ŻYDOWSKI MORD NA DUCHOWNYCH W CZORTKOWIE

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

ŻYDOWSKI MORD NA DUCHOWNYCH W CZORTKOWIE

Czortków to miasteczko położone 76 km od Tarnopola i 82 km od Czerniowiec. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1427 roku. Na mapach z czasów panowania Władysława Jagiełły miejscowość ta jest oznaczona jako Czortkowice. Jednym z jej pierwszych właścicieli był Jerzy Czortkowski. W 1522 roku król Zygmunt I Stary nadał osadzie prawo magdeburskie. W 1610 roku w mieście rozpoczęto budowę zamku. Należał on do Holskich, a następnie do Potockich. Jego ostatnim właścicielem był Hieronim Sadowski. W XVII w. zamek odegrał wyjątkowo istotną rolę podczas najazdów Tatarów, którzy byli słabo uzbrojeni. Kiedy jednak zaczęli oni stosować ciężką artylerię, forteca została przez nich zdobyta.
Żydzi byli w Czortkowie przynajmniej od 1616 roku – na starym kirkucie zachowały się macewy z tą datą, m.in. nagrobek rabbiego Dawida Moszego. Na innych macewach widniały inskrypcje: „Tu leży umiłowana i cnotliwa kobieta, pani Riwka, córka Jechiela, niech pamięć o niej będzie błogosławiona, zmarła 24 dnia miesiąca Tamuza 1623 roku” i: „Sara jej imię, córka Icchaka, zmarła i została pochowana 29 dnia miesiąca Siwana 1636 roku”.
Możliwe, że osadnictwo żydowskie w mieście rozpoczęło się jeszcze przed rokiem 1616 . W książce „Maseat Binyamin” dotyczącej wcześniejszych dziejów Czortkowa, Dawid Binyamin, rabin Podhorców, pisze, że Żydzi przybyli do miasta w celach handlowych. Sprzedawali wino, co z czasem stało się to jednym z ich ważniejszych zajęć. Wspominają o tym pochodzący z Czortkowa Karl Emil Francozs w książce „Die Juden von Barnov nach Höheren Gesetzen” oraz rabbi Dawid z Bolechowa, którego ojciec także handlował winem. Właśnie ojcu towarzyszył on w 1739 roku w podróży do Kamieńca Podolskiego, której trasa przebiegała przez Tyśmienicę, Buczacz i być może przez Czortków.
W latach 1630–1655 miasto było oblegane przez Turków, a po wojnach polsko-tureckich znalazło się w granicach Imperium Osmańskiego. W latach 1678–1683 Czortków był rezydencją namiestnika paszy tureckiego.
Czortkowscy Żydzi niejednokrotnie ucierpieli również podczas wojen polsko-kozackich. Problemy z Kozakami towarzyszyły im zawsze, o czym można przeczytać w książce rabbiego Izaaka (Jizchaka) Rosenzveiga z 1809 roku. Złe stosunki ze szlachtą stanowiły natomiast specyfikę jedynie pewnego okresu ich historii. W 1645 roku Polacy zaczęli podejrzewać społeczność żydowską o współpracę z Kozakami.
Jak pisze litewski autor w swojej książce „Żydowskie dusze” (tom V), doszło wówczas do wygnania Żydów z miasta na przedmieście, które od tego czasu nosi nazwę Wygnanka. Stało się ono później jedną z żydowskich dzielnic Czortkowa.
Żydzi zaczęli wracać do miasta w roku 1705. Annały świadczą o tym, że do pierwszych, którzy osiedlili się wtedy w Czortkowie, należały rodziny rabina Jaakowa oraz rabina Chaima, syna „pobożnego rabina Izraela (Yisroela)”. Na kirkucie jest kilka macew z inskrypcjami „syn pobożnego rabina Izraela”. Jedna z nich pochodzi z 1702 roku.
W 1683 roku Andrzej Potocki wyzwolił miasto spod władzy tureckiej. Po ustanowieniu pokoju karłowickiego w 1699 roku powróciło ono do Rzeczypospolitej. W tym czasie zaktualizowano również prawa Potockich do Czortkowa. Z annałów społeczności żydowskiej dowiadujemy się, że w 1745 roku Żydzi zostali ponownie zaproszeni do osiedlania się w mieście, chociaż oficjalnie mogli w nim mieszkać już wcześniej – zezwolił na to Stefan Potocki w 1722 roku. Mówiący o tym dokument nosi tytuł „Prawa nadane Żydom m. Czortkowa przez Stefana Potockiego” („Stefan Potocki, Teresa Potocka, Joachim Potocki 1772 rok). Na jego mocy Żydzi mogli osiedlać się w mieście, budować w nim domy i sklepy, a także wybierać miejsce zamieszkania. Za każdy dom płacili do skarbu miasta 3 złote, a jeśli budynek był ze sklepem – 5 złotych, jeśli był to tylko sklep – 3 złote, a jeśli znajdował się on „za rzeką” (tzn. za Seretem) – 1 złoty. Domy rabina i chazana oraz szpitale były zwolnione od tych opłat. Społeczność żydowska podlegała własnej jurysdykcji. Jeśli któryś z jej członków nie był zadowolony z decyzji kahału, mógł się zwrócić do starosty lub wojewody. Żydzi byli zobowiązani pracować przy remontach dróg i zamku, a także uczestniczyć w obronie twierdzy. Właścicielowi miasta – swojemu protektorowi – musieli płacić podatki za sprzedaż piwa i wódki.
KLASZTOR OJCÓW DOMINIKANÓW
Klasztor w Czortkowie powstał w 1610 roku. Reelekcja domu bł. Czesława miała miejsce w 1992 roku. Obecnie pracuje tam trzech ojców. Czortkowscy dominikanie obsługują parafie: Jagielnica, Tłuste, Lisowce, Szybowce, Czarny Las.
MATKA BOŻA CZORTKOWSKA
Obraz Matki Boskiej Czortkowskej został namalowany przez nieznanego malarza prawdopodobnie w końcu XV wieku.
Obraz Matki Bożej Różańcowej pochodzi z kościoła dominikanów z Czortkowa leżącego w jarze rzeki Seretu. Wizerunek ten od września 1983 roku znajduje się w kaplicy Kotowskich kościoła św. Jacka w Warszawie. Został on najpierw przewieziony w 1945 roku do Krakowa, gdzie został poddany konserwacji. W Czortkowie przez 300 lat był otoczony wielką czcią i planowano przyozdobić go koronami papieskimi. Obecnie w Czortkowie znajduje się jego wierna kopia. Zarówno w Czortkowie jak i w Warszawie zbierana jest dokumentacja celem wystąpienia do Stolicy Apostolskiej o koronację oryginału w Warszawie i kopii w Czortkowie.
W 1663 roku król Polski Jan Kazimierz podarował obraz (znajdujący się od końca XV wieku w Ostrowni pod Witebskiem) dominikanom w Czortkowie. Wizerunek został zaopatrzony w łacińską inskrypcję: "Jan Kazimierz, król Polski, był w Czortkowie z Cudownym Obrazem z Ostrowni". W 1910 roku został przeniesiony do nowo wybudowanego kościoła klasztoru Dominikanów w Czortkowie. 29 sierpnia 2009 arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski dokonał koronacji kopii obrazu Matki Bożej Czortkowskiej znajdującej się w kościele dominikanów pw. św. Stanisława w Czortkowie.
POWSTANIE W CZORTKOWIE
Mało znana jest historia zrywu, do którego doszło w nocy z 21 na 22 stycznia 1940 roku w okupowanym przez Sowietów Czortkowie, na Podolu. Jest to jedyny przypadek takiej akcji przeciwko Sowietom na terenach zajętych przez nich w 1939 roku.
Powstanie czortkowskie – polski, lokalny zryw wyzwoleńczy, do którego doszło w nocy 21/22 stycznia 1940 w okupowanym przez sowietów Czortkowie. Powstanie czortkowskie było pierwszym antysowieckim zbrojnym zrywem Polaków w okresie II wojny światowej.
W czerwcu 1941roku – po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej NKWD przystąpiło do ewakuacji części więźniów z Czortkowa i wymordowania pozostałych. Według relacji świadka polskiego, kolumnę więźniów pędzono drogą na Żytomierz, przez Winnicę i Humań. Słabnących dobijano po drodze, tak, że większość została zamordowana przed dotarciem do Humania. Inną grupę więźniów transportowano koleją przez siedemnaście dni z Czortkowa do Gorkiego. Podróż w wagonach, pełnych odchodów zwierzęcych, odbywała się w ścisku i upale, co spowodowało dużą śmiertelność – w jednym z wagonów ze stu trzydziestu pięciu osób zmarły trzydzieści cztery. Ciała zmarłych strażnicy usuwali co kilka dni. Pozostałych w czortkowskim więzieniu NKWD zamordowało przy użyciu karabinów maszynowych, a ich zwłoki zakopano na dziedzińcu więziennym.
MĘCZEŃSTWO OJCÓW DOMINIKANÓW Z CZORTKOWA
Konwent Ojców Dominikanów pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Czortkowie, ufundował wojewoda ruski Stanisław Górski w 1610 r. Miejsce to przez wieki trwale wpisało się w historię Polski, szczególnie zaś w okresie II Rzeczypospolitej, kiedy stanowiło główne centrum życia kulturalnego i religijnego mieszkańców Podola, w przygranicznym pasie ZSRS. O ile działalność braci dominikańskiej wśród okolicznej ludności budziła coraz większy szacunek wiernych, o tyle stwarzała poważne obawy sowieckich służb wywiadowczych, którym szeroko zakrojona działalność Kościoła katolickiego była nie w smak. Sytuacja ta zaostrzyła się jeszcze bardziej z chwilą napaści sowieckiej na Polskę – 17 września 1939 r. i zajęciu Czortkowa. Agresor przystąpił do programowej i skomasowanej walki z Kościołem, co przejawiało się m. in. w usunięciu religii i symboli z nią związanych ze szkół i urzędów państwowych. Jak podkreślił Mariusz Krzysztofiński, z IPN w Rzeszowie, równocześnie z nasileniem prześladowań osób cywilnych rozpoczęła się inwigilacja zakonników, majątek klasztorny rozparcelowano, a sam obiekt zajęło wojsko. – Opór ludności Czortkowa wobec agresji bolszewickiej oraz nieudanej próby usunięcia zakonników zaowocowały falą masowych represji. Na klasztor nałożono wysokie podatki, posypały się także kary dla ludności cywilnej, a najbardziej niepokorni wobec sowieckiego reżimu trafiali do więzień. 22 czerwca 1941 r. wraz z wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej, rozpoczęła się ewakuacja więzień. W myśl podjętych decyzji, więźniowie skazani na śmierć, bądź ci, wobec których orzeczono długoletnie wyroki, mieli zostać rozstrzelani, reszta zaś wywieziona w głąb ZSRS. Z danych IPN wynika, że szczątki ok. 200 osób, spośród 1300 osadzonych, odnaleziono zamurowane w gmachu więzienia w Czortkowie, bądź pogrzebane na jego dziedzińcu. Grupę ok. 700 tzw. „wrogów” ZSRS deportowano do Humania i tam zgładzono, a 350 kolejnych w nieludzkich warunkach przetransportowano koleją w głąb Rosji, gdzie w większości zginęli. – Za szczególnych wrogów uznano również Ojców i Braci Zakonu Kaznodziejskiego (Dominikanów), z których ośmiu zgładziło NKWD w lipcu 1941 roku. Zbezczeszczono też wnętrza kościoła i klasztoru. Osoby, którym udało się przedostać do wnętrza klasztoru i kościoła, wyniosły porozrzucany po podłodze Najświętszy Sakrament i adorowały Go we własnych domach – zaznaczył Mariusz Krzysztofiński. Uroczysty pogrzeb męczenników dominikańskich odbył się 13 lipca 1941 r., pod przewodnictwem ks. Pawła Boczara – katechety miejscowego gimnazjum, w asyście księży Władysława Lupy, proboszcza z pobliskiej Słobódki Dżuryńskiej, oraz Wacława Szetelnickiego – późniejszego autora wielu publikacji dotyczących historii Kościoła. Szczegółowe relacje świadka zbrodni na Dominikanach pochodzą od urzędniczki Urzędu Skarbowego w Czortkowie, Augustyny Moroz. Spisane w rok po masakrze, zamieścił w wydanym w 2003 roku X tomie Studiów Rzeszowskich autor wykładu, Mariusz Krzysztofiński. Relacja ta, podobnie jak wiele innych dotyczących zbrodni czortkowskiej, znajduje się obecnie w Archiwum Polskiej Prowincji Ojców Dominikanów w Krakowie. Materiały te zebrał i oznaczył wspólnym tytułem – „Wspomnienia chwil przeżytych w czasie ucieczki bolszewików” – o. Reginald Wiśniowski.
Pamięć męczenników czortkowskich do dziś tkwi głęboko w sercach Polaków pamiętających chociażby z przekazów najbliższych sobie osób tamte bolesne wydarzenia. Wielu z nich zgromadziło się podczas wykładu Mariusza Krzysztofińskiego w klasztorze Ojców Dominikanów w Jarosławiu, by wspominać bolesną, wciąż nie osądzoną do końca prawdę o cierpieniach narodu polskiego i modlić się o wyniesienie na ołtarze męczenników – zakonników z Czortkowa.
W okresie od 2 do 13 lipca 1941 roku w Czortkowie na Podolu, w wyniku akcji przeprowadzonej przez sowieckie organy bezpieczeństwa, zamordowano ośmiu zakonników dominikańskich z tamtejszego klasztoru. Akt bezprawia i barbarzyństwa wobec duchownych oraz sytuacja klasztorów dominikańskich sprzed II wojny światowej na obszarze dawnej archidiecezji lwowskiej, to główne tematy wykładu pt. Męczeństwo Ojców Dominikanów w Czortkowie w lipcu 1941 roku, jaki 3 listopada 2003 roku w klasztorze Ojców Dominikanów w Jarosławiu wygłosił Mariusz Krzysztofiński z Instytutu Pamięci Narodowej w Rzeszowie.
Wstrząsające fakty o zbrodniach popełnionych przez Żydów na Polakach na Kresach znajdujemy w relacji księdza Zygmunta Mazura o losach klasztoru Dominikanów w Czortkowie. Jak pisał ksiądz Mazur, sytuacja klasztoru uległa gwałtownej zmianie 22 czerwca 1941 r. z chwilą wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej (...). Jak to było w zwyczaju systemu stalinowskiego, przede wszystkim przystąpiono do likwidacji prawdziwych i domniemanych wrogów rządów komunistycznych. Do tej grupy zaliczono przede wszystkim duchownych. Skierowane tam władze bezpieczeństwa w porozumieniu z jednostką wojskową wpadły w nocy na 2 lipca i wywlokły z klasztoru byle jak odzianych o. Justyna, o. Jacka, o. Anatola oraz brata Andrzeja. Wywiezieni nad rzekę w Starym Czortkowie na tzw. Groblę zwaną Berda, zostali pomordowani strzałami w tył głowy. Wykonawcami wyroków byli miejscowi Żydzi, służący w NKWD, co potwierdzają zachowane zeznania mieszkańców Czortkowa (jeden z uczestników mordu był w PRL po 1945 r. generałem Wojska Polskiego (...). O pozostałych zakonnikach nie można było się niczego dowiedzieć, ponieważ wojsko broniło dostępu do klasztoru, a kościół pozostawał zamknięty. Mimo tych trudności jednemu uczniowi udało się przedostać do kościoła, a stamtąd do cel położonych na parterze. To, co zobaczył, było przerażające. W poszczególnych łóżkach leżeli pomordowani strzałami w głowę bracia R. Czerwonka, M. Iwaniszczew i tercjarz J. Wincentowicz (...). Sowieckie władze bezpieczeństwa równocześnie z mordami splądrowały kościół (...). Chcąc zatrzeć ślady dokonanej zbrodni, wojsko podpaliło klasztor.
Ofiarami mordu w klasztorze w Czortkowie padli ojcowie: Justyn Spyrłak, Jacek Misiuta, Anatol Znamirowski i Hieronim Longawa; bracia zakonni: Andrzej Bojakowski, Reginald Czerwonka i Metody Lwaniszczów, wreszcie kościelny Józef Wincentowicz.
Jednym z zabójców i ich przewodnikiem był enkawudzista, miejscowy Żyd, nazwiskiem Blum, mordujący ofiary w pozycji klęczącej strzałami w tył czaszki. Zamordowani mieli ręce zawiązane do tyłu.

TEKST UKAZAŁ SIĘ W "WARSZAWSKIEJ GAZECIE" 5 LUTEGO 2013 R.

Dokumenty, źródła, cytaty:
Archiwum IPN w Rzeszowie edycja przemyska 48/2003 Mariusz Kamieniecki
http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=ed200348&nr=144
http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=zbrodnia-na-dominikanach-w-czortkowie
http://wspolnotapolska.org.pl/wydarzenia/powstanie-czortkowskie-1940/
http://www.misje.dominikanie.pl/placowki-misyjne/czortkow-ukraina
http://www.jerzyrobertnowak.com/artykuly/Nasza_Polska/Przemilczane_Zbrodnie_3.htm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czortk%C3%B3w
http://www.misje.dominikanie.pl/placowki-misyjne/czortkow-ukraina

Brak głosów

Komentarze

Podobnie działo się w innych miejscach pod sowiecką okupacją, w czerwcu, lipcu 1941, gdy Sowieci uciekali. W więzieniu w Dobromilu, koło Przemyśla, miejscowy Żyd, nazwiskiem Gruber (?) mordował więźniów pięciokilowym młotem. Był funkcjonariuszem NKWD lub służby więziennej, a wcześniej sowieckim konfidentem. Mordował świadków swoich zbrodni. Zamordował kilkadziesiąt, może ponad sto Polaków.

Bielinski

Vote up!
0
Vote down!
-1

Bielinski

#347558

Nigdy dość prawdy. Kto na polskim portalu ośmiela się, zgłaszać słowa prawdy o żydowskich bandytach?. Domyślam się bez trudu. Jest taki jeden, miłośnik żydostwa. Szaragęś, nie szara eminencja!. Powinowaty zbrodniarzy?...

Vote up!
0
Vote down!
0
#347562

antypolonizm jest proweniencji żydowskiej - to jeszcze chyba wolno zauważać?:))Dodajmy  że b. często oskarżenie o  ów i"antysemityzm" jest tylko narzędziem, pojęciem-wytrychem uzywanym przez różnych szowinistów żydowskich (i chyba nie tylko szowinistów) w celu zastraszenia tych co nie chcieli uklęknąć i wypowiadać się jedynie z kolan albo czasem uklękli zbyt wolno albo na nieprawidłowe kolano. Dodajmy, że często "antysemityzm" to tylko samoobrona takich nieklęczących lub po prostu atakowanych. No ale podobno jest też taki prawdziwy:). Taki antysemityzm i filosemityzm, najlepiej chyba skomentował parę lat temu Łysiak w felietonie pozegnalnym z GazPol:

"..I tylko połowicznie zgadzam się z jego tezą, że "antysemityzm to choroba, która działa ogłupiająco" . Fakt, tak jest istotnie, a połowiczność prawdy polega tu na przemilczeniu rewersu tego medalu, czyli na drugim fakcie bezspornym: lizusowski filosemityzm również ogłupia, czasami dużo silniej, czego w III RP mamy mnóstwo przykładów, gdyż będąca akademią filosemityzmu michnikowszczyzna pracuje pełną parą już nieomal dwie dekady."

Vote up!
0
Vote down!
0
#347626

sił (media i "organy"), jest atakowany z taką mocą, że nie potrzebują np. mojej pomocy, nie będę się wpychał w zwarty tłum.:))) Ponadto "zwalczający antysemityzm", jakoś tak często mają antypolskie wypowiedzi i  często sprawiają wrażenie szowinistów. Niekoniecznie mnie to pociąga.  Natomiast na antypolonizm, także ten prosemicki - trzeba reagować. Szczególnie jeśli się jest Polakiem.

Albo może spójrzmy bardziej "politycznie poprawnie". Skoro wszelki inne narody  i rasy, należy traktować równo,  bez wyróżniania (nie poniżając, ale i nie wywyższając), to niby dlaczego należy "zwalczać antysemityzm" bardziej niż antyormianizm, antyromizm (antycyganizm?), antybułgaryzm czy antynorwegizm? No chyba, że zrezygnujemy z "równości" i  stwierdzimy oficjalnie: wszystkie narody są równe, ale jeden jest równiejszy niż inne. Czy to już daleko od herrenvolku?

2. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na różnicę: filo i pro:))). Można być profrancuskim nie lubiąc Francuzów, np. z wyrachowania; frankofil raczej ich lubi.:)

Cóż, jak domniemuję autorowi cytatu, chodziło po prostu o bezkrytyczne, służalcze i bezwarunkowe popieranie iowej nacji, bez względu na okoliczności, a czy nazwiemy to  filo czy pro, nie ma raczej pierwszorzędnego znaczenia. Filogermański i proniemiecki - muszę to sobie przetrawić.:))

Vote up!
0
Vote down!
0
#347886

Zamyśliłem się i ja.
,,Antypolski,, , ,,antyniemiecki,, , ,,antyfrancuski,, , czy ,,antysemicki,, to OGŁUPIONY w znaczeniu łysiakowskim.
,,Filogermański,, , ,,filofrancuski,, , czy ,,filosemicki,, , to również OGŁUPIONY, ale do kwadratu.
W tym ostatnim przypadku najbardziej ogłupiający wpływ ma
,,akademia filosemityzmu michnikowszczyzna,,.
OGŁUPIONY, tak jak jak każdy zakochany, czy też każdy, któremu wmówiono zakochanie.
Zakochanie to nie miłość, to tylko jej wstępna, emocjonalna, ogłupiająca forma nie poddana jeszcze ocenie rozumu, duchowej ocenie dojrzałego człowieczeństwa i decyzji świadomej, i wolnej woli, by stać się miłością.

Łatwo ją zakłamać. Łatwo się podszyć pod osobę wzajemnie zakochaną.
Lewaccy zwyrodnialcy są ze swej natury satanistami, duchowymi dziećmi szatana, ojca kłamstwa. Ogłupiony potrafi być przekonany, że to on sam się zakochał, ot tak sobie i że tak trzeba (nawet nie pomyśli, czy to dobrze, bo by wiedział, że to nie miłość, bo miłość jest zawsze w służbie dobra).
Tym michnikowszczyźnianym kłamstwem jest przede wszystkim właśnie zrównanie filosemityzmu i prosemityzmu, i najpierw sprowadzenie wszystkiego do filosemityzmu, który wyraźnie pobudza emocje, by zatrzeć trzeźwiącą rolę przedrostka ,,pro-,, , by nie przebiło się przez tą trzeźwość słowo ,,zdrada Ojczyzny,, , a zaraz potem zrównanie filosemityzmu z walką przeciw antysemityzmowi.
To po to, by od razu przejść do skupienia się na tej walce, jako jedynie słusznej, kierując swoje pobudzone emocje przeciw wrogowi, którym po prostu już staje się każdy, kto nie kocha Żydów.
Oczywiście tych Żydów, którzy sami Żydów kochają nade wszystko, zwłaszcza lewaków, w tym żydomasonów, i nigdy nie stają po stronie prawości, jak np. Wildstein, którego akademia filosemickiej michnikowszczyzny nie lubi.
W ogóle nie stają po stronie nikogo, kogo ,,akademia nie lubi,, , a nawet ,,ze swojej własnej inicjatywy,, walczą przeciwko nim, nawet nie widząc, że walczą po stronie żydowskich szowinistów.

Antyniemiecki, filogermański, proniemiecki
Filogermański - proniemiecki. Antyniemiecki - proniemiecki. Proniemiecki - antypolski (zdrada).
Zakochany w niemieckości - nienawidzący polskości (głupota).

Vote up!
0
Vote down!
0
#347930

takich białych kart historii, takich różnych "Brzostowic Małych", szczególnie, że wyróżnikiem wszystkich właściwie sił politycznych, "elit" itd jest slużalczo-lizusowski filosemityzm. Czasem radośnie demonstrowany (jak chwalenie się zwiększeniem wydatków na muzeum Żydów - ewenement w dobie kryzysu, gdy władze chwalą się albo  oszczędnościami albo wydatkowaniem (oszczędnym zresztą) na namacalnie pożyteczną dla wszystkich inwestycję, np. drogi), czasem jest to  przemilczenie działań przedstawicieli "nacji", które trudno uznać za przyjazne .

Już miejscowa hasbara zgłosiła wpis Aleszuma. Starają się, działają:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#347620

Za wytrwałe i odważne odkrywanie prawdy o bestialskim żydzizmie-dziesiątka z Wielkanocnym pozdrowieniem.

"Nie lękajcie się!" J.P.II

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie lękajcie się!" J.P.II

#347629

Aleksander Szumański

Zbrodnia na Dominikanach w Czortkowie

Wstrząsające fakty o zbrodniach popełnionych przez Żydów na Polakach na Kresach znajdujemy w relacji księdza Zygmunta Mazura o losach klasztoru Dominikanów w Czortkowie. Jak pisał ksiądz Mazur: Sytuacja klasztoru uległa gwałtownej zmianie 22 czerwca 1941 r. z chwilą wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej (...). Jak to było w zwyczaju systemu stalinowskiego, przede wszystkim przystąpiono do likwidacji prawdziwych i domniemanych wrogów rządów komunistycznych. Do tej grupy zaliczono przede wszystkim duchownych. Skierowane tam władze bezpieczeństwa w porozumieniu z jednostką wojskową wpadły w nocy na 2 lipca i wywlokły z klasztoru byle jak odzianych o. Justyna, o. Jacka, o. Anatola oraz brata Andrzeja. Wywiezieni nad rzekę w Starym Czortkowie na tzw. Groblę zwaną Berda, zostali pomordowani strzałami w tył głowy. Wykonawcami wyroków byli miejscowi Żydzi, służący w NKWD, co potwierdzają zachowane zeznania mieszkańców Czortkowa (jeden z uczestników mordu był w PRL po 1945 r. generałem Wojska Polskiego (...). O pozostałych zakonnikach nie można było się niczego dowiedzieć, ponieważ wojsko broniło dostępu do klasztoru, a kościół pozostawał zamknięty. Mimo tych trudności jednemu uczniowi udało się przedostać do kościoła, a stamtąd do cel położonych na parterze. To, co zobaczył, było przerażające. W poszczególnych łóżkach leżeli pomordowani strzałami w głowę bracia R. Czerwonka, M. Iwaniszczew i tercjarz J. Wincentowicz (...). Sowieckie władze bezpieczeństwa równocześnie z mordami splądrowały kościół (...). Chcąc zatrzeć ślady dokonanej zbrodni, wojsko 4 lipca 1941 r. podpaliło klasztor (por. Ks. Z. Mazur Męczeński klasztor dominikanów w Czortkowie, "Gazeta", Toronto, nr 45 z 1992 r.).

Ofiarami mordu w klasztorze w Czortkowie padli ojcowie: Justyn Spyrłak, Jacek Misiuta, Anatol Znamirowski i Hieronim Longawa; bracia zakonni: Andrzej Bojakowski, Reginald Czerwonka i Metody Lwaniszczów, wreszcie kościelny Józef Wincentowicz (według książki ks. W. Szetelnickiego Zapomniany lwowski bohater - ks. Stanisław Frankl (1903-1944), Rzym 1983, s. 122).

Według wspomnień Lesława Juriewicza w książce Niepotrzebny jednym z zabójców i ich przewodnikiem był NKWD-zista, miejscowy Żyd, nazwiskiem Blum (por. L. Juriewicz Niepotrzebny, Londyn 1977, s. 29). Juriewicz wspominał, że w Czortkowie w tym czasie mówiono dużo o jakimś wędkarzu, który ukryty w krzakach na przeciwnym brzegu rzeki obserwował całe morderstwo (...). Wędkarz ten opowiadał, że ofiary zostały zastrzelone w pozycji klęczącej strzałami w tył czaszki. O ile pamiętam, mówił też, że zamordowani mieli ręce związane z tyłu (por. tamże, s. 30).

http://www.jerzyrobertnowak.com/artykuly/Nasza_Polska/Przemilczane_Zbrodnie_3.htm

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksander Szumanski

#347636

Zachowam to, nigdy o tym nie słyszałem. Dziwi mnie tylko (1) i zgłaszanie treści, bez uzasadnienia. Skoro ktoś to robi, powinien mieć odwagę uzasadnić oficjalnie, dlaczego tego nie zrobi?

Pozdrawiam (10)
Polak2013

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

Vote up!
0
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#347646

Juz samo uzycie słowa -"Żyd" jest traktowane jako przejaw "antysemityzmu" pełna i całkowita indoktrynacja przez "mendia" poprawnego nurtu jest tak wielka że wielu zwykłych ludzi zaczyna uważać swoich przodków za współsparawców eksterminacji Żydów podczas II wojny światowej a jakiekolwiek napomknięcie o w/w sprawach jest traktowane z usmieszkiem politowania (ot antysemita-idota się trafił)!

Vote up!
0
Vote down!
0
#347845