Nieznośnie wymowna cisza wyborcza

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Świat

Cisza wyborcza ma to do siebie, że pozbawia komentatorów życia politycznego zajęcia. Bo o czym tu gadać? Polityka zagraniczna, czy stan finansów państwa nie są tak wdzięcznym tematem, jak wymiana zdań pomiędzy szefami partii. Nadto, mówiąc o niełatwych sprawach, należy odrobić lekcje, by się aby nie ośmieszyć. A tu nasz zwierz polityczny napotyka wręcz niewyobrażalne zagrożenie - w trafionym komentarzu komuś mógłby się narazić - tego unika wszak jak ognia.

Cóż pozostaje skonstatować: poziom dyskusji publicznej pozostanie, jak przed wyborami, na żenująco niskim i jałowym poziomie.

A byłoby przecież o czym mówić w ciszy wyborczej: zakończone spotkanie G20 w Seulu, szczyt NATO w Lizbonie, może efekt domina, bo po Grecji do kasy Unii puka właśnie Irlandia i Portugalia. W tym kontekście można by zahaczyć o brak stabilności w systemie bankowym, skomentować plan „dywizjonalizacji” w Grupie Unicredit, który ma skutkować kilkudziesięcioma tysiącami zwolnionych pracowników, również w Polsce.

I doprawdy zaskakujący artykuł Sikorskiego w Guardianie w przeddzień szczytu NATO w Lizbonie. Minister polskiego rządu mówi w nim za Polaków, za cały naród, który jakoby oczekuje ratyfikacji porozumienia Start o redukcji nuklearnego arsenału strategicznego w Europie. Kto go upoważnił? Czy, aby na pewno zaciągnął u Was języka? Cóż, nie Angela, czy Sarkozi, wsadzili nos w amerykańską politykę tylko… kto… Sikorski (?). A może pomysł artykułu podsunęła Sikorskiemu żona, znana amerykańska dziennikarka z koneksjami w Partii Demokratycznej, może sama napisała, a Sikorski tylko podpisał? Teraz doprawdy nie zdziwi, gdy Sikorski pochwali Francuzów za sprzedaż Rosji nowoczesnych celowników instalowanych na czołgach stacjonujących w Gruzji, czy potencjalnie wzdłuż naszej granicy. Otóż, nie ulega wątpliwości, że redukcja arsenałów nuklearnych w naszym regionie zwiększa zagrożenie konfliktami o charakterze konwencjonalnym. Nadto, redukcja o przestarzałe rakiety balistyczne jest jak najbardziej na rękę Rosji, albowiem Rosja zwielokrotnia wydatki na uzbrojenie.. no właśnie, konwencjonalne.

NATO tymczasem redukuje wydatki, ośrodki dowodzenia w Europie, przeznacza symboliczne środki na tarcze przeciwrakietową i planuje wycofania z Afganistanu do 2014 roku.

Sojusznicy z NATO pogrążają się, poza nielicznymi wyjątkami (Norwegia, Kanada), coraz dotkliwiej w kłopoty natury finansowej. Przykładowo, Wielka Brytania wycofuje z uzbrojenia myśliwiec pionowego startu i zmniejsza stan flotylli, kroki nie do pomyślenia jeszcze przed rokiem.

Poza Rosją zbroją się na potęgę Chiny, oponent Amerykanów na spotkaniu G20.

Spotkanie G20 w Seulu miało wręcz symboliczną wymowę, pokazało bowiem jak dalece sprzeczne są interesy gospodarcze USA i Chin. Nieoczekiwanie, zwaśnione strony może pogodzić wspólna mizeria, gdyż po spotkaniu G20 okazało się, że inflacja w Chinach niespodziewanie podskoczyła w październiku do 4,4% rok do roku. Chińczycy podwyższyli natychmiast stopy procentowe i wymóg rezerw obowiązkowych dla banków, by czym prędzej schłodzić gospodarkę. Dalszy niekontrolowany wzrost inflacji, a zatem wielce prawdopodobny wzrost stóp procentowych spowoduje niemal na pewno pęknięcie bańki na rynku nieruchomości w Chinach. Miałoby to katastrofalne efekt dla światowej gospodarki.

O czym by tu jeszcze, bo tematów zdaje się bez liku?

Linki na: Unicreditshareholders.com

Odds for China Interest Rate - Increase Higher on Inflation Risk

Sikorski: Why the west needs a New Start?

Brak głosów