„Zielona Wyspa” jest obok nas - są nią „Klausowe” Czechy.

Obrazek użytkownika 2-AM
Gospodarka

Oto okazało się że mityczna „Zielona Wyspa”, o której tyle opowiadał nam nasz kaszubski „premier” do spółki z „prawie najlepszym ministrem finansów Unii Europejskiej” Janem (vel Jackiem) Antonem Vincentem Rostowskim (herbu no-PESEL) jednak istnieje.

W wyniku problemów obu panów z nauką zwaną szerszej opinii publicznej jako geografia umieścili ją na obszarze Polski zamiast we właściwym miejscu. Okazuje się, że tym właściwym miejscem są sąsiadujące z nami Czechy Vaclava Klausa.

By zostać prawdziwą „Zieloną Wyspą” wcale nie trzeba mieć wysokiego wzrostu gospodarczego PKB (jak to niby oficjalnie ma Polska). Wzrost może być bardzo umiarkowany byle powyżej unijnego zera. Bardziej istotny jest poziom bezrobocia, poziom PKB per capita (czyli na głowę mieszkańca – w Czechach jest 2 razy wyższy niż w Polsce) oraz stan finansów publicznych czyli poziom zadłużenia, który w Czechach wynosi zaledwie ok. 38% PKB (Polska na krótko ( przy kursie > 4,5 zł za euro) przekroczyła już tzw. próg ostrożnościowy wynoszący 55% PKB - LINK). To w efekcie skutkuje oprocentowaniem jakie Czesi płacą od swoich obligacji i które wynosi zaledwie 3% czyli o 1% więcej niż sami Niemcy. Nasz Jan–Jacek-Anton-Vincent no-PESEL Rostowski jako lider „Zielonej Wyspy” pożycza pieniądze z oprocentowaniem w skali roku wynoszącym 6% czyli 2 razy wyższym niż Czesi. Co ciekawe podstawowe stopy procentowe ustalane przez tamtejszy bank centralny wynoszą zaledwie 0,75% (w Polsce są 6 razy większe) i nie zachęcają zbytnio do deponowania swoich oszczędności na procent. Mimo to w efekcie takiego postrzegania Czech przez inwestorów i finansowych spekulantów napływa do tego kraju dużo kapitału w wyniku czego obserwowane jest sukcesywne umocnienie czeskiej korony. Kto pamięta jak za 1 koronę czeska jeszcze kilka lat temu płaciliśmy 12gr? Dzisiaj jest to już 18gr. Czeska korona zaczyna nabierać coraz więcej cech jakie do tej pory miały nieliczne waluty (np. frank szwajcarski). W efekcie tego umocnienia waluty rośnie siła nabywcza czeskich gospodarstw, które mogą dodatkowo obniżyć swoje koszta kupując tańsze towary w sąsiednich krajach (to akurat szkodzi gospodarce ich własnego kraju bo spada pożądana konsumpcja napędzająca rozwój gospodarki w sektorze produkcji). Oczywiście szybkie umacnianie rodzimej waluty może doprowadzić do ograniczenia konsumpcji na rynku wewnętrznym i jego podkopania co obserwowaliśmy na przykładzie Szwajcarii, która postanowiła w efekcie niejako „przystąpić do bankrutującej strefy euro” usztywniając swój kurs waluty do poziomu 1,2CHF=1EUR. Bardzo dobre opracowanie „wątku czeskiego” zostało zamieszczone przez pana Krzystofa Kolanego na portalu bankier.pl (LINK). Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do przeczytania szczegółowo tej analizy.

P.S.

Jak tak dalej pójdzie to czeskie piwo będzie synonimem luksusu i bogactwa, na które nie będzie mógł sobie pozwolić przeciętny Polak. Z drugiej strony Czesi są sobie sami winni prowadząc zbyt odpowiedzialną i trzeźwą politykę gospodarczą na tle otaczających ich wariatów (LINK). Nasi rodzimi „wariaci” zaproponowali właśnie nie mniej i nie więcej jak 3 wersje budżetu na rok 2012 (LINK). Może lepiej w ogóle nie konstruować rocznego budżetu tylko działać w oparciu o co miesięczne prowizorium budżetowe ?

Brak głosów

Komentarze

Ciekawe uwagi .
Zauważam ekspansje Czechów na pograniczu.

"Jak tak dalej pójdzie to czeskie piwo będzie synonimem luksusu" .

O piwie mało wiem :).
Jeśli idzie o ekonomike (w tym i przywołąnego piwa)- Czesi chronieni stabilnym Państwem będą konkurować na polskich rynkach.
Nie jest prawdą, że oferta czaeska będzie droższa.
W cenie mamy wyższą jakość i wyższy poziom technologiczny (z piwem to nie bardzo wiem, chyba trzymają się tradycyjnych droższych metod - to koszt jakości).
Oferta Czechów wbrew pozorom jest tańsza od polskiego odpowiedznika .

Spektakularny sukces Oktawi - obalił mity niemieckiej precyzji i solidności .
Gospodarka pozbawiona dostępu do morza, ma w ofercie tańsze produkty niż na polskich rynkach zaopatrujących się z tych samych kierunków a niejednokrotnie u tego samego dostawcy.
Znaczy, Czech działa długofalowo (mając świadomość stabilnego Państaw) ,zadowala się małą marżą itd.
Jeszcze chwila.
- Czechy staną się Holandią i Szwajcarią środkowej europy

Obalą mit - Polska jest naturalnym pośrednikiem wschód-Zachód.
Co robi namieszczony rząd ?
Blokuje budowę połączeń drogowych w kierunku południkowym -
Za 20 lat - centrum handlu międzynarodowego naszego regionu będzie w okolicach Pragi :)

Nie Tej Pragi - są jeszcze inne miasta na "P" Szanowni Rządzący .

Vote up!
0
Vote down!
0
#198987