Sen. Kolegium redakcyjne w noc z 16/17 września w wyziewach szamba.To nie kublik to ...KUBEŁ!

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Trzecia straż. Przed trzecią rano. Pora psiej wachty. Budzę się przerażony. Na szczęście to tylko sen. Mimo to już nie mogę zasnąć. Siadam więc przy komputerze, wchodzę na stronę. Prócz mnie tylko ma i ktoś jeszcze bo dopiero po 4 rano. W kuchni już pufa ciśnieniowy zaparzacz do kawy. Śniło mi się, że trafiłem do jakiegoś ścieku, jakby wielkiego odstojnika. Dziwna sceneria. Ja ubrany w specjalny kombinezon, hełm, maska, gumiaki, podręczny mały aparat tlenowy. Tak jak ci co wchodzą do wyjątkowo zgazowanych kanałów oraz odstojników szambo-asenizacyjnych. Plus linka sygnalizacyjna, którą jestem połączony z tymi co na górze, przy włazie. Ja ubrany, wyposażony jak do najgorszych smrodliwych wyziewów. Mój specjalny aparat wskazuje wysoki stopień, to już skala na czerwono i podaje mi czas graniczny pobytu w tym środowisku. 5 minut! A oni tam? Normalnie ubrani. Jak gdyby nic! Przyzwyczajeni. Codzienna praca w warunkach szkodliwych, w wyziewach. To pomieszczenie jakby nie konweniuje z tym odczytem na moim liczniko-mierniku. Na drzwiach przestronnego, przeszklonego niby akwarium kartka kolegium redakcyjne. Ki diabeł!? U mnie odczyt na stany alarmowe a oni nic. Żadnego zagrożenia, ani strachu. Oddychają normalnie. Ja ich widzę, a oni? Albo mnie ignorują, albo tak są pochłonięci sprawami najnowszego wydania gazety, że nie tylko nie czują tego strasznego smrodu, tych wyziewów lecz także intruza nie dostrzegają. Widać przyzwyczajeni do wyziewów, zwyczajni w tym ścieku. Im to nie przeszkadza. Wchodzę do pomieszczenia, dalej nikt nie zwraca na mnie uwagi. Ścienny zegar w3skazuje 23,30. Na kalendarzu jeszcze 16 września. Na głównej ścianie, za naczelnym wielki czerwony prostokąt, tak czerwony jak znane mi z książek gwiazdy na czapkach budionnówkach. Na biurku przed naczelnym wielki talerz z tłustymi, grubymi, parującymi płatami wątroby z tak samo grubo pokrojoną cebulą. Jego redakcyjny przysmak od ponad 20 lat. Jak on może jeść w takim smrodzie? Usta otłuszczone, na biurko i na spodniach tłuste plamy. W drugiej ręce nieodłączny papieros. Guitanne lub Gaulloise? Przegryzając i mlaskając mówi, że jutrzejsze wydanie ma być bardzo mocne, trzeba wytłumić wejście armii czerwonej na tereny wschodniej Polski. I decyduje, że ma być tylko bardzo delikatne stwierdzenie. tego faktu. Krótko, zwyczajnie weszli. A główny akcent ma być na to jak na pocz l. 90 wyszli! z mocnym podkreśleniem jaka to strata, pustka. Opuszczone miasta, ulice, domy. Itd. Tragedia dla tubylców. W wydaniu internetowym atak sowiecki na Polskę ma się pojawić dopiero po g. 12. Od rana nic. Zespół ze zrozumieniem kiwa głowami. Zastępcy,zabiedzony jak suchotniczy fakit Piotr oraz będący jego zaprzeczeniem kocurowaty Jarek akceptują. Nagle wpada recepcjonistka z oficerem. Jakiś kapitan podaje red. Agnieszce opasłą teczkę z czerwonym napisem Tajne i wychodząc kładzie palec na usta. Wprawne palce red. Agnieszki szybko zakreślają wybrane zdania z przyniesionych dokumentów i podaje teczkę naczelnemu. Ten jeszcze bardziej skraca zakolorowane zdania i zaleca, że ma to iść natychmiast do druku. Pierwsza strona z krzykliwym nagłówkiem. Odchodząc od naczelnego z naniesionymi poprawkami red. Agnieszka z obrzydzeniem zauważyła na swej ulubionej białej eleganckiej bluzce koszulowej ordynarny tłusto- buro-cebulowo-wątróbkowy wykwit od palucha szefa. / że też ja kiedyś z tym wieprzem mogłam ........!!!omal jej się nie wyrwało z zaciśniętej ze złości szczęki!/. Wszystkie twarze mimo póznej nocnej pory nabierają radosnych rumieńców poranka. Macierewicz, profesorowie oraz cała sekta smoleńska dziś dostanie niezłą pigułę. Dwie Kasie coś uzgadniają z zastępcami Adama. Jedna odpowiada bpowi Hoserowi, że nie ma żadnych wyrzutów sumienia, gdyż to co pisze, robi od serca. Tej drugiej, dwojga nazwisk twarz jakby jeszcze bardziej się wykrzywia z satysfakcji, gdyż wie, że jej kolejny już tekst o nienawistnym szefie PiS znów będzie na pierwszej stronie. Zaś na uboczu, w kąciku siedzą specjalni goście. To rada matuzalemów. Coś jakby dowalacze. Mimo póznej pory nie okazują zmęczenia. Oni zawsze są gotowi służyć red. Adamowi i gazecie. To wielcy przyjaciele Adama i redakcji. Nestorzy z Wiślnej. Co prawda brakuje dziś ks Adama red. Tadeusza, który z innym doradcą prof. gienierałem prezydentowi odczytują w tym czasie obrazy z dronów, które krążyły nad związkowcami w miniony tydzień. Ale Halinka i Władek też i bez nich sobie poradzą. Stateczna, bardzo wiekowa już i była red. nobliwa Halina dostaje zadanie. Nawiązując do mocno skróconych wypisów jakich dokona Agnieszka z dostarczonych tajnych dokumentów z przesłuchania przez wojskową prokuraturę profesorów z komisji Macierewicza była red. Obłudnika ma dać ośmieszający ich suplement. Ma jak rzymskie matrony w Colosseum palcem w dół ośmieszyć ich i skazać. Zaprzyjażniony Władek zwany też profesorem też mocno się wyrywa majstrując przy zamku swej nieodłącznej gardłowo-szybkostrzelnej mitraliezy. Red. Adam studzi jego zapał i proponuje, że dopiero po powrocie profesora z Berlina da mu postrzelać ostrymi antypolskimi nabojami z jego ulubionej sprzężonej niemiecko-żydowskiej antypolskiej wielkokalibrowej Maschienen Gewehr wz 43. Jednocześnie prosi niezadowolonego mocno bulgoczącego prof. Władka, by zadzwonił do min. Radka z prośbą, aby tenże na twitterze dokopał Macierewiczowi od psycholi. Będzie mocne zsynchronizowane uderzenie. Mimo, że mój miernik stężenia gazów asenizacyjno-szambo-ściekowych już dochodzi do ostatniej granicznej kreski na czerwonej alarmowej skali, to zespół redakcyjny jak gdyby nic, dalej robi swoje. Smród, wyziewy,potworne stężenie gazów. A oni dalej, im nic! Czując, że tracę już przytomność resztkami sił gwałtownie pociągam za linkę łączącą mnie z ekipą zabezpieczającą przy włazie. I zlany potem budzę się z przerażenia. A to na moje szczęście tylko sen. Jest g. 02,45 18 września AD 2013. Ale zasnąć już nie mogę, choć ze snem problemów nigdy nie mam. Dalszy ciąg znany. Komputer, blog, dobra mocna kawa. A to dopiero 4,53! ze skowronkowym / o ile jeszcze nie odleciały?/ pozdrowieniem wasz szambo nurek

Brak głosów

Komentarze

Pozdrawiam, dziękuję, bardzo dziękuję. To w sam raz dla mnie bajka na dobranoc :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#381123