Sfilcowany sweter i alimenty Dorna

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

W latach późnego PRL w pewnym technikum włókienniczym doszło do komicznego wydarzenia. Krążyło ono przez długi czas wśród młodzieży ze szkół średnich w całym mieście.

 Nauczający materiałoznawstwa pewien sędziwy już wykładowca chciał przybliżyć uczniom właściwości wełny.

Najpierw opowiadał, że przekrój włókna pod mikroskopem do złudzenia przypomina jego okulary. Te podwójne kanaliki- mówił- wypełnione powietrzem to właśnie cała tajemnica ciepła, jakie dają wyroby z wełny. Jednak zbyt gorąca kąpiel piorąca powoduje zamykanie się owych kanalików, co doprowadza do tak zwanego sfilcowania wyrobu. Aby bardziej obrazowo to przedstawić nauczyciel postanowił posłużyć się przykładem. Wyglądało to mniej więcej tak.

Zwrócił się do pewnej biednej uczennicy dojeżdżającej ze wsi mniej więcej w te słowy:

 

 Wyobraź sobie Krajewska, że twoja ciężko pracująca matka kupiła ci piękny wełniany sweter. Któregoś dnia poplamiony sweter postanowiłaś wyprać w tajemnicy przed matką. Zamiast się kogoś poradzić Krajewska leje gorącą wodę i niszczy bezmyślnie to, na co matka ciężko pracowała. I co Krajewska jesteś z siebie zadowolona? To twoja matka ciężko haruje, a Ty, co? Zamiast uszanować prace matki ty tylko niepotrzebnie zatruwasz metry sześcienne powietrza.

Staruszek w trakcie opowiadania robił się purpurowy ze złości i coraz bardziej w zaczął wierzyć w tą wymyśloną przez siebie historię. Wszystko to skończyło się wyrzuceniem Bogu ducha dziewczyny za drzwi.

Jak nazwać to, co się stało? Złośliwość, głupota czy manipulacja?

Nic z tych rzeczy. Ot najzwyczajniej starość i skleroza.

  Za tydzień doszło do przeprosin biednej Krajewskiej i podarowaniem jej na oczach całej klasy wełnianego swetra z „Mody Polskiej”.

Historię tą przypomniał mi wywiad, jakiego dla sygnałów dnia udzielił Jarosław Kaczyński i to co stało się potem.

Oto fragment, który poruszył cała Polskę:

Jacek Karnowski: Panie premierze, Ludwik Dorn z kolei, wciąż poseł Prawa i Sprawiedliwości, został wybrany w rankingu tygodnika Polityka najlepszym posłem roku 2008. Jest to ranking opracowywany przez dziennikarzy na podstawie wypowiedzi dziennikarzy sejmowych. Czterdziestu dziennikarzy brało udział w ankiecie. Najlepszy poseł, który dziś jest na marginesie Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Kaczyński: No cóż, to się już zdarzało przedtem Ludwikowi Dornowi, nie chcę tego kwestionować, nie chcę twierdzić, że tutaj były jakieś dodatkowe motywy, chociaż nie można ich wykluczyć, znając „życzliwość" tego środowiska dla Prawa i Sprawiedliwości. Niemniej Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny. No, łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji. I tyle mogę w tej sprawie powiedzieć.

Jacek Karnowski: Co pan ma na myśli, panie premierze?

Jarosław Kaczyński: Ja nigdy nie przeczyłem, że Ludwik Dorn jest bardzo inteligentnym człowiekiem.

Jacek Karnowski: A co pan ma na myśli mówiąc...

Jarosław Kaczyński: Nie chcę o tych sprawach mówić, ale można było zresztą o nich też przeczytać w prasie. Nie mam zamiaru tutaj wchodzić...

Jacek Karnowski: Chodzi o życie osobiste?

Jarosław Kaczyński: Nie będę mówił, o co chodzi, ale w każdym razie mamy tutaj do czynienia z takim kryzysem osoby wielostronnym.

Łatwo zauważyć, że nie padają słowa alimenty, była żona, dzieci

Epilog tego wydarzenia stanowiło dzisiejsze „śniadanie w radiu zet”.

Oto, czego może dokonać profesjonalne dziennikarstwo.

Monika Olejnik: świat polityki się strasznie zmienia, a to za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który zaczął mówić o alimentach Ludwika Dorna, że ten płaci za mało

Kiedy Joachim Brudziński zaprotestował mówiąc, że w „Sygnałach dnia” Jarosław Kaczyński o żadnych alimentach nie mówił, Monika Olejnik odparła

Monika Olejnik: Przecież mówił o alimentach, to ja poproszę mojego kolegę, aby przyniósł depeszę z „Sygnałów dnia”…

Oczywiście kolega nie pojawia się z depeszą do samego końca programu, co Monice Olejnik pozwala na kontynuację przygotowanej manipulacji

Monika Olejnik: Ja wiem, że sprawa jest nie miła, ale proszę nie wprowadzać ludzi w błąd

Joachim Brudziński coraz rozpaczliwiej zaprzecza jakoby Kaczyński mówił o alimentach, na co Monika Olejnik odpowiada

Monika Olejnik: …przecież cała Polska słyszała

Napięcie rośnie i rozzuchwalona Pani redaktor idzie na całość i na ogólnopolskiej antenie ucieka się do ordynarnego kłamstwa

Monika Olejnik: …odezwała się żona Przemysława Gosiewskiego, że ten nie płaci alimentów

Jak wiadomo, żona Pana Gosiewskiego rzeczywiście się odezwała, z tym, że mówiła o zbyt niskich alimentach, wynoszących 700 złotych, które płaci jej były mąż.

Nie pochwalam wyciągania spraw rodzinnych na forum publiczne. Widać jednak wyraźnie, że Jarosław Kaczyński chciał tylko wskazać, że „Polityka” mianując Dorna parlamentarzystą roku mogła kierować się intencjami politycznymi, a Dorn nie jest wcale takim ideałem.

To wystarczyło do rozdmuchania ogólnopolskiej afery uwieńczonej finałem manipulatorki Olejnik, która idąc za ciosem uciekła się do  bezczelnych kłamstw.

Niestety nie tłumaczy jej, ani aż tak sędziwy wiek ani skleroza. To zwykła chęć dokopania Kaczyńskiemu i jego partii w sposób dla niej typowy i żywcem przejęty od Jerzego Urbana i innych reżimowych pismaków.

Były już tytuły „Dziennikarza roku” zakładanie podsłuchów, więc nie zdziwię się jak nagrodzone zostanie również perfidne kłamstwo. Zresztą nie po raz pierwszy.

Brak głosów