Łżecyngle z michnikowego GWna ośmielają się umoralniać katarynę, a czereśniacki doradca kpić z krytykujących Tuska generałów.

Obrazek użytkownika antysalon
Blog

Nasza koleżanka kataryna zawarła pozasądową ugodę z Axel Springer.
To finał głośnej w ub. roku sprawy, kiedy to der Dziennik za czasów red. Czarusia postanowił ujawnić tożsamość tej znanej blogerki.
Była ostra awantura i niezły dym. Naczelny , chamski szef Czarusia nawet zaproponował nam , abyśmy go pocałowali w de!
Potem der zeitung wydłużył swój tytuł, ale kataryna nie odpuściła podając niemieckiego wydawcę do sądu.
Dzisiaj już wiadomo, że między kataryną a Axel Springer doszło do ugody pozasądowej, co oznacza, że już tylko strony ułożą się między sobą, poza salą sądową.
I mają do tego prawo!
Ale na to nie wyrażają zgody łżecyngle z michnikowego GWna domagając się od kataryny, aby ujawniła warunki tej ugody!, szczególnie chodzi im o sferę finansową!
Niebywałe chamstwo michnikowych łżecynglowatych!
Jakim prawem to ickowate środowisko chce innym zaglądać do kieszeni?
Chamski typowy dla tego grona tupet.
Szczególnie uderzać musi to w sytuacji, gdy towarzycho z czerskiej uwłaszczyło się na majątku obywatelskim, na gazecie obywatelskiej, bo na taki cel kongres USA oraz francuskie Zgromadzenie Narodowe przeznaczyli specjalne środki w r. 1989., a te przecherne michnikoidalne kręty zawłaszczyli ten tytuł.

Wywiad generała Skrzypka dla "Rz" nie pozostawia cienia wątpliwości co zidiociałej, szkodliwej polityki rządu Tuska w polskich siłach zbrojnych.
Odezwał się natychmiast doradca gajowego czereśniaka, niejaki Kuzniar, podobno nawet prof. usiłujący kpić z krytycznych ocen wypowiadanych przez wojskowych.
Kilka cytatów:
"... Każdy średnio wykształcony wojskowy zdawał sobie sprawę, że do Ghazni nie trzeba się pchać.

p.Gdy przejmowaliśmy Ghazni, szef MON Bogdan Klich argumentował, że siły skupione w jednej prowincji będą skuteczniejsze, a polska flaga będzie bardziej widoczna.

o.Ministrowi Klichowi się akurat nie dziwię, bo on nie ma w ogóle pojęcia o wojsku. Dziwię się wojskowym, którzy mu doradzali. Jak mogli nie przewidzieć rozwoju wypadków w Ghazni?

p.Dowódcy mieli obowiązek ocenić sytuację i odwieźć ministra od posłania tam wojsk. Nie zrobili jednak analizy operacyjnej.

o.Powstał chaos, bo ci, którzy podejmowali decyzje, nie mieli kompetencji.

p.Ci, którzy podejmowali decyzje? Czyli kto?

o.Minister Klich i jego otoczenie.

p.Chwileczkę, kiedy w październiku 2008 roku przejmowaliśmy Ghazni, był pan dowódcą Wojsk Lądowych.
To panu podlegał kontyngent w Afganistanie. Zwracał pan Klichowi uwagę, że misja jest niewykonalna?

o.Zwracałem, problem polegał na tym, że nikt mnie nie chciał słuchać.
Przedstawiałem wiele razy szefowi Sztabu Generalnego śp. Franciszkowi Gągorowi głębokie analizy, co trzeba w Afganistanie zrobić. Co się z tymi analizami stało? Nie wiem. Spędziłem w jego gabinecie wiele wieczorów na rozmowach o misji afgańskiej. Generał Gągor widział potrzebę bardziej racjonalnego działania, ale to było utrącane przez decyzje polityków. Nie zgadzałem się z tym wszystkim i po śmierci kapitana Daniela Ambrozińskiego udzieliłem wam wywiadu, po którym zrzuciłem mundur.
p.Minister Klich był przekonany o słuszności decyzji. Mówił, że w 2013 roku Ghazni stanie się „kulturalną stolicą świata islamu”, szefa BBN, nieżyjącego już Aleksandra Szczygłę oskarżał o „nieznajomość elementarnej sztuki wojennej” w odpowiedzi na wątpliwości w sprawie objęcia prowincji.

o.Mówienie o Ghazni jako kulturalnej stolicy to jakiś obłąkańczy pomysł. A Aleksander Szczygło też nie miał przygotowania wojskowego, ale słuchał lepszych doradców.

p.Jak wyglądała misja, skoro brakowało ludzi?

o.Polegała na ciągłym przerzucaniu wojska w różne zagrożone rejony. Żołnierz pakował się, podróżował, rozpakowywał i znowu się pakował. Na dłuższą metę to nie miało sensu, bo w ten sposób można tylko zamęczyć ludzi. Wojsko było dobre, robiło, co się dało, ale żołnierze nie mogli się rozdwoić i być wszędzie. W rezultacie efektywność operacyjna była znikoma i nie wynikało to z winy żołnierzy czy dowódców.
p.Podobno Polacy nadal będą dowodzić.
o.Mrzonka. Być może propagandowo będziemy dowodzić. Ale nigdy, powtarzam, nigdy Amerykanie nie oddadzą nam pod komendę tysiąca ludzi.
p.Sojusznicy chyba nie są zadowoleni?
o.Zachowaliśmy się jak kapryśna panienka, która co kilka miesięcy zmienia zdanie. Najpierw chcemy prowincji, chcemy trzymać wysoko flagę, potem się okazuje, że nie potrafimy. Co więcej, Ghazni stała się jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w Afganistanie, bo nie potrafiliśmy nad nią zapanować.
p.Straciliśmy wiarygodność?
o.Ewidentnie. Przecież Amerykanie od nas nie wymagali przejęcia prowincji, to był nasz pomysł. OK, chcieliśmy, to nam dali, a teraz oni mają kłopot: muszą zebrać ludzi, przerzucić na nasz teren.
p.Czy ofiary, które ponieśliśmy w Afganistanie, idą na marne?

o.Żołnierze wykonują rozkazy, tak jak na wojskowych przystało. Ale widzą, że strategia jest błędna. Bo zamiast koncentrować się na walce, muszą bez przerwy się pakować, rozpakowywać, przenosić się z miejsca na miejsce. Są zdziwieni niekonsekwencją polityków, a zwłaszcza ministra Klicha, który ośmiesza siebie i polską armię.
p.Rozumiemy, że wycofanie się z Ghazni politycy mogą propagandowo sprzedawać jako sukces. Ale wojskowi są chyba zgodni, że to jest wywieszanie białej flagi?

o.Nie bardzo rozumiem, jak można tę porażkę przekuć w sukces. Nie da się ukryć kompromitacji. Powiem jeszcze jedną rzecz. My, podatnicy, ponosimy duże koszty finansowe obłędnych decyzji Bogdana Klicha. Za te przenosiny, wieczne manewry po Afganistanie płacimy. Czas zacząć rozliczać decydentów z wydatków.
Minister Klich i jego doradcy wykazali się brakiem myślenia strategicznego i operacyjnego. Nikt nie dokonuje analizy strategicznej tego, co się może zdarzyć. Wszystko stoi na głowie. Decyzje podejmują politycy, a wojskowi mają uzasadnić to, co politycy wymyślą. Do tego ogranicza się rola wojskowych. Nie ma żadnego kolegium dowódców, którzy doradzają, wykonują analizy, wyciągają wnioski.
p.Pan odszedł, protestując także przeciw temu, że nasze wojsko w Afganistanie nie ma odpowiedniego sprzętu. Czy coś się zmieniło na lepsze?
o.Po moim odejściu w sierpniu 2009 r. deklaracje pana premiera i ministra obrony były wielkie. Ale na tym się skończyło. Bezzałogowych samolotów rozpoznania nie ma, śmigłowców nie ma, nie ma karabinów Dillona, o które toczyłem bój. Popłynęły rosomaki, ale tu decyzja była podjęta przeze mnie, jeszcze w styczniu 2009 roku. Jest propaganda sukcesu, ale nie zmienia to stanu rzeczy – sprzętu nadal nie ma. Pakiet afgański okazał się literacką fikcją.
p.Czy minister Klich powinien odejść?
o..... Armia nie jest miejscem do zabaw. To jest poważna instytucja, która wykonuje daleko od granic niebezpieczną misję i reprezentuje Polskę. A minister Klich jest pacyfistą. Żartem można powiedzieć, że jego decyzje wynikają z przekonań. Po prostu rozbraja armię.
p.W jakim stanie jest armia?
o.Jest w złej kondycji, w coraz gorszej kondycji. To, co słyszę od żołnierzy, to zgroza."
cytaty za "Rz"
pzdr

Brak głosów