„Z zapisków działacza”

Obrazek użytkownika Jaga
Kraj

Dostałam, przeczytałam, zachęcam do przeczytania

„Z zapisków działacza”

No i proszę. Nareszcie ktoś głośno dał do zrozumienia, że istnienie państwa polskiego nie ma sensu. I to nie byle kto ale osoba znacząca i ważna. Zdanie to podchwyciły i pochwaliły zaraz największe nasze autorytety. Bo przecież mówiło się o tym od blisko 300 lat. A Wielka cesarzowa Katarzyna II to urzeczywistniła wraz z niemieckimi sojusznikami, ostatecznie likwidując szlachecką Polskę. I wydawało się, że już tak zostanie. Niestety, splot wydarzeń historycznych, upór i elokwencja Dmowskiego oraz czyn zbrojny Piłsudskiego doprowadziły do ponownego powstania Polski - fabrykantów i obszarników. Wielka akcja bohaterskiej Armii Czerwonej w 1920 r. nie powiodła się, mimo pomocy naszych dziadków
z Komunistycznej Partii Polski. Później ci nasi dziadkowie, na polecenie Towarzysza Lenina żądali oderwania Śląska od Polski i przyłączenia ich do sprzymierzonych ze Związkiem Radzieckim Niemiec. Niestety i to wówczas nie powiodło się. Ale dzięki przyjaźni Wielkiego Stalina z Kanclerzem Hitlerem udało się położyć kres istnienia państwa polskiego, tego „bękarta układu wersalskiego”. Wówczas nasi dziadkowie i rodzice ściśle współpracowali
z władzą radziecką, demaskując wrogów komunizmu i innych reakcjonistów.
Wydawało się, że po pokonaniu faszystów niemieckich, Polska stanie się członkiem Kraju Rad, jako 17 republika. Niestety na przeszkodzie temu stanął zaciekły upór reakcji polskiej, która przez wybuch powstania w Warszawie i jej zniszczenie przez nazistów, zwróciła uwagę opinii światowej na ten problem. W wyniku tego, w 1945 r. musiało znowu powstać państwo polskie. Oczywiście Wielki Stalin nie dopuścił w tym kraju do jakiekolwiek formy niezależności, czy demokracji burżuazyjnej. Stworzył twór, z pozorami suwerenności, porównywalny z Królestwem Polskim, zwanym Kongresowym z lat 1815-1831. Na jego czele postawił zasłużonych towarzyszy, a wśród nich naszych dziadków i rodziców. Oni byli gwarantami lojalności nowego państwa w stosunku do ZSRR i obozu pokoju z Wielkim Chorążym Pokoju Towarzyszem Stalinem na czele. Oni realizowali politykę oświatową, ideologiczną i gospodarczą, zgodnie ze wskazówkami Kominternu. Oni też kierowali
i osobiście brali udział w zwalczaniu wszelkimi metodami rodzimej reakcji. Dzięki zlikwidowaniu przez Stalina i Hitlera większości z pośród reakcyjnej warstwy ludzi wykształconych, mniej było do roboty w wykańczaniu ich resztek, jako członków faszystowskiego podziemia. Równocześnie, kształciliśmy nowe kadry wszystko nam zawdzięczających ludzi, o maksymalnie zawężonych horyzontach intelektualnych, odpowiednio ukształtowanych ideologicznie. Historię w szkołach zmienialiśmy w zależności od potrzeb. Do szczególnie strzeżonych tajemnic należała sprawa likwidacji polskich oficerów w Katyniu i innych miejscach. Nie wspominało się też o Pakcie Ribbentrop-Mołotow, ani o 17 wrześniu 1939 r., czy o Bitwie Warszawskiej w 1920 r. Mówiono mało, lub wcale o zwycięstwach Polski nad Rosją takich jak: Psków 1581 r., Kłuszyn i Moskwa 1610 r., warszawski hołd cara 1611 r., Polanowo 1634 r. Staraliśmy się też ograniczyć wpływ kościoła katolickiego, wiązanego z dążeniami niepodległościowymi. Robiliśmy to przez osłabienie oddziaływania religii na społeczeństwo, przez szereg aktów prawnych, m.in. dopuszczającego aborcję na żądanie, przy zakazie przedstawiania płodu, jako istoty ludzkiej.
Wroga polityka angloamerykańskich imperialistów i przejściowe trudności gospodarcze
w Kraju Rad i w naszym kraju, przyczyniły się do osłabienia obozu demokracji ludowych.
W tej sytuacji nasze władze uznały, że trzeba iść na kompromis z przeciwnikami socjalizmu, zwłaszcza z tzw. dysydentami, tzn. byłymi wybitnymi działaczami partyjnymi, którzy
w wyniku rozgrywek personalnych byli niedocenieni przez władze i przeszli do opozycji. Obok dysydentów w opozycji, było wielu ludzi naiwnych takich, których Wielki Stalin nazywał „pożytecznymi idiotami”. Jak pamiętamy, tacy ludzie swego czasu popierali „walkę o Pokój” i inne akcje organizowane przez komunistów na rozkaz Stalina. Z pomocą dysydentów, w naszym kraju dało się namówić przedstawicieli tej grupy ludzi do znacznych ustępstw na rzecz naszych interesów. Przekonało się ich, że aby państwo mogło dobrze funkcjonować, musi być kierowane przez fachowców, zwłaszcza w sektorach obronności, bezpieczeństwa, sprawiedliwości oraz gospodarczej, a tymi fachowcami byli wyłącznie nasi wypróbowani towarzysze. Po sprawnym opanowaniu większości mediów, to przekonanie wpajano również szerokim rzeszom obywateli. Najważniejsze było niedopuszczenie do postulowanej dekomunizacji, co osłabiło by naszą pozycję we władzach oraz lustracji, która by ukazała, jak wielu ludzi, w tym będących u steru rządów, było współpracownikami służb specjalnych PRL. Ponadto, będąc w posiadaniu mikrofilmów teczek naszych byłych tajnych współpracowników mieliśmy zagwarantowaną ich pełną lojalność. Nie dopuściliśmy też do reprywatyzacji, jako „społecznie niesprawiedliwej”. W razie jej przeprowadzenia, oddane fabrykantom, kamienicznikom i obszarnikom nieruchomości nie mogły by być już przejmowane przez naszych ludzi. Ponadto, było prawdopodobnym, że dobrze zarządzane przez swych właścicieli fabryki itp. rozwinęły by się i podniosły poziom gospodarczy tego kraju. A to nie było naszym celem. W dodatku, te resztki niedorżniętych burżujów
i reakcjonistów, będących zwolennikami niepodległości, mając bazę materialną, podniosły by głowę i mogły by zagrozić naszemu dążeniu do opanowania władzy w tym kraju.
Mając w ręku media i większość władzy mogliśmy wpływać na sposób myślenia społeczeństwa. Przede wszystkim należało osłabić jego więzy z państwowością kraju przez wyśmiewanie tzw. patriotyzmu. Wmawiano ludziom, że trzeba „patrzeć w przyszłość”, a nie zajmować się historią, zwłaszcza najnowszą. To było ważne, bo grzebanie się w przeszłości mogło naprowadzić na liczne ślady naszej współpracy z władzą radziecką i w likwidowaniu rodzimej reakcji – faszystowskich band konspiracji akowskiej i poakowskiej. Wyśmiewano się więc z „polskiej martyrologii” z tego, że wszystkie zrywy tzw. niepodległościowe kończyły się zawsze klęską, co wynikało m.in. z braku umiejętności Polaków we wszystkich dziedzinach. Właśnie też z tego powodu musiały upaść zarówno I-a, jak i II Rzeczpospolita. Bo Polakami muszą rządzić obcy. Wszelkie wybitne postacie tego kraju były pochodzenia żydowskiego, niemieckiego, czy innego. Polacy sami nie są w stanie nic sensownego stworzyć. Równocześnie ograniczaliśmy nauczanie historii, ludzie jej nie znający nie mogą skonfrontować głoszonych haseł z rzeczywistością historyczną.
Żeby osłabić więź narodową społeczeństwa, obniżaliśmy poczucie wartości własnej Polaków. Wysuwano pod ich adresem oskarżenia antysemityzmu, z mordowaniem Żydów włącznie, gnębienia Ukraińców, Litwinów, Białorusinów i Niemców, fanatyzmu, ksenofobii itp. Tłumaczono, że zła sytuacja bytowa ludzi, w porównaniu np. z Czechami, wynika z braku umiejętności gospodarowania Polaków. Popieraliśmy masowe emigracje zarobkowe, zwłaszcza ludzi młodych. Wspieraliśmy ruchy feministyczne, które pod hasłami wyzwolenia kobiet walczyły o zrównanie ich z mężczyznami. My robiliśmy to samo z niezłym skutkiem w PRL, głosząc hasło: „kobieta murarz, kobieta sztygar, kobieta traktorzystka”. Chodziło
w tym o wzrost aktywności zawodowej kobiet, dzięki czemu zmniejszy się przyrost naturalny w tym kraju i osłabią się więzy rodzinne. Głosiliśmy też potrzebę zmiany przestarzałego modelu małżeństwa i rodziny na nowoczesne związki partnerskie, w tym niezależnych od płci oraz przeciwstawialiśmy (jak w PRL) dzieci przeciw zacofanym rodzicom.
W wielu naszych działaniach korzystaliśmy z pomocy znaczących w tym kraju ludzi zaliczanych przez nas do kategorii „pożytecznych idiotów”. Oni zostali przekonani przez nas, że tzw. patriotyczne ugrupowania mają charakter antyeuropejski i faszyzujący oraz, że chcą przejąć władzę siłą. Dlatego publicznie zwalczali zarówno te ugrupowania, jak i popierające je katolickie media. Popierały nas również grupy ludzi bezideowych, żądnych władzy
i dobrobytu materialnego. Obie te grupy, zaniepokojone demonstracjami jedności nacjonalistów na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, nie zareagowały na nasze energiczne wystąpienia w tym miejscu przeciwko przejawom fanatyzmu narodowego.
W ramach zwalczania nacjonalizmu, przypuściliśmy zmasowany atak na kościół katolicki i religię. Kościół wciąż popierał faszystów, zwanych patriotami oraz był wrogiem marksizmu i internacjonalizmu. W walce z jego naukami tłumaczyliśmy, zwłaszcza młodzieży, że mają prawo do nieograniczonej wolności osobistej, nie spętanej zakazami i nakazami religijnymi. Szczególnie dotyczyło to sfery seksu i sposobów zdobywania dóbr materialnych. Głosiliśmy potrzebę edukacji seksualnej rozumianej, jako poznawanie technik erotycznych, szerokiego stosowanie środków antykoncepcyjnych oraz zmiany restrykcyjnej ustawy aborcyjnej. Żądaliśmy, aby powstała w wyniku stosowania środków antykoncepcyjnych, bezpłodność kobiet była łagodzona stosowaniem metody in vitro. Zresztą liczba ludności tego kraju jest
i tak za duża i może stanowić zagrożenie dla jego sąsiadów. Staraliśmy się też w opinii publicznej zrównać zło z dobrem, bandytę z ofiarą. Wspieraliśmy wszelkie możliwie jawne profanacje symboli religijnych – wieszanie genitalii na krzyżu, zrobienie krzyża z puszek po piwie Lech, przywalanie papieża kamieniem, publiczne darcie Biblii itp. Protesty nacjonalistów przeciw temu, odrzucały postępowe sądy, traktując te akty jako dzieła sztuki.
Wszystkie te działania, dzięki szerokiemu poparciu opanowanych przez nas mediów publicznych i prywatnych oraz „pożytecznych idiotów”, dają już widoczne rezultaty. Nowe pokolenie młodzieży, zwłaszcza tej „dobrze wykształconej, z dużych miast” jest całkiem obojętne na sprawy kraju i narodu oraz religii. Zgodnie z naszymi zabiegami, młodzież ta uważa dostatek dóbr materialnych jako najważniejszą sprawę w życiu. Jest też duża grupa młodzieży gotowa do walki o nasze ideały. Przykładem tego były wypadki przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie oraz działania antyfaszystów w dniu 11 listopada 2011 r. Możemy być dumni z owoców naszej przemyślanej, odpowiedzialnej i ciężkiej pracy. Nic juz nie stanie na przeszkodzie do opanowania władzy we wszystkich dziedzinach tego kraju. A są nas dziesiątki tysięcy – my starzy aktywiści oraz dzieci i potomkowie zasłużonych działaczy ruchu robotniczego, funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa oraz ZOMO, wojska, aparatu sprawiedliwości, naukowców, dziennikarzy i kadry menadżerskiej PRL. Teraz po wypowiedzi, że państwo polskie ma być zamienione w jakiegoś rodzaju republikę w związku Unii Europejskiej, gdy sprawy nacjonalistyczne tracą na znaczeniu, nadchodzi nasz czas, Nasza Era. Będzie to tym realniejsze, że na wiodące państwo w tym związku wyznaczono Niemcy, z którymi juz tyle razy udało się nam porozumieć i współpracować. Dlatego też, wszystkie postępowe siły naszego kraju poparły wypowiedzi dotyczących tego zagadnienia.

Cześć pracy !

I Zastępca

Brak głosów