Tygodniówka 13-20 marca: Tydzień podwójnego przykrycia

Obrazek użytkownika foros
Kraj

 Zgodnie z przewidywaniami w minionym tygodniu PO zrobiła co mogła by przykryć kwestię OFE. Tym razem wybrała sposób następujący: jednego dnia zrobiła debatę sejmową o polityce zagranicznej i o OFE. Jako że polityka zagraniczna była pierwsza to ona zajęła media. Debata o OFE miała miejsce po południu.

Co było w debacie o OFE? Nie wiem, z debaty o polityce zagranicznej zapamiętałem jedynie, że nie byli na niej obecni dziekan korpusu dyplomatycznego, ambasadorowie największych państw UE oraz USA. Czy był ambasador Rosji? Skąd takie wprost lekceważenie polskiego rządu? Logika podpowiada, że albo pozycja Polski jest tak niska, że nie warta czasu akredytowanych w Warszawie ambasadorów, albo była to demonstracja sprzeciwu wobec jakiejś polityki polskiego rządu. Czyli albo gruby nietakt, albo lekceważenie, może sprzeciw wobec osoby ministra spraw zagranicznych, może fakt, że przemówienie, które miało dotyczyć polityki międzynarodowej w swojej większej części koncentrowało się na wewnętrznej walce z opozycją?
 
Trudno powiedzieć. Media nie zdecydowały się podjąć tropu. Gdybym miał obstawiać na ruletce obstawiłbym postawę polskiego rządu po katastrofie smoleńskiej.
Podsumujmy politykę zagraniczną polskiego rządu w następujący sposób:
największa część przemówienia Sikorskiego miała być poświęcona wzrostowi międzynarodowej  pozycji Polski. Na przemówienie to nie przybyli ambasadorowie najważniejszych państw UE oraz USA.
 
Dodajmy, że popierające rząd media za najważniejsze uznały nieobecność na expose szefa opozycji, co potraktowały jako posunięcie odmawiające uznania polskiemu rządowi wybranemu w demokratycznych wyborach. Nieobecność przedstawicieli innych państw nie została odnotowana. 
 
Wydarzeniem tygodnia była błędy ortograficzne jakie głowa państwa zrobiła przy wpisie do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii. Niesamowitość tego wydarzenia była tak duża, że publicyści w zasadzie nie zajmowali się przez parę dni niczym innym. Odpowiedzią kancelarii prezydenta było wskazanie, kiedyś Jarosław Kaczyński też zrobił błąd pisząc słowo "obiad" przez "t". Szybko okazało się, że przypisywany Kaczyńskiemu błąd nie miał miejsca, było to nałożenie się ogonka od "y" z kreską od "d". Sprostowanie takiej treści wystosowało Polskie Radio. Jednak największe telewizje już tego nie zrobiły. 
Czy błąd Komorowskiego był błędem celowym, czy przypadkowym? Nie potrafię odpowiedzieć, niewątpliwie jednak był on błogosławieństwem dla rządu. Rząd też bezwzględnie wpadkę tę wykorzystał dla swoich interesów:
 
1. Po pierwsze kwestia OFE i expose Sikorskiego zakryte zostały kurtyną desinteressement.
2. W środę, dzień dwóch debat PiS nie dał się wciągnąć w mordobicie, Kaczyńskie wogóle nie pokazał się na mównicy. Udało się jednak przypiąć mu łatkę człowieka robiącego błędy ortograficzne (nie ma tutaj znaczenia, że Kaczyński błędu takiego nie popełnił, tłumaczą się winni)
O fakcie, ze o błędach Komorowskiego dowiedzieliśmy się dzięki działaniom PO świadcza:
a. wpis z błędami wielokrotnie był pokazywany w TVN, jakby w oczekiwaniu na reakcję widzów
b. dla pewności kancelaria sama umieściła skan wpisu na swojej stronie intenetowej, zdejmując go po wybuchu afery.
c. wcześniej już kilka razy prezydent usiłował wpadki rzadu przykrywać swoimi "bronkami", były to jednak bronki mniejszego rodzaju. 
 
Końcówka tygodnia to pojedynek na artykuły. Tuska w GW i Kaczyńskiego w Rz. Dosyć zabawne, ale nastąpiła tutaj jakby zmiana garniturów.
Tekst premiera był długi, nudny i sztywny. Tekst b. premiera krótki, finezyjny i skrzący dowcipem i elokwencją. Na codzień obaj mają odwrotne wizerunki.
Nie zmieniło sie jedno. Artykuł Tuska, celem którego było przedstawienie wizji rozwoju kraju był tekstem bez wizji. Artykuł Kaczyńskiego, którego celem była polemika z postawą premiera Tuska był tekstem zawierał znacznie więcej strategicznych wskazówek.
Przyznam, że w kontekście obu artykułów najbardziej rozśmieszyła mnie recenzja red. Majcherka w TVN, który artykuł Kaczyńskiego uznał za słaby, właśnie ze względu za styl, a artykuł Tuska za znaczący ze względu na argumentację. Było niegdyś powiedzenie, że komuś oczy czymśtam zarosły, mam wrażenie, że w przypadku red. Majcherka mamy do czynienia z podobnym odlotem od realnego osądu. 
Drugą śmieszną sprawą były gremialne zapewnienia publicystów, że politycy nie piszą sami swoich artykułów. Akurat w przypadku J. Kaczyńskiego wcale nie byłbym taki pewny. W tekście często padają konstrukcje słowen, których Kaczyński używa w wypowiedziach publicznych.
 
Z innych informacji:
W sejmie wyrosło białe miasteczko pielęgniarek, oczywiście cieszy sie znacznie mniejszą sympatią mediów niż to antykaczyńskie.
 
I wiadomość, która dla mnie jest hitem tygodnia. Wg prof. Józefiny Hrynkiewicz z Zakładu Profilaktycznych Funkcji Polityki Społecznej UW po 2014 emertytury w Polsce spadną o ok. 50%. Czyli jeżeli ktoś zarabiał brutto ok. 4000, to uzyska emeryturę brutto 1300 zł. Pensja 1500 zł to emertyrura 410 zł brutto. Zaważyła ponoć (niezbyt dokładnie słuchałem) ustawa z 2008 r. Jeśli to jest prawdą, byłoby to niesamowitym skandalem. Zaistnienie w szerokich wartwach społecznych takiej informacji jest w stanie zmieść każdą władzę. 
Polecam zresztą wszystkim zapoznanie sie z tym ciekawym wywiadem:
 
 
Jeśli chodzi o widzenie polskiej polityki w sposób ciągły, w minionym tygodniu mieliśmy do czynienia z kontynuacją kontrofensywy medialnej PO. Zainkasowała ona jednak dwa ciosy: wpadkę ortograficzną prezydenta i artykuł Kaczyńskiego. Udało jej się jednak uniknąć dwóch ciosów poważniejszych:
a. obalenia argumentu, że lubią nas i poważają za granicą
b. do świadomości społecznej nie dotarły kwoty przyszłych emerytur.
W ten sposób PO wykazała, iż nadal sprawuje kontrolę nad mediami. 
 
Brak głosów