Dziury budżetowe Rostowskiego

Obrazek użytkownika Jerzy Bielewicz
Gospodarka

Z rosnącym zażenowaniem słuchałem „na żywo” konferencji prasowej panów Tuska, Piechocińskiego i Rostowskiego n/t nowelizacji budżetu, gdyż panowie ci najzwyczajniej łgali na wyścigi, jeden przez drugiego.

Dowiedzieliśmy się, że deficyt pomimo wpłaty 5 miliardów z NBP, zwiększy się z 35 do 51 miliardów złotych, przy 8,5 miliarda cięć w drugim półroczu tego roku. Na co zamierzają wydać dodatkowe 16 miliardów złotych, które pożyczą, tego nie powiedzieli, nikt też ich o to nie spytał.

I tak, gdy głos oddano dziennikarzom, odkryłem w sobie (dla odmiany) niezmierzone pokłady ironii, bo pytania, poza... dwoma ostatnimi (które pozostały bez odpowiedzi), nie dotyczyły tematu, w sprawie którego całe to gremium raczyło się zebrać. Powiedzieć, że konferencja była ustawką - to mało. Była kompromitacją! Z decydenckiej strony w kolejności wystąpień zaprezentowało się: zero kompetencji, następnie bezwstydna pyszałkowatość i w końcu natrętny narcyzm, z drugiej, tej dziennikarskiej, bezgraniczny serwilizm. A przecież spotkanie dotyczyło wymiany informacji na temat nowelizacji budżety, gdy sytuacja dawno wymknęła się z pod kontroli i gdy premier oświadcza nerwowo, że oto zawiesza obowiązujące prawo tzn. próg ostrożnościowy - 50% długu państwowego do PKB, który miał chronić nas właśnie przed przed samowolą polityków w zadłużaniu kraju.

O dramatycznym stanie finansów publicznych niech świadczy, że w bieżącym roku ta władza zadłuża państwo w historycznie rekordowym tempie, 10 miliardów złotych miesięcznie - 300 milionów złotych dziennie - świątek czy piątek. W tej sytuacji szczytem arogancji całej trójki, w szczególności Rostowskiego, było bajdurzenie o stymulowaniu gospodarki. Pieniądze potrzebne im są, by zasypać dziurę budżetową, za którą pospołu odpowiadają. Jest nawet gorzej, bo muszą też nastarczyć pieniędzy, by zasypać... dziury budżetowe z sześciu poprzednich lat, od kiedy PO rządzi. Tak, tak. Bo przecież ta władza rok w rok ustawowo zmienia definicje długu i deficytu publicznego, tak by pomniejszyć rzeczywiste wartości i by kolejne budżety zgadzały się na papierze ze wcześniejszymi deklaracjami. Ukrywa też długi wszędzie gdzie się da: w kilkunastu funduszy okołobudżetowych („drogowy” to ten najbardziej znany), w spółkach komunalnych, po pożyczki dla ZUS, które ZUS ponoć zwróci, więc... oczywiście, wg wykładni władzy, nie powiększają bieżącego zadłużenia. Doprawdy dziecinada (sorry dzieciaki!). Oczywiście, ZUS ma tylko zobowiązania i... długi, więc niczego nie zwróci, chyba, że zachachmęci środki zgromadzone „na czarną godzinę” w systemie emerytalnym (fundusz demograficzny i OFE). Rostowski i spółka zadekretowali też, że pieniądze w kasie państwowej mają być odliczane od długu publicznego. I tak wszyscy od prezydent Warszawy po Lasy Państwowe robią na koniec roku jednodniową ściepę na kolejną dziurę Rostowskiego. Oczywiście, to chwilowa i piramidalna „lipa”, bo w dzień później, na nowy rok pieniędze wracają do prawowitych właścicieli. Piramidalna „lipa”, bo nawet pieniądze, które na koniec roku rzeczywiście byłyby w kasie państwowej, bez potrzeby zwracania następnego dnia, nie powinny być odliczane od długu publicznego!

Ten trick nazwałbym, pardon za kolokwializm..., „grą w głupiego Vincenta”. Bo jak w realnym życiu nazwać faceta, który pożycza kasę na potęgę i twierdzi, że nie jest winny, bo ma tę kasę póki co w kieszeni. Czy pożyczylibyście takiemu gościowi choć złamany grosz, drodzy podatnicy? A tak czynicie z szybkością 300 milionów złotych dziennie.

Nie wspomnę pomniejszych grzeszków, jak proceder zakupu na koniec każdego roku budżetowego instrumentów pochodnych na chwilę, by nie powiedzieć chwilówek, które sztucznie pomniejszały dług. W latach 2009 do 2011 ten proceder kosztował budżet setki milionów złotych w prowizjach. Czy przeliczanie zadłużenia na koniec roku po średniorocznym kursie. Nie będę się też czepiał o awaryjną linię kredytową w MFW, która kosztowała nas kolejne setki milionów złotych od 2009 roku. Jednak nie sposób nie odnieść się do metod wydawania pieniędzy przez tę władzę. Weźmy przykłady z ostatnich godzin: autostrady budowane 40% drożej niż w Niemczech i... lawina upadłości spółek budowlanych, nowe lotnisko w Modlinie z popękanym pasem startowym, na którym linie lotnicze boją się lądować. Wyliczać można bez końca. Korzyści również: od zegarków Nowaka po gwiazdkę pop.

Czy naprawdę stać nas na podtrzymywanie tego rządu za 300 milionów dziennie nowych długów i nasze oszczędności emerytalne, które ci panowie właśnie zamierzają bezczelnie zgarnąć?

PS. By udowodnić, że w sposób bezsennsowny tkwimy z tą władzą od lat i że zawiodły przez lata wszelkie instytucje kontrolne, organa jak i administracja publiczna przytaczam swój artykuł z 2010 roku dotyczący budżetu na 2009 rok.
Po zielonej wyspie pozostanie ocean długów

Linki na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje/

Brak głosów

Komentarze

dla nich jest śmieszne

Vote up!
0
Vote down!
-1
#370726

 kradliśmy, kradniemy i chcemy kraść nadal!

Vote up!
0
Vote down!
-1
#370727