Wrony z ulicy Czerskiej

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

 


 

 

Kiedyś już ładnych parę lat temu ktoś napisał, że mam obsesję na punkcie Gazety Wyborczej. Po jakimś czasie wyczytałem znowu, że w tej obsesji dogoniłem nawet samego Stanisława Michalkiewicza. To już potraktowałem, jako wielki komplement, bo nie ma nic ważniejszego w walce o wolną i suwerenną Polskę niż właściwe zdefiniowanie wroga, a Stanisław Michalkiewicz, co jak co, ale zdefiniować zagrożenia i namierzyć wroga potrafi, jak mało kto.

Trzeba przyznać, że po tych wszystkich latach sytuacja Gazety Wyborczej odwróciła się o 180 stopni i dla wielu ludzi z busoli stała się ona anty-busolą.

Dzisiaj większość czytających organ z Czerskiej wie, że kiedy atakuje ona na przykład panią poseł Krystynę Pawłowicz to znaczy, że musi być z niej super babka. Jeżeli Wyborcza lansuje i podtyka czytelnikom pod nos takie „autorytety” jak byli zakonnicy Obirek i Bartoś czy ksiądz Lemański to wiadomo, że są to wrogowie Kościoła. Kiedy bierze w obronę jakiegoś komunistycznego aparatczyka czy esbeka lub kabewiaka to w ciemno możemy założyć, że musi to być jakieś wyjątkowe czerwone bydlę, łachudra i łajdak.

Ktoś powie, że nie ma co za bardzo się cieszyć, ponieważ nadal sporo jest takich, którzy Gazetę Wyborczą ciągle kupują i czytują.

Sięgnijmy do naszej historii.

Niemiecka okupacyjna gadzinówka, Nowy Kurier Warszawski miała nakład 200 tysięcy egzemplarzy i rozchodziła się w okupowanej Warszawie jak świeże bułeczki. Tylko jeden raz, 1-go września 1940 roku po ogłoszeniu jej bojkotu przez Państwo Podziemie sprzedano tego szmatławca o połowę mniej. Później wszystko wróciło do normy.

Dlaczego tak się działo? Mechanizm podobny do tego, z jakim mamy do czynienia dzisiaj.

Decydowała nie tyle propagandowa treść, co zamieszczane tam prywatne ogłoszenia, porady, nekrologi i praktyczne informacje o produktach na kartki czy racjach żywieniowych.

Niestety, my Polacy tacy jesteśmy, że zamiast szybkich i gwałtownych przemian zawsze przed wydaleniem wszystko musimy powoli i dokładnie rozdrobnić oraz przetrawić.

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza przypomina mi stado wron, które doskonale wiedzą, że wstrętnie kraczą, ale zdają sobie też sprawę z tego, że inaczej nie mogą, nie potrafią, a co najważniejsze, nie chcą.

To wygląda wbrew ich intencjom coraz uczciwiej i jednocześnie zabawnie, a nawet fajnie.

 

Gdy rozdziawią dziób - wiedzą dokładnie,

 Że ich głosy brzmią raczej nieładnie,

 Lecz nie wstydzą się i nie tłumaczą,

 Że brzydko kraczą...

 

 I myśl w głowach nie świta im dzika,

 By krakaniem udawać słowika,

 By krakaniem nieść sobie pociechę -

 - i to jest w dechę!

(Wojciech Młynarski)

Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta

Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami śp. Arkadiusza "Gaspara"

Gacparskiego, jak i poprzednią, „Jak zabijano Polskę”.

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6

Najnowszy numer ogólnopolskiego tygodnika Warszawska Gazeta  w kioskach

 

Brak głosów

Komentarze

Moim zdaniem, Wyborcza ma swoich stałych czytelników wśród członków mniejszości narodowych, wielbicieli poprzedniego ustroju i skazanych na czytanie lub kupowanie z powodów zawodowych. Kto wie, jakie jeszcze motywy być mogą?

Taki historyczny żarcik: chłopiec na zdjęciu sięga po gazetę, chociaż nie o głód wiedzy socjalistycznej mu chodzi. Wysłał go ojciec, któremu zabrakło bibułki do machorki. Sowieckie gazety doskonale nadawały się do tego celu:)

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#371761

Popełniono wielki bład oddajac temu czerwonemu jąkale niejakiemu (michnikowi) we władanie gazetę i rozkładając nad nia parasol ochronny.Teraz to się mści,i tak już będzie bo przecież tam pracują sami--żydo-komuniści..

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#371762