Widacki: Rojenia Nowej centrolewicy. Gazeta Wyborcza

Obrazek użytkownika Tomasz Węgielnik
Kraj

Współczuję młodym ludziom myślącym lewicowo, bowiem w każdej formie zinstytucjonalizowanej lewicy polskiej znajdą się takie persony jak Widacki.

Alternatywą dla nich jest niezbyt lotny narybek typu Napieralski, syn wieloletniego aparatczyka PZPR, który życie spędził na klikowym działaniu w tym symbolu demokracji. Ten ostatni fakt jasno wskazuje że postkomunizm będzie trwał w Polsce minimum 50 lat. Ale wróćmy do gwiazdy krakowskiej palestry, kim zatem jest Jan Widacki?

"Wyrobiłem sobie pogląd w oparciu o moją wiedzę, znajomość akt i tamtejszych realiów i jestem przekonany, że to nie było zabójstwo, tylko nieszczęśliwy wypadek. W przypadku pobicia ze skutkiem śmiertelnym ofiara ma wiele obrażeń. Pyjas miał ich bardzo niewiele, w zasadzie tylko przecięcie śluzówki połączone z intensywnym krwawieniem, reszta to drobne otarcia", powiedział J.Widacki w wywiadzie dla Dziennika.
W polemice z tymi wypowiedziami, na łamach tej samej gazety Bogusław Sonik (PO) cytuje oficjalny protokół z sekcji Pyjasa:
"(...) oględziny wewnętrzne wykazały obrażenia lewej części głowy w postaci złamania żuchwy, złamania lewego łuku jarzmowego, złamanie przedniej ściany zatoki szczękowej, złamanie części przyśrodkowej dolnego brzegu oczodołu lewego oraz części chrzęstnych nosa". Zdaniem Jana Widackiego - film "Trzech kumpli” jest "bardzo nierzetelny”.

Mec. Jan Widacki, to krakowski reprezentant korporacji prawniczych. Jego znaczne doświadczenie zaowocowało rekomendacją na członka sejmowej Komisji do spraw nacisków, przez partię LiD (koalicję postkomunistycznej lewicy z postsolidranościową Partią Demokratyczną). W ten sposób na krótko, znowu pojawił się na świeczniku. Również w krótkim epizodzie członka Komisji sejmowej powołanej w celu zbadania potencjalnych nacisków na prokuraturę, promował na "eksperta" byłego funkcjonariusza SB i w związku z tą kompromitacją ustąpił z owej komisji. Mecenas jest od wielu lat zaangażowany w sprawę wyjaśnienia zabójstwa Pyjasa. Jest on zwolennikiem wersji "nieszczęśliwego wypadku". Był obrońcą dwóch milicjantów oskarżonych o mataczenie w sprawie zabójstwa Pyjasa w końcówce lat 70 - tych, sprawę przegrał, niskiej rangi funkcjonariusze zostali skazani. W wywiadzie udzielonemu "Dziennikowi" (sobota 19 lipca 2008 ), mec. Widack jednoznacznie stwierdza iż smierć krakowskiego studenta była wypadkiem. Broni równiż prześladowanego (jego zdaniem) w III RP prof. Zdzisława Marka, który w PRL zablokował wyjaśnienie sprawy Pyjasa.
Minister Widacki w okresie pierwszych rządów lewicy w III RP, kierował MSW. Zarzucano mu przywracanie do służby pracowników byłych służb bezpieczeństwa PRL. Środowiska niechętne postkomunistycznej lewicy postrzegają J.W ,jako swoisty parasol ochronny dla "komunistycznych zbrodniarzy", znakomicie ulokowany w instytucjonalnym systemie prawnym III RP. Jest postrzegany również jako symbol stosowania technik przedłużających w nieskończoność procedur sądowych, które to procedury paraliżują od lat wymiar sprawiedliwości. W ostatnim artykule G.W, Widacki wchodzi w wdzięczne buty ideologa lewicy, lecz tak naprawdę śpiewa cały czas postPZPR -owską mantrę " -"Wszelkie rozliczenia z PRL-em muszą mieścić się w granicach państwa prawa. Wykluczone jest zatem dyskryminowanie kogokolwiek, a szczególnie całych grup społecznych czy zawodowych z czasów PRL-u. Do ścigania zbrodni z tego czasu powołana jest prokuratura i sądy. Prawo karne nie nadaje się do politycznych rozliczeń i rozstrzygania dylematów historii. Dlatego też centrolewica musi jasno określić swój negatywny stosunek do lustracji, do działalności IPN-u i do samej idei tej instytucji."

Brak głosów