UE wyśle do Gruzji misję i pół mld euro.

Obrazek użytkownika Inicjatywa Solidarni z Gruzją
Świat
Mandat 200-osobowej cywilnej misji obserwacyjnej do Gruzji przyjęli w poniedziałek w Brukseli szefowie dyplomacji krajów UE. Misja ma być wysłana do 1 października, najpierw do stref buforowych przy granicy z Osetią Południową i Abchazją, a docelowo – także do tych regionów. Ponadto szefowie dyplomacji „27” przeznaczyli pół miliarda euro na odbudowę Gruzji.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zadeklarował, że Polska jest gotowa skierować do przygotowanej w ekspresowym tempie misji 30 ekspertów: 10 policjantów i 20 wojskowych. – To jest 15 proc. całej misji, czyli moim zdaniem dużo, więcej niż nasz udział w ludności UE – ocenił.

Francja ma mieć największy udział, deklarując wstępnie 60-70 osób, Niemcy – 40, Włochy – 30, Szwecja 27, a Czechy i Hiszpania po 10. W sumie wstępne deklaracje wszystkich krajów grubo przewyższają 200 osób. Ile ostatecznie pojedzie – okaże się, gdy znane będą konkretne zadania misji na miejscu.

Kosztująca 31 mln euro misja ma przede wszystkim monitorować pełne wycofanie rosyjskich żołnierzy z gruzińskiego terytorium na pozycje sprzed wybuchu konfliktu 7 sierpnia. Powinno to nastąpić do 10 października, zgodnie z porozumieniem między prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym a prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.

Poza tym misja ma działać na rzecz normalizacji i stabilizacji w regionie, m.in. poprzez pomoc w powrocie uchodźców i innych osób, które opuściły swoje domy, oraz „budowę środków zaufania” pomiędzy władzami w Tbilisi a przedstawicielami Osetii Południowej i Abchazji.

Moskwa sprzeciwia się misji w Abchazji i Osetii Płd.
Rosja wyklucza pojawienie się unijnych obserwatorów na terytorium obu republik. Mimo to mandat misji głosi, że obserwatorzy będą rozmieszczeni „na terenie całego kraju”, co – jak tłumaczy francuskie przewodnictwo w UE – oznacza Gruzję w uznanych przez wspólnotę międzynarodową granicach, czyli łącznie z Abchazją i Osetią Południową.

Polska wolałaby, by zapisać wprost, że unijna misja trafi także na te terytoria, by nie tworzyć wrażenia, że trzymanie się poza ich granicami jest formą uznania samozwańczych republik.

– Mam w tej sprawie mieszane uczucia – powiedział Sikorski – misja europejska nie ma zagwarantowanego dostępu do Abchazji i Osetii Południowej. – Jako UE uważamy, że misja może działać na terenie całej Gruzji. Ale wiemy, jakie są realia i kto rządzi w Osetii Południowej i Abchazji – tłumaczył.

Koordynator unijnej dyplomacji Javier Solana oświadczył, że priorytetem jest uzyskanie pełnego wycofania się Rosjan ze stref buforowych. – Jesteśmy gotowi iść dalej, w inne miejsce, ale musimy poczekać, jak sytuacja będzie ewoluować na miejscu – powiedział.

Misja ma mieć charakter stricte unijny i będzie całkowicie niezależna od obecnych już na miejscu misji ONZ i OBWE. Oczywiście na miejscu wszystkie one mają ze sobą ściśle współpracować.

Pół miliarda euro na odbudowę Gruzji
Na poniedziałkowym spotkaniu zapadła też decyzja w sprawie mianowania specjalnego przedstawiciela UE ds. konfliktu w Gruzji, co do czego zgodzili się szefowie państw i rządów zebrani 1 września na szczycie w Brukseli.

Został nim Pierre Morel, dotychczasowy specjalny wysłannik UE ds. Azji Środkowej oraz były ambasador w Gruzji. Nie będzie on szefem unijnej misji obserwacyjnej, ale ma mieć polityczny mandat do rozmów w sprawie trwałego rozwiązania konfliktu i ustalenia statusu Abchazji i Osetii Południowej.

Ponadto zgodzono się, że ze wspólnotowego budżetu UE przeznaczy 500 mln euro na wsparcie stabilizacji i gospodarki w Gruzji w latach 2008-2010.

Brak głosów