Jak Jankes o wolność słowa wojuje

Obrazek użytkownika Okowita
Kraj

Pan Igor Janke, niczym Rejtan, koszulę rozdarł. Słyszeliście trzask odrywanych guzików?
Trach! Trach! Trach!

Jankes przypomniał sobie, że istnieje coś takiego jak wolność słowa. Przypomniał sobie wówczas gdy jej ograniczenie może dobrać się do jankesowo-salonowego tyłka.

Ten tekst nie jest o ustawie czy unijnej dyrektywie, które uważam za niezwykle szkodliwe. Ten tekst jest o Igorze Janke – niezłomnym bojowniku o wolność słowa. Bojownik oznajmia bowiem – „W imię wolności gospodarczej, wolności twórczej i wolności słowa” trzeba ustawę zablokować.

Wolność słowa. Śmiem twierdzić, że w ustach pana Igora te dwa słowa brzmią co najmniej dwuznacznie. Okazuje się bowiem, że portal pana Bojownika, delikatnie mówiąc, tą wolność ogranicza. Czym bowiem jest tzw. ukrywanie wpisów? Na jakiej podstawie prawnej jest dokonywane? I pytanie zasadnicze – jakie uprawnienia (konstytucyjne, ustawowe) mają jankesowi admini czy moderatorzy by wydawać WYROKI? Bo przecież ukrywanie wpisów wyrokiem jest.
Takim samym jak usuwanie salonowych blogerów, którzy ośmielą się napisać o salonowych praktykach. I hołubienie innych – rzeczywiście łamiących prawo.

Wyciąg z jankesowego Regulaminu
IV. Przestrzeganie prawa i regulaminu Salon24.pl.
(…)
5. Media Obywatelskie Sp. z o.o. mają prawo usunąć treść Bloga, Komentarza, a także zablokować
(czasowo lud definitywnie) lub usunąć Konto Użytkownika w każdym czasie, w szczególności we
wszystkich przypadkach przewidzianych obowiązującymi w Polsce przepisami prawa.

Jakie polskie prawo przewiduje wyrok wydawany przez moderatora? Jakie polskie prawo przewiduje nadaje moderatorowi rangę sędziego? I to we własnej, jankesowej sprawie?

Ileż to razy czytałem na jankesowym portalu, że stosuje on cenzurę. Tysiąc? Dwa? Pięć tysięcy? Straciłem rachubę. Takie wpisy, de facto zarzucające panu Jankemu łamanie Konstytucji (bo przecież cenzura jest konstytucyjnie zabroniona) jakoś Bojownikowi nie przeszkadzają. Przeszkadza mu mówienie, że on sam łamie prawo, Konstytucję. Przeszkadza mu również pytanie o kwalifikacje prawne jego moderatorów, na podstawie których wydają wyroki. Oraz pytanie czy nie warto spytać „donatorów” z UE o wykorzystanie środków unijnych na jankedziałalności.

Jankesowy aparatczyk przesłał mi maila – „Wiadomość od Radosław Krawczyk:
Szanowny Panie,
publicznie zarzucił Pan Salon24.pl i jego administracji łamanie prawa, w szczególności konstytucji. Stanowi to niewątpliwie naruszenie dóbr osobistych salon24.pl. Bardzo proszę o podanie adresu do doręczeń, gdyż zapewne chętnie będzie Pan bronił swojej tezy w sądzie.
z poważaniem
Radosław Krawczyk”

Dane wysłałem bo tezę obronię. Udowodnię również, że „wszystkie przypadki przewidziane obowiązującymi w Polsce przepisami prawa” sprowadził pan do dbania o swój własny interes. Czekam na pozew. Minęło już ponad dwa tygodnie od maila pana Krawczyka. Kamon, panie Janke!
Już tyle czasu panu zabiera by sporządzić dokument mający udowodnić moją „zbrodnię”?
Dziękuję tym wszystkim, którzy zadeklarowali pomoc prawną - łącznie z propozycją pozwu zbiorowego przeciwko jankesowemu portalowi. Jak widać – w swojej ocenie jankesowej „wolności słowa”, nie jestem sam.

I pan, panie Janke, ma czelność domagać się o poszanowanie wolności słowa?

Brak głosów