nie polegają wyłącznie na odbywaniu stosunków płciowych. To sfera zachowań znacznie rozleglejsza. Pedofil-mężczyzna siłą pozbawiony erekcji czy ejakulacji nie zrezygnuje z kontaktów z dziećmi tylko dlatego, że nie może "skończyć", bo mu premier zakazał, a pedofil-kobieta (o nich jakoś się w tym ferworze zapomina) w ogóle nie może być wykastrowana w sposób proponowany przez Tuska, więc ją kara (czy "leczenie") ominie. Kobiet pedofilów jest znacznie więcej, niż się sądzi. Tylko trudniej je dopaść i jeszcze trudniej im coś udowodnić. Bardzo silnie działa tu poprawność polityczna, która z założenia jest antymęska. Ciekawe jest to, że niejednego ojca dręczono z powodu rzekomej pedofilii, gdy w rzeczywistości pedofilem była matka, która doniosła na męża, żeby kryć swój proceder.

Część pedofilów - statystyki brytyjskie podają, że mniej niż połowa - to dewianci, którzy w inny sposób nie mogą zaspokoić swojego popędu. Ale większość to ludzie, którzy kompensują swoją niemożność w kontaktach z dorosłymi albo poszukują dodatkowych lub nowych wrażeń, wreszcie tacy, którzy w ogóle nie dążą do bezpośrednich kontaktów płciowych, a zadowalają się molestowaniem słownym, seksualnym oddziaływaniem psychicznym, podglądactwem i oglądactwem i jeszcze kilkoma innymi sposobami. Jest wielu pedofilów, którym wystarcza czat lub rozmowa telefoniczna z dzieckiem. Po zniesieniu zdolności do czynności płciowych będą się tak zadowalać nadal. Pedofil nie musi dotykać ofiary, ale ku swej seksualnej (psychicznej) uciesze może na nią wpływać tak, żeby ją zdemoralizować. Świadomie niszczy jej osobowość. To właśnie niejednemu sprawia największą przyjemność. Takich ludzi żadna kastracja ani nie powstrzyma, ani tym bardziej nie wyleczy.

Zastosowanie słów "kastrowanie", "kastracja" jest kolejnym PR-rowskim nadużyciem opcji politycznej Tuska. W rzeczywistości wykastrować za pomocą farmakologii się nie da. Można natomiast zmniejszyć libido i ograniczyć funkcję męskich narządów płciowych. Powtarzam - męskich. Nie można jednak zlikwidować popędu całkowicie, bo nie jest on zależny wyłącznie od fizjologicznych i narządowych funkcji seksualnych organizmu. Popęd płciowy w przeważającej części ma naturę psychiczną. Farmakologiczna eliminacja erekcji czy ejakulacji może co najwyżej do pewnego stopnia zmniejszyć aktywność kopulacyjną pedofila, i to bez żadnej gwarancji, że wystarczająco. Do zaspokajania czy uspokajania seksualności może dochodzić zupełnie bez kontaktu z jakimkolwiek partnerem, wystarczy jego wyobrażenie albo kontakt z nim na odległość. Znam przypadki kobiet, które całymi dniami przesiadują w oknie i wypatrują dzieci na ulicy. To im zwykle wystarcza. Atakują molestowaniem tylko w chwilach szczególnego napięcia.

Jedynym sposobem umyślnej a skutecznej likwidacji libido mogłaby być psychoterapia, w pewnych wypadkach uzupełniona farmakoterapią (ową rzekomą "kastracją"). Należy jednak pamiętać, że psychoterapia jest skuteczna tylko przy współpracy leczonego z terapeutą. Tego nie można zrobić na siłę. Tylko niewielki odłam pedofilów ma na tyle dużą motywację społeczną (empatyczną), że zgadza się albo zgłasza na leczenie. Śmiem wątpić, czy w więzieniu można wyleczyć z pedofilii. Zapewnienia ministra Ćwiąkalskiego w „Kropce nad i” wynikają z tego, że nigdy w więzieniu nie garował jako pedofil i nie rozumie, na czym to wymuszone leczenie może polegać. W przeważającej większości wypadków pedofile zgadzają się na leczenie, bo chcą zasłużyć na pozytywną opinię, ale bez pragnienia rzeczywistej poprawy. W tę po prostu nie wierzę. Skruchy można oczekiwać od niewielkiego odsetka pedofilów. Pedofilia jest jak narkomania - głęboko zakorzeniona w psychice. Resocjalizacja przestępców seksualnych to mit, pobożne życzenie. Dobrze by było, gdyby minister Ćwiąkalski dowiedział się od psychologów penitencjarnych, w jakim zakresie ich rola jest udana, a w jakim nie. Otóż nie w takim, jakiego by chciało społeczeństwo a wraz z nim Ćwiąkalski, który tylko udaje naiwnego.

Kastracja prawdziwa, czyli kompletna polega na usunięciu narządów płciowych wraz z gruczołami dokrewnymi wydzielającymi hormony płciowe. Należy jednak pamiętać, że jądra i jajniki nie są jedynym źródłem tych hormonów. Trzeba by jeszcze wyrwać nadnercza. Nieraz stosuje się tylko usunięcie narządów zewnętrznych, a gruczoły z konieczności (u kobiet) pozostawia. Wykastrowane dziecko, które jeszcze nie przeżyło inicjacji płciowej w postaci udanego stosunku, doznaje stosunkowo niewielkiego wstrząsu na tle seksualnym, ale to nie znaczy że nie doznaje żadnego. Dzieci mają doświadczenia seksualne bardzo wcześnie, niemal wkrótce po urodzeniu. Kastracja zawsze jest poważnym wyłomem w psychice dziecka, cóż dopiero mówić o dorosłym. Nie należy też zapominać o tym, że zabieg ten skazuje kastrata na śmierć społeczną, a to jest szczególnie nieludzkie. Pod pewnym względem kastracja jest podobna do lobotomii. Nikt nie ma prawa tak dalece kaleczyć ludzi, nawet jeśli zasługują na najwyższą karę. Kto nie poznał prawdziwego kastrata, ten nie jest w stanie tego zrozumieć.

W świecie (głównie w Afryce i Azji) zbrodnia ta jest popełniana do dziś, i to w majestacie prawa. Niewiarygodnym cierpieniom poddawane są zwłaszcza kobiety. Dawniej sądzono, że kastracja prawdziwa (usunięcie narządów płciowych wraz z gruczołami) jest niezawodnym sposobem na pozbawienie dorosłej osoby zdolności płciowych. Zapominano o sferze psychicznej życia ludzkiego. Z wielu źródeł wiemy, że niejeden pilnujący haremu eunuch doznawał pięknych przyjemności seksualnych, mimo że w powszechnym mniemaniu nie był do tego predystynowany. Dziś wiemy, że człowiek, który przeżył skuteczną, zadowalającą inicjację seksualną, zawsze będzie pod wpływem pożądania płciowego, nawet pozbawiony narządów płciowych i gruczołów, a to zawsze jest przyczyną ogromnych cierpień. Kastracja jest wieczną torturą, której koniec przynosi tylko śmierć.
Ale nawet gdyby to miała być kastracja farmakologiczna, to zastosowana wbrew woli zainteresowanej osoby byłaby karą okrutną. Tymczasem tortur stosować nie wolno, tego zakazuje konstytucja.

Być może tędy wiedzie droga premiera Tuska do zyskiwania populistycznego wpływu na społeczeństwo. Ale nie tędy droga, gdy chodzi o likwidację pedofilii. Muszą się znaleźć inne sposoby, jednak z pewnością nie w głowie szefa rządu.

Brak głosów

Komentarze

..nowego blogera na niepoprawnych. Życzę wielu udanych wpisów i dyskusji. Proszę czuć się jak u siebie.

Co do meritum: cała dyskusja nad pedofilami i sankcjami za pedofilię, to kolejny PR'owy zabieg. Próba zamydlenia oczu i odwrócenia uwagi od problemów bardziej istotnych. Zupełnie nieprzemyślany pomysł, niekonsultowany. Najwidoczniej premier boi się dyskusji o cenach jabłek, prądu, gazu...

Vote up!
0
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#4559

Kolejna przykrywka na nicnierobienie. temat zastępczy. Wiele pojawia się takich i będzie się pojawiało. Nie przywiązuję to tego żadnej wagi, bo wiem że to kolejne ośmieszenie tego rządu. Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#4605

"Premier nie zapytał lekarza, a wystarczyło wpaść na chwilę do najbliższej poradni."

Myślę, że tak wyczerpującego wyjaśnienia problemu nie uzyskałby.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#4622