Po akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. Pierwsze wnioski

Obrazek użytkownika Jacek Maziarski
Kraj

Po dwóch tygodniach od ogłoszenia w Rzeczpospolitej „Listu otwartego w obronie wolności słowa" warto dokonać wstępnego podsumowania tej masowej demonstracji obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Do dnia 6 grudnia pod słowami „nie możemy się zgodzić, aby wpływowe postacie wykorzystywały sądy w naszym kraju dla zamykania ust swoim krytykom” podpisało się łącznie 5 059 osób.

Pisząc przed tygodniem o akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa zapowiedziałem sporządzenie czegoś w rodzaju mapy społecznego protestu. Pora wywiązać się z obietnicy.

Z ponad 5 tysięcy podpisów pod „Listem otwartym” wylosowałem 250 nazwisk czyli ok. 5 proc. całości – jest to próbka, którą można traktować jako w pełni reprezentatywną. Ponieważ niemal wszyscy podpisani podawali swój zawód, można dość dokładnie odpowiedzieć na pytanie, jakie grupy społeczno-zawodowe zaprotestowały przeciwko nadużywaniu przez „Gazetę Wyborczą” i Adama Michnika wymiaru sprawiedliwości do rozprawiania się z krytyką.

A oto zestawienie środowisk uczestniczących w proteście (dane w procentach, zaokrąglone do pełnych liczb):

Kategorie społeczno zawodowe (w proc.)

Inżynierowie i informatycy ................ 19

Ekonomiści, menedżerowie,

urzędnicy i in. pracownicy umysłowi.....15

Nauczyciele.....................................11

Studenci i uczniowie.........................11

Przedsiębiorcy i rzemieślnicy................10

Dziennikarze, literaci i artyści............... 8

Wykładowcy wyż.uczelni, prac. naukowi....7

Różne zawody humanistyczne (np. socjolodzy,

psycholodzy, tłumacze, duchowni itp.)........6

Prawnicy...........................................5

Lekarze i zawody pokrewne...................4

Pracownicy fizyczni, rolnicy....................1

brak danych........................................3

Razem ........................................100

Już na pierwszy rzut oka widać, że List otwarty podpisywali przede wszystkim przedstawiciele środowisk inteligenckich – rolnicy i pracownicy fizyczni występują tylko śladowo. Po części tłumaczy się to profilem gazety, która zainicjowała protest, po części odmiennymi zachowaniami społecznymi. Inteligenci chętniej podpisują apele i protesty, robotnicy wolą demonstracje uliczne i zadymy, a rolnicy nauczyli się blokować drogi. "List otwarty" w żadnym razie nie upoważnia do wniosku, że podstawowe warstwy społeczne odmawiają poparcia protestu i nie wydaje mi się, aby Michnik mógł liczyć na ich przychylność.

„List otwarty” jest więc przede wszystkim protestem inteligentów i klasy średniej. Ale także i w tym wypadku widać nadreprezentację niektórych środowisk, które mocniej niż inne grupy społeczne obawiają się ograniczeń wolności słowa. Dotyczy to przede wszystkim niewielkich, ale bardzo opiniotwórczych grup: dziennikarzy, uczonych, artystów, wolnych zawodów, a także duchowieństwa. Zadziałała tu zasada: bliższa koszula ciału - protestują ci, którzy mają osobiste powody do obaw przed ograniczaniem swobody wypowiedzi.

Wyraźnie nadreprezentowani byli też informatycy (nie liczyłem tego dokładnie, ale z grubsza co piętnasty podpisujący był w jakiś sposób związany z komputerami i siecią). Przyczyną nadreprezentacji informatyków była, jak sądzę, internetowa technika rozpowszechniania „Listu otwartego”, ale trzeba też pamiętać o rosnącej roli tej grupy. Tak masowy udział informatyków jest kolejnym sygnałem, że środowisko „ludzi sieci” staje się kluczowym elementem wszelkich protestów i politycznych przesileń. Wydaje mi się, że blogerzy nie zdają sobie nawet sprawy, że przypada im coraz większy udział w oddziaływaniu na opinię publiczną, tym bardziej, że środowisko dziennikarzy traci społeczne zaufanie (podobnie było pod koniec PRL, ale wtedy rolę internetu spełniały powielacze i magnetofony).

Przyznaję, że zaskoczył mnie bardzo znaczący udział środowisk, których w ogóle nie podejrzewałem o kontestatorskie zaangażowanie, a więc inżynierów, ekonomistów i urzędników. Mam wrażenie, że są to grupy, które są niezadowolone ze swojego statusu nie tylko z racji kiepskich zarobków. Na każdym kroku widzą, że w III RP nie liczy się doświadczenie, kompetencja i wiedza, bo droga do prawdziwych karier prowadzi tylko przez układy polityczne i uczestnictwo w skorumpowanych sitwach. Polska inteligencja – nauczyciele, inżynierowie, uczeni, lekarze itd. – czuje się oszukana. Niecałe dwadzieścia lat temu pożegnaliśmy się z komunistyczną nomenklaturą, a oto pojawiła się nowa, tym razem liberalna nomenklatura – tak samo arogancka, pazerna i pozbawiona wszelkich etycznych zahamowań.

Na koniec uwaga całkiem prywatna: wśród podpisanych pod Listem otwartym ze zdumieniem odkryłem ludzi, których znam na co dzień, lecz nie wiedziałem, że myślimy podobnie. Dotyczy to np. mojego lekarza, właściciela zakładu samochodowego, sąsiadki-nauczycielki i jeszcze paru osób. Przejrzyjcie uważnie nazwiska podpisanych pod „Listem otwartym w obronie wolności słowa" a może też znajdziecie tam ludzi, z którymi warto szukać zbliżenia. Nadchodzi czas, kiedy będziemy sobie wzajemnie potrzebni.

Jacek Maziarski

Brak głosów

Komentarze

pod tym listem nie podpisał się ani jeden Człowiek Honoru :)))
Okowita

Vote up!
0
Vote down!
0

Okowita

#8839

To, że nie słychać o nas w massmediach, nie znaczy, że nie jesteśmy liczącą się siłą. W 2005 roku PiS też miał przegrać a sytuacja potoczyła się zgoła inaczej. Elyty są zapatrzone w siebie i zbyt dumne by zauważyć rodzącą się iskrę sprzeciwu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#8848