Szkoła Przetrwania na Zielonej Wyspie (4)...niesamowity ksylitol...

Obrazek użytkownika trybeus
Idee

 

Jak ogólnie wiadomo nasze zęby wpływają na polepszenie życia dentystów, a ja opiszę w jaki sposób doprowadzić do uszczuplenia ich budżetów...proces jest długofalowy, ale warty przeanalizowania...
Oczywiście nie mam nic przeciwko dentystom, potrzebni są, gdyż chorób zębów, przyzębia i dziąseł jest wiele, ale wytrawny zielonowyspowy survivalowiec powinien wiedzieć co robić, żeby nie dać się skubać dentystom...generalnie sposób jest bardzo prosty, lecz wymaga przemiany swojego życia i eliminacji podstawowego wroga naszych zębów, czyli ...cukru, oczywiście mam na myśli cukier zwykły, kryształ pozyskiwany z buraków cukrowych, który jest ogólnie dostępny we wszystkich sklepach spożywczych.
Cukier ten możemy zastąpić cukrem brzozowym (ksylitolem), jest on sześć razy droższy od normalnego cukru, lecz udowodnię dzisiaj, że długoterminowo wychodzi dużo taniej...o cukrze brzozowym wspomniałem w części trzeciej Szkoły Przetrwania...
Uważam jednak, że warto poświęcić całą część Szkoły Przetrwania tematyce ksylitolu.
Historia wynalezienia ksylitolu.
Jako pierwsi ksylitol odkryli pod koniec XIX w. chemicy : Niemiec E. Fisher i Francuz M. G. Bertrand. Pierwsze próby produkcji ksylitolu doprowadziły do uzyskania mieszaniny o konsystencji syropu. Postać krystaliczną zaczęto produkować dopiero w czasie II wojny światowej, kiedy brak cukru związany z trwającą wojną stworzył zapotrzebowanie na alternatywne substancje słodzące. Duży udział w rozpowszechnieniu ksylitolu mieli Finowie, którzy objęci wówczas blokadą handlową, odczuwając dotkliwy brak cukru zaczęli intensywnie produkować (i zjadać) ksylitol brzozowy. Przeprowadzone po wojnie badania wykazały zdumiewająco dobry stan uzębienia Finów.
Jest to moim zdaniem kolejny przykład medykamentu, który uznanie zyskał podczas klęski głodu, ludność fińska po prostu na początku jadła korę z brzozy, która była niezwykle słodka. Oczywiście jest tutaj analogia do szczawiu i mirabelek Stefana N., ale nie jest moją intencją, szanowni Czytelnicy nabijać się z klęski głodu, tylko stwierdzić, że niejednokrotnie bieda wyzwala u człowieka kreatywne myślenie, a dobrobyt niestety sprawia, że stajemy się bezmyślnymi łosiami stojącymi w kolejkach do aptek, po drogie, a czasami nieskuteczne “leki”.
Wywalmy cukier...spożywajmy lepiej alkohol...
Oczywiście nie mam tu na myśli popijanie lodowatej gorzałeczki he he, tylko właśnie spożywanie ksylitolu, który jest nazywany również alkoholem cukrowym uzyskiwanym z drewna brzozy, buka, a także kukurydzy. Ksylitol zawiera w swoim składzie 5 atomów węgla, w przeciwieństwie do cukrów 6-cio i 12-sto węglowych takich jak: glukoza, fruktoza, sacharoza i laktoza nie fermentuje w przewodzie pokarmowym .Występuje naturalnie w wielu owocach i warzywach. Znajduje się w śliwkach, truskawkach, malinach, kalafiorze, sałacie i szpinaku.
Nasze organizmy w swoim codziennym metabolizmie używają ksylitolu, produkując go w ilości 15 gramów z różnych źródeł pokarmu.
Zainteresowanie moje ksylitolem zaczęło się, gdy zaczeliśmy się zmagać z boreliozą, gdzie przy agresywnej antybotykoterapii musieliśmy wyeliminować cukier, aby nie wpaść w jeszcze gorszą przypadłość, jaką jest grzybica...wtedy znalazłem ksylitol...polecam tylko fiński ksylitol z brzozy firmy AKA, najtaniej wytargowałem po 36 złotych za kg...przestrzegam, przed tańszym ksylitolem z kukurydzy, gdzie jest podejrzenie, że produkowany jest z chińskiej, modyfikowanej genetycznie.

(...)
Postanowiłem przeszukać internet, czy jest gdzieś podana technologia pozyskania ksylitolu z brzozy, w sumie tego rośnie w Polsce do oporu...niestety błędnie myślałem, że mogę go pozyskać z odciągniętego soku brzozowego. Znalazłem technologię produkcji ksylitolu, ale cholerka jest to nie do przeskoczenia w warunkach domowych.
Aby wyprodukować ksylitol potrzebne są produkty bogate w ksylany np. kolby kukurydzy zawierają ich 30–32% suchej masy, omłoty zbóż, zwłaszcza owsa 29–32%, drewno brzozy 27%, buka 24%. Ksylitol powstaje w reakcji redukcji ksylozy wodorem w obecności katalizatorów niklowych. Dla dociekliwych zamieszczamy szczegółowy proces: „Powstaje bezpośrednio z ksylanów w 4-stopniowym procesie, na który się składają: hydroliza surowca roślinnego (najlepiej odpadowego), oczyszczenie hydrolizatu i otrzymanie czystego roztworu ksylozy, jej uwodornienie i wydzielenie czystego ksylitolu. Reakcje uwodornienia prowadzi się w obecności katalizatora niklowego, pod ciśnieniem wodoru do 50 Mpa, w zakresie temperatury 100–140°C, i uzyskuje ok. 50–60% konwersji ksylozy. Opracowano także nowy proces otrzymywania ksylitolu z kwasu glukonowego (lub jego soli albo laktonu). Kwas ten poddaje się dekarboksylacji w reakcji utlenienia, np. nadtlenkiem diwodoru, w obecności katalitycznych ilości jonów Fe+3, a powstałą d-arabinozę uwodornia do d-arabinitolu, który – poddany izomeryzacji w obecności katalizatorów uwodorniających/odwodorniających (metale: ni, Co, VCu, Ru, pd, pt), w temperaturze powyżej 100°C i pod ciśnieniem wodoru powyżej 1 Mpa – daje ksylitol]. Autorzy tego patentu podkreślają, że proponowany sposób omija generowanie dużych ilości odpadów stałych: 11–12 kg/kg ksylozy, powstających w procesie hydrolizy ksylanu. produktem końcowym w tej metodzie może być ksylitol albo mieszanina ksylitolu i arabinitolu.” (źródło: „Wiadomości chemiczne 2009, 63 „Biorafinerie: ile w nich chemii?”)
Technologia, że tak powiem hardcore'owa, ale czy nie możliwa do wdrożenia w Polsce ? Myślę, że skoro zniszczono cukrownie w Polsce, to można byłoby zacząć produkować cukier brzozowy nasz polski, z polskich brzóz i buków, których jest u nas bez liku ? A jakie dobrodziejstwa !!!
Można było by w końcu dbać o zęby społeczeństwa i wdrożyć program “Trzy łyżeczki dziennie ksylitolu” i skończyłby sie problem próchnicy, a poza tym w końcu upadłby mit “dobroczynnego” działania fluoru na zęby...generalnie coraz bardziej dociera do społeczeństwa, że fluor to trucizna, ale to temat na osobny post .
Po dwóch latach spożywaniu ksylitolu przez żonę ...zero ubytków w zębach, to jest fakt. Fińscy naukowcy proponują spożywać dziennie do 40 gram ksylitolu, ale to i tak dosyć dużo, ponieważ przedawkowanie powoduje silną biegunkę, ale i tak to jest dobroczynne przeczyszczenie dla organizmu.

(...)
Szerokie spektrum działania ksylitolu.
-zalecany przy próchnicy zębów i chorobach dziąseł,
-likwiduje niemiły zapach z ust,
-wykazuje działanie bakteriobójcze, ogranicza rozwój grzybicy i drożdżaków,
-wskazany przy osteoporozie, ułatwia mineralizację, np. przyswajanie wapnia przez kości,
-wzmacnia układ immunologiczny,
-polecany dla osób odchudzających się, dostarczając organizmowi o prawie połowę mniej kalorii niż cukier, zmniejsza łaknienie na słodycze,
-szczególnie zalecany dla diabetyków (posiada indeks glikemiczny IG czternastokrotnie niższy niż cukier!), dla osób z zakłóconą tolerancją glukozy, z insulinoodpornością,
-wskazany przy „suchości w ustach", „zajadach" w kącikach ust,
-wspomaga regenerację górnych dróg oddechowych (nieżyt nosa, infekcje gardła i zatok),
-wspomaga regenerację przy zapaleniu ucha środkowego oraz bakteryjnym zapaleniu płuc i oskrzeli u chorych na mukowiscydozę,
-działa korzystnie przy nadkwasocie żołądka, alergii i astmie,
Ksylitol odwraca wszystkie szkodliwe efekty cukru. Ksylitol nie poddaje się fermentacji, a więc nie może być zamieniony na kwasy przez bytujące w jamie ustnej bakterie, dzięki czemu pomaga w przywróceniu właściwej równowagi alkaliczno-kwasowej w jamie ustnej. To zasadowe środowisko nie jest przyjazne dla szkodliwych bakterii, a szczególnie dla najgorszej z nich o nazwie Streptococcus mutans. Ksylitol wpływa inhibitująco na rozwój choroby.
Stosowanie ksylitolu przed pójściem do łóżka, po wyszczotkowaniu i oczyszczeniu zębów nitkami, chroni i goi zęby i dziąsła. W przeciwieństwie do cukru można go nawet zostawić na noc na zębach. Przy właściwym stosowaniu stopuje proces fermentacji prowadzący do próchnicy zębów. Stosowanie go w dłuższym okresie czasu tłumi najbardziej szkodliwe szczepy bakterii jamy ustnej doprowadzając do trwałych zmian w ich charakterze. Ksylitol posiada nawet zdolność wzmacniania mineralizacji szkliwa zębowego i jest bardzo efektywny w leczeniu małych ubytków powstających w wyniku próchnicy. Chociaż duże ubytki nie zasklepią się, utwardzają się i stają się mniej podatne na dalszy rozwój choroby.
Ponieważ wraz ze stałym spożywaniem ksylitolu środowisko w jamie ustnej staje się mniej kwaśne, zaleca się żucie gumy ksylitolowej lub ssanie dropsów ksylitolowych po każdym posiłku lub po spożyciu słodyczy. Jak wykazały najnowsze badania, najlepsze w tym wszystkim jest to, że lecznicze własności ksylitolu są długotrwałe, a być może nawet trwałe. Dzieciom można podawać przed snem lizaka z ksylitolem, są takie dostępne po 1,5 zł i tym sposobem możemy doprowadzić dentystów do ruiny.
Oczywiście barierą jest wysoka cena, ale długoterminowo jest to opłacalne, generalnie koszt trzech łyżeczek ksylitolu dziennie to jakieś niecałe 2 zł...więcej wasze dzieci wydadzą na trujące chipsy, coca-colę i batoniki, gdzie działania tychże ulubionych przez dzieci “kosmicznych” fast foodów działa druzgocąco z “siłą wodospadu” na ich uzębienie...
Pozdrawiam wszystkich dentystów...co złego to nie ja...choć i oni potwierdzają, że ksylitol jest zdrowy na zęby...
]]>http://polski-dentysta-w-londynie.co.uk/kategorie/dobre-rady/ksylitol-a-prochnica-zebow.html]]>
:))...wasz bear trybeus...
...aha, nie jestem żadnym lobbystą firmy AKA, namiar daję Czytelnikom z potrzeby serca, aby wskazać na najlepszy i bezpieczny produkt na rynku...ubolewam, że nie jest polski, ale niestety polskiego nie ma...
literatura...

]]>http://wiedza.cc/wszystko-o-ksylitolu.html]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (11 głosów)

Komentarze

 

Jak powstaje próchnica?

Bakterie odpowiedzialne za próchnicę do tego, by żyć i rozmnażać się potrzebują cukrów. Metabolizując cukry wytwarzają kwasy i obniżają w ten sposób pH w ustach.  Zakwaszone środowisko (pH poniżej 5,5) sprzyja demineralizacji szkliwa, co z kolei z czasem prowadzi do trwałego uszkodzenia zębów.  Dlatego mówi się o czterech czynnikach niezbędnych do powstania próchnicy. Są to:

-       bakterie

-       cukry

-       podatność zębów

-       czas

Każdy z nich jest czynnikiem koniecznym, lecz niewystarczającym, do powstania próchnicy.

 

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1435993

Zakwaszony organizm jest bardzo podatny na choroby , dlatego sposob odzywiania sie ma tak duzy wplyw na nasze zdrowie . Mozna odkwasic organizm pijac wode z dodatkiem swiezego soku z cytryny , wogole cytryne mozna dodawac do prawie wszystkich posilkow , nie tylko do herbaty . Niewielu ludzi wie o tym , ze cytryna i sok z niej , ma odczyn , nie kwasny lecz zasadowy . Picie slodzonych napojow gazowanych szkodzi nie tylko na zeby . Nalezy tez wystrzegac sie tak bardzo reklamowanych napoi slodzonych sztucznymi slodzikami , to prawdziwa trucizna . Zawieraja one srodek stokrotnie slodszy od cukru , nazwa jego to "aspartame" , mozna znalezc sporo materialow na temat tej trucizny w internecie . Aspartame zostal przypadkowo wynaleziony w laboratoriach , "czysta" chemia .

Roman

Vote up!
5
Vote down!
-1

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1436014

rozumiem że ksylitol to produkt przetwarzania drewna brzozy lub innego (w tekście jest o buku) w skomplikowanych procesach chemicznych wymagających całkiem sporych temperatur, ciśnień i katalizatorów? W dodatku odpadów: czy chodzi o obrzynki desek i trociny? To znaczy, przerabianie olejów roślinnych na margarynę, w obliczu tego to betka.
Nie sądzę też żeby stwierdzenie dotyczące fluoru jako trucizny było prawdziwe i nie mylące. O ile mi wiadomo, fluor jest jednym z wielu pierwiastków (w kampaniach reklamowych ta klasa bytów fizycznych nosi nazwę "minerałów", która w rzeczywistości znaczy jeszcze coś innego)których zarówno nadmiar jak i niedobór jest niepożądany. Nie mylmy pojęć, szafująć dość dowolnie pojęciem "trucizna".
Jak łatwo jest robić z ludzi idiotów widać na przykładzie reklamy jogurtów marki Actimel. Cytuję za "Wikipedią" fragment tekstu który według mojej wiedzy wolny jest od błędów merytorycznych: "Jogurty Actimel są produkowane przez firmę Danone używającą szczepu L. casei (czyli Lactobacilius casei) o symbolu DN-114001. Są reklamowane jako środki poprawiające odporność organizmu. Co ciekawe L. casei DN-114001 w Polsce reklamuje się jako "L. casei defensis". Jest to wyłącznie nazwa marketingowa, której nie stosuje się w bakteriologii. W innych krajach, np. w Czechach i we Włoszech ta sama bakteria wykorzystywana przez firmę Danone określana jest jako L. casei immunitass, a w USA jako L. casei immunitas. Podobna sytuacja dotyczy jogurtu Jogobella firmy Zott. Na opakowaniach widnieje napis, zgodnie z którym produkt zawiera odmianę Lactobacillus casei prophylactis, która w rzeczywistości nazywa się Lactobacillus paracasei (Lpc- 37) i nie należy do gatunku L. casei[2]". Kiedyś zażartowałem sobie z panienki reklamującej w supermarkecie jogurt zawierający "elkaseidefensis", kto to jest ta "Elka". Wobec totalnej konsternacji osoby reklamującej, po chwili z pełną życzliwością i szacunkiem wyjaśniłem sytuację. Cóż, nie dziś, ale może jutro sprawdzę jeszcze czy aby prawdą jest że ryzyko grzybicy nabytej ewentualnie przy intensywnej antybiotykoterapii przy boreliozie jest rzeczywiście realne i gorsze niż sama borelioza.
Pozdrawiam
Honic

Vote up!
4
Vote down!
0
#1436017

cytuję : "Cóż, nie dziś, ale może jutro sprawdzę jeszcze czy aby prawdą jest że ryzyko grzybicy nabytej ewentualnie przy intensywnej antybiotykoterapii przy boreliozie jest rzeczywiście realne i gorsze niż sama borelioza."

...właśnie wpierw sprawdź, a potem sugeruj :))...miałem do czynienia z setkami chorych na boreliozę i wiem co piszę...ale Ty sprawdź...pozdrawiam niepoprawnie

Vote up!
2
Vote down!
-2

http://trybeus.blogspot.com/

#1436061

Twoją propozycję potraktowałem poważnie i z szacunkiem. Oto rezultaty:
Antybiotyki mają zdolność niszczenia bakterii lub przynajmniej hamowania ich wzrostu. Sięgając po antybiotyk niszczymy więc całą mikroflorę bakteryjną w naszym organizmie, zarówno niepożądaną (chorobotwórczą) jak i tę której obecność sprzyja zdrowiu i dobremu samopoczuciu. A jest taka. Chodzi np. o tzw. pałeczki kwasu mlekowego, których istnienie w przypadku kobiet jest istotne, gdyż utrzymują właściwe pH w narządach rodnych. Gdy ich brak i pH wzrasta, wzrasta też ryzyko schorzeń, w tym grzybicy poantybiotykowej. Dolegliwość ta objawia się świądem, upławami i pieczeniem w okolicach intymnych kobiety.
Nie dowiedziałem się nigdzie czy rzeczywiście spożycie cukru ma tu wpływ na cokolwiek. Sądzę że nie. Dowiedziałem się natomiast o zapobieganiu/leczeniu grzybicy poantybiotykowej. Cytuję z Internetu, według mojej wiedzy ta informacja jest wolna od błędów merytorycznych: "Szczególnie ważne dla zdrowia intymnego jest utrzymanie kwaśnego pH pochwy oraz równowagi mikrobiolgicznej. Sposobem, który pozwoli przywrócić równowagę środowiska pochwy jest osłonowe zastosowanie w trakcie przyjmowania antybiotyku doustnego probiotyku ginekologicznego zawierającego szczep bakteryjny, który posiada zdolność kolonizacji nabłonka pochwy i układu pokarmowego. Te właśnie probiotyki powinny stosować kobiety bez względu na fakt z jakiej przyczyny stosują antybiotyk." Mężczyźni zapadają na to o wiele rzadziej; szczegółów nie poszukiwałem. Rodzaj stosowanego w leczeniu boreliozy antybiotyku wybiera lekarz zależnie od stopnia zaawansowania i objawów choroby.
A teraz o boreliozie: znam lekarza który leczył przypadki boreliozy (w tym siebie samego) oraz inną osobę z mojego otoczenia której się to także przytrafiło.
Zakażenie następuje w wyniku ukąszenia przez zakażonego kleszcza - który "nabył" krętki od któregoś z nosicieli - zwierząt leśnych. Najbardziej charakterystyczny jest tzw. rumień wędrujący. Dużo mniej - objawy "grypopodobne", z czasem zanikające nawet jeśli nie leczone (czas leczenia około miesiąca, czasem trzeba powtórzyć jeśli po leczeniu w dalszym ciągu stwierdza się nawrót choroby).
Borelioza nie leczona powoduje dolegliwości które mogą ujawnić się nawet po wielu latach. Objawami są: tzw. zespół Bannwartha, zaburzenia pamięci, drętwienie kończyn; u wielu nie leczonych chorych stan zapalny stawów (skokowych, kolanowych), bóle stawów i mięśni, neuroborelioza (rzadziej powikłania kardiologiczne). Prowadzą one do trwałych uszkodzeń układu nerwowego lub narządów ruchu.
A więc powracając do "problemu" nad którym dyskutujemy odpowiadam:
"wszelkie znaki na niebie i ziemi" wskazują że nie leczona borelioza prowadzi do zróżnicowanych u różnych pacjentów, ale w znacznej części przykrych lub nawet groźnych powikłań. Grzybica jest tu natomiast tylko uciążliwością z którą łatwo sobie poradzić. Nie otrzymałem informacji o jakimkolwiek związku grzybicy ze spożyciem cukru.
Pozdrawiam
Honic

Vote up!
1
Vote down!
0
#1436133

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika trybeus nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

...właśnie Ci odpowiem na temat boreliozy...nic nowego nie wniosłeś ...zmagamy się od trzech lat i leczenie nie trwa miesiąc, ale nawet dwa lub trzy lata ...

http://trybeus.prawynurt.pl/rozne/inne-tematy/borelioza-malaria-ponocy,149.htm

..przy tej antybiotykoterapii (trzy antybiotyki na raz) jest realne zagrożenie grzybicą układu pokarmowego, pochwa to mały pikuś :))...dlatego potrzebna dieta, którą opisałem w tym linku i przyjmowanie suplementów przeciwgrzybicznych (candidaclear)..

...uwierz mi, że jeśli przy boreliozie pojawi się grzybica jest to duży problem...naprawdę...pozdrawiam niepoprawnie

Vote up!
0
Vote down!
-2

http://trybeus.blogspot.com/

#1436147

trudno jest mi molestować mojego lekarza zbyt często o tematy nie związane z moim zdrowiem; z poprzednich jego wypowiedzi wynika jeszcze że powikłania już nie dają się tak łatwo leczyć antybiotykami jak "pierwotna infekcja". Jeśli trzeba zapytam; na dziś niech wystarczy informacja z "wikipedii" (jak widać wikipedia nie zawsze kłamie) z linku http://pl.wikipedia.org/wiki/Borelioza : Zespół poboreliozowy. Mianem tym określa się szereg objawów utrzymujących się u pacjentów z boreliozą po leczeniu. Główne objawy to zmęczenie i bóle stawów i mięśni. (...) Dokładna przyczyna występowania tego zespołu nie została jeszcze poznana. Większość ekspertów uważa, że jest on efektem uszkodzenia tkanek i układu immunologicznego, powstałego w trakcie infekcji. (...) Badania nie wykazały, że stan pacjentów otrzymujących przedłużoną terapię antybiotykową poprawia się szybciej od tych, którzy otrzymują placebo. Dodatkowo długotrwała terapia antybiotykowa niesie ze sobą ryzyko poważnych powikłań."
Myślę że w rzeczywistości nasze wspólne wątpliwości dotyczą takiego właśnie lub bardzo podobnego przypadku.
Pozdrawiam
Honic

Vote up!
0
Vote down!
0
#1436291

Ksylitol jest OK, ale ja znam tańszy sposób zachowania zdrowego uzębienia.

Wystarczy codziennie przed snem przepłukać jamę ustną setką 60% śliwowicy (nie wypluwać !) i "garnitur" w stanie nienaruszonym zachowamy do osiemdziesiątki,  a i na bezsenność pomaga :)

Pozdrawiam

TzW

Vote up!
5
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#1436055

.... Tancerz radzi :

 

//  Wystarczy codziennie przed snem przepłukać jamę ustną setką 60% śliwowicy (nie wypluwać !) i "garnitur" w stanie nienaruszonym zachowamy do osiemdziesiątki,  a i na bezsenność pomaga :)//

........................................

Tak, zgadza się....ale pod jednym warunkiem, a mianowicie, że wsp. śliwowica jest  *czosnkowa* :-)))

"zdrófka" życzę !

 

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1436069

By byc bardziej pewny tej metody - to od dzis  zaczne pic 2 setki

Vote up!
1
Vote down!
0
#1436148

Witaj Robercie!

 

Bardzo cenny artykuł. Przeczytałem z dużą ciekawością. Wielu rzeczy dowiedziałem się po raz pierwszy.

Już od dzisiaj ruszam na poszukiwanie tego brzozowego cukru.

 

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436087

....Janusz & Robert.

A, zacni Panowie wiedzą co się dzieje z brzozą  z której się ściąga jej sok ??

pozdr.

....a nasz kochanieńki Robercik.... niech się zajmie pędzeniem dobrego bimberku..... trza mieć jakieś płyny na przywiranie Wowy :-))))?

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1436092

Marku,

my leśne ludzie som! ;-)

 

No więc tak - brzozę, albo się regularnie doi, nacina się jak sosny do pozyskiwania żywicy i zbiera się sok. Drzewu to nie szkodzi.

Albo, jak w Finlandii, zakłada się plantację brzozową i reularnie ścina się drzewa, jak dorosną. U nas też tak się robi, tylko, że brzozowe drzewo idzie do kominków, a nie na cukier (powiedzmy).

Świat jednak robi to z kukurydzy. I taka jest przyszłość. Jest to 10 razy bardziej ekonomiczne.

 

Zdrufko

Vote up!
2
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436094

Do spiżarni, jaką otworzyłeś - proponuję wstawić zapasy pomidorów na zupę lepszą, jak ta gotowana latem.
Trzeba wykorzystać fakt, że pomidory są 2zł/kg.
Umyte pomidory z wykrojonymi miejscami po ogonku należy przepuścić przez maszynkę.
(Gotować z bardzo niewielką ilością wody przez ok.godzinę.Wekować tradycyjnie. Po wlaniu w słoiki, odwrócić je do góry dnem.)
Łupina i pestki zawierają aromat i goryczkę, która jest całym smakiem tej najlepszej pod słońcem zupy.
A przyprawić ją wiejską śmietaną......ach! marzenie i siódme niebo dla podniebienia.
Do takiej zupy, oczywiście, obowiązkowo domowe kluski.
(Tylko nie te, które wałkowane są przez senatora libickiego! Od takiego kocmołucha - salmonella gwarantowana.)

Pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
-1

bursztyn

Nic bardziej groźnego, niż głupi przyjaciel.
Lepszy byłby mądry wróg.
/Jean de Lafontaine/

#1436090

Mów, co chcesz - ja lubię z ryżem.

Vote up!
2
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436095

Jazgdyni,

A próbowałeś kiedyś pomidorową z makaronem z ryżu ?

 

To jest dopiero delicja i niebo w ustach.

 

I niech się chowa ta pomidorowa z kluseczkami babcinymi, wałkowanymi i krojonymi przez Babcię czy inną Mamusię. I niech się chowa pomidorowa z ryżem.

Nic nie jest takie jak:

 

POMIDOROWA Z MAKARONEM Z RYŻU.................jest NAJ !

 

Akurat mam w domu jedno opakowanie. Podam szczegóły.

 

    KAME                                                               INGREDIENTS:

Rice Sticks.                                                          RICE  WATER

Vermicelli

(PY MAI FUN)                                               Visit KA-ME  on the web

NET WT  8 Oz  (227g)                                      at: www.kame.com

                                                                       PRODUCT OF TAIWAN

 

tak ten makaron wygląda jak na tej tacy poniżej.

 

Jest bez smaku, czyli pomidorowa nie jest ani zupą ryżową ani zupą kluskową.

Ma swój niepowtarzalny smak nieskażony żadnymi dodatkami. Uwierzcie mi i spróbujcie.

Jadłem od zawsze z kluseczkami, krojonymi ręką mamy - czułem kluseczkową pomidorową.  Jadłem z ryżem - czułem ryżową pomidorową a  później.........

odkryłem makaron z ryżu.

I czułem tylko wspaniałą pomidorową.

 

I już nigdy więcej ani z kluseczkami ani z ryżem..

  

Vietnamese Rice Stick Noodle Salad with Grilled Pork

This is a refreshing classic noodle dish, which combines rice sticks, shredded lettuce, carrots, and cucumbers, dressed in nuoc cham (fish sauce, lemon juice, sugar, garlic, and chilies), and topped with freshly torn mint. The pork is marinated, skewered and grilled, and set atop noodles for a quick, and authentic one-dish meal.

Serves: 4 to 6
Origin: Vietnam

Products

Fish Sauce
Hoisin Sauce
Rice Sticks
Sweet Chili Sauce

 

Vote up!
1
Vote down!
0
#1436196

Kurcze, nie przyszło mi to do głowy! Na pewno spróbuję.

Makaron ryżowy używam często, ale do chińskich i tajskich potraw.

A to ciekawe...

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436209

Wiesz,

ja to odkryłem i smakowałem sobie już lat kilka, ciesząc się tym moim odkryciem. No i smakiem.

Po kilku latach, będąc u przyjaciela w sklepiku trafiłem na jakąś kolorową gazetę z Polski. Może to była "Przyjaciółka", może coś innego. Nie pomnę.

Tam gdzieś na stronkach, gdzie czytelnicy listy piszą, trafiłem na list, który był chyba odpowiedzią na coś tam z poprzedniego numeru. A w tym liście czytam.

Zapamiętałem to sobie. Pisze tak:

 

Są cztery  rodzaje pomidorowej:

1. Pomidorowa z kluskami.

2. Pomidorowa z makaronem.

3. Pomidorowa z ryżem.

4. Pomidorowa z makaronem z ryżu.

Najjjjjjlepsza jest ta czwarta pomidorowa. Pomidorowa z makaronem z ryżu.

I tak przypadkiem znalazłem potwierdzenie tego o czym już dobrze wiedziałem od dłuższego czasu......

 

Autor listu w długim wywodzie uzasadniał wyższość "świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy"

 

Smacznego, Jazgdyni

Vote up!
1
Vote down!
0
#1436212

jest pejsakówka..

Na zdrowie

Vote up!
1
Vote down!
-1

Verita

#1436105

Nie wiedziałem, że "pejsakówka" dobra jest na wybielanie zebów.  Zawsze myślałem, że stosuje sie ją  wyłącznie na porost  pejsów :)

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#1436111

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Verita nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

bielejä zęby czy rosną pejsy?

Tak czy owak potrafisz rozbawić towarzystwo:-)

Pozdrawiam

 

Vote up!
0
Vote down!
-1

Verita

#1436138

Najważniejsza jakość:

 

 

śliwowica koszerna Ciekawym wariantem śliwowicy jest śliwowica koszerna, najczęściej zwana śliwowicą paschalna, pejsaczną, pejsachówką, a w angielskiej odmianie passover slivovitz. Nazwa pochodzi od słowa hebrajskiego „Pesach” oznaczającego święto Paschy, ponieważ Żydzi pili śliwowicę podczas świątecznej uczty wielkanocnej zwanej seder. Przed drugą wojną światową śliwowicę paschalną produkowały w Polsce zwykle małe gorzelnie żydowskie. Wśród znanych zakładów wymienia się miedzy innymi lubelski „Kośminek" Szmula Ajchenbojma czy słynną dziś gorzelnię Samuela Grossbarda z Łącka. Ten ostatni miał przed pierwszą wojną światową wyrabiać kilkanaście tysięcy litrów śliwowicy rocznie, z czego większość miała być eksportowana do Palestyny. Pejsachówkę wyrabiano również w PRL, a po 1989 roku produkcję dwunastoletniej śliwowicy pod nazwą „Passover slivovitz” rozpoczął Polmos Bielsko-Biała. W podobnym kierunku zwiększenia swej oferty udała się także znana czeska wytwórnia wódek Rudolfa Jelinka oferująca kilka rodzajów śliwowicy koszernej. Pejsachówka jest produkowana z zachowaniem ścisłych reguł koszerności i pod nadzorem przedstawiciela gminy żydowskiej, który wydaje certyfikat koszerności. Wódka ta jest wyrabiana z samych śliwek, owoce są dokładnie wybierane i poddawane fermentacji, ale bez żadnych dodatków. W procesie destylacji nie mogą brać udziału kobiety, a sama destylacji powinna być przeprowadzona za pomocą prostego alembika, a nie kolumny destylacyjnej. Użycie cukru, a nawet wody jest niedozwolone, nawet po zakończeniu destylacji. Dlatego w przeciwieństwie do innych śliwowic, pejsachówka nie jest redukowana za pomocą wody, lecz jako jeden z nielicznych destylatów zachowuje moc uzyskaną tuż po destylacji. Następnym etapem jest leżakowanie w beczce, jak pisał Jan Cieślak, w latach 70. XX wieku taka śliwowica produkowana w Polsce składała się ze spirytusu leżakowanego przynajmniej dwa lata. Picie śliwowicy paschalnej miało też rządzić się swoimi własnymi prawami. W świetle informacji jakie dotrwały do dziś pejsachówkę pito w małych kieliszkach, a najlepiej miała podobno smakować w srebrnych kieliszkach. Jeden z autorów ciekawych pamiętników wspominał, że „ prawdziwa pejsachówka smakuje tylko wtedy, gdy się ją pije małymi łyczkami ze srebrnych (koniecznie!) kieliszków. Wreszcie bardzo istotnym elementem odróżniającym śliwowicę paschalną od śliwowicy produkowanej bez nadzoru rabina jest fakt, że nie może być sztucznie barwiona. W czasach kiedy barwienie lub poprawianie koloru wódek karmelem jest nagminne to ważna cecha. Dzięki tym wyróżnikom ten typ śliwowicy z całą pewnością znajdzie odbiorców nie związanych z religią żydowską, a po prostu ceniących wódkę dobrej jakości bez jakichkolwiek dodatków. Nie trzeba wspominać, że ten typ alkoholu najłatwiej spełnia wszystkie wymagania żywności spod szyldu „slow-food”.

 

 

 

 

 

http://www.vinisfera.pl/wina,769,129,0,0,F,news.html

                                                                      

Vote up!
2
Vote down!
0
#1436140

Dzięki za teoretyczny opis.

 

Teraz już wiem, czemu preferuję śliwowicę łącką od górali, zamiast pejsachówki. Żydowski destylat, poprzez całą tą koszerność, zabija aromat śliwek.

Niech żyje śliwowica łącka!

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436210

Śliwowica łącka Powiadasz Jazgdyni.....

Czuję się sprowokowany, no i ośmielę zabrać głos w temacie picia raz jeszcze. Tym razem nie wody a przepraszam, wódy, choć to określenie w tym przypadku jest ciut prowokacyjne.

Bo napój o którym chcę opowiedzieć nie ma nic wspólnego z ordynarną jakąkolwiek wódą, a śmiem twierdzić, choć nigdy w życiu jeszcze nie smakowałem ani "pejsakówki" ani łąckiej góralskiej śliwowicy, śmiem twierdzić, że trunek o którym wspomnieć pragnę na tych łamach pozostawia daleko z tyłu wszystkie inne napoje alkoholowe, tak jak woda kangen wszystkie pozostawia daleko z tyłu wody.

Nazwę nosi ten "specyjał" również piękną, choć jak czytałem kiedyś po raz pierwszy wzmiankę o nim, przed laty w "Przekroju" chyba, czyli artykuł obgszerny mówiący co na Litwie trzeba jak tam już się znajdziemy, tam mianowicie oprócz tej nazwy trunku pięknej - "Suktinis" nazwanie było mniej piękne,

czyli - s....s......n.

Suktinis

 
   The drink named after the popular Lithuanian folk dance is the most popular mead of all meads currently produced.  The savory materials were given up by honey, carnation blossoms, poplar buds, oak acorns, juniper berries, and many other valuable herbs. Rich taupe color is reached by the use of natural blueberry, black currant and raspberry juice. This drink of great aroma and taste is of 50 % alcohol by volume, the process of maturity takes 18-20 months, it is poured into little glasses and taken with tea, coffee, and it goes well with spicy meat dishes. It is used in cooking, marinating.  In 2004 Suktinis was acknowledged as the Lithuanian Product of the Year and granted a status of culinary heritage. Suktinis is the winner of a medal for excellence at the AgroBalt Exhibition 2005.

 

Podobno jak sobie przypominam, nazwano tak "pieszczotliwie" ten wspaniały napój ze względu na jego moc niesamowitą.

Ma on mianowicie chyba zawartość alkoholu 50% , no ale pije się tę delicję tak leciutko jak herbatę.

Trudności pojawiają się przy odejściu od stołu.

Jadąc na Litwę raz jeden w życiu, i lądując w Druskiennikach, bo zamarzyło mi się powędrować śladami Marszałka, chyba gdzieś w roku 2004, jesienią, wiedziałem co mam skosztowac i co zobaczyć.

Muszę tu wspomnieć, że siedziałem sobie w Druskiennikach na ławeczce nad Niemnem, na której dawno dawno temu bardzo, lubił przesiadywać Nasz Marszałek Józef Piłsudski, Który bardzo Druskienniki kochał.

Powieszę tutaj później fragment mojego wierszyka, który kiedyś napisał mi się z okazji jakiejś, gdzie wspominam o tej mojej wycieczce no i o tym trunku.

Wydaje mi się, że on jest bardzo polski. Bo przecież tam, gdzie dziś Litwa, tam przecież Nasza Polska długie wieki była nad błękitnym Niemnem rozciągniona. Tam dzięcielina pałała no i łany gryki białej, na której pewnie pilnie pracowały pszczółki miód do Suktinisa gromadząc.

Posmakujcie "Suktinisa".

Ja próbuję go znaleźć od tamtego czasu, ale nie udalo mi się przez te lata nigdzie. Tam tylko był na Litwie, w zasięgu ręki, gdy tam byłem wędrując po Śladach Naszego Marszałka.

Wznieśmy toast kielonkiem najjjj lepszej wódki na świecie, którą jest nektar miodowy Suktinis.

W górę serca !
 

 

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1436293

Dorzucę

swoje trzy grosze  do tego zdrowotnego,

POPRAWNEGO

wielce tematu, tematu, co trafił na Piękną Stronkę Niepoprawnych

Nie będę się rozwodził.

 

Powiem tylko:

 

Pijmy wodę Kangen:

www.kangenwater.pl

 

  • © Wiemy o tym, że poprzez odpowiedni tryb życia i alkaliczną dietę możemy zapobiec chorobom nowotworowym, chorobom krążenia, skóry oraz miażdżycy, reumatyzmowi, depresji, osteoporozie, cukrzycy, zapaleniom, MS., itp. Jest to możliwe ponieważ, jak twierdzą naukowcy, żadna choroba nie może się rozwijać w środowisku alkalicznym. Niestety, każdy gatunek mięsa i inne produkty, które spożywamy zakwaszają nasz organizm a warzywa i owoce, które zawierają chlorofil są pryskane toksycznymi pestycydami i sztucznie nawożone, co może powodować na przykład chorobę Alzheimera. Największym paradoksem jest to, że lekarstwa, które powinny nam pomóc posiadają uboczne działania i zakwaszają jeszcze bardziej nasz organizm. Następnie, woda w butelkach, którą kupujemy w sklepach jest albo zakwaszona albo nie posiada energii, bo nie jest płynąca. W związku z tym jest wodą zastałą, pozbawioną zdrowotnych wartości. Natomiast każdy z nas słyszał o istnieniu alkalizujących i uzdrawiających zródeł w Polsce, Francji, Niemczech, Indiach i Meksyku. I taką właśnie wodę możemy posiadać w naszym domu. Woda ta jest obecnie osiągalna za pomocą technologii jonizowania. Jest ona alkaliczna, neutralizuje i zatrzymuje oksydację, usuwa toksyny i kwaśne substancje, co powoduje przywrócenie kwasowo-zasadowej równowagi w naszym organizmie. Badania naukowe potwierdzają fakt, że picie wody alkalicznej jest jednym z najlepszych sposobów, zarówno pozbywania się chorób, jak i zapobiegania im. Proszę zwrócić uwagę na: : www.kangendemo.com, www.watercures.com dla osób zainteresowanych udzielę informacji i zrobię testy wód. Ewa Janczewska <less>
  •  

no i jeszcze jak na Okinawie,.... ŻYJMY dłużej.

NAJDŁUŻEJ.

Nie wiedząc co to lekarze ( niech się leczą sami )

i co to choroby:

  https://buyoceansbounty.com/vsl/index1.php?AFFID=1006&click_id=102413ae3db313f26d263de6dc9fc2&C1=4&C2=&utm_source=&utm_campaign=1006

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1436160

Mam w domu aparat do produkcji alkalicznej wody . Odkrycia dokonano w Japonii , zauwazono , ze mieszkancy jednej z wiosek zyja bardzo dlugo , zaczeto badac ich sposob zycia i odzywiania . Badania okolicznej wody wykazaly , ze jest ona alkaliczna .

Vote up!
3
Vote down!
-1

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1436204

Wydaje mi się, że ty mieszkasz, gdzieś daleko?

 

To ja dorzucę jeszcze swoje trzy grosze.

 

Nie zdajemy sobie w pełni sprawy, jakim bogactwem i różnorodnością wód mineralnych dysponujemy w Polsce. Zapewniam - nie ma takiego drugiego kraju na świecie, z takim bogactwem.

Każdy może sobie coś odpowiedniego przypasować,

Problemem jest tylko to, że to ciągle wiedza tajemna i nikt nie zajmuje się u nas propagowaniem i polecaniem odpowiednich wód. Powiem więcej - Niemcy lepiej znają polskie źródła niż my sami.

Małżonka, codziennie rano wypija na czczo szklaneczkę dosyć paskudnego, ale jakże zdrowego Zubra. Poza tym, w ciągu dnia, dwa litry stołowego Żywca.

Ja lubię wody słone i wysoko zmineralizowane. Jest w sklepach najlepsza woda mineralna na świecie - gruzińska borżomi (Borjomi). Gdy ruski ogłosili embargo na gruzińskie produkty, była ona dosyć tania i zapijałem się nią bez umiaru. Teraz niestety jest już droga, w okolicach 5 złotych za litr. Ale jest tyle polskich, że jest w czym wybierać (A na kaca polecam wodę ze źródła Józef).

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436211

Mieszkam daleko, fakt, Dzisiaj.

Kiedyś mieszkałem trochę bliżej Ciebie, bo na Sieradzkiej w Gdyni, na Małym Kacku chyba, na portowej kwaterze pracując w ZPG.

Ale nie o tym chciałem rzec słów kilka.

A o mineralnej.
 

 

Jednej z mineralnych. Niepolska była ale zapijałem się nią długie lata i smakowła mi najbardziej ze wszystkich. Również bardziej  mi podchodziła niż polskie wody mineralne, choć tu gdzie mieszkam dostępne są w każdym polskim sklepie.

Ta moja ulubiona przez tych wiele lat to francuska woda mineralna "Perrier". Uważałem, że jest najlepsza na świecie. Dla mnie.

Kiedyś, chyba będzie ciut więcej jak dwa lata temu, zajechałem jak zawsze do przyjacielskiego sklepiku i tam widzę, Pan, też Adam, ma jakieś nowe karty biznesowe. W kolorze blue. Zaintrygowało mnie to i pytam. A on dał mi taką broszurkę, gdzie była obszerna informacja na temat wody kangen, którą Japończycy zaczęli robić, stosując do tego specjalne urządzenie, katalizator w którym platynowe płytki, prąd elektryczny, coś tam pewnie jeszcze i na wyjściu jest woda. Dość niezwykła, co można przeczytać powyżej.

 Urządzenie jest drogie, wielkości pudełka od butów. No ale wiadomo, platyna. Nie złoto.

To urządzenie, które znajomy ma u siebie w sklepiku kosztuje jak dobry samochód (używany) $ 6000.

Dał mi Pan Adam do obejrzenia mały dysk z filmikiem. Przyjechałem do domu i zaczałem oglądać. A tam jest test. I testujacy testuje testerem różne płyny, różne wody.

Patrzę a tam jest też woda mineralna. Moja, francuska, którą piję od wielu lat "Perrier", najlepsza (?) na świecie. Facet testuje z lewa do prawa. Ma czytnik, moczy końcówkę w różnych wodach, a na ekraniku wyświetlają się cyferki. Woda moja, najlepsza, francuska mineralna "Perrier" okazuje się chyba najgorsza, albo druga od końca. Najbardziej niekorzystny ma wynik. Najwyższa kwasowość. Czyli syf.

A ja to piłem przez tyle lat.

Przestałem pić natychmiast. Jeżdżę do znajomego i "tankuję" się co kilka tygodni. Woda kangen jest najlepsza kikanaście godzin po pobraniu z tego urządzenia, dystrybutora, no ale i tak jest o niebo lepsza od mojej kranówy w domu. Póki co nie stać mnie na to japońskie urządzenie za kilka tysięcy zielonych. No ale mam pewność, że ono, to urządzenie warte jest swej platynowej ceny.

Potwierdzenie specyficzne tej wartości platynowej uzyskałem w ubiegłym roku.

Opowiem w jaki sposób:

Otóż 10 lat temu, już po śmierci mojej Ewy, poznałem babeczkę. Gdzieś tam za Nowym Jorkiem. Jadąc na lotnisko, wdepnąłem do niej na chwilę do domu. Tam przy herbacie gawędziliśmy sobie i w pewnym momencie zwróciłem uwagę na jakieś "pudełko" z którego ona brała wodę zamiast bezpośrednio z kranu.

Pytam co to jest, a ona na to:

- a wiesz, to mój były mąż ma lekkiego bzika na punkcie zdrowia no i zrobił mi taki prezent i powiedział, żebym tylko tę wodę piła. Babeczka Była mniej wiecej w wieku mojej żony, czyli miała pewnie między 50 a 60. Bliżej 60.

 

Minęło 10 lat. W ubiegłym roku, latem dzwoni telefon. Basia do mnie dzwoni i mówi, że są z przyjacielem w drodze do Newport w stanie Rhode Island niedaleko mnie, że jadą tam na wystawę jachtów, no i wiedząc, że ja też trochę się jachtami interesuję proponuje bym do nich dołączył.

Spotkałem się z nimi. Spotkałem Basię po 10 latach nie widzenia.

Patrzę i nie wierzyłem własnym oczom.

Wyglądała 10 lat młodziej niż wtedy, gdy widziałem ją 10 lat temu.

Minęło 10 lat.

 Czyli dziewczyna odjęła sobie 20 lat życia. Na rzut oka. A przecież ta woda kangen robi porządek w całym organizmie człowieka. Nie tylko to pięknieje na co się rzuca okiem.

A ja nie patrzę nawet na mineralną, francuską wodę "Perrier" , Drogi Jazgdyni.

Jak tylko jakąś kaskę będę miał, kupuję sobie to japońskie platynowe pudełko. I montuję do kranu.

Woda.

 

Woda na zdrowie !

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1436219

Czyli dobrze nie maaiłem najlepszego zdania o Perrierze.. Z tamtych okolic wolałem Vichy i to głównie Celestine. Także dobre SPA.

 

Te 6000 dolarów za aparat, to trochę słono... Może jakieś 10 lat temu, gdy byłem bardziej aktywny zawodowo, to bym pomyślał.

Ale natychmiast rzucam się do przeszukiwania internetu w sprawie tej japońskiej wody.

 

Serdecznie pozdrawiam

 

Ps. Sieradzka mówisz? :)))))))) Toż to o rzut kamieniem od Placu Górnośląskiego...

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1436238

Jazgdyni.

Te 6000 dolarów to jest wersja komercyjna, najdroższa, którą on ma, mój przyjaciel w swoim sklepiku.

Wersja taka do domu zdaje się kosztuje około 3000. Nie wiem precyzyjnie ile. W Polsce to pewnie będzie, myślę dużo taniej, bo tutaj taki przelicznik jest dziwny w sklepach, że jak na przykład gazeta w Polsce, czy jakiś tygodnik kosztuje powiedzmy zł. 6.50, to trzeba za niego zapłacić jak się chce poczytać, $ 6,50

Biznes ekonomia.

Podobnie pewnie będzie z tym urządzeniem japońskim, platynowym w Polsce. No ale to tylko moje przypuszczenie.

Musisz Sam sprawdzić jak to faktycznie jest.
 
 
Convinced...? Buy Our Best Selling Water Ionizer Now!

Aqua-Ionizer Deluxe 7.0 Water Ionizer by Air Water Life®

Vote up!
1
Vote down!
0
#1436294

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Verita nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

lub mineralnej wody dodać kapkę wina lub odrobinę chleba.Wtedy następuje proces humanizacji i jest zdrowa.W przeciwnym razie szkodzi na nerwy:-).Podobno w szpitalch dla nerwowo chorych nie podaje się czystej wody mineralnej.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

Verita

#1436303