Spotkałem kiedyś wierzącego księdza

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska

Nazywał się Aleksander Posacki. Był rok 2006. Bardzo potrzebowałem pomocy, bo zetknąłem się ze Złem zagrażającym mi i mojej rodzinie. Zło nosiło bardzo aktualną nazwę New Age. To nie był pierwszy ksiądz, którego prosiłem o pomoc.

Po spotkaniu z pierwszym, jezuitą Jarosławem Naliwajko, poprosiłem Pana Boga o postawienie na mojej drodze wierzącego księdza. Bo według mojej oceny, ten wierzył jedynie w psychologię. Już po spotkaniu znalazłem w Internecie wywiad z nim. Okazało się, że nie był to zwykły zakonnik, ale zajmował eksponowane stanowisko w krakowskiej kurii. Był koordynatorem Centrum Psychiatryczno-Religijnego przy kurii krakowskiej. Co bardzo szybko i złośliwie zinterpretowałem jako instytucjonalną próbę psychiatrycznego zdiagnozowania wierzących w Pana Boga, jaki nam się objawił w Jezusie Chrystusie II tysiące lat temu. Nie dziwcie się mojej uszczypliwości, oto fragment wywiadu:

Istnienie diabła jest co prawda uznane przez Kościół, ale nigdzie nie znajdziemy jasnej definicji, czym albo kim jest szatan. Dlatego bardzo trudno ustalić, czy dane objawy to przejaw choroby psychicznej, czy opętania. Wszystkie wymieniane przez Kościół znamiona demonicznej obecności mogą zostać równie dobrze zaklasyfikowane jako objawy choroby psychicznej.

Ostatnie zdanie nie było co prawda napisane kursywą, ale wyraźnie przedstawiało stanowisko księdza Naliwajki w sferze demonologii. Zresztą, wywiad powtarzany wielokrotnie w ciągu siedmiu lat, jakie upłynęły od jego udzielenia, nie został nigdy sprostowany. Nie słyszałem też, żeby ksiądz Naliwajko miał jakiekolwiek problemy w związku z kłamliwą tezą, a w zasadzie herezją, jaką wygłosił o braku w Kościele jasnej definicji szatana. Wręcz przeciwnie, kariera zawodowa ojca Jarosława rozwijała się w ciągu kolejnych lat bez zakłóceń. A jej ukoronowaniem było przyjęcie przez niego ostatecznych ślubów jezuickich na wiosnę tego roku, w trakcie uroczystej mszy w łagiewnickiej bazylice.

Kilka miesięcy później, pod koniec października tego roku, inny jezuita, Aleksander Posacki, został przez przełożonego Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, o. Wojciecha Ziółka, ukarany zakazem publicznego sprawowania funkcji kapłańskich, wypowiadania się w mediach i działalności rekolekcyjno-duszpasterskiej. "Zakaz ten ma mu dać czas na refleksję co do stylu jego życia zakonnego oraz wierności w przestrzeganiu reguł i ślubów w Towarzystwie Jezusowym" poinformowała KAI jezuicka kuria.

Ale po kolei. Księdza Aleksandra poznałem najpierw przez jego książkę "Psychologia a New Age". Znalazłem ją w księgarni w Łagiewnikach, zresztą to tam, w sanktuarium Bożego Miłosierdzia, uzyskałem największą pomoc, jaką można uzyskać – pomoc Bożą. Gdy przeczytałem tę świetną książkę, którą powinien przeczytać każdy chrześcijanin, po to żeby nie dać się zwieść Szatanowi i jego nowoczesnym gadżetom oraz gnostyckiej psychologii Junga, którą zakażone są chyba wszystkie uniwersytety, nie miałem już żadnych wątpliwości. Ksiądz Posacki, wtedy doktor, a obecnie profesor, chociaż jezuita, był wierzącym księdzem, jakiego szukałem. I rzeczywiście bardzo mi pomógł, potwierdzając najbardziej oczywisty fakt, że będąc osobą wierzącą (przeżyłem nawrócenie), wcale nie kwalifikuję się do leczenia psychiatrycznego. Potwierdził to w sądzie. Dzięki jego opinii uratowałem siebie i moje dzieci, chociaż nie małżeństwo.

Ksiądz Posacki był krytyczny w stosunku do agnostyków, którzy zagnieździli się w kurii krakowskiej, ale miał nadzieję, że sobie z nimi poradzi. Nie głosił niczego więcej niż kolejni papieże mówiący wprost, że szatan zagnieździł się w Kościele. W swojej wieloletniej walce z szatanem i odkrywaniu przed chrześcijanami kolejnych jego pułapek nigdy nie wystąpił przeciwko nauce Kościoła. Chciałoby się powiedzieć, wręcz przeciwnie. Dlatego pomimo chwilowej niedogodności może spać spokojnie. Tym bardziej spokojnie, że w odróżnieniu od swojego postępowego kolegi, nie został związany z zakonem jezuitów ostatecznymi ślubami. Chociaż bardzo prawdopodobne rozstanie się zakonu jezuitów z ojcem Aleksandrem będzie dla zakonu dużą stratą, to przecież Kościół Chrystusowy nie zamyka się w bramach jednego zakonu. Prawdziwi ludzie Kościoła zawsze w nim pozostaną.

Nie jest moją sprawą wtrącać się w wewnętrzne sprawy jakiegokolwiek zakonu, również zakonu jezuitów. Jednak jako członek tego samego Kościoła, chciałbym tylko zauważyć, że każdy zakon jest cząstką Kościoła założonego przez samego Jezusa Chrystusa. Dlatego najważniejszym i podstawowym posłuszeństwem każdego zakonu i zakonnika, niezależnie od różnych reguł, jest całkowite posłuszeństwo Panu Bogu, który nam się objawił w osobie Jezusa. Tego samego Jezusa, którego szatan kusił na pustyni. Tego samego Jezusa, który wyrzucał złe duchy z osób opętanych. I który taką moc przekazał apostołom. Przyjęcie ślubów wieczystych od osoby, która kwestionuje istnienie zdefiniowanego przez Kościół szatana, i zakaz głoszenia Prawdy przez osobę, która tę Prawdę niestrudzenie wyjaśnia rzeszom wiernych, świadczy o wielkim zamęcie w zakonie jezuitów. Oby był to zamęt jedynie chwilowy.

Jan Kowalski

PS Nie byłem i nie jestem przyjacielem, ani nawet kolegą księdza Posackiego. Nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów, również zawodowych.

Mój komentarz:

To premiera tego tekstu w Polsce. Autor, mój kolega jest Polakiem ale tekst ukazał się w kanadyjskim Gońcu http://www.goniec.net
O. prof. Posackiemu, który pomagał wielu opętanym, który specjalizował się naukowo w demonologii zamknięto ostatnio usta. Zakazano publikacji i konsultacji. Szkoda bo w Polsce szatan coraz silniej ogonem macha.

Brak głosów