Czemu nie badać hipotezy zamachu, skoro było ostrzeżenie ?

Jako że Rafał Ziemkiewicz w artykule w "Do rzeczy" podał w wątpliwość słuszność strategii PIS dopatrującej się zamachu w katastrofie smoleńskiej, to ja pozwolę sobie wrócić do początku, tj. do dni tuż przed i po katastrofie. Dobrze się stało,że RAZ postanowił zaryzykować i podejść do kwestii katastrofy w sposób niezależny, bo pozwala to lepiej zobaczyć teren starcia.

Nie mam zamiaru wdawać się w dyskusję z RAZem co do jego konkretnych argumentów, pozwolę sobie wyszukać luki w jego algorytmie, a widzę takie dwie. RAZ dziwi się, że PIS jednostronnie prowadzi śledztwo ograniczając się do badania hipotezy wybuchów/zamachu i wykorzystuje kwestię katastrofy do walki politycznej. Tu niestety RAZ popełnia błąd percepcji ignorując strukturę sytuacji społeczno-politycznej. Struktura zaś jest taka, że wszystkie nitki są w ękach Platformy i żadne niezależne śledztwo nie jest możliwe ze względuy na quasi-totalitarny charakter rządów Platformy, polegający na jedności establishmentu, mediów i polityków PO. Brak niezależności i obiektywizmu jest więc wpisany w strukturę sytuacji i gadanie tu nic nie zmieni.

Jedyną instytucją w miarę niezależną od systemu jest PIS i tylko on jest zdolny do utrzymania kwestii smoleńskiej w przestrzeni publicznej, co jest niezbędne ze względu na konieczność zachowania minimum suwerennośći państwowej. A PIS to jest przecież partia polityczna, więc i sprawa smoleńska jest nierozłącznie związana z polityką. I dotyczy to obu partii, tym bardziej, że to przecież Platforma sytuację tę wygenerowała.

RAZ próbował być na siłę obiektywny ale nie posiada żadnych narzędzi by móc przejąć śledztwo smoleńskie i poprowadzić je obiektywnie i bezstronnie. Sytuacja jednak została wykreowana w sposób niebezstronny, więc i element obiektywizmu w tym węźle gordyjskim trudno by było zamontować. Jedynie obiektywne rozwiązanie może być tylko praktyczne, takie samo jakie zaproponował Aleksander Macedoński. Należy rozciąć wężeł przez pozbawienie Platformy władzy.

Ale wróćmy do początku.Pojawiły się wtedy doniesienia o ostrzeżeniach przed możliwym zamachem na samolot z kraju UE i wydaje mi się, że było to na dzień lub dwa przed katastrofą, choć głowy bym nie dał teraz, ponad trzy lata po katastrofie i równie dobrze mogło to być tuż po katastrofie. Niedawno któraś z blogerek przypomniała te same doniesienia, lokując je przed katastrofą, a to wzmacnia moje podejrzenia.

Wobec tego pojawia się jak najbardziej logiczne i zasadne pytanie skierowane także i do RAZa - dlaczego takie doniesienia zostały wtedy zignorowane i nadal są i czy nie wynika z nich logicznie teza o zamachu ? Czyżby opinia publiczna zapomniała? No to czas leczyć się z amnezji. Żeby kwestię zamilczeć trzeba być albo kretynem albo zwyrodnialcem. Ja nie mam zamiaru wybierać między tymi opcjami. Państwo też musicie się zdecydować jaki jest wasz wybór. I dlatego ponawiam pytanie pytanie - kiedy pojawiło się owe ostrzeżenie i co w jego sprawie zrobiono ?