Niech sczezną artyści

Obrazek użytkownika Nessun Dorma
Blog

Są dwie szkoły badania kręgosłupa moralnego artystów. Jedna zakłada niezależność dzieła od postawy twórcy i na wszelkie skrzywienia patrzy przez palce. Jej wyznawcy twierdzą, że nawet kanalii można wybaczyć wszystko, jeżeli swoje winy odkupiła arcydziełem. Esteci z kolei wierzą w dobry smak artysty i chcieliby widzieć jego nazwisko nie tylko na liście obowiązkowych lektur, ale także na liście porządnych ludzi. Historia kultury pełna jest życiorysów, których fragmenty życzliwie, albo wstydliwie się przemilcza. Z reguły jednak bardziej surowo ocenia się twórców, którzy przeżyli epizod fascynacji faszyzmem, niż tych zakażonych ideologią komunistyczną w sowieckiej wersji (ilu ich nie było!)
Elity intelektualne i artystyczne współczesnej Polski (używam słowa "elity" bez ironii, ponieważ rzeczywiście chodzi o najwybitniejsze jednostki) doskonale sobie zdają sprawę z zagrożeń, płynących z mieszania w "gównie" polityki (dosyć popularny pogląd, zmierzający do zanegowania wszystkich opcji politycznych). W znacznej większości wywodzą się z niepodległościowego nurtu kultury niezależnej, mają więc poczucie dobrze spełnionego obowiązku i kombatanckie blizny. Po odzyskaniu niepodległości, po upadku (?) komunizmu stanęli z dala od problematyki, nie dorastającej do wyżyn artystycznych subtelności i prawdziwej istoty egzystencjalnych dylematów. Dołączyli do nich młodzi, "gniewni" inaczej, skupieni na indywidualizmie, odwróceni od przeszłości (uważanej za największą zarazę..) i historii. Wspólnie zachłysnęli się wolnością, możliwością nieograniczonych podróży, artystycznych wymian, powrotem do kawiarnianego stolika i niezagrożoną pozycją przy bufecie. Po latach okazało się, że ostrożność i obojętność zaprowadziła ich na pasek władzy i przestronne salony konformizmu. Salony te już nie są zaściankowo-polskie, ale światowo-europejskie, można się w nich swobodnie poruszać, patrząc przez okna tak, by ani cierpienie i krzywda, ani Bóg, Honor, Ojczyzna nie musiały być twórczą inspiracją. Wchodząc na namaszczony przez środowisko Michnika parnas zapewnili sobie wygodne życie, pozycję w środowisku i metkę towaru eksportowego. Nie muszą zwracać uwagi, że coraz liczniejsze grono konsumentów sztuki nie ma więcej ochoty oglądać ich filmów, czytać ich wierszy i analizować fabuł, zanurzonych w próżni powieści. Ponieważ są wybitniejsi artyści, wybitniejsi filmowcy, wybitniejsi pisarze, których poglądami nie trzeba być zażenowanym.

Brak głosów

Komentarze

Tekst świetny, krótki, trafiony.
10/10 z czystym sumieniem :).

Vote up!
0
Vote down!
0
#86699

Doskonały i potrzebny tekst!
Dziękuję !!!

Vote up!
0
Vote down!
0

Firley

#86721

... bo ja akurat do gildii artystycznej należę. Na szczęście kręgosłup (moralny i ten drugi też) mam zdrowy. Ale...co mam zrobić z moim ukochanym Mozartem? Do masonerii gamoń należał. :(

Na otarcie łez Callas posłucham. A tak a'propos... 16 września minęła 33-cia rocznica jej śmierci. Pozdrawiam Niepoprawnych arią z "Uprowadzenia z Seraju" W.A.Mozarta w wykonaniu Marii Callas.

contessa

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#86824

Mozartowi wybaczymy wszystko! Wajdzie - nie!

Vote up!
0
Vote down!
0

http://www.nessundormablog.com

#86830

Uuuuffffffff, odetchnęłam. :):)

Wracając jednak do Pańskiego artykułu o artystach - we wszystkich zawodach jest podobnie, tyle że w odniesieniu do artystów to zjawisko jest frapujące bo generalnie sztukę uważa się za apolityczną, artystę uważa się za osobę wrażliwą, niezależną, mającą w wysokim stopniu rozwinięte poczucie etyki itd. Poza tym artysta, który ceni siebie raczej trudno stanie się czyimś sługusem, raczej trudno poleci reklamować cudzy produkt, niechby nawet za ogromne pieniądze. Czy ktoś widział takiego np.Placido Domingo by brał udział w reklamie piwa czy jakiegokolwiek innego produktu? Ja widziałam w Hiszpanii reklamę, w której Domingo reklamował... artystę Placido Domingo i artystkę Sissel.
Oczywiście artyście trudno egzystować i rozwijać się bez tzw.mecenasa, ale tu artysta zawsze może dokonać wyboru. Poza tym - artysta im ma większe wzięcie, tym bardziej jest niezależny i nigdy nie podepnie się jak np. Wajda czy Kutz pod patronat władzy. Z tymi dwoma panami jest też inny problem - swój wiek mają, karierę twórczą zakończyli, ale... ach, ten błysk reflektorów. Tak trudno bez niego żyć. No, i... żeby nadal grzać się ich blaskiem zdecydowali się robić z siebie szmaty, bo gdzie dziś to znajdą jak nie przy władzy? Inna sprawa, że władza, zwłaszcza zakompleksiona (a nasza obecna taka właśnie jest) - uwielbia publicznie ocierać się o sławne nazwiska z dziedziny sztuki by uszczęknąć choć odrobiny ich blasku i sławy dla siebie. I dlatego tak się wzajemnie hołubią bo sami są w sumie niczym.
Jestem pewna, że za 100 lat taki W. i K. będą figurować w naukowych opracowaniach, almanachach itd., w których oprócz sławnego dorobku filmowego na pewno zostaną wspomniane, a może nawet wypomniane ich niesławne polityczne mezalianse.

Na koniec taki oto wniosek mi się nasuwa - sławny artysta swój sławny wizerunek powinien zachować i po śmierci. Inaczej - przestaje być sławnym...
Pozdrawiam.

contessa

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#86945