Stąpałem po „ziemi świętej”
Tak, tak. Ktoś może powie, że trochę przeginam z tym tytułem, ale zapewniam, że jeżeli już to ździebko.
Szczęśliwy los zrządził w 1979 roku tak, że jeszcze nieświadom niczego dostąpiłem zaszczytu stąpania po tych samych korytarzach, co kilkanaście lat wcześniej nasz wieszcz, duma i noblista Lech Wałęsa. Jest nawet wielce prawdopodobne, ze spałem na tym samym lub bliźniaczym metalowym łóżku, jadłem z identycznej miski identycznym niezbędnikiem podobne rarytasy.
Działo się to w Świeciu n/Wisłą, w tej samej jednostce wojskowej gdzie szlify kaprala zdobywał nasz skarb narodowy i nieoszlifowany diament.
Niewielka różnica dotyczyła specjalności wojskowej, jaką posiedliśmy. Ja byłem dowódcą drużyny radiowej, a nasz bohater, nomen omen „kablowej”, co chyba musiało wywrzeć piętno na jego dalszych losach.
W wojsku, jak to w wojsku. Oprócz szkolenia bojowego i politycznego, każdy dysponował również tak zwanym czasem wolnym, co w rozumieniu dowództwa polegać powinno na pisaniu listów, przyszywaniu guzików i polerowaniu obuwia.
Niektórzy łamiąc regulamin przeskakiwali przez płot i ruszali w miasto na tak zwaną „lewiznę”.
W razie wpadki, oprócz kar regulaminowych była jeszcze kara rytualna. Na korytarz wysypywano worek trocin i wylewano kilka wiader wody. Delikwent musiał za pomocą tych środków utrzymania czystości doprowadzić korytarz do blasku i błysku.
Nikt dzisiaj tak jak ja nie rozumie zachowania wiecznego kaprala Wałęsy. On ma od tamtych zamierzchłych czasów zakodowane, że za każdy skok w bok należy odpokutować wykonując na rozkaz nawet najbardziej upokarzające czynności.
Jego występ na kongresie partii Libertas był taką „lewizną”, na której go przyłapano. Musi, więc teraz grzecznie i posłusznie „lecieć z prędkością światła, na wysokości lamperii” korytarz za pomocą wody i trocin. Trocinami w tym wypadku jest pozew przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu za przypomnianą sobie nagle obelgę z ubiegłego roku. Wodę zaś zstępuje mu ślina, którą pluje obficie od kilku dni na ojca Rydzyka, Annę Walentynowicz i mecenasa Jana Olszewskiego.
W zasadzie mądry naród powinien, co najwyżej zlecić mu czyszczenie butów wyżej wymienionym, ale niestety są takie narody, które, jak przestrzega historia, wybierają kaprali na swoich idoli, co kończy się często katastrofą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1322 odsłony
Komentarze
Kokosie
6 Maja, 2009 - 15:50
A może zachowałeś jakieś relikwie ze Świecia? Można by te "relikwie" puścić Owsiakowi na jego orkiestrę? :) Niech chłopina zarobi...
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
<A może zachowałeś jakieś relikwie ze Świecia?>
6 Maja, 2009 - 16:53
Proponuje wszczęcie produkcjii miniaturek ikonek Bolka,pójda jak swieże bułeczki,wszak sondaże pokazują,że Polacy go kochają to i ikonke bolka se zafundują a zysk cały dla Owsiaka,żeby miał motywacje do walenia z "baski".
pzdr
Mam pomysł
6 Maja, 2009 - 18:09
Najlepszy byłby papier toaletowy z podobizną ikonki. Przypuszczłbym, że rozchodziłby się z szybkością świtła.
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Jurandzie
6 Maja, 2009 - 22:31
Co do papieru toaletowego.. to jest całkiem dobry pomysł, zwłascza po ostatnich wydarzeniach, gdy Bolek znowu jest Bolkiem, a nie "mendrcem ełropy".
GW-cza przestawiła wajhę i znowu kopią legendę "Solidarności"... Oj Lechu, Lechu, symbolu IIIRP, co cię jeszcze czeka za życia?
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Re: Stąpałem po „ziemi świętej”
6 Maja, 2009 - 23:26
Już nasi sąsiedzi wybrali sobie kaprala na wodza narodu i dostali po dupie.Polacy też wybrali kaprala i do dziś mamy
III RP.