Przepraszam za Donalda Tuska. Spowiedź wyborcy PO.

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

To krąży w necie:
Przepraszam za Donalda Tuska. Spowiedź wyborcy PO.

Zbierałem się do napisania tej notki 3 lata. Po wyborach 2007 roku, w których głosowałem na PO powiedziałem sobie, że daję Platformie pół roku na przekonanie mnie, że dobrze zrobiłem oddając na nią głos. Pół roku dlatego, że ktoś (czy nie Milton Friedman?) kiedyś powiedział, że tyle właśnie czasu ma nowy rząd na wprowadzenie w życie swojego programu, potem jest za późno.

Pół roku przeciągnęło się trochę, z różnych przyczyn. Można powiedzieć, rozmemłało się, jak rozmemłała się Platforma. Ale skończyła się kadencja parlamentu i jest dobry czas na podsumowania.

Myślę, że do rozliczania Platformy mam prawo jak mało kto. W 2001 roku deklarację poparcia dla trzech „tenorów” – Olechowskiego, Płażyńskiego i Tuska - podpisałem pewnie jako jeden z pierwszych w moim mieście. Przez kilka miesięcy udzielałem się w lokalnej PO, wówczas jeszcze struktury nieformalnej. Była to pierwsza i jedyna działalność polityczna w moim życiu, zresztą jak dla wielu innych wówczas w PO. Autentycznie wtedy czułem, że w polskiej polityce pojawiła się nowa jakość.

Fascynacja aktywną polityką dość szybko mi minęła, dokładnie po niesławnych „prawyborach” w PO (czerwiec 2001), gdy zamiast porządnych ludzi dzięki głosom pijaczków przywiezionych autokarami powygrywali „spadochroniarze”, starzy polityczni wyjadacze, których nikt wcześniej na zebraniach Platformy na oczy nie widział. Paradoksalnie, nie zraziło mnie to do PO i umocniło moją wiarę w Tuska, pomysłodawcę prawyborów. „Dobrze chciał, ale nie wyszło.” – myślałem – „Przynajmniej próbował coś zmienić, jest inny niż wszyscy”.

W ogóle to wierzyłem w Tuska, zanim on sam w siebie uwierzył. Chyba od czasu, gdy będąc jeszcze w Unii Wolności skrytykował polską klasę polityczną jako „próżniaczą”. To zwróciło moją uwagę na tego, dotychczas znanego tylko z „rerania” i kopania piłki, polityka. Z satysfakcją patrzyłem, jak rozwala nielubianą przeze mnie UW wbijając nóż w plecy Geremkowi. Zresztą trzeba przyznać, że lista „ofiar” Tuska jest imponująco długa – oprócz wspomnianego Geremka także Olechowski, Płażyński, Piskorski, Gilowska, Rokita oraz wielu pomniejszych działaczy strąconych w niebyt w białych rękawiczkach (och, gdyby Kaczyński tylu „wykończył”, okrzyknięto by go „wampirem z Żoliborza”). Muszę przyznać, że takie wykańczanie rywali wewnątrzpartyjnych przez Tuska w ogóle mi nie przeszkadzało. On był moim idolem i każda jego decyzja jawiła mi się jako słuszna.

Wróćmy do PO… Powstała jako ugrupowanie konserwatywno-liberalne, nieradykalne i to mnie do niej przyciągnęło. Z przykrością obserwowałem stopniowe, rozłożone na lata, odchodzenie przez PO od „kolibrowych” ideałów. Było to widoczne już w latach 2005-2007 roku, jednak wówczas dałem się ponieść antykaczystowskiej propagandzie. Poza tym sądziłem, że wprowadzenie elementów prosocjalnych do programu PO to taka „ściema”, bo trzeba jakoś przekonać socjalny elektorat, bez którego poparcia nie da się rządzić. A po wygranych wyborach wróci się do dawnych ideałów. Naiwne, ale tak było.

Dzisiejsza Platforma nie ma w sobie dosłownie nic z PO, do której wstępowałem ponad 10 lat temu. Stała się „partią władzy”, której wyłącznym programem jest utrzymanie się przy władzy. Nie wiem czy płakać czy się śmiać, gdy czytam postulaty PO z 2001 roku: podatek liniowy, zmniejszenie biurokracji, ograniczenie partyjnej nomenklatury do poziomu wiceministrów i wojewodów, zlikwidowanie finansowania partii z pieniędzy podatników, odzyskanie kontroli nad finansami publicznymi… Dzisiejsza Platforma to ugrupowanie bez żadnych ideałów, nieobliczalne a przez to niebezpieczne, bo gotowe poprzeć dosłownie każdy pomysł, jeśli tylko uzna, że pozwoli to uciułać punkty w sondażach, bądź bezpośrednio rozszerzyć zakres jej władzy.

A to wcale nie jest najgorsze. Przyzwyczaiłem się już, że partie zazwyczaj nie wywiązują się ze swoich zobowiązań, oligarchizują się i kostnieją. Najgorsze jest to, co pokazała PO w związku z szeroko rozumianym Smoleńskiem. Najpierw wspólna gra Tuska z Putinem przeciwko głowie własnego państwa, która – fakty na to wskazują - przyczyniła się do katastrofy. Całkowita kapitulacja jeśli chodzi o oddanie Rosjanom śledztwa i dowodów, przy jednoczesnym zapewnianiu, że wszystko jest w najlepszym porządku, że się odwołamy itd. itp. Farsa, jaką była działalność komisji Millera – ustalanie przebiegu katastrofy na podstawie zdjęć „blogera” z Rosji oraz eksperymentu z gatunku „sprawdźmy do czego służy samolot”. Mam uwierzyć w ustalenia raportu, który wmawia mi, że Tu-154M na wysokości kilkuset metrów zerwał linię energetycznązapytajnik? Ja rozumiem, że w Rosji wszystko jest większe, nawet słupy energetyczne, ale nie aż tak! Przecież to są kpiny!

Początkowo sądziłem, że Smoleńsk to zwykła katastrofa, zbieg nieszczęśliwych wypadków. Ruszyło mnie, gdy usłyszałem niejakiego Grasia składającego samokrytykę po rosyjsku. „Oooo” – pomyślałem – „nie wiem, co oni na was mają, ale musi to być coś cholernie mocnego”. Po uwagach do raportu MAK łudziłem się jeszcze, że raport komisji Millera cokolwiek zmieni. Jednak stało się tak, jak zarządził Miedwiediew – polski raport nie różni się znacząco od rosyjskiego. Pozmieniali kąty, wektory, poprzestawiali przecinki. Moskwa locuta, causa finita.

Ta władza ma w związku ze Smoleńskiem tak bardzo za uszami, że zrobi wszystko, by u steru pozostać, bo tylko wówczas pozostanie bezkarna. Ma na to wielkie szanse, ponieważ udało się Platformie stworzyć w Polsce oligarchiczny system władzy, syndykat przewodniej siły narodu z wiodącymi mediami, niewątpliwie przy wsparciu służb specjalnych. Tego nie było od 1989 roku. Pod rządami PO Polska dryfuje w stronę ustroju, jaki jest w Rosji – pozornej demokracji, w której niby funkcjonują wolne media, niby są partie opozycyjne, niby istnieje wolność słowa – a jednak rządzi wciąż jedna partia a panowie na szczytach władzy zamieniają się miejscami. Czy klaka, jaka spotyka Tuska ze strony „zaprzyjaźnionych” mediów (Tusk powstrzymuje powódź, Tusk walczy z chuliganami, Tusk pociesza płaczące niewiasty itd.), nie przypomina ustawek Putina z mediami? Czy rezygnacja Tuska z kandydowania na urząd prezydenta, de facto na rzecz Komorowskiego, nie przypomina zamianek „Putin za Jelcyna”, „Miedwiediew za Putina”, „Putin za Miedwiediewa”?

Ja wiem, że Polska to nie Rosja i jest „mądrość etapu”. Tam się wsadza na kilkanaście lat do gułagu, jak Chodorkowskiego, u nas się daje kilkanaście miesięcy w zawiasach, jak postąpiono z człowiekiem, który napisał na murze „j…ć rząd”. Tam się jawnie strzela w plecy lub truje polonem, u nas tacy co wiedzą za wiele, nagle wpadają w depresję i popełniają samobójstwo, względnie pozwala im się żyć, by mogli sobie do woli pisać na niszowych stronach w internecie. A jak ktoś się spali w proteście, to jest wariatem albo terrorystą. Ogranicza się prawa obywatelskie, tłamsi wolność słowa.

To się musi skończyć. Przypomina mi się kawał z lat 50-tych, gdy ludzie stłamszeni terrorem Polacy powtarzali wierszyk: „Truman, Truman, spuść ta bania, bo jest nie do wytrzymania” (dla młodych, wykształconych, z wielkich miast: chodziło o bombę atomową). Duszna atmosfera rządów PO stała się nie do wytrzymania. Nie wyobrażam sobie kolejnych 4 lat rządów PO. Ta formacja jest zdegenerowana, zwyrodniała, dekadencka, niezdolna do jakiejkolwiek kreacji. Coś się musi stać, inaczej „zaczną wybuchać bomby”, jak napisał kolega Rybitzky. Może nie dosłownie, ale stłumione emocje znajdą nagle jakieś ujście. Jeśli Platforma dzięki klace mediów i wsparciu służb pozostanie przy władzy, to nie dotrwa do końca kadencji.

PiS nigdy nie należał do moich ulubieńców, wręcz przeciwnie. Jaki jest Kaczyński, każdy widzi. Mistrz niewymuszonych błędów, jak napisała o nim Kataryna. Ale tylko w jego przypadku nie mam wątpliwości, że leży mu na sercu polska racja stanu. Racja stanu zagrożona dzisiaj jak nigdy od 1939 roku. A wbrew propagandzie, której wierzyłem, Kaczyński w latach 2005-2007 nie okazał się takim diabłem, jakim go malowano. Stąd mój wybór w nadchodzących wyborach jest prosty – będę głosował na PiS.

Więcej grzechów nie pamiętam. Przepraszam za Platformę. Izwinitie, to była prosto oszybka.

http://kriszu.salon24.pl/347403,przepraszam-za-donalda-tuska-spowiedz-wyborcy-po

Brak głosów

Komentarze

i przejrzałem blog autora w salonie24 do 2008 roku. Trud nie był tak wielki, bo autor pisze rzadko. Znalazłem bardzo niesympatyczną notkę z października 2008 o polityce zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wychodzi na to, że KriSzu faktycznie jest lemingiem, któremu łuska spadła z oczu.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#187406

W jednym pokoleniu nie da się wykonać takiego skoku cywilizacyjnego - z oddanego fana Donka w jego całkowite przeciwieństwo ?
To musiałaby być jakaś energiczna mutacja pod wpływem niezwykle silnego bodźca (promieniowanie ?)

Przeszczep mózgu, z oczywistych względów, z rozważań wykluczam. Chyba, że to pierwszy udany eksperyment, ale wtedy nie wyszłoby to z bloga, a co najmniej z periodyku Lancet.

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#187413

Czasem warto przeczytać inne komentarze :-) Tu masz link do notki autora o prezydencie Kaczyńskim http://kriszu.salon24.pl/47088,lech-wedrowniczek

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#187415

Izwienitie, eta prosta aszybka ; )

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#187419

myślę, że w sprzyjających warunkach można szybciej. Przyszedł mi na myśl przykład z literatury pięknej: Kmicic versus Babinicz. Myślący człowiek dokonuje samorefleksji i jeśli sumienie nie jest skażone do głębi, ma szansę się do błędu przyznać i działać tak, by się zrehabilitować.  

Nie znam człowieka i nie osądzam ani dawnych motywów, ani obecnego wyznania, mam nadzieję - szczerego. Warto obserwować jego postawę po wyborach, czy ponownie nie zmieni kierunku, pod wpływem aktualnego kierunku wiatru. 

Jednak, czy występując anonimowo, miałby jakikolwiek ukryty cel, by chcieć się tutaj przypodobać, fałszując prawdziwe przekonania, wynikające z obserwacji rzeczywistości ? Nie widzę takiego.

Przygarnijmy każdego, kto się deklaruje, że wreszcie przejrzał na oczy. Bóg mu tę łaskę dał. Nie niweczmy działania Bożego.Tak myślę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#187580

Aczkolwiek coś mi mówi, że ludzki materiał kiedyś, a ludzki materiał dziś, to dwa różne tworzywa...

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#187689