Polityka polska, luty 2-11: kto mocniej ściśnie PO za jądra

Obrazek użytkownika foros
Kraj

 Najważniejsze wydarzenia lutego w polityce polskiej to przedwyborcze siłowanie się Putina z Miedwiediewem w obliczu nadchodzacych w Rosji wyborów i tzw. "przełożenie wajchy" przez media wobec rzadzącej PO, w której trwać mają walki frakcyjne i  w której nadal układane są przedwyborcze listy.

 
Początek miesiąca zbiegł się z nastrojem feryjnym. W tym czasie doszło też do kuriozalnych konferencji prasowych najpierw rosyjskich niezależnych ekspertów, potem komietetu prokuratorskiego działającego przy prezydencie Miedwiediewie, wydźwięk obu koferencji był jednoznaczny, popierający stanowisko MAK i sprzeciwiające się dołączonemu doń zdaniu odrębnemu komisji Millera w obu jego najważniejszych aspektach, czyli wskazywaniu na współodpowiedzialność rosyjskich kontrolerów lotu jak i wskazaniu, że samolot nie próbował lądować lecz przeciwnie odejść po osiągnięciu wysokości decyzji. Konferencje towarzyszyły wizycie w Rosji polskich prokuratorów, którzy w ten sposób zaakceptowali wycofanie przez Federację Rosyjską złożonych wcześniej zeznań kontrolerów. W Polsce obie konferencje odczytane zostały głównie jako boje wewnątrzrosyjskie. Po poczatkowej ekscytacji media nabrały więc wody w usta, nie komentując nawet kuriozalnej wypowiedzi rosyjskiego prokuratora, który odczytał przepisy, z których jednoznacznie wynikało, iż władze lotniska w przypadku złej pogody powinny były je zamknąć, a następnie stwierdził, iż z tego zapisu wynika, że to na stronie polskiej spoczywała decyzja o zezwoleniu na lądowanie. Najprawdopodobniej więc w Rosji trwają gody przed wyborami i obaj kandydaci przekonują widownię, który z nich jest silniejszym samcem, na poletku polskim sprowadza się to do tego, kto mocniej potrafi ścisnąć Polaków za jądra, władze polskie zaś, w tej sytuacji, usiłują jak najkrócej pozostawać na widoku, stąd też zapewne m.in. przedłużające się prace komisji Millera.
 
Rywalizacja o władzę w Rosji stoi też najprawdopodobniej za kryzysem wewnątrz PO. Przypomnijmy, że jego widowiskowa faza rozpoczęła się od niespodziewanego ataku na premiera wykonanego przez związane z nim media zaraz po raporcie MAK. Potem zaś prorządowe ośrodki opinii przybierać będą mniej lub bardziej protuskową twarz. Ogólnie w mediach rządowych nastąpi podział na takie, które domagają się zmian wewnętrznych w partii i gotowe trwać przy ołtarzu bez względu na to kto za nim stoi. Jest to niewątpliwie odzwierciedlenie podziału jaki natąpił w obozie konsumpcji i trwania.
Najpoważniejszym efektem tych tarć wewnętrznych, stymulowanym przez akcję promocyjną atrapy opozycji w osobie L. Balcerowicza było uzewnętrznienie się negatywnych emocji wobec rządu Donalda Tuska wśród osób dotychczas jednoznacznie go popierających. Ruch ów, mający niewątpliwie autentyczne korzenie, wynikające z efektów polityki "tu i teraz" D. Tuska, jak i z finansowego szalbierstwa min. Rostowskiego zatacza coraz szersze kręgi wśród różnej maści celebrytów, czyli oczka w głowie PO. Trudno przypuszczać by nie był w jakiś sposób stymulowany przez niechętne premierowi ośrodki, i to raczej wewnątrz PO. 
"Przełożenie wajchy" przez media polegać ma, wg Ziemkiewicza, nie tyle na atakowaniu PO, a na nie podejmowaniu podrzucanych przez obóz premiera tematów mających przykryć kolejne niekorzystne dla  rządu wydarzenia. Mówiąc inaczej w wigilię wielkiego postu media rządowe odmawiają sobie na jakiś czas swojego chleba powszedniego. Nie wiemy na ile polityka ta związana jest z wyłanianiem przez PO list wyborczych.
Coraz częściej pada w dyskusjach publicystów argument, że premier Tusk się zużył, lub wkrótce zużyje.
 
Jako przywódcy wewnętrznej, antytuskowej opozycji wskazywani są marszałek G. Schetyna, a także ośrodek prezydencki. Dosyć ciekawie wyglądają na tym tle enuncjacje reżysera G. Brauna, który sugeruje, iż G. Schetyna jest od dłuższego czasu kadrowym oficerem jednej z tajnych służb, jednak temat ten zainteresował jedynie Radio Maryja i TV Trwam. Przez inne media został starannie przemilczany.
 
Wewnętrzne boje o sprawowanie kontroli nad marką PO, która sprawuje dziś w Polsce oligarchiczną władzę polityczną odsłania pola, na które dynamicznie, próbując wykorzystać chwilę, wchodzi opozycja czyli PiS i SLD.
PiS, zgodnie z przyjętym znacznie wcześniej modelem działania, próbuje robić to w sposób oddolny, usiłując pozyskać sympatię mas. Po kampanii "odsmoleńskiej", która wskazywała, że partia ta jest partią kompleksową, mającą program na każdą dziedzinę życia społecznego przyszła kolej na kampanię branżową, czyli przekazy skierowane do poszczególnych grup społecznych. Stąd m.in. otwarcie się na młodzież przez założenie przez prezesa bloga, skierowany do rolników wniosek o dymisję min. Sawickiego. Najprawdopodobniej w kolejnych tygodniach usłyszymy przekazy skierowane do kolejnych branż. Towarzyszy temu retoryka ucisku, czyli przedstawiania siebie w roli prześladowanego poprzez wskazywanie konkretnych działań/przegięć jakich dopuszcza się rządząca oligarchia wobec Prawa i Sprawiedliwości.
Taktyka ta przynosi efekty, co spowodowało widoczną korektę taktyki obozu rządzącego. Obóz ten nadal ignoruje bądź wyśmiewa argumenty rzeczowe podnoszone przez PiS, jednak zaczyna przytaczać argumenty rzeczowe na swoją korzyść (np. ostatnia konferencja o 30 reformach PO). Nadal głównym ostrzem wymierzonym w PiS są ataki personalne, jednak ich celem głównym staje się Marta Kaczyńska i jej mąż. Elementem niezmiennym jest próba sprowokowania J. Kaczyńskiego do jakiegoś wojennego gestu poprzez atak na wartości mu drogie, ostatnio kwestionując uczciwość jego tragicznie zmarłego brata w przeddzień wspomnienia smoleńskiej katastrofy, czy dotychczasowy obyczaj demokratyczny. Elementem nowym, czy nowopodanym jest straszenie powrotem rządów premiera Kaczyńskiego. Na razie jest to podawane w sposób soft, czyli sprawdzane jest na ile negatywne skojarzenie przyniesie zbitka: "rządy premiera Kaczyńskiego", w późniejszym okresie, gdy publiczność oswoi się, że tego typu wydarzenie jest realne przyjdzie kolej na uświadamianie dlaczego jest ono straszliwe. 
 
Odmienną strategię wyborczą ma SLD. Partia ta konferuje przede wszystkim z elitami, usiłując je sobie skaptować, z sukcesami czego wyrazem m.in. stanowisko BCC i, jak przypuszczam, rosnące sondaże, drugą linią jest utrzymywanie poparcia wiernych pospezetperowców, trzecią zaś zyskiwanie wśród tych, którzy  reprezetują wysoką wrażliwość na prostą reklamę i małą na pogłębioną refleksję o państwie. 
Różnica między PiS i SLD jest mniej więcej taka, że kampania PiS skierowana jest do inteligencji średniego szczebla (argumenty) i elektoratu masowego (bycie ofiarą), a kampania SLD do elit (kuluary) i mas (via TVP). SLD może sobie pozwolić na pominięcie inteligencji średniego szczebla licząc na oddziaływanie elit jak i na własne, troskliwie pielęgnowane, lotne grupy inteligenckie.
Kampania ta również przynosi efekty. Widać już jednak tarcia wewnętrzne np. poprzez próbę "palenia" Napieralskiego jako premiera. 
 
Ośrodek prezydencki prowadzi konsekwentną politykę pogłębiania i inicjowania podziałów. Ogłósiwszy mocno swoje poparcie dla D. Miedwiediewa prezydent Komorowski wiernie wspierany przez ludzi b. wojskowych służb konsekwentnie gra na osłabianie przywództwa Tuska wewnątrz PO np. stawiając się z boku konfliktu o OFE, czy też stosując retorykę o odrębności PO i ośrodka prezydenckiego. 
Drugim konsekwentnym działaniem jest próba przyciągnięcia do siebie ośrodków antykaczyńskich poprzez bardziej lub mniej dotkliwe szczypanie prezesa PiS. Tego typu działaniem jest np. ostatnia sprawa ułaskawienia przez Lecha Kaczyńskiego przedsiębiorcy, który zawarł spółkę z jego zięciem (wg. Hoffmana, a trudno tutaj odmówić logiki wywodu, inspiracja do prasy wypłynęła najprawdopodniej z Belwederu), wywiad w którym kwestionuje prawo zwycięskiej partii do próby tworzenia rządu, czy kwestia zaproszenia J. Kaczyńskiego do wspólnego przelotu samolotem na beatyfikację JPII, niedługo po tym gdy z kręgów PiS wyszły informacje, że prezes jedzie do Rzymu pociągiem, jak również zaproszenie Kaczyńskiego na konsultacje w kwestii dwudniowych wyborów, gdy prezes PiS wcześniej oznajmił, że na tego typu zebrania chodzić nie będzie. Przed 10 kwietnia dojdzie do tego zapewne zaproszenie na uroczyste spotkanie RBN albo na przykład na wspólne uroczyste spotkanie b. premierów z okazji katastrofy.
Tego typu działania mają na celu utwierdzanie antykaczyńskiego elektoratu w przekonaniu o małostkowości, obrażalstwie itd. prezesa PiS, i równocześnie wykazać zręczność obozu prezydenckiego w zestawieniu z fatalną skutecznością premiera. Można jedynie domyślać się, że w podzięce premier z zainteresowaniem ogląda w TV kolejne wpadki prezydenta. 
 
PJN walczy o przestrzeń do oddychania dla siebie, nie ma jednak na to zbytniego pomysłu. Póki co klimat nie sprzyja. PiS bowiem, póki co, prowadzi kampanię opartą na argumentach, a zajęta soba PO nie wszczyna jeszcze emocjonalnej wojny. Partii tej pozostanie cierpliwie czekać na wykrystalizowanie się sytuacji w PO, i zjednoczenie mediów w gremialnym, emocjonalnym ataku na PiS. Raczej nieunikniona polaryzacja sceny da PJN-owi znacznie głębszy oddech.  Ponoć w partii tej dochodzi do wewnętrznych napięć. Stawiałbym, że chodzi o to, czy wprowadzać do gry elementy emocjonalne, czy też trwać w oczekiwaniu na wojnę PO-PiS.
 
PSL trwa w cieniu. Stawiałbym, że po laniu jakie dostało przy votum nieufności dla Klicha skupia się na konsumpcji. 
 
Jakie prognozy na marzec?
Działania PiS i ośrodka prezydenckiego są mniej więcej jasne. 
Podobnie SLD czy PSL.
Niewiadomą jest sytuacja w PO. Wcześniej czy później dojdzie tutaj do rozstrzygnięć. Stawiałbym że raczej po wakacjach, ale jeszcze przed wakacjami rozpocznie się antypisowska kampania w mediach.
Najważniejszym wydarzeniem będą jednak przygotowania do rocznicy 10 kwietnia. Z uwagą będę obserwował w jaki sposób PO i ośrodek prezydencki będą się starać obniżyć rangę tych uroczystości, jak też doprowadzić do wzmożenia konfliktu z PiS. Przy okazji uroczstości powinny też przejść z małym echem kolejne niekorzystne dla rządu informacje ze sfer gospodarczych. 
 
Brak głosów