Kogo dzieli kult Bandery

Obrazek użytkownika Katarzyna
Historia

Według prof. Andrzeja Chojnowskiego, członka i przewodniczącego Kolegium IPN, kult Bandery będzie jeszcze długo dzielił Polaków i Ukraińców.

W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” mówi:
„Postać ta na pewno jeszcze długo będzie dzielić nasze narody. Trudno bowiem oczekiwać, żeby Polacy dokonali nagle probanderowskiej rewizji swoich poglądów, a jednocześnie – by Ukraińcy wyrzekli się tego polityka. Być może nasi partnerzy z Ukrainy przyznają kiedyś, że Bandera miał wielkie zasługi dla sprawy ukraińskiej, ale jednocześnie często błądził. Myślę, że takie rozwiązanie powinno nas usatysfakcjonować”.

http://www.rp.pl/artykul/9133,351183_Kult_Bandery_bedzie_dzielil_Polakow_i_Ukraincow_.html

Właściwie to ja nie dziwię się Ukraińcom, skoro historyk, znawca tematu, zbrodni OUN, UPA i roli, jaką odegrał Stefan Bandera, mówi o tym jako o czymś zupełnie normalnym.
To przecież normalne, że naród wybiera bohatera i na jego micie buduje tożsamość narodową. To normalne, że innym nacjom ten mit może się nie podobać. A w ogóle to powinniśmy się zadowolić, jeśli w przyszłości Ukraińcy uznają, że Bandera nie nadaje się na ołtarze.

Jestem zdziwiona, choć to mało powiedziane, treścią rozmowy profesora z Piotrem Zychowiczem.
Oczekiwałam, że kto jak kto, ale historyk nie jest zobowiązany do poprawności politycznej i wywiad potraktuje jako okazję do poszerzenia jakże nikłej wiedzy na temat ludobójstwa na Kresach.

Czy historyk jest od łagodzenia konfliktów międzynarodowych czy od faktów, Profesorze?

Czy rzetelność interpretacji faktów minionych zdarzeń historycznych może obyć się bez źródła?

Mówienie o Banderze jako o jedynym bohaterze ukraińskim, wokół którego naród ten może budować swą narodową tożsamość, jest ostatnio mantrą powtarzaną przez polityków i salon z Czerskiej. Czyżby i Rzepa wpisywała się w ten nurt?

Dziwne w tym wszystkim jest to, że nikt nie pyta i nie bada opinii samych Ukraińców. Nie pyta się czy kat, również ich rodzin, odpowiada im jako narodowy bohater? Czy zgadzają się, by ich bogatą kulturę, tradycję sprowadzać do wymiaru bandyckiej organizacji, za którą każdy przyzwoity Ukrainiec powinien się wstydzić?

Ale jak mają odnaleźć własną i zgodną z faktami historię swojego narodu, kiedy nawet ofiarom tych mordów wmawia się, że każdy ma prawo do własnych idoli.
Mało tego, powinniśmy to zrozumieć i nie oczekiwać ekspiacji.

Nie jestem historykiem, ale nawet ja wiem, że Bandery, OUN, UPA nie da się oddzielić od faszyzmu europejskiego. Nie da się wydzielić Bandery z programów ideologicznych Legionu Ukraińskich Nacjonalistów, Grupy Narodowej Młodzieży Ukraińskiej czy Ukraińskiego Zjednoczenia Narodowego oraz Związku Wyzwolenia Ukrainy i Związku Ukraińskich Faszystów. A wszystkie te organizacje łączył nurt radykalnego faszyzmu. OUN powstała w wyniku zjednoczenia tych organizacji kierowała się tą samą ideologią co Mussolini czy Hitler.

Bez umiejscowienia Bandery, jego organizacji i działalności w nurcie ideologii Dymitry Doncowa nie wolno nam dyskutować. Nie mamy moralnego prawa bagatelizować budowania narodowej tożsamości Ukrainy na „dekalogu” prawnika z Toronto, gdzie żyją i działają po dziś dzień inspiratorzy kultu faszysty Stepana Bandery.

To, że Bandera jest podsuwany młodym Ukraińcom jako bohater dla profesora IPN powinno być alarmem, bo nikt z Polaków nie zajmujący się historią nie wie tak dobrze jak on, co oznaczało wcielanie w życie owych nacjonalistycznych przykazań.
Cóż za problem dla profesora, by je ku przestrodze przypomnieć?

To prawda, że nacjonalizm etniczny Doncowa, głoszący darwinistyczną walkę narodów o swój byt, ewoluował, a w wewnętrznych konfliktach OUN i tworzonych frakcjach nawet hasła lewicowe znaleźć można. To prawda, że w kulcie Bandery nie eksponuje się już hasła –„Lachów budiem rezat”, ale czy z równym spokojem mówiłby profesor o prawie Polaków do własnych bohaterów, gdyby byt Polski po roku 1989 budowany był na bohaterach faszystowskich organizacji?

Wmawianie nam, Polakom, że Ukraina nie ma innych bohaterów jak tylko Bandera jest propagandowym zabiegiem wykorzystującym naszą niewiedzę i ograniczony dostęp zainteresowanych tematem do publikacji niezgodnych z obowiązującym kanonem politycznym. Ot, choćby prawie całkowite przemilczanie prac historycznych prof. Wiktora Poliszczuka.

Czyżby salon miał słabość do nacjonalizmu i faszyzmu w wydaniu ukraińskim?

A jeśli tak, to czy nie warto szukać odpowiedzi na pytanie – Dlaczego wszechpolska przeszłość Farfała tak bulwersuje, a już faszystowskie korzenie ukraińskich nacjonalistów nie przeszkadzają i można z nimi nawet w jednej ławie poselskiej siedzieć w polskim i europejskim Parlamencie?
Rozumiem, że nie taka jest rola historyka, ale czy nie mógłby czasem historyk zastanowić się nad wymową przekazywanych w wywiadzie treści i nie stawiać znaku równości między patriotyzmem a nacjonalizmem?

Nie chcę być żabą, która nadstawia nogę, gdy konia kują, ale nieskromnie muszę powiedzieć, że tytuł wywiadu jest nieadekwatny.

To nie kult Bandery nas dzieli, lecz wybiórczy stosunek do faszyzmu. A linia podziału wcale nie przebiega między Polakami a Ukraińcami. Linia podziału przebiega między tymi, którzy umieją wyciągać wnioski z tragicznych wydarzeń, a tymi, którzy dla doraźnych korzyści politycznych i żądzy władzy gotowi są z Bandery robić ukraińskiego patriotę.

 

Brak głosów

Komentarze

Z tego co czytałem to na samej Ukrainie zdania co do Bandery są mocno podzielone.

Vote up!
0
Vote down!
0
#28693

Myślę, że Ukraińcy nawet jeśli mają inne zdanie, to tego nie powiedzą. Nacjonalistów boją się Ukraińcy nawet tu w Polsce. Myślę tu o pokoleniu starszych. A jak jest młodzieżą?
Nacjonalizm odwołujący się budowania niezależnego bytu państwowego jest z pewnością atrakcyjną ideologią nie tylko dla Ukraińców.

Na Twitterze jest adres do wywiadu z Krzesimirem Dębskim. Wiele wyjaśnia, warto go przeczytać:
http://www.volhynia-galicia.pl/art42.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Katarzyna

#28707