"Powrót taty"

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Film „Trzech kumpli” oprócz głównego tematu, jakim była pokrętna natura wyjątkowego łotra i donosiciela Maleszki, zasygnalizował słodkimi i uśmiechniętymi ustami esbeków wielki polski problem.

Ustawa o ochronie osób i mienia z 22 sierpnia 1997 roku uprzywilejowała byłych wysokich rangą funkcjonariuszy SB, ZOMO i Milicji Obywatelskiej w możliwości zakładania firm ochroniarskich. Oni otrzymywali licencje pracowników ochrony fizycznej II stopnia niezbędne do zakładania firm ochroniarskich niejako z marszu i za dotychczasowe zasługi, kiedy inni musieli zdobywać niezbędne kwalifikacje na kursach organizowanych przez tychże beneficjantów. Po ich ukończeniu następował trzydniowy egzamin z sitem tak gęstym jak w korporacji adwokackiej. Efektem tego było opanowanie sektora ochrony przez szemrane środowisko, dysponujące 200 tysięczną armią ochroniarzy.

Ostatnio umknął mediom protest pod sejmem pracowników ochrony pod hasłem „Powrót taty”. Manifestujący zaprezentowali m.in. rysunki swoich dzieci obrazujące tęsknotę dzieci pracowników ochrony, którzy pracują po 300 godzin w miesiącu.

Przekazanie tego sektora w ręce tak zdegenerowanych ludzi musiało zrodzić wielką patologię.

Wiadomo nie od dziś, co również wynikało z rewelacji esbeków w filmie „Trzech kumpli”, że banki, urzędy państwowe i instytucje rządowe naszpikowane są byłymi funkcjonariuszami. Podejmują one proceder współpracy z firmami swoich kolesi łamiącymi wszelkie możliwe prawa pracownicze. Ustawiane przetargi to coś, czemu jak najszybciej powinno się przyjrzeć CBA. Pracownicy ochrony traktowani są przez pracodawców jak zwykłe woły robocze w stylu XIX wiecznego kapitalizmu. Policja i nawet służby specjalne mogą pozazdrościć tylko środków technicznych, nowoczesnych podsłuchów i elektronicznych systemów inwigilacji, jakimi dysponują komórki detektywistyczne i wywiadownie gospodarcze firm ochroniarskich.

Tylko rząd Tuska z psychiatrą Klichem mógł wpaść na antypaństwowy pomysł ograniczenia polskiej armii do 90 tysięcy żołnierzy czynnych i 30 tysięcy rezerwistów w sytuacji, gdy byli esbecy, zomowcy i milicjanci posiadają największą liczebnie grupę przeszkolonych i uzbrojonych pracowników.

O tym, że Jarosław Kaczyński działał w interesie państwa świadczyło i to, że dostrzegał ten problem wraz z „oszołomem” Antonim Macierewiczem, lecz niestety nie dane im było z nim się zmierzyć z powodu braku czasu.

Mamy w Polsce Państwo w Państwie dysponujące uzbrojoną rzeszą ludzi i wyposażone w najnowocześniejsze techniki szpiegowskie i rząd ograniczający armię i rehabilitujący dawne WSI. Mamy szefa ABW Bondaryka i uwikłanego Marszałka Sejmu.

I co robimy? Oczywiście śpimy spokojnie, bo Tusk troskliwie czuwa nad naszym bezpieczeństwem.      

Brak głosów