10 XII 2012 w Krakowie

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

(Tekst przemówienia Ryszarda Kapuścińskiego wygłoszonego pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie, 10 grudnia 2012 r.)

W pierwszą rocznicę zamachu nad Smoleńskiem, Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powołał się na słowa Zbigniewa Herberta, mówiąc: Zebraliśmy się tutaj ku pamięci prezydenta Rzeczypospolitej, jego małżonki, ale i ku pamięci wszystkich, którzy przed rokiem odeszli od nas, tak niespodziewanie, tak nagle, tak gwałtownie. Można o nich powiedzieć, tak jak powiedział o innych wielki poeta: "zostali zdradzeni o świcie.”

Zdradzeni tak jak 27 kwietnia 1792 roku, kiedy to w stolicy Rosji część polskich polityków potajemnie podpisała dokument, który od 220 lat znany jest jako akt najbardziej haniebnej zdrady narodowej w całej historii Polski. Wtedy to pod fałszywą datą 14 maja 1792 r. ogłoszono ów akt w miasteczku Targowica, leżącego na ówczesnym terytorium Rzeczypospolitej.

Symbolem zdrady stało się słowo Targowica, które od dwustu lat ma szczególne znaczenie: jest synonimem zdrady interesów Polski na rzecz Rosji i pozbawienia Polski całkowitej suwerenności, oraz rządzenia Polską przez zdrajców i sługusów Rosji. To wtedy, w XVIII wieku, Rosjanie stworzyli ze zdrajców Rzeczpospolitej - posłów, ministrów, senatorów, biskupów, a nawet króla – agenturę. Takie nazwiska jak: Ksawery Branicki, Stanisław Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski, Szymon Kossakowski, czy wreszcie król Stanisław August Poniatowski przeszły do historii Polski jako nazwiska haniebne, nazwiska zdrajców Rzeczpospolitej.

W 1918 r. Marszałek Józef Piłsudski, tuż po odzyskaniu niepodległości mówił: „Polskę być może czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów strzeżcie się agentów. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”. I kontynuował: „Zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Cały szereg ludzi zajmujący w państwie naszym wysokie stanowiska przeszedł przez służbę szpiegowską u obcych, nasze partie polityczne szpiegowały płatnie na rzecz obcych, a nawiązane wówczas kontakty pozostają do dziś dnia nie zerwane - wypłacone wówczas rachunki znajdują się do dziś dnia w dossier obcych gabinetów"… Tak mówił Marszałek Józef Piłsudski w 1918 roku.

Mówiąc o zdrajcach i targowiczanach po roku 1944 nie można pominąć takich nazwisk jak: Bierut, Gomułka, Rola-Żymierski, czy Osóbka-Morawski.

Targowicę w PRL opisał w swoich wspomnieniach gen. Witalij Pawłow – szef KGB w Warszawie, a następnie rektor akademii KGB w Moskwie. Napisał ni mniej ni więcej, tylko tak: „KGB miało agentów we wszystkich krajach Europy, w USA, na całym świecie. Tylko w Polsce nie było sowieckiej agentury! I dalej: "KGB w Polsce nie miało agentów, a jedynie zaufanych ludzi wśród przyjaciół", jak m.in.: Gierek, Kania, Jaruzelski, Moczar, Kiszczak, Szlachcic, Jaroszewicz.

To tacy ludzie byli przyjaciółmi Stalina, Chruszczowa, Breżniewa, Andropowa, Czernienki, Gorbaczowa.

Tuż przed nieudanym puczem Janajewa, w sierpniu 1991 r. towarzysze Miller i Kwaśniewski spędzali urlop na Krymie w ośrodku, gdzie wypoczywali przywódcy puczu. Czy to wtedy przygotowywano opcję agresji na Polskę w razie wygranej Janajewa? Czy w pierwszym sowieckim czołgu przekraczającym granicę Polski mieli siedzieć Miller z Kwaśniewskim? Czy ktoś starał się wyjaśnić tę zdradę? Dzisiaj obu towarzyszy widzimy codziennie na ekranach telewizorów, a Kwaśniewski przygotowywany jest na męża opatrznościowego po Tusku.

Kto dzisiaj chce się zaprzyjaźnić z Putinem, kto mówi o nowej drodze w stosunkach z Rosją, kto mówi o potrzebie przyjaźni z Rosją, kto tworzy nową rosyjską partię w Polsce? - w tym gronie nie trzeba tego mówić. Wiemy, o kogo chodzi. Tych targowiczan widać codziennie w różnych tefałenach, słychać ich praktycznie we wszystkich stacjach radiowych, można o ich zdradzie przeczytać w większości polskojęzycznych gazetach.

Ale wróćmy do roku 2010, zastanówmy się jak wyglądała sytuacja na początku tego roku. Kto czasami nieświadomie przyczynił się do tego, że w pierwszą rocznicę zamachu nad Smoleńskiem, pan premier Jarosław Kaczyński mógł powiedzieć: „zostali zdradzeni o świcie.”

Już na początku 2010 roku parę osób ze ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości postanowiło zdradzić śp. Lecha Kaczyńskiego. Miało się to dokonać podczas wyborów prezydenckich jesienią 2010 roku. Plan był przygotowany, jednak zamach nad Smoleńskiem przewrócił plany zdrajców do góry nogami. Swoją zdradę zmodyfikowali i celem zdrady stał się Prezes Jarosław Kaczyński, startujący w wyborach na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej.

Ci ludzie weszli do ścisłego grona komitetu wyborczego, decydowali o sposobie prowadzenia kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego. To wtedy wykorzystując załamanie kandydata na prezydenta po śmierci brata, jego żony i najbliższych przyjaciół tak poprowadzili kampanię, żeby - broń Boże! - nie można jej było wygrać.

To wtedy podsunięto Jarosławowi Kaczyńskiemu sfałszowane wyniki badań sondażowych w których była zawarta informacja - kluczowa wtedy informacja - że nie wolno ani jednym słowem mówić o Smoleńsku, ponieważ to całkowicie przekreśli szanse kandydata.

To wtedy wszystkie media w fałszywej trosce o kandydata przestrzegały go żeby nie grał tzw. kartą smoleńską. Doszło do kuriozalnej sytuacji, że „Gazeta Polska”, która od początku analizowała tragedię nad Smoleńskiem, była posądzana o działalność wymierzoną przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. To wtedy był czas, kiedy Polacy zbierali się na Krakowskim Przedmieściu, na miesięcznicach i marszach pamięci organizowanych, tak jak ta dzisiejsza, przez Kluby „Gazety Polskiej”. Wystarczyło wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom, a dzisiaj mielibyśmy prezydenta, dla którego Polska byłaby najważniejsza.

Zdrada wyszła na wierzch dopiero po wyborach, do opinii publicznej ta sprawa się nie przedostała. Zdrajcy w swoim rozzuchwaleniu zaatakowali Prawo i Sprawiedliwość po raz drugi i założyli 16 listopada 2010 roku stowarzyszenie a potem partię o nazwie ”Polska Jest Najważniejsza”. To był drugi cios, ponieważ stało się to tuż przed wyborami samorządowymi 21 listopada 2010 roku (I tura) i II tura (ponowne głosowanie w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast). Ta zdrada wywołała straszliwe spustoszenie w szeregach PiS-u, wynikiem czego był słaby wynik w wyborach samorządowych. Efekt? PJN faktycznie nie istnieje, Joanna Kluzik-Rostkowska pospiesznie zdradziła ponownie i zasiliła szeregi PO, Elżbieta Jakubiak jest tam gdzie powinna być zawsze, Paweł Kowal gotuje dla ukraińskich telewidzów i podobnie jak Adam Bielan, Michał Kamiński, Marek Migalski czyści klamki w Pałacu Prezydenckim, licząc tak jak targowiczanie z 1792 roku na okruchy z rosyjskiego stołu.

Inną zdradą, która była przygotowywana nawet wcześniej niż ta PJN-u, była zdrada ludzi, którzy założyli Solidarną Polskę. Ci ludzie zdradzili zaraz po wyborach parlamentarnych które odbyły się 9 października 2011 roku. Wiedzieli, że po raz ostatni, z różnych przyczyn, każdy z innych, są umieszczeni na jakichkolwiek listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. Żądza władzy, żądza olbrzymich apanaży zwłaszcza jako europosłów, spowodowała to, że zaczęli kąsać rękę, która ich uczyniła tym, czym są dzisiaj. Zaraz po dostaniu się z list PiS do parlamentu - jako posłowie i senatorowie - zdradzili. I już 7 listopada założyli nową partię Solidarna Polska. Jak bardzo chodzi im o dobro Polski, niech świadczą ich wypowiedzi w polskojęzycznych mediach. We wrześniu tego roku Zbigniew Ziobro został powołany przez Bronisława Komorowskiego w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Uzasadniając swoją decyzję oświadczył, że wstąpił do RBN-u bo musi działać dla dobra Ojczyzny.

No to będzie działał dla dobra Ojczyzny z Bronisławem Komorowskim, Ewą Kopacz, Bogdanem Borusewiczem, Donaldem Tuskiem, Stanisławem Koziejem, Radosławem Sikorskim, Tomaszem Siemoniakiem, Jackiem Cichockim, Michałem Boni, Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem. Gratulujemy towarzystwa, towarzysze, teraz naprawdę wszystko jest dla nas jasne.

Oczywiście nie śpi agentura złożona z byłych funkcjonariuszy SB, WSI, byłych partyjnych kacyków, ich dzieci i ich wnuków. To już następne pokolenia targowiczan zdradzają Polskę. Wszędzie, czy to w mediach, czy w bankach, czy kierując przedsiębiorstwami, czy podpisując niekorzystne umowy gospodarcze. Rozkradli już praktycznie wszystko, są wszędzie, jak najgorsze robactwo ciągle żerują na Polsce.

Nawet Polacy już im w Polsce przeszkadzają, robią wszystko, żeby jak najwięcej młodzieży wyjechało za granicę. Likwidują to co stanowi o sile każdego państwa, likwidują koleje, linie autobusowe, drogi, pocztę, posterunki policji, ale - co najgorsze - likwidują szkoły, a w tych które zostały likwidują lekcje historii Polski. Zlikwidowali już armię, stocznie, wzięli się nawet za uzdrowiska, bo po cóż Polakowi jakieś uzdrowisko? Polak ma żyć do 67 roku i koniec. Najbardziej haniebna jest likwidacja służby zdrowia, a zwłaszcza zamykanie drzwi szpitali przed małymi dziećmi. Kto to wszystko robi, jacyś Marsjanie? Nie, to się robi rękami targowiczan.

Jakakolwiek próba utworzenia jakiejś stabilności na prawicy jest ciągle sabotowana przez tworzenie nowych bytów politycznych, mających w programach prawicowe hasła, ale w zanadrzu nóż, którym uderzą w odpowiedniej chwili. Dobrym przykładem jest portal Nowy Ekran stworzony przez byłych funkcjonariuszy WSI, którzy tuż przed wyborami w 2011 roku zamierzali stworzyć nową partię, tylko po to aby choć trochę uszczknąć Prawu i Sprawiedliwości.

Popatrzmy: jak, pod szczytnymi hasłami „Odzyskać Polskę” chcą stworzyć „Ruch Narodowy”, tyle że mają za plecami towarzyszy ze wschodu. Pomniejsi harcownicy, jak niejaki Truchlewski, który - uwiarygodniając się Klubem „Gazety Polskiej” również chciałby trochę namieszać. Takich działań jest mnóstwo, w dużych miastach, ale również małych miasteczkach. Zakładane są różne ugrupowania, żeby tylko wszystko rozmydlić, żeby namieszać, żeby zniszczyć każdą pozytywna, patriotyczną ideę. Tak działają targowiczanie i zwykłe bezmózgi wykorzystywane przez tych pierwszych. Dlatego musimy być czujni i nie możemy dać się oszukać pięknymi słowami.

Na zakończenie odniosę się krótko do ważnej kwestii: co się dzisiaj dzieje na rynku prasowym, a zwłaszcza do wydarzeń z ostatniego tygodnia. Bardzo Państwa proszę - nie ulegajcie emocjom na temat „Uważam Rze” i celów jakie sobie stawiał red. Paweł Lisicki. Kogo ten pan chciał wspierać w wyborach parlamentarnych w 2011 roku napisałem dawno temu.

Dzisiaj sytuacja jest taka, że powstał dwutygodnik „wSieci”. Proszę uważnie przeanalizować co się stało, którzy dziennikarze zostali oszukani, a którzy nie. Jeśli będziecie mieli trudności z dojściem do sedna prawdy, to idźcie śladem pieniądza; zobaczcie kto na tym zamieszaniu zyska, a kto straci.

To jest najlepsza metoda dojścia do prawdy. Bo prawda jest najciekawsza.

Reszta jest teatrem.

Dziękuję

Brak głosów