Narcyzm i parcie na szkło

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Marek Migalski należał do tych telewizyjnych gadających głów specjalizujących się w opisywaniu polskiej polityki, których najbardziej lubiłem słuchać. Różnił się znacznie od swoich znanych kolegów, którzy zapraszani, jako „niezależni eksperci” nie potrafili nawet maskować swojej nienawiści do PiS-u oraz miłości do PO.

Często panu Migalskiemu zdarzało się to, co lubię w polityce najbardziej, czyli nazywanie rzeczy po imieniu, a nie konsultowanie wszystkiego ze specami od sprzedaży podpasek czy opon by w końcu podwyżkę podatków ochrzcić „niewielką, lecz konieczną korektą”.

Właśnie przed 2005 rokiem, który to okres Marek Migalski opisuje, jako ten, kiedy Jarosław Kaczyński był najbardziej lubiany, polityka PiS była właśnie pełna wykładania „kawy na ławę” i mowy „Tak –tak, Nie – nie”.

Oczywistą oczywistością było wówczas to, że jeżeli coś w stu procentach należy do niemieckiego koncernu to bez względu na to czy jest to fabryka, w której pracują Polacy czy gazeta to jest to niemieckie. Dzisiaj można nadal mówić tak o fabryce, ale o gazecie? Raczej nie.

Sam Marek Migalski, któremu marzy się obecnie polityka z kowbojskim kapeluszem na głowie i ze śpiewem na ustach, mówił niegdyś ostro o „układzie” i agenturze na polskich wyższych uczelniach.

Mówił to wówczas, kiedy bezpośrednio i osobiście odczuwał to na własnej skórze i miał poważne kłopoty z kontynuacją swojej naukowej kariery.

Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy Jarosław Kaczyński uczynił go śląską jedynką i wyekspediował na salony europejskie z niezłą gotówką w kieszeni. Gdyby nie ta decyzja Panie Marku to zapewniam Pana, że nie miał by Pan drugiego po Zbigniewie Ziobrze wyniku, którym pan tak dzisiaj się chwali.

Od samego początku jednak u pana Migalskiego zauważałem sporą dozę narcyzmu i niebywałe parcie na szkło.

Kiedy w TVN24 rozjechał jak walec dwa sączące trującą ślinę platformerskie warany z Komodo, przestał na jakiś czas być zapraszany na ulicę Wiertniczą.

Wtedy pomyślałem sobie, że dla byłego politologa, a obecnie polityka Migalskiego, nadchodzi czas wielkiej próby charakteru. Co zwycięży?- myślałem. Miłość własna i chęć brylowania w mediach czy zwykła ludzka uczciwość i przyzwoitość.

Dzisiaj znam już odpowiedź na to pytanie.

Wiedziałem ja, wiedział i pan Migalski, że powrót na ekrany umożliwi mu jedynie krytyka PiS-u i samego Jarosława Kaczyńskiego. Rozjeżdżanie polityków PO na antenie TVN24 nie mogło trwać bez końca.

Dlatego też powstała krytyczna wobec Jarosława Kaczyńskiego seria wpisów na blogu i zamiast listu zaadresowanego do rąk własnych prezesa PiS ów słynny list otwarty.

Powrót na ekrany stoi otworem Panie Marku. Możecie już rozgrzewać się z Kuźniarem przed dzisiejszym wieczornym występem.
 

Brak głosów

Komentarze

nie oceniam Migalskiego tak surowo. Myślę, że po prostu nieuchronny był konflikt między teoretykiem (Migalski), a praktykiem (Kaczyński). Migalski może po prostu uważać, że wie lepiej i zastanawiać się, czemu go nikt nie słucha - przecież on ma (w swoim mniemaniu) doskonałe recepty. A że zapewne nie może dostać się do ucha prezesa, próbuje tradycyjnych kanałów, co niestety owocuje jeszcze większą wobec niego nieufnością. Szkoda.

Nie szkoda mi polityków, o których Migalski wspomina, natomiast PiS jako partii idącej szerszą, niż dziś, ławą - owszem. Jeśli to zwarcie szeregów ma być receptą na trudne czasy i powtórkę z lat 90-tych, jest w tym zapewne sens. Problem w tym, że to strategia na przetrwanie, a nie na wygraną w najbliższych wyborach. Być może zgarnięcie wszystkiego w dalszej perspektywie. Kłopot w tym, że na scenę wchodzą nowe pokolenia i nowi wyborcy, których prędzej porwałaby wersja Migalskiego, niż Kaczyńskiego. Cóż, pożyjemy, zobaczymy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#81293

vitto "et tu Brute fili?"

pominę ocenę "listu otwartego MM" chcę zwrócić uwagę na jedną
poważną słabość PiS jako formacji politycznej jak również
chyba prezesa Jarosława Kaczyńskiego- jest to nieumiejętność
doboru i typowania osób pełniących funkcje publiczne (ministrowie, doradcy w okresie rządu PiS-Samoobrona-LPR oraz niektóre persony w kancelarii Prezydenta). Żadna inna partia
nie popełniła tylu gaf personalnych, na wiadomość o niektórych
nominacjach ogarniała mnie "czarna rozpacz" a moje obawy co do
lojalności tych osób potwierdziły się w 100%. Nie należy tolerować we własnym gronie "V-tej kolumny", desygnowanie na
stanowiska partyjne i państwowe musi być poprzedzone wnikliwym sprawdzeniem dossier delikwenta. To nie jest żadna przesadna nieufność i nie są to symptomy "państwa
policyjnego" jest to żelazna zasada którą należy bezwzględnie przestrzegać aby być wiarygodnym i skutecznym
w polityce. Lekceważenie tej zasady kończy się tak
jak "tytuł" mojego komentarza.

Vote up!
0
Vote down!
0

vitto

#81305

jest absolutnie "niereformowalny", tzn. mowi zawsze to, co mysli, bez wzgledu na konsekwencje. Pamietacie, jak to bylo z mlodzieza, ktora przed komputerem popija piwo i oglada pornosy? Albo z tymi lepszymi i gorszymi podworkami? Problem w tym, ze ja sie calkowicie zgadzam z Kaczynskim, ale nieraz mysle sobie, o nie, czy naprawde nikt w PIS-ie nie moze mu powiedziec, ze tak sie nie zyskuje wyborcow? Politycy i szczerosc ... . Chyba ostatnim, ktory w ten sposob wygral wybory byl Winston Churchill ze swoim slynnym
"obiecuje wam tylko krew, pot i lzy".

Vote up!
0
Vote down!
0

kkatarzyna

#81329

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#81364