Ludwiku Dorn - tym razem chyba się Pan myli

Obrazek użytkownika platos
Kraj

Choć bardzo cenię sobie kunszt polityczny a także erudycje i przenikliwość Marszałka Ludwika Dorna to jednak pozwolę sobie nie zgodzić się z jego ostatnim wpisem.

 

Trudno dyskutować i zaprzeczyć trafności diagnozy, że w okresie globalnego kryzysu finansowego wchodzenie do ERM2 jest błędem. Niepewne czasy same w sobie charakteryzują się przecież dużą zmiennością i wahaniami kursowymi, a tu dochodzi jeszcze wzmocnienie niepewności poprzez nieprzewidywalne interwencje banków centralnych lub środków publicznych wprost wpompowanych w rynek finansowy. Nie da się oszacować ich skali, wpływu i kiedy zostaną użyte. Ba ekonomiści nie są zgodni co do ich skuteczności a nawet sensowności.

W takiej sytuacji utrzymanie kursu wymiany w ryzach jest niezwykle kosztowne i wymaga ogromnych rezerw walutowych – których przecież nie mamy. Cieszy zatem fakt, że pomimo wyskoku Premiera w Krynicy, chociaż szef finansów zdaje sobie sprawę z tych trudności.

 Jeśli mówi to głośno to albo dystansuje się do projektu i nie chce swoim nazwiskiem firmować katastrofy albo rząd będzie chciał wycofać się rakiem z tego projektu – medialnie już skonsumowanego. Stawiam na opcję pierwszą – jest wiec to nóż w plecy Donalda Tuska.

Ergo drugi nóż w plecach jest przyczyną tego pierwszego.

 

Nie mogę jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, że stratny w przypadku kompromitacji rządowego pomysłu może być opozycyjny PiS. W jaki sposób?

 

Ludwik Dorn słusznie pisze, że „pan Donald Tusk postanowił rozegrać zasadniczy konflikt polityczny w Polsce według podziału zwolennicy euro ( w domyśle Unii Europejskiej) – przeciwnicy euro( w domyśle Unii Europejskiej).”Tak to miał być spór polaryzujący scenę polityczną na dwa obozy przed kluczowymi wyborami do Europarlamentu. Pomysł dobry bo marginalizujący SLD, zacierając coraz mniejsze różnice, marginalizujący prawą ścianę i ryzyko utworzenia na bazie RM jakiegoś politycznego bytu oraz co nie mniej istotne redukujące do minimum możliwość wypłynięcia inicjatywy Dutkiewicza. 

Kaczyński wybrał eurosceptycyzm i początkowo wydawało się, że na bazie wysokiej akceptacji społecznej dla UE i wspólnej waluty poniesie klęskę. Dodatkowo Tusk skutecznie grał propagandowo, że bycie w unii monetarnej oznacza bezpieczeństwo.

Właściwie wejście do ERM2 skonsumował jako sukces. Teraz będzie mu to ciążyć. Wejście do ERM2 miało też ograniczyć populistyczne żądania opozycji związków i wszystkich wyciągających rękę po publiczne pieniądze.

 

Debata o budżecie będzie ciekawa. Opcji rozegrania jest kilka. Stawiam jednak, że PiS zagra na zwiększenie deficytu i wydatków socjalnych (w moim odczuciu będzie to błąd bo zintegruje twardy elektorat PO). Należałoby raczej podkreślając konieczność redukcji deficytu (warto przypomnieć zasługi własnego rządu) zmuszać Tuska do cięć jednocześnie trąbić o niskich płacach budżetówki itd.

Na miejscu Kaczyńskiego nie odpuszczałbym też sporu o Euro bo ten spór jest już wygrany. Spór należy podgrzewać i żądać planów raportów i wyliczeń etc. Niech się męczą i kompromitują. Można pognębić rząd za nieskuteczność realizacji własnych zamierzeń jednocześnie będąc eurosceptykiem bowiem przy nie spełnianianiu kryteriów ERM2 mamy chłopca do bicia.

W trakcie tej debaty można zmienić na trwałe sentyment Polaków do integracji w UE. To jest ważniejsze by społeczeństwo nabrało co do integracji właściwej obiektywnej optyki bo na razie są to różowe okulary.

Brak głosów