30 rocznica aktywisty

Obrazek użytkownika Jaga
Kraj

A oto spojrzenie na 30 rocznicę z odwrotnej perspektywy.
-
Z zapisków aktywisty

Minęło 30 lat od wielkiego zrywu politycznego i militarnego - ogłoszenia stanu wojennego. W tym dniu hołd należy złożyć jego twórcom. Z ich strony to był wyraz odpowiedzialności i dyscypliny. Wiedzieli, że przeciw sobie mają prawie całe społeczeństwo tego kraju. Co gorsze, przeciw nim występowała klasa robotnicza, która jak oficjalnie głoszono, sprawuje rządy w socjalizmie.
A było wielu ludzi, także wśród działaczy partyjnych, którzy w to wierzyli. Można było również obawiać się o postawę armii. W 1830 r. wojsko, które tak samo jak w PRL kierowane było przez obcych, zbuntowało się i obaliło legalną władzę. Co prawda, w tamtym wojsku dominowali oficerowie, którzy z kampanii napoleońskiej wynieśli mrzonki o tzw. niepodległości. Myśmy z tym mieli mniejszy kłopot. Wielu dawnych oficerów zlikwidował Wielki Stalin, a potem nasze służby dokończyły tego dzieła. Mieliśmy nowe własne kadry, może o niezbyt wysokich kwalifikacjach, ale o właściwym kręgosłupie ideowym. To było wynikiem wieloletniej żmudnej pracy prowadzonej przez oddanych Partii oficerów politycznych. Najbardziej zasłużone kadry szkolono za granicą. Dzięki ich poziomowi intelektualnemu i odizolowaniu od społeczeństwa, łatwo było im wmawiać zagrożenie ze strony mas, kierowanych przez agentów imperializmu, dążących do wojny.
Kierownictwo kraju będąc pewnym poparcia służb bezpieczeństwa i większości aparatu partyjnego oraz mając nadzieję na zajęcie właściwej postawy przez wojsko
w razie konfliktu, pomimo stanowczej odmowy pomocy
ze strony wielkich braci, dokonało wprowadzenie stanu wojennego. Czynem tym wykazało się bohaterstwem, ryzykując swoją pozycją, a nawet życiem. To byli ludzie honoru, jak orzekł pewien polityk. Gdyby akcja się nie udała i nie stłumili rebelii, czekały ich surowe konsekwencje za nie wykonanie rozkazu ze strony swych mocodawców. Musieli by też uciekać z kraju, ratując się przed uwięzieniem, a może nawet przed utrata życia.
W 1830 r., kilku generałów, którzy opowiedzieli się za legalną władzą zginęło z rąk buntowników. Ku ich chwale car kazał wznieść w Warszawie pomnik, który po powstaniu burżuazyjnego państwa polskiego zniszczyli nacjonaliści. Po 1989 r., zniszczono też pomnik wielkiego Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie, pousuwano wiele pomników Towarzysza Lenina, starano się usunąć pomnik Braterstwa Broni w Warszawie, a postawienie pomnika bohaterom Armii Czerwonej z wojny 1920 r. w Ossowie spotkało się z krytyką faszystowskiej części opinii publicznej. To jest brak szacunku dla bohaterów i dzieł sztuki.
Na szczęście dla władzy i dla nas, stan wojenny wydał owoce. Nasze służby były dobrane z warstw społecznych, w których siła stanowi prawo. I zgodnie z poleceniem, tą siłą chętnie się posługiwały, likwidując dla przykładu kilku klechów oraz nieco zbuntowanych roboli. W działaniach swych zapewnioną mieli całkowitą bezkarność, co sprawdza się aż do chwili obecnej. Tą stanowczością w działaniu przestraszono społeczeństwo. Część zbuntowanych inteligencików namówiono do emigracji, a nasi tajni współpracownicy pomogli w demontażu opozycji. Gdy władza zrezygnowała z ponoszenia odpowiedzialności za stan kraju, to przekazała rządy w ręce właściwych ludzi, którzy mieli przykazaną ochronę naszego bezpieczeństwa i bytu materialnego. Należy podziwiać przezorność i dalekowzroczność naszej władzy. Pozbawionemu krytycyzmu społeczeństwu wprowadzenie stanu wojennego tłumaczono wpierw, jako ochronę przed wojną domową rozpętaną przez nacjonalistów, a potem jako zapobiegnięcie interwencji z za granicy. I wielu w to wierzy do dzisiaj.
Stanowi wojennemu zawdzięczamy swoją obecną pozycję polityczną, medialną i bytową. Nasza sytuacja jest nawet lepsza niż dawniej. Z nieźle płatnych pracowników najemnych staliśmy się dobrze sytuowanymi właścicielami kapitału. Nie musimy też dziś udawać programowej w PRL troski o położenie robotników. Teraz można wszystko zwalać na „niewidzialną rękę rynku”. A tak naprawdę czyja jest ta „niewidzialna ręka”, wiemy dobrze.

Zastępca

Brak głosów