Polactwo czyli tworzenie historii na nowo

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

To już jakaś choroba zaraźliwa. Najpierw było podważanie faktu obrony Wieży Spadochronowej w Katowicach we wrześniu 1939r. Potem wmawianie jak to cały Śląsk witał w radością wkraczające wojsko niemieckie, wyzwolicieli spod polskiej okupacji! Oczywiście byli tacy, którzy strzelali do wkraczającego Wehrmachtu, ale byli i tacy, którzy nie tylko go witali kwiatami, ale i pomagali tworzyć listy proskrypcyjne - Sonderfahndungsbuch Polen - Ślązaków wrogo nastawionych do niemczyzny. W ten sposób skazali na śmierć tysiące mieszkańców Śląska.

Prof. Zygmunt Woźniczka, w „Uważam Rze”, napisał wprost, że nadeszły czasy, w których znów trzeba bronić Wieży Spadochronowej w Katowicach. Doprawdy nie rozumiem tych dziennikarzy, którzy tak bardzo pragną „dokopywać” własnemu narodowi. Braki w wykształceniu i podstawowej nieraz wiedzy są też aż nader widoczne. Coraz częściej odnoszę jednak wrażenie, że teksty są pisane wręcz na zamówienie, które brzmi: „Polacy są winni wszystkiemu złu na świecie”. Ostatnio nawet wyczytałam, że to my sprowokowaliśmy II wojnę światową.

Kilka miesięcy termu napisałam felieton „Koledzy nie piszta po pijaku”. Wtedy myślałam, że to wypadek przy pracy - każdemu może się zdarzyć chwilowa niedyspozycja, a tekst do redakcji trzeba szybko wysłać. Teraz zaczyna mnie to zastanawiać, jak tak świetne pióro może takie bzdury pisać.

Jakim prawem, ktoś nawet bardzo utalentowany pisze o moim narodzie - „Polactwo”? Jakim prawem dzieli naród na tych, co pochodzą z miasta i ze wsi? Jakim prawem wmawia się mojemu narodowi, że nie ma już żadnych elit, bo jedni zginęli w czasie wojny a reszta w Smoleńsku?

Rozumiem, że lektury szkolne czytało się dawno, ale jak można pisać, że „Chłopi” Reymonta to opis zdegenerowanych mieszkańców wsi? Wielkie namiętności cechują istotę ludzką bez względu na pochodzenie, wszak hrabia Mielżyński z zazdrości dokonał straszliwego mordu. Jak można napisać na podstawie tej nagrodzonej „Noblem” powieści, że na wsi - „Ludzi starych, już nieproduktywnych, praktycznie eutanazuje się, co zwie się >>wycugiem<<”. Staropolskie prawo rodzinne i opiekuńcze precyzowało „umowę wymowy”- czyli zastrzeżenie ze strony rodziców, którzy przekazywali prowadzenie gospodarstwa dzieciom, by dożywotnio mogli mieszkać u nich i mieć utrzymanie. Posiadanie licznego i dobrze wychowanego potomstwa było i jest nadal najlepszym zabezpieczeniem na stare lata. Dzieci szanowały rodziców. Złamanie tej umowy było wręcz niemożliwe. Społeczność takiego wyrodka wykluczała. Właśnie tego typu różne „cwaniaki” chodziły od wsi do wsi, kradły i najmowały się do prac wszelakich. To właśnie ich, tych kiepskich parobków, pozyskiwała nowa władza w PRL-u. Do PPR i MBP trafiały męty społeczne, a nie zwykli chłopi czy robotnicy. To prawda, że nowa władza budowała nowe łże-elity właśnie z takich podejrzanych osobników. Oni Partii zawdzięczali wszystko. Pracować się im nie chciało ale żyć dobrze - dlaczego nie…? Tak się niestety też stało, że po wojnie poparła komunistów również inteligencja. Prof. Jacek Trznadel opisał to towarzystwo w „Hańbie domowej”. Oni – pisarze, poeci, dziennikarze byli najgroźniejsi i najwięcej szkód poczynili narodowi. Chłopi wierni kościołowi ratowali Polskę. To dzięki ich oporowi nie udała się w Polsce kolektywizacja. To chłopi zasilali i wspierali partyzantkę. Wielu z nich ginęło jako „żołnierze wyklęci”.

„Dziel i rządź” to stara zasada wroga. „Solidarność” w 1980r., która połączyła ludzi bez względu na wykształcenie i pochodzenie, była wielkim narodowym zrywem i odrodzeniem. Naród uwierzył, że jednak może być suwerenem w państwie. Jakże teraz nam tego potrzeba - zwykłej ludzkiej i narodowej solidarności, a nie dzielenia, nie wmawiania narodowi „polactwa”. Bo jak zewsząd pseudoelity, takie co to im słoma z butów wychodzi, będą tysiąc razy powtarzały, to jeszcze naród uwierzy, że jest do niczego. Nie interesuje mnie czy taki autor jest jedynie pożytecznym idiotą, co to jedynie chce zabłysnąć, czy robi to z pełną świadomością i na zamówienie. To łże-elity, wyselekcjonowane przez gen. Kiszczaka w 1989r. oszukały naród. Teraz nie dziwota, że Polacy udali się na wewnętrzną emigrację i nie wierzą nikomu z polityków. Naród głosuje na złość i dla zabawy - tak na przekór. Przecież cały czas łże-elity oszukują myśląc tylko o sobie. Nawet niektórzy biskupi dają się łże-elitom wciągać w różne ich gierki. Tak toczy się wielka walka z polskością. Naród kochający wolność, bez stadnego pędu, naród indywidualistów jest groźny dla twórców nowej inżynierii społecznej. Media to główny front walki o rząd dusz.

Jestem dumna z mojego narodu i pewna, że różne pismaki nawet z największym talentem nie wmówią nam różnych bzdur i nie zrobią z nas „polactwa”. Wszak to, jak to nazywają „polactwo u nich widać najbardziej, bo to oni właśnie takim „polactwem” są.

Jadwiga Chmielowska
http://www.sdp.pl/felieton-jadwiga-chmielowska-31-sierpnia-2012

Brak głosów

Komentarze

Dobrze,że Pani pisze na Niepoprawnych,gdzie można spotkać polactwo jak i ludzi mądrych,Patriotów,takich właśnie jak Pani.
Nigdy dość wpisów które prostują nam ścieżki po których zmierzamy do wolnej Polski.
Dziękuję i pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy

#287730

Pełna zgoda. Ja również z wielką chęcią czytam teksty Pani Jadwigi Chmielowskiej. Są bardzo trafne, prawdziwe i czytelne a poza tym można przy okazji sporo się dowiedzieć.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#287749

Brawo Pani Jadwigo, pani teksty czytam z największą przyjemnością, bo to one uczą mnie myśleć i odkrywać prawdę. Atakują one trafnie otaczającą nas koszmarną rzeczywistość z całą zaciekłością. Dodatkowo jako młody adept sztuki dziennikarskiej mogę się dzięki pani tekstom uczyć jakże ważnego dziennikarskiego warsztatu.
Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#287754

Największe chamy i zboki polskiej polityki pochodzą ze wsi reaktywowanej przez komuchów dlatego tak walczą z Kaczyńskim inteligentem i wykształconym człowiekiem.

Wstydliwy rodowód popleczników Platformy - list otwarty
Coraz więcej osób zadaje sobie pytanie dlaczego, mimo serii kompromitujących ... rozwiń całośćwpadek, wciąż spora liczba potencjalnych wyborców zamierza głosować na partię, która nie potrafi rządzić.

Otóż odpowiedź jest prosta. Ze strachu.

Przed Kaczyńskim!!! - dopowiadacie Państwo chórem.

I tu się Państwo mylicie!!! Bo oni głosują za Tuskiem nie tyle ze strachu przed samym Kaczyńskim, co z obawy przed ujawnieniem PRAWDY, którą może zdemaskować prawica! A mówiąc dokładniej głosują tak ogarnięci lękiem, że narodowcy, jeśli przejmą władzę, zdemaskują ich prawdziwy rodowód. Rodowód zakłamywany od wielu pokoleń.

Bo oni się boją jak ognia, by nie wyszło na jaw, że ich pradziadowie byli analfabetami, złodziejami, bandziorami spod ciemnej gwiazdy, wyzutymi z ludzkich uczuć oprawcami, którzy z zimną krwią mordowali każdego, kto się przeciwstawił ogarniającej Polskę pandemii komuny. Chodzi o to by się nikt nie dowiedział, iż władza Platformy oparta jest na kultywowanej z pokolenia na pokolenie ideologii przemocy, kłamstwa, fałszu i obłudy.

Poza tym poplecznicy platformy doskonale wiedzą, że ich partia właśnie przekroczyła granicę bezkarności i jeśli utraci władzę, zostanie rozliczona za te wszystkie draństwa, na jakie naraziła Polskę. Dlatego zagłosują choćby na samego diabła, byleby tylko ukryć tę wstydliwą prawdę.

Uwaga! To co napisałem wyżej nie odnosi się do przyzwoitych ludzi, którzy stali się sympatykami Platformy przez przypadek, gdyż dali się nabrać na te wszystkie brednie, jakie obiecywał Premier. Bo tacy też są w partii Tuska, lecz na szczęście ostatnio, co widać w sondażach, poszli po rozum do głowy.

Proszę mi teraz pozwolić, że przypomnę jak to było.

Pieta polska rozpoczęła się w Jałcie, kiedy w wyniku zdradzieckich ustaleń Wielkiej Koalicji, okupację hitlerowską Polski zastąpiono aneksją sowiecką. W efekcie, nasze społeczeństwo zostało po wojnie podzielone na hołdującą polskiej tradycji mniejszościową frakcję patriotyczno-narodową oraz większościowy i bezideowy trzon komuszo-ubecki, zaprzedany bez reszty rodzącej się pro-sowieckiej władzy.

W tym układzie, w czasach stalinowskich (lata 40/50) władza w Polsce przeszła w ręce analfabetów przerzucanych masowo z zacofanej wsi do miasta celem wyniszczenia resztek inteligencji o korzeniach przedwojennych. Tym samym rozpoczęto trwający de facto do dnia dzisiejszego proces sowietyzacji Polski realizowany metodą konsekwentnej demoralizacji polskiego społeczeństwa. Brano głównie niepiśmiennych wykolejeńców, bandziorów i degeneratów, bo prawdziwi chłopi mielili swoją godność, która wykluczała przejście na stronę czerwonych.

Uwaga!Błog W tym miejscu chciałbym podkreślić, że w żadnym razie nie zamierzam deprecjonować en mass ludzi pochodzących ze wsi. Wieś polska, także w tamtym czasie, wydała wielu wspaniałych Polaków. Byli to jednak synowie starych chłopskich rodów walczących o polskość pod hasłem BÓG HONOR OJCZYZNA wyhaftowanym na swoich sztandarach. Niestety ta wierna Polsce część społeczności wiejskiej stanowiła jedynie znikomy procent masy chłopskiej, która, nie ma, co ukrywać, zdemoralizowana okupacją hitlerowską, bez skrupułów przeszła na współpracę z czerwonymi.

Ja pisząc notkę nie miałem Broń Boże na myśli kultywujących tradycję Bartosza Głowackiego, Michała Drzymały, Klemensa Janickiego i wielu im podobnych wielkich i zasłużonych Polaków, którzy w czasach pokoju byli ciężko pracującymi gospodarzami a w czasie wojny przelewali krew za Polskę.

Ja mam na myśli tych, którzy czas pokoju przesiadywali w karczmie, a w czasie wojny kolaborowali z okupantem, żeby mieć na wódkę. Mnie chodzi o tak zwany "desant z czworaków", obiboków i nierobów, którzy okradali dwory gdy władza ludowa wyganiała z nich właścicieli. Tych, którzy z dziada pradziada byli parobkami, bądź pastuchami mając nieróbstwo zakodowane w genach. Mnie chodzi o bandę drobnych złodziejaszków, którzy za okupacji gwałcili żony tych, którzy się bili za Polskę, którzy kradli kury po wsiach. Tych którzy wydawali w ręce wroga partyzantów, a po wojnie nowa władza robiła z nich "bojowników o wolność i demokrację". Mnie chodzi o wiejskich renegatów i alkoholików , których nikt nie chciał zatrudnić bo tylko "wódę chlali, kradli i narzędzia psuli".

Bo to właśnie takich ludzi władza ludowa przerzucała po wojnie do miasta, bo jak już wspomniałem prawdziwy chłop ziemi by nie opuścił. I nie okłamujmy siebie i młodych pokoleń Polaków, że było inaczej.

W miastach pobudowano dla tego motłochu bloki, które się motłochowi zdały pałacami. Potem umożliwiono motłochowi ukończenie szkoły podstawowej, co ten uznał za awans społeczny. Z czasem, ta z grubsza okrzesana w hotelach robotniczych hałastra o mózgach przeżartych bimbrem i syfilisem przepoczwarzyła się w coś w rodzaju "przyzakładowych wierchuszek". To wtedy powstała rządząca ówczesną Polską klasa renegatów bez określonego rodowodu i moralnego kręgosłupa nazwana "władzą ludową". Jednocześnie czerwona propaganda tłukła tej gawiedzi do głowy, że swój awans zawdzięcza dbającej o jej interesy pro-sowieckiej władzy, co się zakodowało w mózgach tych wykolejeńców w formie bezwolnego oddania i ślepej wdzięczności dla komuny.

To ci właśnie ludzie stanowili wierny Stalinowi pierwszy rzut Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. To ich mianowano trzęsącymi krajem sekretarzami, ministrami podległego Moskwie rządu, rektorami wyższych uczelni, dyrektorami przedsiębiorstw, komendantami milicji i współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa. To oni mordowali w nierównej walce "żołnierzy wyklętych" poddając ich przed śmiercią straszliwym prześladowaniom i torturom. To oni wydawali wyroki śmierci na akowców dopilnowując by je wykonano.

W następnym pokoleniu nazywanym okresem gomułkowskim (lata 60-te), dzieci zdegenerowanej komuszej wierchuszki zrobiły już maturę, co dało zaczyn tak zwanej "nowej inteligencji", drastycznie odmiennej kulturowo od inteligencji przedwojennej. Tu skłaniałbym się ku zastąpieniu terminu "nowa inteligencja" określeniem "klasa ludzi wykształconych w pierwszym pokoleniu" charakteryzujących się atawistycznym parciem do kariery bez żadnych hamulców natury moralno etycznej, a także wypływającą z kompleksów nienawiścią do ludzi kultury wysokiej.

W epoce Gierka (lata 70-te) "nowa inteligencja" dzięki komuszym układom pokończyła studia i objęła praktycznie wszystkie kluczowe stanowiska w Państwie. W ten sposób powstała kasta "komuszej arystokracji" wyraźnie uprzywilejowanej w stosunku do pauperyzowanej reszty społeczeństwa, która odmawiała kolaboracji z komuną. Już wtedy można było zauważyć oznaki buty intelektualnie nowobogackich arogantów, których Ludwik Dorn wyjątkowo trafnie nazwał "klasą wykształciuchów". To wtedy powstały komusze koterie, które nieprzychylnych komunie zepchnęły na margines egzystencji. To wtedy ukonstytuowała się doktryna, że lewactwo to cnota i sposób na życie.

W kolejnym pokoleniu "Solidarności i Okrągłego Stołu" (lata 80/90), skażeni genetycznie sentymentem dla komuny wnukowie służalców Stalina stworzyli podwaliny Trzeciej RP. To spośród nich formowano szeregi Zmotoryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej (ZOMO), to nimi obsadzano struktury WSI i służb specjalnych, spośród nich werbowano tajnych współpracowników SB, to oni poparli wprowadzenie stanu wojennego ogłaszając generała Jaruzelskiego mężem stanu. To oni po "upadku komuny" zablokowali lustrację. To spośród nich wyrósł Adam Michnik, który wziął na siebie kontynuację procesu demoralizacji i niszczenia tożsamości narodowej Polaków przy pomocy Gazety Wyborczej, by się ostatecznie przy pomocy Geremka, Kuronia i Mazowieckiego dogadać z komunistami przy okrągłym stole. To wtedy postała zabójcza dla Polski oś Czerska - Ordynacka. To wtedy Adam Michnik wespół z Cimoszewiczem przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra Kwaśniewskiego stawiając tym samym post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejsz""""ego. To wtedy Polska znów pękła na pół, rozpadając się na "lewacko" post-komunistyczną i "prawicowo" patriotyczno-solidarnościową.

Aż nadeszły nasze czasy (pokolenie lat 2000/2010) naznaczone przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej pod rządami SLD, krótkim okresem rządów braci Kaczyńskich zwanym Czwartą RP, a w ostatnim pięcioleciu zdominowane przez rządy Platformy Obywatelskiej pod wodzą Donalda Tuska, namazanego przez post-komunistów na "wiecznego premiera".

Po czasie wyszło na jaw (OFE, refundacja leków, ACTA, sport, autostrady, kolejnictwo, reforma emerytalna...), że mamy rząd, który nie potrafi rządzić.

A mimo to Platforma Obywatelska nadal prowadzi w sondażach. Dlaczego? Bo, jak już wspomniałem, ma za sobą głosujący wbrew logice post-komuszy elektorat, który jak diabeł święconej wody boi się każdej nowej władzy, która mogła by zdemaskować ich rzeczywiste korzenie.

Ale nawet ich trzeba było jakoś przekonać do coraz bardziej nieudolnych poczynań Platformy. I znowu do akcji wkroczył rezydujący przy ulicy Czerskiej redaktor gazety nie bez powodu nazwanej Wyborczą. Sprytny guru mentalnie nowobogackich snobów "różowego salonu III RP" doskonale znał odbierającą rozum moc utwierdzenia "wykształciucha" w przekonaniu o przynależności do "ELITY". Pan redaktor wiedział, że jak takiemu powie, że należy do cre^me de la cre^me III RP, to on nie dość, że w to głęboko uwierzy, to jeszcze będzie owego wyróżnienia bezkrytycznie bronił do upadu. Więcej, że taki delikwent zrobi dosłownie wszystko, byle się świat nie dowiedział, co sobą reprezentuje naprawdę.

Jednocześnie doktrynerzy Platformy rozpętali gigantyczną nagonkę na opozycję prawicową, a Gazeta Wyborcza wyprodukowała tysiące artykułów mających przekonać Polaków, że: prawicowiec to oszołom; historia to zbytek; narodowa tożsamość to antysemityzm; polska tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; moralność to frajerstwo; wiara to ciemnogród; rodzina to anachronizm... i tak dalej.

W efekcie, choć gospodarczo poszliśmy do przodu, w post-komuszej Polsce nastąpiła dramatyczna cofka kulturowa, a "intelekt" modelowych popleczników Tuska niewiele się już różni od opisanego w "Malowanym Ptaku" Kosińskiego.

A obłuda wyzutej z wrażliwości Platformy sięgnęła niedawno przysłowiowych szczytów, kiedy ta załgana partia bez cienia skrupułów przywłaszczyła sobie chwałę za usankcjonowanie "Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych". Czy można sobie wyobrazić podlejszą obłudę niż wylewanie krokodylich łez nad losem żołnierzy zamordowanych przez przodków tych, którzy te łzy ronią??? Toż to już nie chichot historii, ale historyczna paranoja!!! I tylko patrzeć, jak potomkowie oprawców zaczną stawiać pomniki wymordowanym przez ich dziadów ofiarom.

Wielu przyzwoitych ludzi zadaje sobie pytanie, czy ludziom Platformy nie wstyd, że gnębiąc opozycję prawicową zdeptali polityczny obyczaj. Że w dążeniu do partyjnej hegemonii sięgają do przestępczych metod. Że wprowadzili w Polsce prawo dżungli. Że kto silniejszy, ten lepszy. Że cham chama chamem pogania. Że znowu wpędzono Polskę w monstrualne długi. Że śledztwo smoleńskie bez zmrużenia oka oddano sowietom. Że Polaków protestujących pod stocznią nazwano wyjącym bydłem. Że bezczeszczono modlących się ludzi. Że usunięto wszystkich niewygodnych, choć byli genialnymi fachowcami... długo można by wymieniać.

Więc pytam. A czegoż można się było spodziewać po prawnukach renegatów stalinowskiej władzy??? Czegoż można było oczekiwać po potomkach popleczników Bieruta, Gomułki, Gierka, Moczara, Jaroszewicza, Rakowskiego, Jaruzelskiego, Urbana, Michnika, na Donaldzie Tusku kończąc??? Co ci ludzie mogli wynieść z domu prócz prostactwa i służalczości wobec Moskwy? Poza wrodzoną żyłką do cwaniactwa, złodziejstwa, opilstwa i nieróbstwa??? Siła genów jest ogromna!!! Wciąż rządzą nami osobnicy wyzuci z wrażliwości i poczucia przyzwoitości. Ja znam tę kategorię ludzi, gdyż pamiętam, jakimi metodami zaszczuto na śmierć mojego ojca w latach pięćdziesiątych. A potem obserwowałem jak dzieci, wnuki i prawnuki tych oprawców przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie co lukratywniejsze stanowiska w Państwie.

Ale wróćmy, jeszcze do czasów powojennych. Otóż prawie wcale nie mówi się o tym, że wtedy, obok Żołnierzy Wyklętych, którzy stanęli do walki z komuną pod bronią, do walki z czerwoną zarazą stanęli także Polacy, których orężem zamiast karabinów była ich uczciwość i postawa życiowa wyrosła z tradycji tysiącletniej Rzeczpospolitej. Mam na myśli tych, których w czasach stalinowskich nazywano "zaplutymi karłami reakcji", za Gierka "wichrzycielami", po okrągłym stole "oszołomami", "nieudacznikami" i "ksenofobami", kończąc na tych, których już w naszych czasach premier Tusk nazwał pogardliwie "moherowymi beretami", czytaj ludźmi gorszej kategorii.

Chodzi mi o szeroko pojętą prawicę, albo, jak kto woli kilka milionów przyzwoitych ludzi, którzy nie dali się zgnoić komunie, ludzi mających poczucie godności, którzy poświęcili kariery i zbytki w służbie Polsce. Tych, którzy do dnia dzisiejszego nie ustali w walce z pogrobowcami komuny. Tych bezimiennych, skromnych, cichych bohaterów, których walka z czerwonym łajdactwem polegała na tym, że nigdy nie wstąpili do PZPR, za żadną cenę nie dali się zwerbować bezpiece, nie dali się kupić za talon na meblościankę, nie zdradzili ideałów Solidarności, a potem, w imię wartości wyniesionych z domu, jak od zarazy stronili od zawłaszczających Polskę różowych siewców nowego porządku.

Długo się zastanawiałem, jakimi słowy można by uhonorować i wyrazić wdzięczność dla tych wspaniałych Polaków i pięknych umysłów. Pisałem, kreśliłem, odkładałem zmięte kartki i próbowałem od nowa. Ale wciąż czegoś brakowało, wciąż było za mało. Aż mi Pan Bóg podsunął refren ballady Reinharda Mey’a:

Błogosławieni ci Nadłamani, ale Nieugięci
Poplątani, w siebie wpełznięci,
Ci Odrzuceni, Przygnębieni, Przygarbieni.
Do ściany Przyciśnięci.
Błogosławieni ci Szaleni.

Moim zdaniem słowa tego pięciowiersza wiernie oddają stan ducha milionów uczciwych Polaków, którzy nie bacząc na szykany, krzywdy i ostracyzm ze strony post-komuszych rządów nie ustali w walce z czerwoną pandemią do dnia dzisiejszego.

Błogosławieni ci Nadłamani, ale Nieugięci
W czasach stalinowskich nadłamywano ich terrorem władzy ludowej i Urzędu Bezpieczeństwa, za Gierka próbowano skruszyć skazywaniem na pauperyzację, w czasie Solidarności, a później stanu wojennego zastraszano ich oddziałami ZOMO i ścieżkami zdrowia, w czasie okrągłego stołu kuszono konfiturami za przejście na stronę różowych, a za rządów Tuska dyskryminowano ich szantażem poprawności politycznej.

Lecz mimo to ci odważni ludzie byli nieugięci, choć już w "wolnej" Polsce przychodzi im za to płacić statusem obywateli drugiej kategorii. I to nie są, jak się błędnie sądzi, tylko ludzie Kaczyńskiego i Ziobry, których ogarnięta paniką Platforma chce wyłączyć z polityki stawiając przed Trybunałem Stanu. To jest wielomilionowe, prawicowe, patriotyczno-solidarnościowe skrzydło polskiego społeczeństwa, które w imię wartości wyniesionych z domu nigdy się zbratało z czerwonymi.

Poplątani, w siebie wpełznięci
Tak. Ale czyż można się temu dziwić? Przecież tylko ucieczka w siebie mogła być ratunkiem dla kochających Polskę uczciwych i wrażliwych ludzi, gdy patrzyli na to wszystko, co się działo z Polską.

Bo choć kraj wypiękniał, choć żyje się lepiej i wygodniej, choć sklepy są pełne i za pieniądze można dostać wszystko, coś się stało złego z naszą polską duszą. Polska krwawi, mimo, że jest wolna. Dlaczego? Bo wciąż kilka milionów Polaków czuje się pod rządami Tuska intruzami we własnej Ojczyźnie.

A jak patrzę na te wszystkie świństwa, które od pięciu lat wyrządza Polsce obóz władzy, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle. Tę samą opinię coraz częściej słyszę od moich znajomych.

Gorzkie to stwierdzenie, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność i buta Platformy sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi i oszukiwaniu społeczeństwa posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. A tylko patrzeć jak do nich dołączy Alibaba Palikot i jego czterdziestu zdegenerowanych rozbójników.

Przygnębieni, przygarbieni, do ściany Przyciśnięci
A jacy mogą być wrażliwi i prawi ludzie wobec otaczającego ich zewsząd prostactwa, draństwa, chamstwa, bezguścia i coraz powszechniejszego odmóżdżenia??? Bo modelowy zwolennik Platformy to przebrany w szaty kultury wysokiej euro-burak, albo lepiej jamochłon, któremu do życia wystarcza otwór gębowo-odbytowy, karta kredytowa, plazmowy telewizor na ścianie i świadomość, że jest "lepszy" od "gorszej" reszty. To tacy jak on nie zdejmują nogi z gazu, gdy na zebrę wchodzi matka z dzieckiem, a na "wytwornych" rautach salonu III RP łokciami się przepychają do żarcia, jakby po raz pierwszy w życiu zobaczyli szynkę. Tylko tyle Polska odziedziczyła w spadku po komuszo-ubeckich antenatach kasty, która dziś pomiata uczciwymi Polakami!!!

Czastuszki (Bierut), pieśni o Stalinie (Gomułka) - Festiwal Piosenki Radzieckiej (Gierek) - subkultura disco polo (Kwaśniewski) i zagnieżdżone w wielkich miastach napływowe "towarzystwo" wzajemnego zachwytu nad samymi sobą, vide: blog RRK i "Drugie śniadanie mistrzów" (Tusk et consortes). Oto "kulturowy" dorobek post-komuszych "elit".

I choć nie ma już wojsk sowieckich w Polsce, choć mamy już, przynajmniej na papierze wolność i demokrację, to komuna w Polsce nie do końca upadła.

W efekcie ludzie znów boją się politykować na głos w kawiarni, w pracy, ba, nawet przy rodzinnym stole. Boją się, bo wiedzą, że jedno krytyczne zdanie o Tusku i jego Platformie grozi ostracyzmem, towarzyską banicją, odsunięciem od konfitur, z wyrzuceniem z pracy włącznie.

W czasach stalinowskich ludzie bali się słuchać Radia Wolna Europa. A dzisiaj ich prawnuki lękają się przyznać w pracy, że czytają prasę prawicową, żeby ich mianowany przez Platformę szef nie pozbawił premii. Gorzej! Mediom niepokornym wobec rządu zabiera się prawo do emisji. Więc pytam. Gdzie ta wolność??? Gdzie ta demokracja??? A potem rządzący się dziwią, że ludzie wciąż śpiewają: "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!".

Znowu powróciła konspiracja. Do dzisiaj pamiętam jak w latach pięćdziesiątych mama przysłaniała okna i obijała ściany kilimami, bo ubecy byli wszędzie, jak w czasie Solidarności z duszą na ramieniu nosiłem ulotki, jak w stanie wojennym robiłem po kryjomu paczki dla internowanych. A dzisiaj? Gdy mowa o polityce, w kawiarniach ludzie znowu przyciszają głos i przysłaniają dłonią usta podając sobie pod stołem odbite na ksero wycinki z prasy politycznie niepoprawnej.

Nie o taką Polskę walczyli uczciwi Polacy! Nie o taką!

Błogosławieni, ci Szaleni
Ostatnio coraz częściej się słyszy opinię, że odkąd Tusk przejął władzę, skończyła się Polska. Że już wszystko przepadło, bo piarowcom Platformy udało się wszczepić w polskie mózgi przeświadczenie, iż na platformerskie rządy nie ma siły, a ci, którzy nadal walczą o prawdziwie wolną Polskę to ludzie szaleni.

Otóż, nie dajmy się zwieść tym komuszym podszeptom. Bo gdyby tak na to patrzeć, to trzeba by uznać, że powstańcy warszawscy byli nieodpowiedzialnymi wariatami, co nam nota bene przez całe dekady próbowali wmówić komuniści. A jednak mamy Muzeum Powstania Warszawskiego zbudowane jako symbol bohaterstwa i mądrości powstańców, którzy stanęli do walki o Polskę zdawało się w beznadziejnych i nie wartych ofiar okolicznościach.

Podobnie było, kiedy się rodziła Solidarność. Czerwona propaganda też wmawiała wtedy ludziom, że strajkujący Polacy to nieodpowiedzialni szaleńcy, którzy się porywają z motyką na słońce, bo Moskwa nigdy nie da zgody na upadek komunizmu w Polsce. I co? "Niemożliwe" po raz wtóry stało się możliwym.

I podobnie jest teraz. Po raz trzeci wyniszczająca Polskę post-komusza szajka tłucze Polakom do głowy, że tylko Platforma może nam dać szczęście, a ci, którzy są odmiennego zdania to oszołomy i szaleńcy.

I znowu, właśnie ci "błogosławieni szaleńcy" są ostatnią nadzieją na prawdziwie wolną Polskę. Bo tylko oni, z pomocą mądrej części społeczeństwa, mogą nas wyzwolić z post-komuszych szponów.

I trzeba to zrobić niezwłocznie! Nim będzie za późno!

Czy pamiętacie jeszcze słowa refrenu hymnu Polski Podziemnej??? Nie? Więc przypominam:

Do broni! Jezus Maryja! Do broni!!!

Bo Palikot obrasta w piórka, za węgłem Ordynackiej już się czai do skoku odchudzony Kwaśniewski, a na Czerskiej, Michnik od rana do nocy główkuje nad nową receptą na uległą wobec Moskwy Polskę.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

___________________________

Koresponduje ?

Vote up!
0
Vote down!
0

veri

#287756

Powoływanie się na książkę Kosińskiego " Malowany Ptak " zdegradowało całą Pana wypowiedź . Jedynym usprawiedliwieniem dla Pana może być to , że powołuje się Pan na coś , czego Pan nie czytał .

Vote up!
1
Vote down!
0

TYBERIUSZ

#287758

Jak trudno jest czytać ze zrozumieniem.Przecież @veri cytował Pasierbiewicza,zaznacząjąc  to w tytule komentarza i podpisie pod nim.Po drugie- bardzo celne jest porównanie polactwa do kreatur opisanych w "dziele" Kosińskiego.

Po trzecie,a właściwie powinno być po pierwsze-szacunek dla Pani Chmielowskiej za niezłomność.Dziesiątka z pozdrowieniami.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#287762

Pisałem do autora tych słów . Bardzo proszę czytać ze zrozumieniem .

Vote up!
1
Vote down!
0

TYBERIUSZ

#287765

Malowany Ptak jest od A do Z zmyślony. Siedlecka Joanna w "Czarnym ptasiorze" dokładnie obnażyła Kosińskiego. Wpadł na plagiacie czyli zlecaniu pisania książek w USA. W "Malowanym" przedstawił negatywnie ludzi, którzy ukrywali i karmili jego rodzinie, a których jego ojciec podkablował NKWD. Kosiński to wyjątkowo wredna postać, a jego Malowany Ptak to paszkwil!
To, co zacytował komentator jest ok, bo on w tym sensie to pisał, że już Kosiory próbowały obrzucać błotem polską wieś. Wieś kultywującą wiarę i godność!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#287764

Szanowna Pani Jadwigo,

jak zwykle, Pani teksty rozjaśniają umysły, pogłębiają wiedzę. Dobrze je się czyta. Ale  Pani publikacje mają jeden potężny... minus, a mianowcie: 

- zbyt długo musimy czekać na następne Pani artykuły i felietony. :-)  

Serdecznie pozdrawiam, Satyr

______________________________________ 

"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta"

(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#287792

ooone:

Polactwo jest takim wyrazem jak robactwo, dlatego wielu zle sie kojarzy. Ale czy na pewno Polactwo ma znaczenie pejoratywne? Wyraz ten byl uzywany sporadycznie w dawnych czasach na okreslenie ogolu Polakow.

Ale najlepsza obrone tego slowa daja Polacy niemieccy, czlonkowie Zwiazku Polakow w Niemczech w okresie przedwojennym, tak zaprawieni w obronie polskosci i tak uczuleni na obrazanie dumy polskiej. Sami siebie nazywali... Polactwem.

========================

Ja sam, kiedy chce sie pogardliwie wyrazic o jakiejs grupie moich ziomkow, mowie: Polakenfolk.

Vote up!
0
Vote down!
0

ooone

#288926