Jak usłużni zastraszają dziennikarzy działających w interesie społecznym

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

Zastraszanie jest przestępstwem, jest to w zasadzie wymuszenie rozbójnicze. Niekoniecznie zastraszający musi używać noża, może posłużyć się inną formą nacisku.
Mam uzasadnione prawo sądzić, że takie zastraszanie stosuje się w "Imię prawa" w stosunku do Pawła Mitera. To właśnie ten dziennikarz posługując się prowokacją pokazał uwikłanie polskich sądów.
Teraz chce się mu zrobić sprawę karną lub przynajmniej podważyć wiarygodność.

Prezentuję list jaki Paweł Miter skierował do władz Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Poniżej też o dopuszczalności stosowania prowokacji dziennikarskich pisze członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
========================================================

Mając zaufanie do Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, przesyłam tu swoje oświadczenie prosząc o opublikowanie – Paweł Miter

Ks. dr. Bolesław Karcz - Prezes ZG KSD

Oświadczenie w sprawie nieprawdziwych doniesień Gazety Wyborczej i dziennika Polska The Times jakobym był poszukiwany przez Wrocławską prokuraturę Stare Miasto.

Wrocław, 18 września 2012 r.

W dniu dzisiejszym, dwie powyższe gazety publikują na swoich stronach artykuły jakobym był poszukiwany w charakterze świadka przez wrocławską na okoliczność znalezionych na ulicy dokumentów bankowych Eurobanku w 2009 roku.

Podawane są informacje nieprawdziwe i szkalujące moją osobę oraz godzące w moje dobra osobiste. Oczywiście byłem pracownikiem departamentu windykacji Eurobanku, ale nigdy nie doszło do złamania przeze mnie umowy pracy w Eurobanku. Z tego banku odszedłem składając sam wypowiedzenie umowy pracy, do dnia dzisiejszego mam dobre kontakty z kierownictwem tego banku.

Nieprawdą jest, jakobym kiedykolwiek znalazł dokumenty Eurobanku na ulicy. Nieprawdą jest, że te dokumenty znalezione na ulicy były dokumentami nad którymi ja pracowałem. Jak znam specyfikę pracy w departamencie windykacji Eurobanku to dostęp do tego rodzaju dokumentów w tamtym czasie miało kilkadziesiąt osób i o tym też informowałem prokuraturę podczas przesłuchania 23 maja 2010 roku.

W dniu dzisiejszym dobrowolnie stawiłem się w prokuraturze Wrocław Stare Miasto, celem wyjaśnienia sprawy i doniesień medialnych. Po rozmowie z szefem prokuratury Jerzym Dorywałą i jego zastępcą prokurator Iwoną Zełep-Pęcherzewską otrzymałem przeprosiny za zaistniałą sytuację. Zostałem też poinformowany, że prokuratura nie ponosi odpowiedzialności za to, jak do sprawy mej osoby obecnie od kilku dni podchodzą niektóre media i dziennikarze. W aktach sprawy, co wspólnie ustaliliśmy, znajdował się mój aktualny adres zamieszkania i do doręczeń. Nie pojawiała się też w nich informacja, jakobym to ja odpowiadał za znalezienie tych dokumentów na ulicy. Gazeta Wyborcza i Polska The Times kłamią pisząc iż to ja je znalazłem i ja też za to odpowiadam. W dniu dzisiejszej podałem jeszcze jeden adres prokuraturze. Złożyłem też inne czynności dochodzeniowe o które zostałem poproszony przez panią prokurator. W sprawie zresztą byłem już przesłuchiwany jak i kilkanaście innych osób z Eurobanku w maju 2010 roku.

Obecne ataki na moją osobę przez dziennikarzy Gazety Wyborczej Jacka Harłukowicza i Polski The Times Marcina Rybaka, uznaję za próbę zaszczucia i szkalowania po tym jak z dziennikarzem Gazety Polskiej Codziennej ujawniłem głęboką patologię w polskim sądownictwie. Obecnie trwa odwracanie uwagi od meritum sprawy sędziego Ryszarda Milewskiego. Co jest bardzo przykre, szczególnie wtedy, kiedy dokonuje się personalnych ataków na moją osobę.

W Gazecie Wyborczej pojawia się też informacja stawiana w formie pytania „Czy otrzymywałem od Marcina P jakieś pieniądze, za to, że pracowałem nad sprawą Amber Gold od dłuższego czasu.

Ten dziennikarz dopuszcza się tutaj już pomówienia mojej osoby, stawianie tego pytania bezpodstawnie narusza moje dobra osobiste. Od początku Gazeta Wyborcza jest nastawiona na atakowanie i szkalowanie mojego nazwiska w kontekście prowokacji dziennikarskiej względem Milewskiego oraz całej sprawy Amber Gold. Nigdy nie otrzymałem żadnych pieniędzy od pana Marcina P. Czy za samo kontaktowanie się, za zbieranie materiału dziennikarskiego można otrzymywać jakiekolwiek pieniądze ? Mi ta forma jest obca. Chyba, że dziennikarz Jacek Harłukowicz ma inna metodę. Ten artykuł jest kolejnym artykułem, za który zamierzam pozwać do sądu Gazetę Wyborczą.

Pozdrawiam, Paweł Miter – członek-kandydat Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Tel 790 288 680

Oświadczenie opublikowano na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: http://www.ksd.media.pl/aktualnoci/817-p-miter-oswiadczenie-w-sprawie-nieprawdziwych-doniesien-gazety-wyborczej-i-dziennika-polska-the-times-jakobym-byl-poszukiwany-przez-wroclawska-prokurature-stare-miasto
--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
======================================================

Prowokacja Pawła Mitera – analiza Marka Palczewskiego

Jako jeden z kilku polskich medioznawców, którzy zajmowali się prowokacją dziennikarską od strony etycznej i prawnej, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji na temat prowokacji Pawła Mitera.

I. Definicja i przykłady.

Zacznę od definicji prowokacji dziennikarskiej:

prowokacja jest działaniem podjętym przez nadawcę komunikatu (grupę lub osobę) w celu wymuszenia na odbiorcy określonego działania, które będzie dla niego niekorzystne i udowodni popełnienie przestępstwa, nadużycie władzy, patologię lub inne społecznie naganne zachowania i czyny. Chodzi o potwierdzenie przypuszczeń, dotyczących jakiegoś stanu rzeczy lub uzyskanie przekonujących, niezbitych dowodów winy negatywnych bohaterów dziennikarskiej opowieści.

Działanie dziennikarza jest ukierunkowane na odkrycie prawdy i zakłada domniemanie winy, przypisywane potencjalnej „ofierze” dziennikarskiej prowokacji. Dla wielu prowokacja jest to sposób (często jedyny) na ujawnienie korupcji i łamanie prawa, a czasem na ośmieszenie urzędników czy ministrów.
Prowokacją jest przeprowadzana m.in. za pomocą takich środków jak: udawanie, podszywanie się pod drugą osobę, zmiana tożsamości, przebieranka (Walraff w Niemczech, Thompson w USA), fałszowanie świadectw, stosowanie pułapek i tak zwanych sting-operation (czyli operacji żądło – np. zakłada się fikcyjny bar, przedsiębiorstwo, w celu wykrycia korupcji urzędników), użycie podsłuchów i ukrytej kamery w celu nagrania prowokowanej sytuacji, itp.

W Stanach Zjednoczonych metodę prowokacji stosowano wielokrotnie z dobrym skutkiem . Pierwszą, najbardziej znaną była prowokacja Nellie Bly w 1887 roku. Dziennikarka, udając psychicznie chorą, dostała się do Blackwell’s Island Asylum i opisała przypadki bicia, poniżania, głodzenia i przetrzymywania pacjentów w warunkach niespełniających podstawowych standardów sanitarnych. Trzydzieści lat później podobną prowokację przeprowadził Doug Struck z Baltimore Sun. W 1971 roku Beniamin H. Bagdikian dostał się do więzienia o zaostrzonym rygorze, gdzie udawał groźnego mordercę. Warunki więzienne opisał w cyklu The Shame of Prison. Artykuły doprowadziły do reformy więziennictwa w Pensylwanii.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, że przedstawione wyżej prowokacje odbywały się zawsze za wiedzą i zgodą przełożonych, prawników, a niekiedy również za wiedzą prokuratury i tajnej policji (jak np. w przypadku Bagdikiana czy dziennikarzy z Chicago).

W latach 90-tych metoda prowokacji była coraz częściej wykorzystywana przez telewizje. W 1992 roku stacja ABC pokazała w programie Prime Time Live nagrany ukrytą kamerą reportaż o sieci sklepów Food Lion. Reportaż ujawniał, że pracownicy firmy odświeżali stare mięso i zmieniali datę ważności przeterminowanych wyrobów. Po publikacji reportażu władze firmy oskarżyły ABC o naruszenie prywatności i oszustwo przy składaniu aplikacji o pracę, albowiem dziennikarze podali fałszywe dane. W procesach sądowych najpierw stację skazano na zapłacenie 5,5 mln dolarów kary, ale ostatecznie uznano, iż motywem działania dziennikarzy był ważny interes społeczny i karę zmniejszono do 2 dolarów grzywny. W siedem lat później (w 1999 r.) w programie CBS News 60 Minutes II pokazany został reportaż Unsafe Haven, w którym za pomocą ukrytej kamery i mikrofonu obnażono skandaliczne traktowanie pacjentów w szpitalach Charter Behavioral Health System. Na skutek emisji programu i oburzenia społecznego zamknięto 50 placówek tej sieci.
W Polsce prowokacja dziennikarska jako metoda zbierania informacji zaczęła na większą skalę pojawiać się w latach 90-tych XX wieku. Do najgłośniejszych spraw należały: prowokacje Super Expressu (zakup trotylu na Okęciu), udawanie Francuza przez dziennikarza SE, podróbka pasteli Starowieyskiego (reportaż „Zjawa” Jarosława Jabrzyka i Wojciecha Cieśli), czy posługiwanie się fałszywym dowodem osobistym przez Grzegorza Kuczka (TVN). Alicji Kos (TVN) nagrała proceder odświeżania wędlin a Mirosław Majeran (Polsat) i Jacek Błaszczyk (Wprost) przeprowadzili prowokację, dzięki której CBŚ zlikwidowało siatkę pedofilską.Warto tez wspomnieć o prowokacji, która została przeprowadzona przeszło 6 lat temu 7 lutego 2006 roku. Dziennikarz Faktu podając się za asystenta ojca Tadeusza Rydzyka zadzwonił do sekretariatu ministerstwa rolnictwa i poprosił o samochód, jako zastępstwo dla tego, który nagle rzekomo się zepsuł. Samochód został natychmiast wysłany, a przy wyborze samochodu asystował sam minister Krzysztof Jurgiel. Grupa posłów LPR uznała wówczas, że dziennikarz znieważył i naruszył godność ministra RP (czyn zabroniony z art. 226 kk.) Z kolei „Nasz Dziennik” zarzucił dziennikarzowi Faktu złamanie prawa (art. 24 kk. mówiący o podżeganiu w celu skierowania postępowania karnego przeciwko innej osobie.)

II. Kodeksy etyczne o prowokacji.

Co mówią o prowokacji dziennikarskiej kodeksy etyki dziennikarskiej?
Sytuacje, czy też raczej ogólne warunki użycia opisywanych metod usiłuje sprecyzować kodeks etyki dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP). Punkt 5 (rozdział Zbieranie i opracowanie materiałów) kodeksu stwierdza: „W zbieraniu materiałów nie wolno posługiwać się metodami sprzecznymi z prawem, nagannymi etycznie; ukryta kamera i mikrofon czy podsłuch są dopuszczalne wyłącznie w przypadku dziennikarstwa śledczego, tj. tropienia w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych – zbrodni, korupcji czy nadużycia władzy”.

W dokumencie Zasady etyki dziennikarskiej w Telewizji Polskiej SA czytamy: „Niedopuszczalne jest posługiwanie się metodami moralnie nagannymi, takimi jak: wprowadzanie rozmówcy w błąd, podszywanie się pod inne osoby, ukrywanie rzeczywistego charakteru nagrywanej rozmowy, a także molestowanie i zastraszanie[…]. Jedyny wyjątek może stanowić działanie w imię wyższego interesu publicznego, gdy uzyskanie ważnej informacji w inny sposób jest niemożliwe, a sprawa wymaga jej potwierdzenia lub zaprzeczenia. Może to mieć miejsce w przypadku tropienia przestępstwa, oszustwa, nadużycia władzy. Zawsze jednak o takim zamiarze należy wcześniej uprzedzić przełożonego i uzyskać jego zgodę […]. Posługiwanie się ukrytą kamerą lub ukrytym mikrofonem może być również uzasadnione jedynie działaniem w interesie publicznym i to tylko za wiedzą i zgodą przełożonego”.
Autor niniejszego artykułu wyraża przekonanie, zgodne z zaleceniami kodeksu SDP, że prowokacje dziennikarska powinno się przede wszystkim w ramach dziennikarstwa śledczego. Podsumowując dotychczasowe rozważania należy stwierdzić, że zgodnie z przyjętymi zasadami prowokacja nigdy nie powinna być punktem wyjścia dla śledztwa dziennikarskiego, a raczej punktem zwrotnym lub ostatnim posunięciem i ostatecznym dowodem, potwierdzającym wcześniejsze domysły i przypuszczenia. Wiążą się z tym określone reguły postępowania. Prowokację można stosować, gdy:

1. Prowadzone śledztwo wskazuje na winnego, a dziennikarzowi brakuje dowodów winy.

2. Prowokacja może potwierdzić nasze przypuszczenia.

3. Dzięki niej odkrywamy prawdę.

4. Jest środkiem ostatecznym, „ostatnią deska ratunku”.

5. W inny sposób nie możemy uzyskać tych samych informacji.

6. Jest stosowana w imię ważnego interesu społecznego i wyłącznie ze szlachetnych pobudek.

7. Suma zysków/ korzyści przeważa sumę strat, jakie ewentualnie poniesiemy w wyniku dziennikarskiego działania.

8. Przeprowadzona prowokacja zostanie ujawniona odbiorcy i stanie się częścią relacji dziennikarskiej.

9. Prowokacja może być zaaranżowana wyłącznie za wiedzą i zgodą przełożonych.

10. Wywołuje ona określone reakcje i zdarzenia, które i tak miałyby miejsce, czyli jest zgodna z rzeczywistym biegiem wydarzeń i nie kreuje rzeczywistości.

III. Prowokacja Pawła Mitera.

W czasie przeprowadzonej przez Mitera prowokacji sędzia, prezes sądu okręgowego Ryszard Milewski konsultował termin rozprawy i inne decyzje z przedstawicielem kancelarii premiera. Rozmowa podważa niezawisłość sędziego, który zapewnia, że ma odpowiednich, zaufanych ludzi w Gdańsku, którzy mogą być sędziami w omawianej sprawie. Nie będę szczegółowo opisywał rozmowy, bo jest ona szeroko znana, komentowana, i jej zapis znajduje się w internecie. Skupię się tylko na krótkiej analizie tej prowokacji w świetle przedstawionych wyżej punktów.

Ad. 1. Dziennikarz założył, że sędzia może nie być w przedmiotowej sprawie niezależny i niezawisły.

Ad. 2. Prowokacja potwierdziła te przypuszczenia.

Ad. 3. Dzięki niej odkryliśmy prawdę o miękkości czy plastyczności sędziego, który powinien reprezentować interes publiczny a nie rządowy.

Ad. 4. Nie wiem czy była środkiem ostatecznym. Okazała się jednak środkiem skutecznym, odsłaniającym z pewnością mechanizmy „obowiązujące” nie tylko w tej sprawie.

Ad. 5. Czy w inny sposób można było uzyskać te informacje, tę wiedzę? Moim zdaniem nie, przynajmniej nie na tym etapie, co wynika choćby z rozmowy i wzajemnego zapewnienia się przez rozmówców o trzymaniu poczynionych ustaleń w tajemnicy przed prasą.

Ad. 6. oraz 7. Trudno dywagować o pobudkach, ale na pewno prowokacja została przeprowadzona w imię ważnego interesu społecznego i przyniosła korzyść społeczną.

Ad. 8. Została ujawniona odbiorcy i częściowo odsłonięte jej kulisy.

Ad. 9. Prawdopodobnie nie była zaaranżowana za zgodą i wiedzą przełożonych, bo Miter nie jest zawodowym dziennikarzem, a raczej dziennikarzem obywatelskim, działającym poza redakcyjnymi strukturami i to on prawdopodobnie zgłosił się do GPC . Nawet jeśli później konsultował nagranie rozmowy z gazetą, to nie może być to argumentem podważającym jego wiarygodność.

Ad. 10. Nie ma znaczenia to, że kancelaria premiera mogłaby NIE ZWRÓCIĆ SIĘ do sędziego Milewskiego w takiej formie jak to uczynił Miter. Ważna jest dyspozycyjność sędziego do takiego zachowania, co kompromituje go jako piastującego funkcję prezesa Sądu Okręgowego.

Nie ma również – moim zdaniem – znaczenia fakt, że treść rozmowy została ujawniona przez GPC, a nie np. przez Rzeczpospolitą, Wprost, GW, czy Newsweek. Miter poszedł tam, gdzie spodziewał się życzliwego przyjęcia. I nie ma znaczenia, że treść rozmowy opublikowała gazeta niechętna rządowi i propisowska. Prowokacja służy opozycji, ale przede wszystkim służy społeczeństwu i praworządności w Polsce. Nie była co prawda ta prowokacja częścią jakiegoś jednostkowego i dłuższego śledztwa dziennikarskiego, ale można ją uznać za integralny element całościowego „śledztwa” prowadzonego przez środowisko dziennikarskie wobec Amber Gold.

ABW stawia dziennikarzowi zarzuty powoływania się na wpływy (art. 230, par. 1 k.k.) i fałszowania dokumentów (art. 270, par. 1 k.k.). Nie jestem prawnikiem, żeby oceniać ich siłę, ale...ten pierwszy byłby zasadny, gdyby Miter obiecywał sędziemu "załatwienie sprawy w zamian za korzyść majatkową lub osobistą albo jej obietnicę". Czego chciał Miter za "załatwienie" spotkania z premierem? Ciekawe, jaki argument poda ABW.

Summa summarum: prowokacja Pawła Mitera mimo, iż nie spełnia niekórych warunków uzasadnionej prowokacji, zasługuje na uznanie ze względu na korzyści społeczne (i być może polityczne) jakie przyniesie w dłuższej perspektywie. Być może m.in. wpłynie pośrednio na kondycję przynajmniej niektórych sędziów, którzy dotychczas kwestie niezawisłości wobec organów innych władz traktowali instrumentalnie i konformistycznie.

Marek Palczewski

Autor jest medioznawcą, pracownikiem Katedry Dziennikarstwa SWPS w Warszawie

19/09/2012
http://sdp.salon24.pl/448761,prowokacja-pawla-mitera-analiza-marka-palczewskiego

Brak głosów

Komentarze

Dziękuję, Pani Jadwigo. Wielu z nas ta informacja i te dwa pisma dadzą istotne argumenty w rozmowach z ludźmi, w zbijaniu propagandy medialnej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#291685

Z jakiego artykułu będzie powództwo dla GW? Mam nadzieje, że...

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#291723

Bo czym jest jego wypowiedź odnośnie prowokacji Pawła Mitery jak nie powstrzymaniem jego i innych dziennikarzy przed podobnymi czynami, strasząc prokuratorem. Obecna wypowiedź Tuska w kontekście wcześniejszej wypowiedzi na "taśmy prawdy" posłanki Beger jest również podejrzana, bo nosi znamiona manipulacji i wskazuje, że jedna z nich jest zupełnie nieszczera, czyli kłamliwa.  

Pozdrawiam,

Chrust

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#291843

gość z drogi

niech się więc Pan nie dziwi,natomiast za naruszenie panskiego  dobrego wizerunku

powinni przynajmniej PRZEPROSIĆ,ale  nie zrobią tego ,słusznie pan Waldemar Łysiak nazywał ich "mieszadłem" a pozniej dosadniej, Salonem Kłamców...i jakoś nie podali go do sądu...za PRAWDĘ...

ukłony dla dzielnego Dziennikarza,nie PLASTELINOWEGO,lecz rzeczywistego....

Zrobił Pan kawał świetnej ROBOTY....

/nie czytam mieszadła,nie wspieram ich swoimi pieniędzmi,darmowego na metry

nie biorę do ręki,by się nie zarazić/

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#291854

gość z drogi

serdecznie polecam taki własnie ZNAK,zrobiony przez szanownego blogera 

Adama Dee

przyda sie,gdy pójdziemy w kolejnych marszach ,marszach dezaprobaty i oburzenia

10 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#291855