Obrona Narodowa – doświadczenia z wojny Izraela z Hezbollahem z 2006 roku

Obrazek użytkownika R.Zaleski
Blog

Co prawda nie mamy praktycznie Obrony Narodowej, ale tym bardziej należy się zastanowić jak powinna działać, tym samym jak powinna być zorganizowana. Ciekawą praktyczną lekcją jest tu na pewno nie przegrana wojna pomiędzy organizacją paramilitarną a jedną z najsprawniejszych i najlepiej uzbrojonych armii świata. Jak im się to udało? Odpowiada na to autor artykułu, którego fragmenty tu przytaczam:
Łączność, komunikacja, propaganda, wywiad
Izraelczycy podejmując operację militarną przeciwko Hezbollahowi byli pewni swej przewagi nad Hezbollahem w zakresie walki elektronicznej. Zakładano, że wprowadzony jeszcze wieczorem dnia 12 lipca 2006 szczelny reżim zagłuszania wszelkiego typu środków łączności i komunikacji na obszarze płd. Libanu "oślepi i ogłuszy" lokalne struktury Hezbollahu. Tym większe więc było zaskoczenie Izraelczyków, gdy mniej więcej trzeciego dnia konfliktu (ok. 15 lipca) okazało się, że systemy łączności i komunikacji Hezbollahu na południu kraju pozostają wciąż sprawne i aktywne.(...) (Hezbollach miał sprzęt do zagłuszania izraelskich radarów itp)
Efekt wieloletnich starań i przygotowań Hezbollahu oraz jego irańskich doradców był imponujący - jeszcze 9 sierpnia 2006 r. (zaledwie na kilka dni przed zakończeniem konfliktu) system łączności Partii Boga działał w wielu miejscach południowego Libanu (często nawet kilkaset metrów od granicy z Izraelem!), a stacje telewizyjna i radiowa Hezbollahu nadawały swe programy z Bejrutu niemal bez przerwy, pomimo nieustannych ataków izraelskich sił powietrznych na stacje nadawcze i przekaźnikowe. Wiele wskazuje też na to, że komunikacja między strefą działań wojennych na południu Libanu a centralą Hezbollahu w Bejrucie i jego bazami w Dolinie Bekaa pozostawała niezakłócona przez cały czas trwania konfliktu. Już po zakończeniu wojny okazało się, że w dużej mierze było to zasługą nowoczesnej instalacji światłowodowej, poprowadzonej głęboko pod ziemią przy pomocy specjalistów już nie tylko z Iranu i Syrii, ale także z Chin i Korei Północnej...
Hezbollah osiągnął również znaczący sukces w zakresie zdolności wywiadowczych oraz rozpoznania pola walki. W tym celu wykorzystywał nie tylko wspomniany sprzęt szpiegowski ( noktowizory itp. - przekazane przez Zachód Iranowi do walki z przemytnikami narkotyków), ale także irańskie bezpilotowe maszyny latające (głównie typu "Ababil"). Partia Boga skutecznie korzystała jednak również z osobowych źródeł wywiadowczych (HUMINT), pozyskiwanych i utrzymywanych na terenie samego Izraela. Najszerzej znanym przykładem jest siatka szpiegowska stworzona przez izraelskiego Beduina Omara al-Heiba, działająca na rzecz Hezbollahu przez ponad rok.

Taktyka działań bojowych Hezbollahu
Wojna w Libanie latem 2006 r. dowiodła militarnej dojrzałości Hezbollahu także pod względem zastosowanej przezeń taktyki operacji bojowych, zwłaszcza przeciwko izraelskim siłom pancernym. Planiści Partii Boga przeanalizowali zapewne bardzo drobiazgowo dotychczasowe konflikty z udziałem Izraela oraz operacje pacyfikacyjne IDF w Autonomii Palestyńskiej i płd. Libanie (do 2000 roku), dokładnie poznając preferowaną przez Izraelczyków taktykę.
Partia Boga wystawiła do walki ok. 500-600 bojowników (na ogólną liczbę ok. 4 tys. swych żołnierzy w południowym Libanie) przeszkolonych w obsłudze najnowocześniejszego uzbrojenia ppanc. Hezbollah uformował tych "niszczycieli czołgów" w drużyny liczące 5-6 ludzi, uzbrojonych w 5-8 kierowanych rakiet ppanc. (ATGM) każda. Po zużyciu posiadanej amunicji bojownicy Hezbollahu mogli uzupełniać zapasy korzystając z licznych składów rozmieszczonych gęsto w strefie walki. Grupy te, każda operująca na niewielkim terenie, rozmieszczano głównie wokół miejsc o szczególnym znaczeniu dla Hezbollahu (centra komunikacji i/lub dowodzenia, magazyny, stanowiska "katiusz" itp., kluczowe węzły komunikacyjne - skrzyżowania dróg, mosty itd.). Niszczyciele czołgów dysponowali różnymi typami uzbrojenia ppanc., stosując je elastycznie w zależności od rozwoju sytuacji na polu walki.
Podczas starć z siłami IDF bojownicy Hezbollahu wystrzelili łącznie ok. 500 ATGM-ów, trafiając w ok. 50 izraelskich pojazdów pancernych, w tym ok. 30 czołgów "Merkawa". Jedna trzecia spośród tych czołgów została bardzo poważnie uszkodzona i na trwałe wyeliminowana z walki (fot. obok - unikalne zdjęcie z walk w płd. Libanie pokazujące płonący izraelski czołg tuż po trafieniu go przez ATGM ).
Hezbollah wykazał się poza tym dużą innowacyjnością w zastosowaniu ATGM-ów. Częstą, stosowaną z wyboru taktyką było celowanie w szczyt wieży czołgowej, gdzie znajdował się dowódca maszyny, wysunięty aż do ramion i obserwujący przebieg walki.

Rakiety

Latem 2006 r. po raz pierwszy w historii działań sił nieregularnych (paramilitarnych) ataki rakietowe przy użyciu "katiusz" stały się niezwykle skutecznym środkiem działania terrorystycznego (asymetrycznego) oraz sposobem na zrównoważenie własnej pozycji strategicznej wobec regularnej armii przeciwnika. Dla wzmocnienia efektu operacyjnego i psychologicznego tej broni Hezbollah przerobił większość "katiusz", wypełniając każdą z nich setkami metalowych kulek, gwoździami i innymi "szrapnelami". W ciągu pięciu tygodni trwania konfliktu Hezbollah wystrzelił na północny Izrael ponad 4200 rakiet, przy średnim tempie ostrzału rzędu 100-200 rakiet dziennie. Jeszcze 13 sierpnia 2006 r., a więc na dzień przed zawieszeniem broni kończącym konflikt, Hezbollah odpalił na Izrael aż 250 rakiet - i to pomimo czterotygodniowych bombardowań swoich pozycji z powietrza i ofensywy lądowej IDF! (miały one jednak bardziej efekt psychologiczny, terroryzując spora część Izraela, niż militarny – 50 zabitych, 2 tys rannych)
Bunkry - fundament sukcesów operacyjnych Hezbollahu
Operacyjne i strategiczne sukcesy Hezbollahu w wojnie z Izraelem A.D. 2006 nie byłyby możliwe bez doskonale zaplanowanej i zorganizowanej sieci umocnień i linii obronnych wybudowanych wzdłuż granicy z Izraelem w całym południowym Libanie. Skala rozbudowy tych umocnień, ich zaawansowanie konstrukcyjne, nowoczesne wyposażenie i skuteczne zamaskowanie zaskoczyły Izraelczyków, choć wywiad izraelski od lat zbierał informacje o "okopywaniu" się Hezbollahu przy granicy z Izraelem. Nie zakładano jednak, że libańscy szyici - przy pomocy architektów z Iranu oraz firm budowlanych z Syrii i Chin - zamienią cały południowy Liban w prawdziwy system obronny, złożony z kilkudziesięciu ufortyfikowanych kompleksów bunkrów, składów amunicyjnych i zaopatrzenia oraz centrów dowodzenia i łączności. Na paradoks zakrawa też fakt, że część z tych umocnień budowano dosłownie pod okiem "błękitnych hełmów" ONZ (fot. obok).
Znaczna część bunkrów wykuta została w skalistym podłożu, często z wykorzystaniem naturalnych rozpadlin, co chroniło je przed atakami z powietrza oraz ostrzałem artylerii. Każdy z kompleksów bunkrów Hezbollahu posiadał dobrze zamaskowane stanowiska ogniowe dla "katiusz" i innych rodzajów broni.(...)

Podsumowanie
Z perspektywy militarnej kluczem do sukcesu Hezbollahu jest z pewnością niezwykle umiejętne i nowatorskie w swej istocie połączenie cech walki partyzanckiej z zasadami taktyki wojny konwencjonalnej. W klasycznym schemacie wojny partyzanckiej istotą sukcesu jest umiejętność działania według zasady "uderz i odskocz", co wymusza stosowanie lekkiego uzbrojenia oraz ogranicza zakres osiągalnych celów i czas trwania operacji. Z kolei wojna konwencjonalna (klasyczna) to wykorzystywanie sił zbrojnych dysponujących różnorodnymi rodzajami uzbrojenia i zdolnych do długotrwałego wiązania sił przeciwnika na znacznym nawet obszarze. Hezbollah był w stanie przyjąć elementy regularnej wojny dla potrzeb taktyki działań ugrupowania paramilitarnego. To ogromny jakościowy skok od czasów mało skomplikowanej grupy zajmującej się wyłącznie zamachami terrorystycznymi i uprowadzeniami cudzoziemców, dla której szczytem organizacyjnego wysiłku było zorganizowanie i przeprowadzenie porwania samolotu pasażerskiego zachodnich linii lotniczych.
(Notka składa się z fragmentów artykułu zamieszczonego w linku, część śródtytułów i tekstów w nawiasach jest moja. Podsumowując, bardzo wątpię, by USA zaatakowały Iran na lądzie, po doświadczeniach z Libanu.)
http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,734,Hezbollah_1982-2010_od_?pasow_szahida?_po_rakiety_balistyczne

PS. Przy okazji polecam
http://www.wykop.pl/ramka/1194909/list-otwarty-23-emerytowanych-admiralow/

Brak głosów