Szanuj ekstremistę swego, możesz mieć gorszego(nowy rysunek)!

Obrazek użytkownika Krzysztof Boruszewski
Idee

Jak żyje, nie widziałem, nie słyszałem i nie czytałem o antyreligijnej demonstracji w którymś z islamskich krajów. Nie widziałem ludzie drwiących z islamskich symboli, nie słyszałem sprzeciwu wobec muzułmanów, którzy w miejscach publicznych składają pokłony w stronę Mekki, ani też nie czytałem o antyklerykałach islamskich, którzy swoją działalność polityczną i społeczną opierają na antyreligijnych postulatach. Nie dziwi mnie to jednak, ponieważ gdyby tylko ktoś odważył się tam na takie zagrywki, to na drugi dzień znaleziono by go z odciętą głową, gdzieś w rowie na obrzeżach miasta.

 

U nas - w krajach cywilizacji zachodniej – jest inaczej, antykościelna retoryka jest zjawiskiem powszechnym, a wręcz popularnym. Negatywny stosunek do chrześcijaństwa jest w „nowoczesnej” europie oznaką postępu, nowoczesności, bycia colo, trendy, jazzy itp. Wypada więc wyjść na ulicę, zrobić jakiś pastisz religijnego obrządku, sklecić krzyż z parasolek i śpiewać prześmiewcze, antykatolickie piosenki. Bo przecież religijność, patriotyzm i honor to jakieś zamierzchłe relikty przeszłości, a całe te „mohery” cofają nas do średniowiecza. Należy więc ich wyśmiać i wyeliminować! Wiwat świeckie państwo… cokolwiek to znaczy!

Przyznaje się. Sam, widząc sceny, które w miesiącach letnich, zeszłego roku, miały miejsce przed pałacem prezydenckim, czułem zażenowanie i wręcz odrazę. Nie tyle opowiadałem się za którąś ze stron, ale uważałem(i dalej zresztą uważam), że wszystko to miało przysłonić  sprawy najważniejsze dla naszego kraju(dług publiczny, wzrastające podatki, stan finansów państwa, biurokrację, chore prawo, nieudolną służbę zdrowia… itd). Owa batalia „obrońców Krzyża” z ich przeciwnikami, była prowadzona z inspiracji i na korzyść tzw. elit politycznych, które na przemiennie od roku 1989, rządzą naszym krajem.

Kiedy jednak ostatnio obejrzałem film „Krzyż”, nieco zmieniłem punkt widzenia.

Nie od dzisiaj mi wiadomo, że media nie zawsze przedstawiają pełny obraz sytuacji, a wręcz kłamią, czy kreują obraz na własny użytek. Często jednak mnie samego zaskakuje to, w jakim stopniu owy medialny kreacjonizm ma miejsce. Myślę, że nie jestem w tym osamotniony.

W filmie Ewy Stankiewicz zobaczyłem bowiem rzeczywistość, znacznie różniącą się od tej, którą zeszłego roku, przedstawiały liczne relacje wszelakich stacji telewizyjnych. Tam w większości przypadków widziałem agresywnych, rozhisteryzowanych „obrońców krzyża” i rzesze ich przeciwników, w dużej mierze ludzi młodych, którzy domagali się jedynie przywrócenia spokoju i normalności na ulicach Warszawy. Oczywiście przemykały wtedy także obrazy rozpijaczonych i agresywnych elementów, występujących po drugiej stronie sporu – „przeciwników krzyża”, nie zamazywały one jednak ogólnego, kreowanego obrazu rzeczywistości: źli – obrońcy krzyża, dobrzy – ich przeciwnicy.

W filmie Ewy Stankiewicz zobaczyłem jednak coś zupełnie innego. Oprócz rozmodlonych, zapłakanych, walczących o swoje wartości, symbole, ludzi - zobaczyłem BYDŁO. Zobaczyłem tych określanych jako MWzWM(Młodzi Wykształceni z Wielkich Miast) dla których nie tylko Wiara(wszak nie wszyscy muszą być wierzący) ale i Patriotyzm, Ojczyzna, Prawda, czy Honor to puste słowa. Dla nich liczą się pieniądze, używki, imprezy i seks.

Mając więc do wyboru, jedną z tych opcji decyduję się na bycie „moherem”, „oszołomem” czy też „pisowcem”(chociaż jeszcze ani razu na tą partię nie zagłosowałem). Widząc bowiem takiego młodego debila, który drwi, opluwa i znęca się nad rozmodloną starszą panią, mam ochotę - staropolskim, honorowym zwyczajem – dać mu w pysk!

Nie jestem przykładnym chrześcijaninem, katolikiem. Wierzę w Boga, ale mam pewne wątpliwości co do instytucji kościoła. Często nie zgadzam się ze zdaniem księży, biskupów i hierarchów kościelnych. Jednak oprócz tego katolicyzmu - religijnego, opartego na wierze w Boga. Opowiadam się także za czymś co można określić jako „chrześcijaństwo cywilizacyjne”. Nawiązuję tutaj do wyznania Ś.P. Oriany Fallaci, która będąc ateistką; umiłowała naszą zachodnią cywilizację, u podstaw której leży chrześcijaństwo i wszystko co z tym związane(od religii, etyki, prawa, po zwyczaje i sztukę). Jestem więc także „chrześcijaninem cywilizacyjnym” gdyż bliskie mi są wolności i prawa, które w mojej cywilizacji mogły się ukształtować na tak podatnym gruncie jakim jest chrześcijaństwo.

Ciesz się i ty, mój rówieśniku - młody wykształcony z wielkiego miasta – nasza cywilizacja zezwala ci na to abyś miał to wszystko w dupie! Abyś mógł, drwić, wyśmiewać i pogardzać tym, co leży u jej podstaw. Ciesz się tym, że nikt ci nie oberwie głowy, nie wysadzi cię w powietrze. Ale może jedna warto mieć do tego wszystkiego, choć trochę szacunku.

 

 

 

Brak głosów