Służba nie drużba

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Sezon ogórkowy w całej pełni. Media szukają tematów zastępczych, wśród których chyba ojciec Rydzyk i telefonia komórkowa wRodzinie zdobędą laury sezonu 2009.

Ostatnio wypadłem trochę z politycznego obiegu i być może pojawił się jakiś bardziej nośny i wdzięczniejszy hit sezonu?

Zdumiewa minie jednak fakt, że pewna informacja zupełnie została zmarginalizowana i śmiało można powiedzieć, że nie istnieje w świadomości Polaków.

Mamy, bowiem takie czasy, że czegoś, co nie jest powtórzone setki razy i wtłoczone w tubylcze głowy przez ranki, południa i wieczory, po prostu nie ma.

A może jest tak na tym naszym polskim podwórku, że nawet w sezonie wakacyjnym, coś, co mogłoby być tematem nr 1, ginie nieprzypadkowo w natłoku innych „ważniejszych” newsów”?

Tygodnik „Wprost” podał nie tak dawno, taką oto informację:

„To może być przełom w sprawie ekstradycji Edwarda Mazura. Po wielu latach pojawiła się szansa na to, że polonijny biznesmen zostanie sprowadzony do Polski. Wniosek o jego ekstradycję popiera sama Hillary Clinton.
Być może już niedługo podejrzany o podżeganie do zabójstwa gen. Marka Papały Edward Mazur stanie przed polskim sądem. Polska nagle zyskała sprzymierzeńca w walce o jego ekstradycję.”

Wydawałoby się, że oto trafił się temat, który będzie można pociągnąć dwa albo i trzy razy dłużej niż „rasistowski” żart ojca Rydzyka.

Niestety. W naszym „Demokratycznym Państwie Prawa” wszystkie zbrodnie i afery, w które zamieszani zdają się być politycy i inne wpływowe persony PRL i III RP, nie mogą być wyjaśnione, choć trup wśród świadków i osób, które mogłyby coś powiedzieć, ścieli się gęsto. Zabójstwa, dziwne samobójstwa, nagłe zawały i wylewy, porwania, zaginięcia to nieodłączny atrybut naszej demokracji made in Poland.

Ostatnio, jeszcze za wrażego członka junty Kaczyńskich, Ziobry, kiedy o Mazurze, jako zleceniodawcy zabójstwa Marka Papały zrobiło się głośno, przez TVN24 przewinęło się stado różnych Sasinów, Kurników i innych komunistycznych bezpieczniaków pomniejszego płazu, myląc tropy i wybielając polonijnego biznesmena.

Dzisiaj po rewelacji „Wprost” zaczęto odwracać kota ogonem za pomocą usłużnych mediów i „zasłużonych” dziennikarzy śledczych. Ba, przemówili nagle nawet zamordowani miesiące temu przestępcy.

Dziennik „Polska”

„Prawdziwym zleceniodawcą zabójstwa gen. Marka Papały był Adam D., emerytowany oficer SB związany z warszawskimi gangsterami - tak twierdził zamordowany 14 lipca, lider trójmiejskiego podziemia przestępczego Daniel Zacharzewski, ps. Zachar.

Kilka miesięcy temu zastrzelony w Gdańsku "Zachar" złożył śledczym obszerne wyjaśnienia dotyczące sprawy zabójstwa gen. Papały - pisze "Polska". Stwierdził, że w 1998 r., gdy był prawą ręką "Nikosia" - ówczesnego szefa trójmiejskich gangsterów - uczestniczył w rozmowach dotyczących zabójstwa komendanta głównego policji. Zacharzewski potwierdził, że "Nikoś" prowadził rozmowy na ten temat, ale ostatecznie wycofał się i nie przyjął zlecenia. Tyle tylko, że według "Zachara", zleceniodawcą zbrodni nie był Edward Mazur.”

Anna marszałek w TVN 24

- „Stawiam tezę, że generała Papałę zabił Rafał Kanigowski, pseudonim "Gruby", żołnierz gangstera "Baraniny" - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 dziennikarka Anna Marszałek, badająca od lat sprawę morderstwa byłego szefa policji. O opieszałość w wyjaśnieniu zagadki tej śmierci Marszałek obwinia zarówno policjantów, jak i polityków.”

Myślę, że sprowadzenia Edwarda Mazura do Polski nigdy nie nastąpi, gdyż wtedy musiałoby by dojść do kolejnej serii dziwnych samobójstw, zabójstw, wylewów i zawałów.

A co do „najznamienitszych” dziennikarzy śledczych trzeba zauważyć, że są oni w Polsce niezniszczalni. Nawet po latach, kiedy już wiadomo, że brali udział w sterowanych przez służby, haniebnych akcjach eliminujących niewygodnych polityków czy dziennikarzy, dalej występują w roli zawodowych autorytetów.

Zgnojeni politycy i dziennikarze wypadają z obiegu, a skrzynki pocztowe służb, zwane w Polsce dziennikarzami śledczymi trwają.

Ciekawe jakby się na przykład poczuła Pani Anna Marszałek i Bertold Kittel, patrząc prosto w oczy Romualda Szeremietiewa?

Myślę, że na ich obliczach nie zauważylibyśmy wstydu czy zmieszania.

No cóż, służba nie drużba.

Brak głosów